Katecheza rekolekcyjna – MIŁOŚĆ
„Prawdziwa miłość cieszy się, widząc kiedy inny wzrasta i jednocześnie cierpi, gdy bliźni jest w udręce. Kiedy może się w nas zrodzić taka właśnie reakcja na drugiego?” – mówi w trzecim rekolekcyjnym rozważaniu abp Wojciech Polak.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał (…) Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość –te trzy: z nich zaś największa jest miłość (1 Kor 13, 1-3. 13)
W swojej książce „Zrozumieć miłość” ks. prof. Antoni Siemianowski napisał, że człowiek nie może być obojętny wobec miłości, potrzebuje jej, bo ona jest konieczna jak powietrze do oddychania. Ale jeszcze bardziej potrzebuje prawdy o miłości, ta jest potrzebna jak czyste zdrowe powietrze i jak życiodajne słońce. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie możemy być obojętni wobec miłości? I dlaczego potrzebujemy prawdy o miłości? Na pierwsze pytanie możemy spróbować odpowiedzieć pięknymi słowami z pierwszej encykliki papieża Jana Pawła II Redemptor hominis: Nie można być obojętnym wobec miłości, bo „człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa”. Papieski tekst odkrywa przed nami zaraz prawdę o miłości. Gdy bowiem mówi o relacji człowieka do miłości, gdy ukazuje, że jest Miłość, która nadaje prawdziwy i ostateczny sens ludzkiemu życiu, to wskazuje nam, że chodzi tu o miłość, która jest z Boga.
Prawdziwa miłość – wskazuje papież Franciszek – cieszy się, widząc kiedy inny wzrasta i jednocześnie cierpi, gdy bliźni jest w udręce. Kiedy może się w nas zrodzić taka właśnie reakcja na drugiego? Może się zrodzić tylko wtedy, gdy rzeczywiście ludzi pozbawionych środków do życia uważamy za członków naszej rodziny, za przyjaciół i braci. Tak będzie tylko wtedy, gdy los drugiego człowieka nie jest mi obojętny, gdy wiem, że ten drugi, który żyje obok mnie, tak konkretnie i tak blisko, jest mi zadany. Chodzi więc nade wszystko o wrażliwość miłości, która jest początkiem szczerego zatroskania o drugiego człowieka i tym samym pragnieniem szukania dla niego prawdziwego dobra. I nie jest wtedy naprawdę istotne, jak wiele możemy dla drugiego uczynić, jak wiele możemy mu dać czy dla niego zrobić, ale jak bardzo możemy go dostrzec, zobaczyć, podźwignąć, podnieść, przypiąć mu – jak mówił Prymas Tysiąclecia – skrzydła do ramion.
Jest w papieskim orędziu na Wielki Post fragment, który – tak sądzę – domaga się szczególnie dziś, w czasie który przeżywamy, konkretnego przemyślenia. Przytoczę więc ten krótki fragment: „przeżywanie Wielkiego Postu miłości oznacza opiekę nad tymi, którzy cierpią, są opuszczeni lub udręczeni z powodu pandemii Covid-19. W kontekście wielkiej niepewności jutra (…) ofiarujmy wraz z naszym gestem miłości słowo ufności, i sprawmy, by bliźni poczuł się kochany przez Boga jak dziecko”. To dla nas bardzo konkretne zadanie – słowo ufności. Mimo wszystkich trudności, zniechęcenia i zmartwienia niech ono zabrzmi jak najbardziej prawdziwie dla nas samych i dla naszych bliźnich. I nie chodzi tu o jakieś tanie pocieszenie, czy powtarzane bezrefleksyjnie zapewnienie, że wszystko będzie dobrze, gdy wiemy, że nie wszystko i nie zawsze jest po ludzku dobrze. Chodzi o ufność, której źródłem jest przeświadczenie, że jesteśmy w ramionach Ojca.
B. Kruszyk
Zapraszamy do wysłuchania całej katechezy abp. Wojciecha Polaka.