Zjazd duszpasterzy osób niewidomych, 20.04.2023 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas zjazdu rekolekcyjno-szkoleniowego duszpasterzy osób niewidomych i niedowidzących, 20 kwietnia 2023, kaplica Centrum Edukacyjno-Formacyjnego w Gnieźnie.
Drodzy Bracia,
W jednej ze swych katechez środowych poświęconych Księdze Dziejów Apostolskich papież Franciszek zwrócił uwagę na to, że właśnie w piątym rozdziale Dziejów rodzący się Kościół ukazuje się jako „szpital polowy”, przyjmujący ludzi najsłabszych, czyli chorych. Po uzdrowieniu chromego od urodzenia, które stało się dla Piotra i Jana pierwszą okazją do odważnego świadectwa o Zmartwychwstałym, opisane w piątym rozdziale przez Autora Księgi znaki i cuda, które działy się wśród ludu przez ręce Apostołów, spowodowały najpierw ich zatrzymanie i uwięzienie, a potem również kolejne już przesłuchanie przed Sanhedrynem. I wtedy bowiem, gdy idąc do świątyni na modlitwę, za ich przyczyną – jak opisuje święty Łukasz – w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka człowiek chromy odzyskał władzę w nogach i stopach, i teraz, gdy wynoszono chorych na ulice i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich, wszystko to obudziło nienawiść i wrogość saduceuszy. Sytuacja stała się napięta i groźna, i to tak dalece, że – jak usłyszeliśmy dziś w czytanym nam fragmencie – saduceusze wpadli w gniew i chcieli ich zabić. Nie mogli wówczas zrozumieć, że właśnie chorzy są uprzywilejowanymi adresatami królestwa Bożego. Nie przyjmowali, że to Zmartwychwstały przez Apostołów manifestuje swoją bliskość i czyni – jak to nazwał papież Franciszek – z ran swoich dzieci „miejsce teologiczne swojej czułości”. Nie dopuszczali więc do swej świadomości, że właśnie w tym działaniu Apostołów ukazuje się żyjący i działający Chrystus. Napełniony bowiem Duchem swego Pana – jak wyjaśnia nam w swych katechezach papież – Piotr przechodzi i nic nie czyniąc, sam jego cień staje się uzdrawiającą „pieszczotą”, przekazem zdrowia, tchnieniem czułości Zmartwychwstałego, pochylającego się nad chorymi i przywracającego życia, zbawienie, godność. Nic więc dziwnego, że – jak zapisał święty Łukasz – zbiegały się wielkie rzesze do Jeruzalem, znosząc swoich chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia. Cierpienie przyzywa Apostołów i przyciąga do nich chorych ludzi. Oni zaś – jak tłumaczył święty Piotr – nie własną mocą ani pobożnością i nie we własnym imieniu dokonywali znaków i cudów. Oni byli mocni jedynie imieniem Jezusa. Dzięki Niemu ludzie chorzy odzyskiwali zdrowi. To Jego moc się objawiała i uzdrawiała wszystkich. Odpowiedzią Apostołów było ich posłuszeństwo, było – jak to trafnie określił papież Franciszek – słuchanie Boga bez zastrzeżeń, bez zwlekania, bez wyrachowania (…) przyłączenie się do Niego, aby być zdolnymi do przymierza z Nim i z osobami, których spotkali w drodze.
Drodzy Bracia!
Myślę, że właśnie wam, duszpasterzom osób niewidomych i niedowidzących, tak bliska jest, opisana w początkach Dziejów Apostolskich, postawa uczniów Jezusa. Nie trzeba nam przypominać, że przecież – jak wskazywał w swej katechezie papież Franciszek – w oczach chrześcijan wszystkich czasów, chorzy są braćmi, w których Chrystus jest obecny w sposób szczególny, aby każdy mógł Go szukać i odnaleźć. W ich ranach zawsze jest obecność Jezusa. I to ostatecznie właśnie On nas wzywa, abyśmy się nimi opiekowali, wspierali ich, uzdrawiali. Papież Franciszek powie wręcz, że nie tylko nie wolno nam ich odrzucać, nie dostrzegać czy pomijać, ale, że naprawdę mają one pierwszeństwo dla naszego kapłańskiego serca. Dzisiaj, niestety – jak zauważył kiedyś na spotkaniu z osobami niewidomymi papież Franciszek – jesteśmy często przyzwyczajeni do postrzegania tylko zewnętrznej strony rzeczy, powierzchownych aspektów. Nasza kultura podpowiada nam, że ludzie są o tyle wartościowi, o ile są piękni, mają markowe ubrania, luksusowe domy, nowoczesne samochody, wysoką pozycję społeczną i pieniądze. Jednak Ewangelia uczy nas – jak przypomina nam dalej papież – że także dzisiaj osoba chora lub niepełnosprawna, wychodząc od swojej słabości, od swoich ograniczeń, może być w centrum spotkania z Jezusem, które otwiera na życie i wiarę, i które może budować relacje braterstwa i solidarności w Kościele i społeczeństwie. Paradoks bowiem polega na tym – wyjaśnia papież – że niewidomy, spotykając tego, który jest Światłością Świata, zaczyna widzieć, natomiast ci, którzy widzą, mimo spotkania z Jezusem, pozostają ślepi. Czyż nie dzieje się tak dlatego, że przecież chodzi zawsze bardziej o ludzkie serce niż o oczy? W powieści „Mały Książe” czytamy: Nie można dobrze widzieć inaczej, jak tylko sercem. To, co istotne, jest niewidoczne dla oczu. Annasz, Kajfasz, Jan, Aleksander i ilu ich tam było z rodu arcykapłańskiego, a także inni członkowie Sanhedrynu oraz jerozolimscy saduceusze przecież widzieli i dobrze wiedzieli, co się wówczas działo. Sami, może zaniepokojeni czy może wręcz nieco zaciekawieni, pytali apostołów: czyją mocą albo w czyim imieniu uczyniliście to? Sami też do siebie nawzajem mówili, że dokonali przecież jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jeruzalem. I sami też – jak podaje święty Łukasz – twierdzili, że nie mogą temu zaprzeczyć. Nie potrafili jednak przyjąć Bożego działania. Nie chcieli otworzyć swych serc. Papież Franciszek powie o nich, że nie byli w stanie uznać Bożego zbawienia (…) Bo to nie byli tylko uparci twardogłowi – mówi nam o nich papież – ale to zatwardziałość, zatwardziałość serca, zatwardziały upór umysłu i serca (…) Byli zamknięci na znaki Boga w historii, byli zamknięci na Jego lud, do którego i oni należeli. Całkowicie zamknięci (…) Nie potrafili słuchać. Nie potrafili więc patrzeć (…) sercem. To bowiem – jak stwierdził dziś święty Piotr – tak naprawdę dostępne jest tylko dla tych, którzy są Bogu posłuszni. Dlatego dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udziela tym, którzy Mu są posłuszni.
Drodzy Bracia!
Piąty rozdział Księgi Dziejów Apostolskich przypomina nam, że cierpienie przyciąga apostołów. Ich zaś obecność i otwartość na tych, którzy cierpią powoduje, że Bóg manifestuje swoją bliskość i – jak mówił papież Franciszek – czyni z ran swoich dzieci „miejsce teologiczne swojej czułości”. Trzeba więc nam tylko – a zwłaszcza wam, duszpasterzom osób niewidomych i niedowidzących – nie pomylić nigdy tej Bożej bliskości z pietyzmem czy socjalnym wsparciem. Nie chodzi bowiem tylko o to, że taka czy inna niepełnosprawność wiąże się zawsze z jakąś potrzebą innych. Nie tylko o samą ludzką pomoc, choć i ona jest tu przecież ważna czy emocjonalne wzruszenie tu chodzi. Chodzi o taką duszpasterską troskę i taką duchową bliskość, która towarzyszyć będzie osobom niewidomym w pełni życia. Dobrze uformowane w zasadach etycznych oraz świadomości obywatelskiej osoby niewidome oraz niedowidzące – jak wskazywał kiedyś na spotkaniu Unii Niewidomych i Niedowidzących papież Franciszek – stoją na pierwszej linii w tworzeniu inkluzywnych społeczności, gdzie każdy mógłby uczestniczyć bez wstydu z powodu własnych ograniczeń czy słabości, współpracując z innymi, aby się uzupełniać, a także wzajemnie wspierać. Niech wasza posługa i wasze spotkania, także to dzisiejsze, tutaj w Gnieźnie, coraz bardziej otwierają was w takiej właśnie posłudze naszym siostrom i braciom. Myślę, że właśnie w tym zawiera się również słuchanie Boga bez zastrzeżeń, bez zwlekania, bez wyrachowania (…) bardziej Boga niż ludzi.