Zakonny jubileusz, 22.06.2019 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. dziękczynnej w 65-rocznicę pierwszej profesji zakonnej s. Michaliny Trzeciak ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, 22 czerwca 2019, Archidiecezjalny Dom Księży Seniorów w Gnieźnie.
Drodzy Współbracia w kapłańskim powołaniu,
Drogie Siostry Elżbietanki z Siostrą Prowincjalną,
Kochana Siostro Michalino,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu
Papież Franciszek, zakonnik, w pięknej książce Siła powołania, odpowiadając na pytanie o to, co najbardziej go pociągało – i wciąż go pociąga – w życiu zakonnym, nawiązując do początków swego zakonnego powołania zauważył, że to, co wówczas nim powodowało, dziś nazwalibyśmy dyspozycyjnością wobec Kościoła. Chciałem być dyspozycyjny wobec tego, co mi zlecą – mówił – Oczywiście osoba Jezusa od zawsze była obecna, nigdy nie straciłem Go z oczu, od pierwszych chwil powołania, ale w tamtym momencie, gdy wybierałem życie konsekrowane, większe znaczenie miała dla mnie dyspozycyjność wobec Kościoła. Dziś zgromadziliśmy się razem w kaplicy Archidiecezjalnego Domu Księży Seniorów, aby świętować 65-lecie pierwszej profesji zakonnej naszej Kochanej Siostry Michaliny. Dziękujemy Panu Bogu za Siostry Jubilatki zakonne powołanie i za życie, które kilka pokoleń kapłańskich naszej archidiecezji, także księży tutaj obecnych, mogło z bliska obserwować i sądzę, że gotowi bylibyśmy dziś, idąc za tym świadectwem papieża Franciszka powtórzyć, że i my dostrzegaliśmy w zakonnym życiu Siostry i jej powołaniu, właśnie tę szczególną dyspozycyjność wobec Kościoła. Trudno nam dziś, oczywiście, wniknąć w początki tej decyzji i tego wyboru. Musimy bowiem za świętym Janem Pawłem II pokornie powtórzyć, że i w tym wypadku w swej najgłębszej warstwie – jak zaznaczył w książce Dar i tajemnica – każde powołanie jest tajemnicą Bożego wybrania. Jest łaską i darem, który przekracza nasze najśmielsze oczekiwania. Jest też naszą odpowiedzią Panu Bogu, choć trzeba przyznać rację Świętemu Papieżowi, że i w tym wypadku nasze ludzkie słowa nie są w stanie udźwignąć ciężaru tej tajemnicy. Upływające zaś chwile i mijające lata życia zakonnego przypominają nam tylko – jak wskazał nam w swym Liście święty Jan – że w tym właśnie przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował. Umiłował jako pierwszy. On nas umiłował, wybrał i powołał, bo ostateczną odpowiedzią na pytanie o nasze powołanie, będzie zawsze miłość. Ona zaś – jak mówił kiedyś klerykom papież Benedykt XVI – nie zna jednak pytania: dlaczego właśnie ja?
Drodzy Siostry i Bracia!
Apostoł Jan przypomniał nam, że miłość jest z Boga. On jest miłością. Miłość zaś ma to do siebie, że ze swej istoty udziela się, daje i ofiaruje. Miłość – jak mówił papież Franciszek – zawsze obdarza życiem. Ten bowiem, kto kocha pragnie szczęścia i dobra dla innych. Nie wydziera ich nigdy dla siebie. Nie rezerwuje ich sobie. Nie zawłaszcza czy ogranicza w tym drugich. Do miłości bowiem – jak uczył sam święty Tomasz z Akwinu – bardziej należy chęć miłowania, niż bycia miłowanym. Dlatego – jak usłyszeliśmy – objawieniem Bożej miłości jest posłanie na świat Syna Jednorodzonego, abyśmy w Nim i dzięki Niemu mieli życie. Objawieniem miłości jest też dar Ducha Świętego, który został nam udzielony. Kościół bowiem – jak to pięknie ujął w czasie swej ostatniej katechezy środowej papież Franciszek – rodzi się właśnie z ognia miłości, z „pożaru”, który rozpala się w dniu Pięćdziesiątnicy i który ukazuje moc Słowa Zmartwychwstałego przenikniętego Duchem Świętym. To moc miłości, która porusza serca, aby przyjęły zbawienie. To moc miłości, która wydaje siebie jako ofiarę przebłagalną za grzechy nasze. To moc miłości, w której poznajemy, że Bóg przychodzi do nas, aby nas przyciągnąć ku sobie. Czego więc Jezus od nas oczekuje – zapytał kapłanów, zakonników i zakonnice oraz seminarzystów zgromadzonych na Mszy świętej na Białych Morzach w Krakowie w czasie swej pielgrzymki do Polski papież Franciszek – i odpowiedział, że serc naprawdę konsekrowanych, otwartych i delikatnych, uległych i przejrzystych, które odpowiadają miłością na miłość Boga i zdolne są wyznawać Jezusowi codziennie: jesteś moim jedynym dobrem, drogą mojego pielgrzymowania, sercem mojego życia, moim wszystkim. Oto wyznanie tych, którzy, rozpoznając, jak kocha nas Bóg w Jezusie Chrystusie, prawdziwie – mówiła nam przed chwilą Ewangelia – trwają w miłości Bożej. Są nią owładnięci i jej poddani. Ona napełnia ich serca pokojem i radością. Ona też sprawia, że stają się prawdziwie dyspozycyjni i otwarci na to, czego oczekuje od nich Bóg. Są przyjaciółmi Bożymi – jak mówił dziś swym uczniom Jezus – świadomi, że On ich wybrał, aby szli i owoc przynosili i by ten owoc trwał.
Umiłowani!
Dziękujemy dziś wraz z Siostrą Michaliną za jej powołanie i zakonne życie. Dziękujemy za miłość, którą sam Bóg ją wpierw umiłował. Dziękujemy też za jej odpowiedź miłości. Niewątpliwie odpowiedź Bogu, odpowiedź miłości, ma już w życiu Siostry Jubilatki swoją własną historię. Jest ona tak przecież bogata w doświadczenie i okupiona niejednymi wyrzeczeniami. Jest pełna prostoty i tej pogody ducha, którą Siostra obdarowywała powołanych do kapłaństwa przez wiele lat życia spędzonych wraz z nimi w naszym seminarium duchownym, i promieniuje nią Siostra również teraz, w tym szczególnym domu. Nie jest to dar łatwy. Nieraz trzeba w jego imię wybaczyć i zamilczeć w obliczu ograniczeń innych. Nieraz ufając, trzeba podjąć ryzyko, by z całą mocą przemówić, upomnieć czy ścierpieć. Kto bowiem prawdziwie kocha – jak przypomniał nam dziś w Ewangelii sam Jezus – musi być gotowy oddać swoje życie za przyjaciół swoich. I choć różne są formy i sposoby tej naszej gotowości, niewątpliwie zachwyca i przekonuje ten najprostszy, ten codzienny, ten złożony z prostych i czytelnych gestów miłości, sam w sobie niepretensjonalny, zdolny kochać drugiego takim, jakim jest, z jego ograniczeniami i niedoskonałościami. I choć nieraz najświętszym i najcierpliwszym ludziom – jak mówimy – mogą puścić nerwy, to jednak – jak to przypomniał kiedyś papież Franciszek – nasz bliźni nie jest przecież tylko tym, który mnie denerwuje. Jest czymś znacznie więcej. Z tego powodu nie wymagam, aby jego miłość była idealna, aby go docenić. Papież Franciszek we wspomnianej już książce – dialogach o życiu konsekrowanym zauważył, że taka postawa pomaga wszystkim przezwyciężać teraźniejszość we właściwy sposób, bez lęku. Mówił, że mogą to zrobić jednak tylko ci ludzie, którzy świadomi swoich korzeni, odpowiadają życiu z entuzjazmem osoby zaangażowanej w historię, osadzonej w niej. 65 lat życia zakonnego pozwala nie tylko na mocne, na gruntowne osadzenie, ale również na wyniesione z życia głębokie przekonanie, że w tym wszystkim obecność Jezusa ma znaczenie fundamentalne. To w niej przecież – jak jeszcze mówił papież Franciszek – tkwi siła powołania i życia konsekrowanego (…) Bez pasji i zakochania w Jezusie nie ma przyszłości.
Kochana Siostro Jubilatko!
Sprawdziłem, że wśród wielu nazw, 65 rocznica nosi nazwę żelaznego jubileuszu. Wierność splata się tutaj niewątpliwi z trwałością, wskazując jednocześnie na siłę i moc. Nie jest jednak nasza Kochana Siostra Michalina żadną Żelazną Damą, ale kobietą wielkiej delikatności, wrażliwości i miłości do Jezusa i Kościoła. I nie uczyła nas Siostra tej miłości poprzez uczone słowa, ale poprzez przykład, wspomnianej już na początku, dyspozycyjności dla tego, co jej zostało zlecone. Jeśli o coś możemy Drogą Jubilatkę dziś jeszcze poprosić, to właśnie o to, aby dziękując Panu Bogu wraz z nami za dar powołania i wybrania, za tak bogatą i długą historię zakonnego życia, wciąż pamiętała – jak napisał osobom konsekrowanym papież Franciszek – że historia przeżyta przez ludzi starszych stanowi korzeń, dzięki któremu drzewo może zakwitnąć. Amen.