Zakończenie Szkoły Wychowawców Seminaryjnych, 12.05.2017, Kraków

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona na zakończenie 12. sesji formacyjnej VII edycji Szkoły Wychowawców Seminaryjnych, zorganizowanej w dniach 8-12 maja w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie, 12 maja 2017, Kraków. 

Moi Drodzy

Na zakończenie kolejnego cyklu Szkoły Wychowawców Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych spotykamy się przy ołtarzu Słowa i Eucharystii, aby, dziękując Bogu za doświadczenie tych minionych dwóch lat waszej formacji, otwierać się na Jego Słowo i z nadzieją podejmować te zadania, które sam Pan nam wyznaczy. Słowo Boże tych wielkanocnych dni pełne jest radości spotkania ze Zmartwychwstałym Panem. Jest ono jednocześnie Słowem, które przekracza to pierwsze, bezpośrednie doświadczenie uczniów Zmartwychwstałego i dotyka rzeczywistości i czasu Kościoła. Widzimy jak ta perspektywa poszerza się wraz ze świętym Pawłem i jego apostolską misją, także tą, o której słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu, gdy Apostoł przybył do Antiochii Pizydyjskiej i przemawiał w tamtejszej synagodze. W podobny sposób to, co słyszymy w dzisiejszej Ewangelii nie ogranicza się tylko do czasu tzw. mowy pożegnalnej Jezusa, wygłoszonej podczas Ostatniej Wieczerzy do swoich uczniów. Tekst świętego Jana nie jest tylko odpowiedzią Jezusa na lęk i strach Jego apostołów, zatrwożonych zapowiedzią Jego odejścia do Ojca. W pytaniu Tomasza, a potem w dalszej części czternastego rozdziału janowej Ewangelii, również w pytaniu Filipa czy Judy pobrzmiewają już pytania Kościoła, a więc wszystkich uczniów Jezusa, żyjących w każdym czasie i w każdym miejscu. Widzimy, że Kościół od początku zadaje sobie bowiem to pytanie: co czynić w czasie między odejściem Pana i Jego powrotem? Jak żyć, głosząc – jak mówił święty Paweł w antiochejskiej synagodze – Dobrą Nowinę jako obietnicę opartą na prawdzie, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych? Gdzie szukać odpowiedzi na pytania, które będą rodzić się w drodze? W jaki więc sposób, jak to ujął w piękną metaforę papież Franciszek na swoim krakowskim spotkaniu z duchowieństwem i osobami konsekrowanymi, Ewangelia, żywa księga Bożego miłosierdzia, którą trzeba nieustannie czytać i odczytywać na nowo, pozostaje księgą otwartą, do której pisania jesteśmy powołani – tym stylem, to znaczy wypełniając dzieła miłosierdzia?

Moi Kochani!

Na stwierdzenie Jezusa, że przecież Jego uczniowie, że Kościół, a dalej w Kościele również każda seminaryjna wspólnota, zna drogę, Tomasz ujawnia lęk i niepewność związane z tym, że nie jest wciąż jasny dla niego sam cel tej drogi. Nie wiemy dokąd idziesz? Jakże więc możemy znać drogę? Trzeba zatem wpierw poznać cel, do którego zmierzamy. Trzeba otworzyć się na cały zamysł Boży, który objawia się w Jezusie Chrystusie. Trzeba samemu doświadczyć wyzwalającego orędzia Jezusa i radości Ewangelii, a więc radości tych – jak mówił nam w pierwszym zdaniach Evangelii gaudium papież Franciszek – którzy spotykają się z Jezusem, którzy pozwalają, aby ich zbawił, którzy są w Nim prawdziwie wolni od grzechu, smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. Trzeba, jak synowie rodu Abrahama i ci, którzy się boją Boga, przyjąć – jak to wskazał – święty Paweł – przekazaną nam naukę o tym zbawieniu. To ona przecież stanowi sens i cel drogi. Drogą zaś jest Ten, który w odpowiedzi Tomaszowi sam potwierdził: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Istotą więc zbawczej posługi apostołów i niezmiennym zadaniem Kościoła jest więc głoszenie i ukazywanie celu oraz drogi. Jest głoszenie Jezusa i ukazywanie Go. W tym sensie sam Jezus nas po to na świat posyła. Od samego początku pragnie On – mówił w Krakowie kapłanom i osobom konsekrowanym papież Franciszek – aby Kościół wychodził, aby szedł do świata. Chce, aby to czynił tak, jak On sam tego dokonał, jak On został przez Ojca posłany na świat: nie jako potężny, ale w postaci sługi, nie aby Mu służono, lecz aby służyć i nieść dobrą nowinę.

Moi Drodzy!

Chrystusowe pytanie o znajomość drogi, to w istocie pytanie o znajomość Jezusa, drogi, prawdy i życia. Odpowiedź na to pytanie stawia bowiem nasze życie, naszą posługę i naszą misję we właściwym miejscu. Jasna odpowiedź nie tylko bowiem pozwala w miarę dobrze odczytać czy uchwycić istotę Jego misji zbawczej, ale włączyć się w nią z całą prawdą naszego życia i naszego posługiwania. Do tego bowiem jesteśmy w naszym powołaniu wciąż wezwani i zaproszeni. Uczeń bowiem nie otrzymuje daru Bożej miłości do prywatnego pocieszenia – upomina nas w tegorocznym orędziu na przeżywany właśnie w naszym Kościele Światowy Dzień Modlitw i Tydzień Modlitw o Powołania papież Franciszek – Nie jest wezwany do niesienia siebie samego ani też do troszczenia się o interesy jakiegoś przedsiębiorstwa. Poruszyła go i przemieniła po prostu radość poczucia, że jest kochany przez Boga, i nie może zatrzymać tego doświadczenia tylko dla siebie. Jeżeli więc Szkoła Wychowawców, którą dziś kończycie, pozwoliła Wam, właśnie poprzez wejście tutaj w jak najbardziej osobistą formację doświadczyć tego umiłowania przez Pana, jeśli w pewnym sensie czy w pewien sposób i was, Drodzy Bracia, poruszyła i przemieniła po prostu radość poczucia, że jestem przez Boga kochany, z całym moim życiem i całym powołaniem, to warto pamiętać, że teraz w posłudze, która was czeka wezwani jesteście nade wszystko do życia pełnią tej nowości i tej radości, która stała się, już tutaj, jak ufam, waszym udziałem. Opisując wspólnotę formatorów nowy dokument – ratio fundamentalis – Kongregacji ds. Duchowieństwa nie bez racji bowiem zauważa, że nie stanowi ona jedynie jakiejś konieczności instytucjonalnej, lecz jest przede wszystkim prawdziwą i właściwą wspólnotą wychowawczą, która świadczy zgodnie i wymownie o wartościach właściwych posłudze kapłańskiej. Seminarzyści, zbudowani i zachęceni takim świadectwem, chętnie i z przekonaniem przyjmą skierowane do nich propozycje formacyjne. Jako absolwenci Szkoły Wychowawców Seminaryjnych jesteście więc, Drodzy Bracia, wezwani, aby właśnie świadczyć zgodnie i wymownie o wartościach właściwych posłudze kapłańskiej. Może to zaś uczynić tylko ten, kto tymi wartościami żyje, kto rzeczywiście odkrywa w Nim na co dzień drogę, prawdę i życie. Może warto jeszcze raz w tym kontekście, dla jeszcze większego ukonkretnienia, usłyszeć odpowiedź, jaką na pytanie: czego więc Jezus od nas oczekuje, postawione przez papieża Franciszka w czasie krakowskiego spotkania z kapłanami i osobami konsekrowanymi, on sam nam udzielił: Jezus pragnie serca naprawdę konsekrowanych, które żyją przebaczeniem otrzymanym od Niego, aby je przelewać ze współczuciem na braci. Jezus poszukuje serc otwartych i delikatnych wobec słabych – w żadnym wypadku surowych; serc uległych i przejrzystych, które nie udają wobec tych, którzy mają w Kościele zadanie wskazywania drogi. Wobec takich formatorów, dopowiada jeszcze dalej Ojciec Święty, uczeń będzie miał odwagę przeżywania swoich wątpliwości i stawiania pytań, by wspólnie rozeznać, bez kalkulacji i powściągliwości. Dostrzeże bowiem właśnie w nich tych, którzy sami podejmują codzienny trud wychowywania własnego serca, czyniąc je zdolnym do dokonywania czujnego i nieustannego rozeznania, i do odważnej i wielkodusznej odpowiedzi, jaką naszym życiem dajemy wzywającemu nas Bogu.

Drodzy Bracia!

Kończy się, owszem, dla Was czas szkoły wychowawców. Nie kończy się jednak czas przeżywania tego doświadczenia we wspólnocie wychowawczej. Dzisiejszy fragment Ewangelii rozpoczynało mocne słowo Jezusa skierowane, jak usłyszeliśmy, do Jego uczniów: niech się nie trwoży serce wasze. Wierzcie we Mnie! Nie lękajcie się więc. Idziecie przecież nie tylko w Jego imię, ale i Jego mocą. On jest z Wami i towarzyszył będzie waszej wychowawczej pracy i posłudze. Nasz Bóg – jak to pięknie wyraził w jednej ze swych ostatnich katechez o chrześcijańskiej nadziei papież Franciszek – nie jest Bogiem nieobecnym, porwanym przez niebo. On idzie z nami. Towarzyszy nam w drodze. Towarzyszy nam w każdym z naszych dni. Niech doświadczenie spotkania z Nim w Słowie, każdego dnia, rodzi w Was nadzieję i pokój. Niech będzie źródłem i mocą wiary. Nasza wiara – jak mówił nam dziś Jezus – jest zakotwiczona w niebie. Nasze życie jest zakotwiczone w niebie. Co zatem czynić? Jeszcze raz papież Franciszek nam podpowie: wspinać się po linie, i zawsze dążyć ku górze. Iść z pewnością, że nasze życie jest zakotwiczone w niebie, w tym brzegu, do którego dotrzemy. I niech to słowo Was prowadzi. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter