Zakończenie PSTP, 26.06.2021 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej na zakończenie pierwszego, dwuletniego cyklu Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie, 26 czerwca 2021, katedra gnieźnieńska.

Drodzy Wykładowcy,
Szanowni Uczestnicy Studium,
Siostry i Bracia,

W wydanej kilka lat temu książce Schronienie dla duszy, czyli ćwiczenia duchowe dla niezbyt pobożnych, jej Autor, wiedeński ksiądz i profesor teologii pastoralnej, Paul Zulehner, w rozdziale zatytułowanym Śmiech Sary nawiązuje do dzisiejszego pierwszego czytania z Księgi Rodzaju. Wydarzenie pod dębami Mamre, staje się jednak dla niego okazją, aby nie tyle odnieść je do jakiś szczególnych sytuacji naszego osobistego życia, ale właśnie do wspólnoty Kościoła. Autor książki wskazuje, że w historii Abrahama i Sary odzwierciedla się sytuacja Kościoła w Europie, jak również wielu kościelnych wspólnot. One też stały się – jak napisał Zulehner – stare i bezpłodne, do czego zresztą mają prawo, bo to naturalna kolej rzeczy. To żadna hańba dla wspólnoty – podkreśla wiedeński profesor – jeśli się zestarzeje i nie będzie mogła już rodzić. Słuchając słowa Bożego z Księgi Rodzaju mogliśmy jednak dostrzec, że Bóg ma swoją odpowiedź na tę sytuację. On zapowiada starym ludziom, Abrahamowi i Sarze, zdolność rodzenia. Nie pochodzi ona jednak od nich samych, lecz od Boga. To On jest przecież – powie ks. Zulehner – i pozostaje głównym budowniczym swojego Kościoła. Świadomość sytuacji, w jakiej po ludzku się znajdują Abraham i Sara – Księga Rodzaju mówi wprost – jak słyszeliśmy – że byli w bardzo podeszłym wieku, powoduje, że odpowiedzią Sary na Bożą obietnicę jest śmiech niedowierzania. Jak wcześniej Abraham, który, gdy po raz kolejny usłyszał Bożą obietnicę, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem – czytamy w innym fragmencie tej samej Księgi – czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką? tak teraz właśnie ona, Sara, z niedowierzaniem uśmiechnęła się do siebie. Jeśli odniesiemy tę obietnicę do Kościoła – zauważa w swej książce wspomniany przez nas Autor – prognoz socjologicznych i codziennych doświadczeń przekwitania i kurczenia się wspólnot kościelnych, to rzeczywiście trudno w nią uwierzyć. A my moglibyśmy dziś dodać, że pewnie jeszcze więcej sytuacji i zdarzeń, także w naszym archidiecezjalnym Kościele, może sprawiać wrażenie, że i nam trudno w takie obietnice już wierzyć. Zulehner wprost mówi, że ten, kto starej postaci Kościoła na ciemnym tle negatywnych trendów przepowiada nowe oblicze i nową żywotność, musi być wyjątkowym optymistą. Ja chętnie się do tych optymistów zaliczam – stwierdza jednak dość zaskakująco Autor, sam znany socjolog i niestrudzony badacz Kościoła – nie dlatego, że pokładam ufność w doskonale znanych mi trendach, lecz dlatego, że ufam Bogu, dlatego, że wierzę, że On nada staremu, pomarszczonemu obliczu Kościoła nowe, młode rysy. Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?

Moi Drodzy!

Gdy kończymy dziś drugi rok Prymasowskiego Studium Teologiczno-Pastoralnego i tutaj, u grobu i relikwii świętego Wojciecha, dziękujemy wraz z wami Bogu za te minione dwa lata, chciałbym, trochę się uśmiechając, powiedzieć, że i nas Pan Bóg zaskoczył. Teologia dla świeckich w Gnieźnie, po pięknych i bogatych latach istnienia Prymasowskiego Instytutu Teologicznego, trochę jeszcze, chyba jednak już dużym wysiłkiem, przedłużona w prowadzonych w minionych latach, z różnym skutkiem, katechezach katedralnych, weszła chyba w czas przekwitania. Kilka ostatnich lat nie zwiastowało przecież wiosny. Więcej było negatywnych trendów, a może i małoduszności, żeby coś jeszcze raz zacząć. Gdy więc dwa lata temu, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, podpisywałem dekret powołujący do życia Prymasowskie Studium Teologiczno-Pastoralne, pewnie uśmiechałem się nieco sam do siebie i pytałem, czy i jak będzie to, co planujemy, dalej możliwe? Czy znajdą się chętni, by przyjść, słuchać i się uczyć? Czy wykładowcy znajdą wolę, czas i ochotę, by podjąć to, nie przynoszące akademickich stopni, a jednak tak ważne dla życia naszego Kościoła, wyzwanie? Czy po okresie posuchy da się jeszcze coś zrobić? Dziękuję dziś, na zakończenie tego pierwszego dwuletniego cyklu Studium wszystkim, którzy mnie w sensowności powołania do życia tego dzieła utwierdzali, wspomagali, do niego zachęcali i mobilizowali, ale też sami podzielili się swoim czasem i swoimi zdolnościami organizacyjnymi i dydaktycznymi, aby swoją wiedzą i doświadczeniem służyć innym. Na drodze stanęła też pandemia, ale wasze zdolności do wykorzystywania współczesnych środków komunikacji, nie pozwoliły się poddać. Cieszę się, że mogę dziś, wam wszystkim, serdecznie podziękować. Jeśli bowiem z całą naszą sytuacją duchową odnajdujemy się dziś wciąż nieco bardziej w pomarszczonych rysach Abrahama i Sary, to przecież także przez wasze doświadczenie, sam Bóg – jak wierzymy – wprowadza nas w to, co nowe, co ważne, co musi teraz, tutaj, w Kościele Gnieźnieńskim, zaowocować właśnie przez was, pierwszych absolwentów Studium, nowym życiem. Odnowa – wskazywał wspomniany Zulehner – to przecież wzrost, a zmiana postaci to przejaw rozkwitającego życia. Kościół żyje nie dlatego, że pieczołowicie strzeże tego wszystkiego, co posiada, ale dlatego, że tym się dzieli, że wychodzi z orędziem Ewangelii do ludzi, że jest z nimi i przy nich, dając świadectwo żywej i autentycznej wiary. Jeśli bowiem ktoś rzeczywiście doświadczył miłości Boga – przypominał w Evangelii gaudium papież Franciszek – miłości Boga, który go zbawia, nie potrzebuje wiele czasu, by zacząć Go głosić i nie może oczekiwać – mówił papież – aby udzielono mu wielu lekcji lub długich pouczeń. Zawsze jesteśmy uczniami-misjonarzami, i właśnie po to, zgodnie z naszymi założeniami, jest nasze studium: aby pogłębić wiedzę teologiczną, umocnić wiarę oraz bardziej zaangażować się w dawanie świadectwa poprzez podejmowane posługi i zadania we wspólnotach parafialnych. Historia Abrahama i Sary może nas tylko jeszcze nauczyć, że nic nie dokonuje się tutaj automatycznie. Zulehner podkreśla, że podobnie jak stary człowiek, wiele rzeczy, także w Kościele, potrzebuje więcej czasu i siły, żeby się odnowić. Czy bowiem starej Sarze pomogłaby specjalna gimnastyka dla kobiet w ciąży – zauważa dość przewrotnie i stawia jeszcze pytanie o takie ćwiczenia, czy są takie, które ułatwiłyby staremu Kościołowi odnowę. Czy są takie? A może, jeśli byśmy się do tego ograniczyli, byłyby one tylko jakąś socjotechniką i ostatecznie niebezpiecznym przecież przyszywaniem nowego płótna na stare ubrania. Najwięcej siły zyskuje stary człowiek – konkluduje prowadzący nas dziś Autor Schronienia dla duszy – gdy widzi wokół siebie młodych ludzi. A więc i nasz Kościół zyskuje dziś w was siły i na was, Drodzy Absolwenci Studium, naprawdę spoglądam z radością i patrzę z nieukrywaną nadzieją.

Umiłowani!

Doczytując do końca dzisiejszy fragment z Księgi Rodzaju, być może zdziwi nas jeszcze upór Sary, która nie potrafiła przyznać się do swych powątpiewań: wcale się nie śmiałam. Autor biblijny tłumaczy jej reakcję przerażeniem. Lęk i strach nie są nigdy dobrymi doradcami. Trzeba wzburzone fale uspokoić. Trzeba też uwierzyć, że pośród nas jest Ten, o którym – cytując Izajasza – przypomniał i nam Ewangelista Mateusz – że On przyjął nasze słabości i dźwigał nasze choroby. On jest z Nami. On nas zbawia. Objawia nam swoje miłosierdzie. Sara będzie miała syna. Sara powije i porodzi Izaaka, Syna Obietnicy. W Nim, ofiarowanym przez Abrahama Bogu na Górze Moria, Kościół odczytuje jednak już zapowiedź innego Syna, którego Ojciec nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał. On jest synem spełnionej obietnicy, która jest udziałem wszystkich ludzi. Ci bowiem, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. On – jak pisał w Evangelii gaudium papież Franciszek – czyni swoich wiernych zawsze nowymi (…) On jest zawsze młody i jest zawsze źródłem nowości (…) On może zawsze swoją nowością odnowić nasze życie i naszą wspólnotę, i nawet jeśli propozycja chrześcijańska staje wobec mrocznych epok i słabości Kościoła, nigdy się nie starzeje. Czy jednak damy Mu wiarę? A może po raz kolejny, jak Sara, uśmiechniemy się tylko do siebie i wątpiąc spytamy: ale, czy dziś jest to jeszcze możliwe? Trzeba nam uwierzyć, bo przecież dziś sam Jezus w Ewangelii pochwalając wiarę rzymskiego setnika, i nas też ostrzegał, że wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa (…). Panie, przymnóż więc i nam wiary! Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter