Wspomnienie św. Mikołaja Biskupa, 6.12.2019 Łubowo
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. odpustowej sprawowanej w kościele pw. św. Mikołaja w Łubowie, 6 grudnia 2019, wspomnienie św. Mikołaja Biskupa.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Jezus wyznacza, czyli powołuje i znów wysyła przed sobą swych uczniów. Tym razem nie chodzi już tylko o najbliższe Mu grono dwunastu apostołów, ale – jak słyszeliśmy – o wybranych spośród innych jeszcze siedemdziesięciu dwóch. Jest to niewątpliwie liczba symboliczna. Ma nam wskazać na powszechność posłannictwa Jezusa. Nie ogranicza się ono bowiem jedynie do samego Izraela, ale swym zasięgiem obejmuje dosłownie wszystkie ludy i narody. Nie jest też zarezerwowane dla nielicznych, ale adresowane do wszystkich. Każda więc i każdy może być Jego uczniem. Radość Ewangelii – jak przypomniał nam papież Franciszek – jest przecież dla całego ludu, nie można z udziału w niej wykluczać nikogo. Wysyłając więc swoich uczniów na świat, sam Jezus posyła ich do wszystkich ludów i narodów: idźcie i nauczajcie wszystkie narody. Wśród tych ludów i narodów są również i ci, którzy zamieszkiwali w południowo-zachodniej Azji Mniejszej, gdzie leżała Mira, ukochane miast biskupa Mikołaja, patrona waszej parafii. Sam urodzony ok. 270 roku najprawdopodobniej w greckim mieście Patara w Licji, położonym w południowo-zachodniej Anatolii, został wybrany na biskupa Miry, dzisiejszego Demre w Turcji. Musiał być dobrym pasterzem, skoro tradycja i legenda pozwoliły zobaczyć w Nim tak wiele ludzkiej dobroci. Tradycja przekazała nam, że był jedynym dzieckiem zamożnych rodziców. Był jednak człowiekiem niezwykle wrażliwym i wyczulonym na biedę innych. Być może właśnie w ten sposób Pan Bóg otworzył jego serce na tajemnicę powołania. Przyszedł do Niego i wezwał Go jednak nie głosem – jak słyszeliśmy w opisie powołania proroka Izajasza – tak potężnym, od którego zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniał się dymem. Przyszedł do Niego w potrzebującym pomocy człowieku, a więc – jak wspomina pobożna legenda – w tych biednych dziewczynach, którym ułatwił wtedy zamążpójście, podrzucając im ukradkiem potrzebne do tego pieniądze na wiano, w skazanych za jakieś wykroczenia młodzieńcach, za którymi się wstawił i wyprosił dla nich ułaskawienie, w zagubionych marynarzach, za których tak gorliwie się modlił, aby ocaleli wśród szalejącej nawałnicy, w nędzarzach obsypanych wrzodami szerzącej się zarazy, którym z narażeniem życia sam usługiwał. Tak zapamiętali Go potomni. Tak o Nim mówili. Tak Go wspominali. Podkreślali przy tym, że Mikołaj chciał, aby za okazane innym miłosierdzie, ludzie wielbili Boga. Sam był więc człowiekiem niezwykle dyskretnym, który nie potrzebował reklamy dla uczynków miłości. Nie tylko, że się z nimi nie obnosił, ale wręcz ukrywał, by nie czynić niczego na pokaz. Miłosierdzie bowiem choć – jak to nam niejednokrotnie przypominał papież Franciszek – ma oczy, by widzieć, uszy, by słyszeć i ręce, by konkretnie pomagać, samo tak często pozostaje w ukryciu. Pragnie bowiem uszanować człowieka i jego godność, której nikt i nic nie może naruszać czy usiłować człowieka pozbawić. Wzywa więc do szacunku i przypomina – jak to kiedyś bardzo pięknie i trafnie ujął już wkrótce nasz błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia – że możesz dać drugiemu człowiekowi bardzo dużo i serce zranić, a możesz dać niewiele, malutko i serce rozradować, jakbyś przypiął komuś skrzydła do ramion.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Tegoroczny dzień odpustu ku czci świętego Mikołaja, jest dla waszej parafialnej wspólnoty dniem szczególnej radości i wdzięczności. Zaprosiliście mnie, abym wraz z wami, podziękował przed Bogiem za ukończony remont parafialnego kościoła. Jest więc w naszych sercach radość, że po latach prac i trudów, możecie cieszyć się tak pięknie odnowioną świątynią. Jest też i wdzięczność dla tych wszystkich, którzy to dzieło odnowy kościoła w różny sposób wsparli. Wraz z wami mówię więc: dziękuję. I jest nadzieja, że teraz tak odnowiony kościół, przyciągać będzie nie tylko miłośników czy koneserów sztuki, z podziwem patrzących na waszą siedemnastowieczną barokową drewnianą świątynię, ale wszystkich, dla których jest on prawdziwie i nade wszystko Domem Bożym i Bramą Nieba. Co więcej, jak uczył nas papież Franciszek, za każdym razem, gdy przekraczać będziemy próg naszego parafialnego kościoła, niech dotrze i do nas jeszcze jedna prawda: świątynia materialna, budowana z kamieni czy drewna, jest znakiem Kościoła żyjącego i działającego w historii (…) świątynia Boża – jak wyjaśniał dalej papież – jest przecież nie tylko budynkiem uczynionym z kamieni lub drewna, ale jest Ciałem Chrystusa, Jego Ciałem, uczynionym z żywych kamieni. Na mocy chrztu świętego każda i każdy z nas jest częścią tej „Bożej budowli”, co więcej, staje się Kościołem Boga (…) a Kościół jest powołany, aby być w tym świecie wspólnotą, która zakorzeniona w Chrystusie przez chrzest, wyznaje z pokorą i odwagą wiarę w Niego i świadczy ją w miłosierdziu. Kościół, a więc my wszyscy, mamy z pokorą i odwagą wyznawać wiarę w Jezusa Chrystusa i dawać o niej świadectwo w konkretnych uczynkach, tak, w konkretnych czynach miłosierdzia. Idąc zatem za słowami dzisiejszej Ewangelii, warto jeszcze dostrzec i wskazać na trzy konkretne uczynki miłosierdzia, do jakich ona nas dziś wzywa, a więc: modlitwa – proście Pana żniwa, pokój – pokój temu domowi i posługa wobec chorych i cierpiących – uzdrawiajcie chorych i mówcie im: przybliżyło się do was królestwo Boże. W swych katechezach środowych głoszonych w Jubileuszowym Roku Miłosierdzia papież Franciszek przypomniał nam, że modlitwa za żywych i umarłych jest przecież jednym z uczynków miłosierdzia. Jakże wiele jest różnych sposobów modlitwy za naszych bliźnich – tłumaczył papież – one wszystkie mają swoją wartość i są przyjmowane przez Boga, jeśli wypływają z serca. A jako przykład wspomniał między innymi matki i ojców, którzy błogosławią swoje dzieci rano i wieczorem, bo błogosławienie dziecka – mówił – jest modlitwą. Myślę – dodawał jeszcze papież – o modlitwie za chorych, kiedy do nich idziemy i modlimy się za nich. Myślę o milczącym wstawiennictwie, czasami ze łzami w wielu trudnych sytuacjach; modlić się w intencji tej trudnej sytuacji. A wraz z modlitwą – jak mówi dziś Jezus do swych uczniów – nieść pokój, aby prawdziwie spoczął na innych. Zwłaszcza w naszych czasach, w których przebaczenie i pokój są tak rzadkim gościem w różnych dziedzinach życia ludzkiego – tłumaczył w jednej ze swych katechez papież – coraz bardziej pilne staje się wezwanie do miłosierdzia, i to wszędzie: w społeczeństwie, w instytucjach, w pracy, a także w rodzinie. Jednym z najbardziej czytelnych znaków, a zarazem uczynków miłosierdzia jest również troska o chorych i cierpiących. Uśmiech, trochę czułości, uścisk dłoni – mówił papież Franciszek – to proste gesty, ale bardzo ważne dla ludzi chorych, którzy tak często czują się pozostawieni samymi sobie (…) Nie pozostawiajmy osób chorych samymi. Nie uniemożliwiajmy im znalezienia ulgi, a sobie – ubogacenia się bliskością z osobami cierpiącymi. Tu się objawia królestwo Boże!
Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Patron waszej parafii święty Mikołaj staje więc przed nami jako świadek ludzkiej dobroci i miłosierdzia, chrześcijańskiej miłości bliźniego. Uczy jej w świecie, który pragnąc zaspokoić wszystkie nasze potrzeby, jakby ciągle nie rozumiał, że nawet najbardziej luksusowe rzeczy i dobra nie zastąpią samego człowieka. Nie zastąpią jego serca, jego dłoni, jego oczu. Wśród kolorowych prezentów, które rozdają dziś przydrożni mikołaje nie spotkasz bowiem prezentu z napisem człowiek. Bo człowiek może prawdziwie tylko sam siebie darować drugiemu: może dać swój czas, swoje słowo, zwykły gest ludzkiej solidarności, dobroci, uśmiechu, nawet przez łzy. Święty Mikołaj staje dziś jako świadek, a więc jeszcze jeden Boży człowiek, który i na naszej drodze, w tej tak pięknie odnowionej świątyni, wciąż nam przypomina słowa Chrystusa Pana: cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.