Wprowadzenie relikwii bł. kard. Wyszyńskiego, 12.11.2021 Niedźwiady
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji wprowadzenia relikwii bł. kard. Stefana Wyszyńskiego do Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Niedźwiadach k. Kalisza, 12 listopada 2021, klasztor Sióstr Karmelitanek Bosych.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Kochane Siostry,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Kreśląc przed naszymi oczyma obraz Dobrego Pasterza sam Pan Jezus zwraca naszą uwagę przede wszystkim na to, kim jest Dobry Pasterz, co go tak naprawdę wyróżnia w stosunku do innych pasterzy, co go odróżnia choćby od najemników, i co ostatecznie sprawia, że można mówić, że on jest rzeczywiście dobry (a język grecki powie, że również kalos, czyli piękny). Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Nie jest więc dobrym tylko dlatego, że coś czyni, że ukazuje innym drogi, po których mają pójść, że innych do czegoś przekonuje czy nakłania. Jest dobrym pasterzem, bo daje swoje życie, bo taki po prostu jest, primum esse, bo samego siebie składa w ofierze, bo daje siebie. Oddaje swoje życie – powtórzy za słowami Ewangelii papież Franciszek – i wskazując na Jezusa – Dobrego Pasterza powie nam, że przecież to On oddał za nas wszystkich swoje życie w ofierze – za ciebie, za ciebie i za ciebie, za mnie, za wszystkich. Dlatego jest Dobrym Pasterzem. W postaci Jezusa – Dobrego Pasterza, odnajdujemy więc wzór i przykład dla każdego pasterza, a raczej szerzej i dla nas wszystkich, bo przecież w taki czy inny sposób, każda i każdy z nas w swoim powołaniu, jesteśmy codziennie wzywani, by dać nasze życie. Wszystko w życiu przecież wymaga ofiary – tłumaczył nam kiedyś podczas uroczystości świętego Wojciecha w Gnieźnie – błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński i zachęcał, że każda i każdy z nas powinien pomyśleć o sobie: moje życie jest jak pszeniczne ziarno, które wpadając w ziemię, obumiera, aby rodzić życie. Jeśli bowiem moje ziarno pszeniczne, wpadłszy w ziemię, samo pozostanie – nie przyniesie owocu. A przecież jestem człowiekiem, istotą rozumną i wolną – tłumaczył Prymas Tysiąclecia – chcę więc, by moje ziarno, moje człowieczeństwo, które dzięki woli Bożej wpadło w życie świata – wydało owoc stokrotny.
Kochane Siostry! Drodzy Siostry i Bracia!
Siostry Karmelitanki zaprosiły nas dzisiaj, w ten wieczór, aby podczas Eucharystii, wprowadzić relikwie Dobrego Pasterza, Błogosławionego Stefana Kardynała Wyszyńskiego. On był rzeczywiście Pastor Bonus. Wszyscy pamiętamy, że już wówczas, gdy podczas ingresu do Gniezna przedstawiał nam sam siebie, mówił, że nie jest ani politykiem, ani dyplomatą, nie jest działaczem ani reformatorem. Jestem ojcem waszym duchowym, pasterzem i biskupem dusz waszych, jestem apostołem Jezusa Chrystusa. A posłannictwo moje jest – jak tłumaczył dalej w swym pasterskim liście – kapłańskie, pasterskie, apostolskie, wyrosłe z odwiecznych myśli Bożych, ze zbawczej woli Ojca, radośnie dzielącego się swoim szczęściem z człowiekiem. Pastor Bonus. Widzieliśmy w Nim więc Dobrego Pasterza, który naprawdę daje swe życie za owce. Nie oszczędził Mu Pan Bóg szczególnych dróg, na których dosłownie żądał od Niego oddania życia. Można tylko zaledwie wspomnieć choćby uwięzienie i odosobnienie, ale także niezrozumienie, które dotykało go tak często i tak boleśnie, jak choćby wtedy, gdy ze wszystkimi biskupami polskimi jeszcze z ław Soboru Watykańskiego II przed obchodami Millenium Chrztu Polski zwrócił się do Niemców: przebaczamy i prosimy o przebaczenie. Podczas milenijnej wigilii paschalnej wyznawał, że pomimo tego wszystkiego, co go spotkało w ostatnich miesiącach, nie ma w sercu do nikogo uczucia wrogości, że byłby złym pasterzem i moglibyśmy słusznie nie słuchać jego głosu, gdyby od nas żądał miłości i przebaczenia, a sam nie stosował się do tego przykazania. Stosuję się do niego w pełni – wyznawał Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński – i nikogo na świecie nie uważam za swojego wroga, bo w sercu moim nie znajduję żadnego uczucia wrogości do nikogo. Tego mnie nauczył Pan mój Jezus Chrystus. On sam zaś odbierając nauki Jezusa – Dobrego Pasterza nie tylko wpierw sam nimi żył i rzeczywiście stosował się do nich w pełni, ale z odwagą i gorliwością zatroskanego o Bożą owczarnię pasterza, przekazywał je nam wszystkim. Niejednokrotnie tłumaczył, że świat współczesny coraz bardziej potrzebuje przykładów miłości, zwycięzców Bożych – jak sam mówił – którzy będą szli przez ziemię w milczeniu, w poszanowaniu innych, nie złorzecząc, nie wygrażając, nie bijąc i nie stosując przemocy, ale służąc i miłując (…) bo właśnie dziś potrzeba ludzi nie tyle silnych pięścią, ile mocnych sercem; nie tyle potężnych, ile miłujących; nie tyle głośnych, ile uspakajających. Błogosławiony Prymas Tysiąclecia, Dobry Pasterz, znał swoje owce i one Go dobrze poznały jako gorliwego pasterza i obrońcę. Jeśli – jak przedstawia nam dziś Pan Jezus – gdy najemnik ucieka, wilk porywa i rozprasza owoce, to odwrotnie, właśnie obecność i miłość Dobrego Pasterza jest gwarancją jedności i ocalenia dla stada. Prymas Tysiąclecia był zawsze z nami, zawsze ze swym stadem, zawsze z Kościołem. Upominał się o nas. Odważnie walczył, by nikt się nie zagubił i nie zginął. Wszyscy mają prawo do naszego serca – mówił kiedyś kapłanom – wszyscy są omyci Krwią Chrystusową i wszyscy wymagają, abyśmy ich znali, abyśmy byli.
Kochane Siostry!
Wielką troską Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński otaczał życie konsekrowane. Niezmiernie się cieszył, gdy widział – jak mówił kiedyś i to jeszcze w latach pięćdziesiątych – nowe zjawisko, zwłaszcza w krajach mocno zmaterializowanych, że znowu się rozpoczął jakiś nalot – jak powiadał – na zakony kontemplacyjne. Sam nazwał to wówczas nawet pewnym wyrównaniem, które sprawuje Duch Święty w miarę potrzeby. Ciesząc się, wskazywał, że Kościołowi wciąż potrzeba nowego zasiłku życia kontemplacyjnego. To skarb i bogactwo Kościoła. Ale też zaraz mądrze wskazywał, aby w sytuacji, gdy ilość powołań maleje, nie poddawać się rozpaczy i nie wmawiać sobie, że może my już nie jesteśmy potrzebni. Trzeba chronić się przed tym usposobieniem – wzywał Błogosławiony Stefan Kardynał – i przed wtargnięciem takiego ducha. We wszystkich okolicznościach, po ludzku dobrych i złych, obfitych w powołania czy też ubogich, wciąż trzeba nam prosić Dobrego Pasterza, aby nam pozwolił zrozumieć, że zasadniczą sprawą życia konsekrowanego jest być światłem i znakiem. Duchowa obecność kard. Wyszyńskiego, jego relikwie w tym miejscu, w Klasztorze Sióstr Karmelitanek Bosych, są więc i po to, aby dziś ten znak wzmocnić, abyście przez jego wstawiennictwo modliły się za Kościół i Polskę, abyście poprzez to posługiwanie – jak wskazywał nam sam Pan Jezus – przyprowadzały do Jego owczarni, także inne owce, i aby nastała jedna owczarnia i jeden pasterz.