Uroczystość Wniebowzięcie NMP, rocznica nadania katedrze gnieźnieńskiej godności bazyliki mniejszej, 15.08.2021 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w uroczystość Wniebowzięcia NMP, z okazji obchodów odpustowych i 90. rocznicy nadania świątyni tytułu bazyliki mniejszej, 15 sierpnia 2021, katedra gnieźnieńska.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Świętując uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny papież Franciszek wskazywał nam kiedyś, że właśnie w tym dniu święty wierny lud Boży z radością wyraża cześć dla Matki Dziewicy. Dodawał przy tym, że czyni to we wspólnej liturgii, a także za pomocą tysięcy różnych form pobożności. W ten sposób wypełnia się proroctwo samej Maryi: oto błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia. Również i my, dziś, tu zebrani, aby w doroczną uroczystość odpustową uwielbić Boga przez Maryję Wniebowziętą, Patronkę naszej archikatedry i bazyliki prymasowskiej, za świętą Elżbietą powtarzamy jej słowa zapisane przez świętego Łukasza w dzisiejszym fragmencie Łukaszowej Ewangelii: błogosławiona jesteś Panno Maryjo między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twego łona, nasz Pan Jezus Chrystus (…) Błogosławiona jesteś Ty, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Błogosławiona jesteś w tajemnicy Twego wybrania na Matkę naszego Pana. Błogosławiona jesteś Bogarodzico Dziewico, Bogiem sławiona, Maryjo. Błogosławiona jesteś w tajemnicy Twego Wniebowzięcia. A kiedy mówimy o Wniebowzięciu Maryi – jak wskazywał kiedyś kardynał Joseph Ratzinger, dziś papież senior Benedykt XVI – to nie chodzi tu o swego rodzaju konkurencję z lotami kosmicznymi, z podróżą do jakiejś bardzo odległej gwiazdy. Chodzi o podróż – jak podkreślał papież senior – która jest zarazem prostsza i większa i która musi trwać przez całe nasze życie. Niebo nie jest bowiem nieznaną planetą, niebo to po prostu sam Bóg. Maryja, wzięta do nieba z ciałem i duszą, jest więc z Bogiem i w Bogu. W Księdze Apokalipsy święty Jan Apostoł – jak usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu – widząc otwartą w przestworzach świątynię Boga, oczyma wiary dostrzegł w niej również Arkę Pana, Arkę Przymierza. Wskazał też nam na Niewiastę obleczoną w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. To Ona jest nową Arką Przymierza Boga z człowiekiem. Ona jest Arką Pana, która – jak modlimy się dziś w prefacji mszalnej – wydała na świat Bożego Syna, Dawcę wszelkiego życia. Ona bowiem – jak mówi Apokalipsa – porodziła Syna – Mężczyznę, porodziła Jednorodzonego Syna Bożego, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka. I Ona też z uwagi właśnie na to Jej szczególne, na to Jej wyjątkowe zjednoczenie z Jezusem, po zakończeniu ziemskiego życia, została wzięta z ciałem i duszą do nieba.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Najświętsza Maryja Panna Wniebowzięta jest patronką tej prymasowskiej archikatedry pod wezwaniem Jej Wniebowzięcia. Z tej bowiem czcigodnej świątyni – jak pisał na zakończenie Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski wkrótce już błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia – z pierwszej katedry metropolitalnej rozprzestrzenił się kult maryjny po całym kraju – i najpierw – po ówczesnej ogromnej archidiecezji gnieźnieńskiej. Do dziś wiele ośrodków czci maryjnej – jak wskazywał dalej w swym liście Prymas Tysiąclecia – rozsianych po sąsiednich diecezjach, których tereny stanowiły ongiś pierwotną archidiecezję gnieźnieńską – to pomniki owego promieniowania maryjnego, którego ośrodkiem była katedra na Lechowym Wzgórzu. W jakimś sensie te maryjne promieniowanie musiało przeniknąć również serce i życie świętego Wojciecha, biskupa i męczennika, który – jak przypominał tutaj, na Wzgórzu Lecha, młodym święty Jan Paweł II – jeśli sam nie jest autorem pieśni Bogurodzicy, to przynajmniej z jego inspiracji, ona wzięła swój początek. Ta bowiem maryjna pieśń, Bogurodzica, nazwana przez Jana Pawła II, wyznaniem wiary, naszym polskim Credo i dokumentem życia, jeszcze raz nam zaświadcza – jak wskazywał kiedyś na Jasnej Górze ten sam papież – że gdy poprzez owo wydarzenie z 966 roku, poprzez chrzest, u początków naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do naszej Ojczyzny, jakby do polskiej Kany (…) zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła – mówił wtedy papież – i była obecna wraz ze swym Synem, jak o tym mówią liczne świadectwa pierwszych wieków chrześcijaństwa w Polsce, a szczególnie właśnie ta pieśń, Bogurodzica. A my dziś, zgromadzeni w tej maryjnej świątyni, odkrywamy i odnajdujemy te i inne świadectwa obecności Maryi, Matki naszego Pana Jezusa Chrystusa, Matki Kościoła i naszej Matki, Wniebowziętej Patronki tej świątyni, właśnie po to, abyśmy i my, dziś, tutaj razem się modląc, dali się wszyscy jeszcze raz przeniknąć owemu maryjnemu promieniowaniu i w dniu Jej wniebowzięcia, zastanowili się jeszcze raz także nad tym, co ta właśnie tajemnica mówi nam i mówi o nas. Co ona nam i przed nami dziś jeszcze raz odsłania? Do czego nas wzywa?
Moi Drodzy!
Papież Benedykt XVI zauważył jeszcze kiedyś, że uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest przecież nie tylko świętem nieba, ale właśnie dlatego również świętem ziemi, świętem – jak wtedy powiedział – dobrego stworzenia Boga. Nam więc wciąż mówi i nam przypomina o naszym przeznaczeniu, którym nie są jakieś tajemnicze i magiczne zaświaty, ale właśnie sam Bóg. W Chrystusie wszyscy będą ożywieni – jak wołał dziś do Koryntian Apostoł Paweł i wyjaśniał, że choć przez człowieka, przez nieposłuszeństwo pierwszego człowieka Bogu, przyszła śmierć, to jednak przez nowego człowieka, przez posłuszeństwo Jezusa Chrystusa aż do śmierci, dokonuje się zmartwychwstanie. Nosząc więc w sobie dziedzictwo Adama, umieramy. Mając życie od Jezusa Chrystusa, żyjemy. W Jezusie Chrystusie Bóg chce przecież zbawić każdą i każdego z nas. I chce On zbawiać – jak podkreślał kiedyś w uroczystość Wniebowzięcia papież Franciszek – całego człowieka, duszę i ciało. Jezus zmartwychwstał bowiem z ciałem, które wziął z Maryi; i wstąpił do Ojca ze swym przemienionym człowieczeństwem. Wniebowzięcie więc Maryi, ludzkiej istoty – tłumaczył papież – daje nam potwierdzenie naszego przeznaczenia do chwały. W Chrystusie wszyscy będą ożywieni. To, że jedna z nas mieszka w niebie ze swoim ciałem – wskazywał papież Franciszek – daje nam nadzieję – rozumiemy, że i my jesteśmy cenni, przeznaczeni, by zmartwychwstać. Nosimy przecież w sobie tę zapowiedź już od chrztu świętego, który odrodził nas, każdą i każdego z nas, z wody i Ducha Świętego na życie wieczne. Naszym celem jest więc niebo, ojczyzna w niebie, która jest na zawsze. Naszym przeznaczeniem zmartwychwstanie i życie. Naszą drogą ta ziemia, a na niej nasze powołanie, aby tutaj, teraz, idąc przez tę ziemię, dojrzewać do nieba, dojrzewać do spotkania z Bogiem twarzą w twarz, do tego życia, które zawsze i we wszystkim jest i będzie życiem. Odczytana nam przed chwilą Ewangelia o nawiedzeniu świętej Elżbiety ukazuje nam sposób, w jaki Maryja dojrzewała do nieba. Po zwiastowaniu – czytaliśmy – wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do swej krewnej Elżbiety. Poszła, aby służyć, aby nieść pociechę i konkretną pomoc brzemiennej kobiecie. Kiedy Ją sobie więc wyobrażam – mówił kiedyś o Niej papież Franciszek – wyobrażam Ją sobie jako normalną dziewczynę (…) dziewczynę, która jest zwyczajnie wychowana, otwarta na małżeństwo, na stworzenie rodziny (…) Maryja była zwyczajna. Pracowała, robiła zakupy, pomagała Synowi, pomagała mężowi; po prostu zwyczajna. Ale jednocześnie nadzwyczajna w ufności i wierze, jaką okazywała Bogu. Prawdziwie pokorna, bo – jak wskazał nam jeszcze ten sam papież – zawsze stawia Boga jako pierwszą wielkość w życiu. Ona nas dziś wzywa i uczy takiej właśnie postawy. Pośród naszych trosk i wyzwań, pośród zadań i naszych codziennych obowiązków, iść przez ziemię zawsze stawiając Boga jako pierwszą wartość w życiu. Iść, by służyć człowiekowi, by wychodzić z konkretną pomocą, by widzieć potrzeby drugich, by tak jak Ona, być z nadzieją wciąż w drodze.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Dziewięćdziesiąt lat temu papież Pius XI naszą świątynię katedralną w Gnieźnie pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej ozdobił – jak głosi jego List motu proprio wydany właśnie z tej okazji – tytułem i godnością Bazyliki Mniejszej. W dziewięćdziesięciolecie tego wydarzenia jeszcze raz dziękujemy Panu Bogu za to wyniesienie. Myślimy o tym wszystkim, co w ciągu tych minionych lat właśnie tutaj, w Bazylice Prymasowskiej, miało miejsce. W ciągu minionego stulecia ten prastary tum był przecież świadkiem różnych wydarzeń. Kryjąc w sobie doczesne szczątki świętego Wojciecha, biskupa i męczennika, przyciągał na modlitwę i wszystkim otwierał swe prastare podwoje. Okrutnie doświadczył wojennej pożogi. Wojna bowiem – jak mówił nam Prymas Tysiąclecia – rozpaliła na tych sklepieniach olbrzymie ognie. Tak tragiczne w skutkach wydarzenie stało się jednak dla samego Księdza Prymasa wyzwaniem do podjęcia przez niego i jego następców regotyzacji bazyliki. Zdzierają i zrywają naloty z oblicza naszej ukochanej matki świątyń – mówił wówczas Prymas Tysiąclecia – Bazyliki Prymasowskiej, aby się dostać do jej prastarego piękna i niewygasłego ducha. To będzie dla Was – dodawał – płonący sztandar! W tej żmudnej i wytężonej pracy, sam widział jednak symbol duchowej pracy, która sięga ludzkiego wnętrza. Mówił więc jeszcze, że trzeba pracować w sercu i odnawiać serce. Trzeba pracować myślą i odnawiać myśl. A jak wzmacnia się te prastare filary, tak trzeba wzmacniać wolę zastrzykami łaski Bożej. Do takiej duchowej pracy zobowiązuje nas wciąż to święte i tak piękne dziś miejsce. Zobowiązują nas przypomniane prymasowskie słowa. Zobowiązuje godność nadana katedrze przez Ojca Świętego Piusa XI. Zobowiązuje nasze dzisiejsze świętowanie. Odnawiać myśl i serce, obficie czerpiąc z łaski Tego, który jest Wszechmocny i Miłosierny.