Wizyta duszpasterska w Kopenhadze, 15.01.2017 Kopenhaga

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w ramach wizyty duszpasterskiej w Kopenhadze, 15 stycznia 2017, kościół pw. św. Anny, Kopenhaga.

Drogi Księże Biskupie Czesławie, Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

Papież Franciszek, dziękując na Jasnej Górze za 1050 lat chrześcijaństwa na polskiej ziemi wspominał nam, że Maryja jako Matka rodziny chce nas strzec razem, wszystkich razem. Dodawał przy tym, że nasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności. Dziś więc, duchowo złączeni z Ojczyzną naszą, jeszcze raz pragniemy dziękować Bogu, właśnie tutaj, w Kopenhadze, za przyjęty przez naszych przodków chrzest. Chcemy to uczynić razem, wszyscy razem, zjednoczeni łaską chrztu świętego, pomni na to, że i dla nas – jak mówił nam Prymas Tysiąclecia – w ten sposób rozpoczął się błogosławiony ciąg łaski, świateł i mocy Bożych, który trwa do dziś dnia. W minionym roku dziękowaliśmy więc w Gnieźnie i w Poznaniu, na Jasnej Górze i w krakowskich Łagiewnikach. Dziękowaliśmy w tylu miejscach w Polsce, ale i na świecie, wszędzie tam, gdzie żyją Polacy, gdzie ich wiara, zakorzeniona w chrzcie świętym stanowi fundament teraźniejszości i przyszłości. Myśląc bowiem o darze tysiąclecia obfitującego wiarą – mówił nam na Jasnej Górze papież Franciszek – wspaniale jest przede wszystkim podziękować Bogu, który podążał z waszym narodem, biorąc go za rękę, jak ojciec dziecko, i towarzysząc mu w wielu sytuacjach. Wspaniale jest więc podziękować Bogu, że nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale i na całym świecie, wszędzie tam, gdzie żyją Polacy, gdzie w przeszłości i dziś idą za pracą i poszukują dla siebie lepszych warunków życia, są jednocześnie świadkami historii uformowanej przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi. Gdy przed pięćdziesięciu laty, w 1966 roku, świętowaliśmy Tysiąclecie Chrztu Polski, Sacrum Poloniae Millenium, biskupi polscy wraz z Prymasem Tysiąclecia wystosowali do Episkopatów katolickich całego świata pięćdziesiąt sześć listów, w których – jak mówił wówczas w Gnieźnie Prymas Tysiąclecia – nie tylko informowaliśmy, że Polska obchodzi swoje tysiąclecie, ale także, że w swoich dziejach narodowych i katolickich była powiązana nie tylko z Kościołem powszechnym, ale i z wieloma narodami. Dla żyjących wtedy za żelazną kurtyną Polaków, ten właśnie znak solidarności i jedności, szczególna braterska pamięć, była nie tylko wołaniem o modlitwę w intencji Polski, ale również swoistym przypomnieniem – jak mówił jeszcze Prymas Tysiąclecia – że w rodzinie katolickich krajów i ludów, w objęciach świętej Matki Kościoła, żyje również od tysiąca lat katolicki Naród polski. Dziś, po pięćdziesięciu latach, Wy, Moi Drodzy Siostry i Bracia, żyjący także tutaj, na gościnnej duńskiej ziemi, jesteście żywym listem, poprzez który współczesne pokolenia, również waszych dzisiejszych sąsiadów, Duńczyków, mogą dowiedzieć się, że jesteście synami i córkami narodu ochrzczonego przed z górą tysiącem lat. Teraz przez Was, Siostry i Bracia, inni mogą poznać – jak to plastycznie wyjaśniał wspominany już przeze mnie Prymas Tysiąclecia – że na glebę polską i na duszę polską, na kształtującą się coraz wspanialej kulturę narodową padały ziarna Boże, które w pokoleniach, chrzczonych przez Kościół w ziemi ojczystej, wydały wspaniałe owoce. Za nie to dzisiaj – powtarzając jeszcze raz za Prymasem Tysiąclecia – owszem, pokorni wobec swoich ułomności, a zarazem dumni wobec wybrania Bożego, dziękujmy i śpiewamy Te Deum Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu. Niech Bóg będzie uwielbiony!

Umiłowani Siostry i Bracia!

Z radością włączam się w to dziękczynienie, które tutaj, w Kopenhadze, jeszcze raz, po oficjalnym już zakończeniu obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski, zaproszony przez Waszego biskupa Czesława, wraz z Wami mogę wypowiedzieć. Pragnę zarazem za papieżem Franciszkiem wszystkim nam powtórzyć, że na niewiele jednak się zda przejście miedzy dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach historii. Na niewiele się zda uroczyste świętowanie tak podniosłych rocznic, gdy zatrzymamy się jedynie na odświętnym wspomnieniu, jakże odległym już dziś od naszego życia. Trzeba sięgać do korzeni i do naszej wspólnej historii, aby dokonywało się w nas ciągle jakby nowe otwarcie ku przyszłości. Trzeba nam iść do źródła, do niego powracać – jak to pięknie ukazywał święty Jan Paweł II – aby z niego zaczerpnąć moc, aby umoczyć w nim nasze usta i odczuć świeżość, ożywczą świeżość. Trzeba nam bowiem nieustannie pamiętać – jak to nam dziś przypomniał święty Paweł Apostoł – że i my zostaliśmy uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, co na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego Pana. Jesteśmy więc w chrzcie świętym odrodzeni z wody i Ducha Świętego na życie wieczne. Jesteśmy w nim odrodzeni mocą męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa i wezwani, by razem, wespół ze wszystkimi, dawać świadectwo Chrystusowi naszym życiem i naszym postępowaniem. Jesteśmy przecież zaproszeni – jak przypomniała nam dziś Ewangelia – aby, jak Jan Chrzciciel być świadkiem Chrystusa. Ewangelia ukazuje nam scenę spotkania Jezusa i Jana Chrzciciela. Widząc przychodzącego nad Jordan Zbawiciela, Jan ogłasza: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: po Mnie przyjdzie Mąż, który Mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi. Po przeżyciu już uroczystości Objawienia Pańskiego i w minioną niedzielę Chrztu Pańskiego wiemy już dobrze, że On się nie tylko objawił Izraelowi, ale wszystkim narodom. W Nim bowiem – jak prorokował Izajasza – Bóg zapragnął podźwignąć i ocalić nie tylko Izraela, ale wszystkich ludzi. Ustanowię cię światłością dla pogan – mówił prorok Izajasz – aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi. W Jezusie Chrystusie cała ziemia ujrzała swego Zbawiciela. W Nim Bóg odkupił nas wszystkich. Przez Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie prawdziwie pojednał nas ze sobą. On zaś wyzwolił nas z grzechu, biorąc na siebie winy całej ludzkości. W jaki sposób – zapytał kiedyś papież Franciszek – i odpowiedział: miłując, bo nie ma innego sposobu zwyciężenia zła i grzechu, jak tylko za pomocą miłości, która pobudza do złożenia w darze własnego życia dla innych. On mnie umiłował – dopowiemy za świętym Pawłem Apostołem – i wydał samego siebie za mnie. On więc, oddając swe życie za nas, darowała nam życie, bo przez chrzest zanurzający nas w Jego śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. W Nim mamy życie. Ochrzczony ma w sobie nowe życie w Jezusie Chrystusie. Postępuje w nowym życiu. Jest w nim nowe życie, odrodzone w Jezusie Chrystusie. W encyklice o chrześcijańskiej nadziei papież Benedykt XVI odwołując się – jak napisał – do klasycznej formy dialogu poprzedzającej przyjęcie chrztu świętego, wskazywał na związek, jaki zachodzi między wiarą a życiem. Na pytanie: o co prosisz Kościół Boży, zapytany odpowiadał: o wiarę. A dalej, pytając z kolei: co daje ci wiara, wyznawał – życie wieczne. Z tym tak wczoraj, jak i dziś mamy do czynienia w Chrzcie – komentował Ojciec Święty – nie tylko z włączeniem do wspólnoty, nie zwyczajnie z przyjęciem do Kościoła. Rodzice oczekują czegoś więcej dla przyjmującego Chrzest: oczekują, że wiara, do której przynależą materialność Kościoła i jego sakramentów da mu życie – życie wieczne. Chrzest jest sakramentem nowego życia, nowej przygody z Bogiem, nowości, która powinna ujawniać się w całym naszym życiu. Jest to więc życie człowieka uczestniczącego w paschalnej tajemnicy Chrystusa, a więc w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, życie człowieka, który – jak pisał święty Paweł Apostoł – żyje życiem ukrytym z Chrystusem w Bogu. Jest to życie tego, który zwlekł z siebie dawnego człowieka z jego brudnymi uczynkami, a przyoblekł nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go stworzył.

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Jan Chrzciciel, który wskazuje nam dziś Baranka Bożego, jest dla nas wszystkich wzorem świadectwa. Mówi nam najpierw, że aby je dawać, aby więc być autentycznym świadkiem Chrystusa, potrzeba pokory i wewnętrznej wolności. Świadek nie jest Chrystusem. Jest Jego świadkiem, a więc tym, który w całej prostocie i słabości swego własnego życia, nawracając się i odkrywając wciąż Jego wielkość, a zwłaszcza Jego miłosierne i przebaczające oblicze, głosi Chrystusa innym. I nie głosi Chrystusa triumfatora, ale Baranka Bożego. A co to znaczy dla Kościoła, co to znaczy dla Ciebie i dla mnie, być uczniem Jezusa Baranka Bożego – pytał kiedyś papież Franciszek. I sam wskazywał, że oznacza to bardzo konkretnie: stawianie w miejsce podłości – niewinność, w miejsce siły – miłość, w miejsce pychy – pokorę, w miejsce prestiżu – służbę. To jest dobra praca! My chrześcijanie mamy to czynić: stawiać na miejsce podłości – niewinność; na miejsce siły – miłość, na miejsce pychy – pokorę; na miejsce prestiżu – służbę. Bycie uczniami Baranka oznacza życie nie jak „oblężona twierdza”, ale jak miasto na górze, otwarte, gotowe na przyjęcie innych, solidarne. To znaczy – mówił i przestrzegał jeszcze papież – nie przybierać postawy zamykania się, ale proponować Ewangelię wszystkim, świadcząc własnym życiem, że naśladowanie Jezusa czyni nas bardziej wolnymi i radosnymi. Tak bardzo potrzebujemy dziś takiego właśnie świadectwa. Potrzebuje go Kościół, potrzebuje go współczesny świat; potrzebują nasze rodziny, ale też ci wszyscy, którzy z daleka, niekiedy z lękiem, niekiedy z drwiną, niekiedy z zapytaniem, na nas spoglądają. Oby nasz świadectwo o Chrystusie było tak przekonujące, jak było wówczas świadectwo Jana Chrzciciela. Ono to – jak opowiada nam dalej w swej Ewangelii święty Jan – pobudziło jego własnych uczniów, by pójść za Jezusem. Gdy bowiem uczniowie Jana słyszeli jak mówił: Oto Baranek Boży – poszli za Jezusem. Włączyli się w tą Jezusową przygodę pełni wiary, że On chrzcić będzie Duchem Świętym. Dziś wspólnie się modlimy, dziękując za wszelkie łaski, jakie otrzymaliśmy w jubileuszowym roku 1050-lecia Chrztu Polski. Prosimy też, aby ten dar naszej odnowionej przynależności do Chrystusa i do Kościoła, rodził teraz w naszym życiu błogosławione owoce. Pięćdziesiąt lat temu, na zakończenie Sacrum Poloniae Millenium, przypominając o konieczności takiego właśnie świadectwa, Prymas Tysiąclecia mówił: światu potrzeba dziś ludzi miłujących, zdolnych do miłowania Boga, rodziny, Narodu, swego powołania i zawodu – w domu, na ulicy, wszędzie. Światu potrzeba ludzi umiejących miłować, zdolnych do ofiary i wyrzeczenia siebie. Światu potrzeba świadków, pokornych i odważnych jak Jan Chrzciciel. Potrzeba radosnych zwiastunów Chrystusa i Jego Ewangelii. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter