Wigilia Paschalna, 3.04.2021 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Liturgii Wigilii Paschalnej celebrowanej 3 kwietnia 2021 w katedrze gnieźnieńskiej.  

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Wydaje się, że w sercu trzech kobiet, o których opowiada nam dzisiejsza Ewangelia, była wciąż nadzieja. Nie dały się obezwładnić temu wszystkiemu, co w tych dniach przeżyły. I one przecież były świadkami okrutnej męki i śmierci Jezusa. One też, gdy Józef z Arymatei owinął w płótno ciało Jezusa i złożył w grobie, który był wykuty w skale (…) stojąc, przyglądały się, gdzie Go położono. One bowiem – jak powie nam papież Franciszek – w przeciwieństwie do wielu Apostołów, którzy ogarnięci strachem i niepewnością zaprali się Pana i pouciekali (…) po prostu wiedziały jak być i towarzyszyć. Dlatego po szabacie – mówi nam dziś odczytana Ewangelia – przygotowywały wonności, aby pójść do grobu i namaścić Jezusa. Wiedziały, że przeszkodą, by się tam dostać, będzie ciężki kamień, który zamykał wykuty w skale grób. Mimo to szły z nadzieją, pytając jednak siebie nawzajem: kto nam go odsunie? Jak bowiem poradzić sobie z sytuacją, która całkowicie nas przerasta? Jak nie poddać się zwątpieniu, gdy widzimy, że nasze ludzkie siły są niewystarczające? Jak się nie bać i nie lękać, gdy tych ludzkich sił wciąż ubywa, gdy rosną – jak widzimy – liczby chorych i cierpiących, gdy tylu wciąż umiera i odchodzi od nas w samotności, bez pożegnania nawet z najbliższymi? To ciężar, który wydaje się dziś mieć ostatnie słowo. To naprawdę ogromny kamień zatoczony w naszym życiu, przytłaczający i zagradzający drogę wyjścia. Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Salome, były realistkami. Nie poddały się rozpaczy, nie dały się złamać wątpliwościami i trudnościami. Nie zawróciły z drogi. Szły z nadzieją, niosąc przygotowane wonności. Szły z odwagą, a może i z jakimś wewnętrznym przekonaniem – jak napisał nam w tegorocznym orędziu na Wielki Post papież Franciszek – że mieć nadzieję w Nim, i dzięki Niemu, to wierzyć, że historia nie kończy się na naszych błędach, na naszej przemocy i niesprawiedliwości, na naszym grzechu, który Miłość przybija do krzyża. Wobec wszystkiego, co się wydarza potrzeba nam wciąż nadziei. Nie takiej jednak, która zdolna jest zaledwie na chwilę nas pocieszyć, która mówi nam, że wszystko będzie dobrze, chociaż już wiemy, że nie zawsze i nie wszystko będzie tak po ludzku dobrze, nie takiej, która pozwala liczyć jedynie na to, że karta się przecież kiedyś odwróci. Nadzieja Jezusa jest inna  – mówi nam papież Franciszek – wnosi bowiem do naszych serc pewność, że Bóg potrafi wszystko obrócić ku dobru, bo nawet z grobu wydobywa życie. Ona naprawdę przerasta nasze najśmielsze oczekiwania i pragnienia. Nie skupia się tylko na tym, jak na jakiś czas odsunąć od nas taki czy inny ciężki kamień. Nie zapewnia nam, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, szybkiej zmiany trudnego losu. Ona nam dziś mówi, że powstał z martwych, że dla nas wyszedł z grobu, dla nas zmartwychwstał, aby wnieść życie tam, gdzie była śmierć, aby rozpocząć nową historię tam, gdzie zatoczono nad wejściem wielki kamień.

Dlatego Siostry i Bracia! Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu! Dlatego – jak usłyszeliśmy dziś na początku Wigilii Paschalnej – w tę najświętszą noc, w której nasz Pan Jezus Chrystus przeszedł ze śmierci do życia, Kościół wzywa swe dzieci rozproszone po całym świecie, aby zgromadziły się na czuwanie i modlitwę. Jeśli bowiem tak będziemy obchodzić pamiątkę Paschy Pana, słuchając Słowa Bożego i sprawując święte obrzędy, możemy mieć nadzieję, że otrzymamy udział w zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią i wraz z Nim żyć będziemy w Bogu. Wielkanoc jest więc właśnie po to, aby mieć udział w Jego zwycięstwie nad śmiercią. Zmartwychwstał, abyśmy i my w Nim zmartwychwstali i – jak mówił dziś Apostoł Paweł – postępowali w nowym życiu, a więc wraz z Nim żyli. Zgodnie z wiarą Kościoła – przypominał nam kiedyś kardynał Joseph Ratzinger – to właśnie sakramenty sprawiają, że może się to wydarzyć. W wielkanocnych sakramentach chrztu, bierzmowania i Eucharystii możemy wejść w „dziś” Zmartwychwstania, dotknąć ręki Zmartwychwstałego, i w ten sposób prawdziwie uobecnić Wielkanoc. W nas, już ochrzczonych, ponowi się to za chwilę, gdy my, tu zgormadzeni i wszyscy, którzy się z nami w tej chwili łączą w modlitwie przez media, bo z powodu obostrzeń sanitarnych nie mogą tu być, odnowimy przyrzeczenia naszego Chrztu, aby odrodzić się jako nowi mężczyźni i nowe kobiety, aby jeszcze raz powiedzieć: wyrzekam się, gdy idzie o grzech, szatana i wszystko, co do zła prowadzi; a potem powiedzieć: wierzę, gdy jestem pytany o wiarę w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. Dla tego naszego brata Łukasza Pawła, który dziś, w tę paschalną noc, przez chrzest święty zostanie z Chrystusem pogrzebany dla grzechu i wraz z Nim zmartwychwstanie do nowego życia, który zaraz w sakramencie bierzmowania otrzyma Ducha Świętego i w Eucharystii, jak uczniowie po Jego zmartwychwstaniu, sam dziś rozpozna i wyzna, to jest Pan, będzie to wejście w nowe życie, w nową jakość życia, w życie, które – jak pisał Benedykt XVI w encyklice o chrześcijańskiej nadziei – całkowicie i bez zastrzeżeń, w całej pełni, po prostu jest życiem. Żaden ciężki kamień nie zdoła go już przytłoczyć. Nie ma już mocy trzymać go w grobie. Nie jest w stanie obezwładnić go i uśmiercić. Dlatego trzeba nam dziś, Siostry i Bracia, weselić się i cieszyć z tego, że ten nasz brat był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się. Nie chodzi przecież w tym wszystkim – jak słusznie wskazuje wspomniany już kardynał Ratzinger – o jakąś biurokrację, o przyjęcie do jakiegoś stowarzyszenia, zapisanie do wspólnoty  (…) nie chodzi o kosmetykę czy upiększenie życia. Sakramenty paschalne mówią nam, że Zmartwychwstały ku nam idzie, włącza nas we wspólnotę życia, które nie podlega śmierci. Chrzest daje śmierci odpowiedź, jest potężniejszy niż ona, stanowi rzeczywiste nowe narodziny, prawdziwie życie. A dzieje się to w Kościele i przez Kościół, we wspólnocie tych, którzy uwierzyli, że Pan zmartwychwstał i żyje. Bo tylko wtedy, gdy – jak wskazywał Ratzinger – jest taka wspólnota, w której nie chodzi tylko o spotkanie towarzyskie i kosmetykę, lecz udziela się odpowiedzi na pytanie o śmierć, opłaca się żyć i wtedy wspólnota jest darem sensu, który dosięga aż życia wiecznego i tylko dlatego życie teraźniejsze, z wszystkimi jego zmaganiami, trudami, bólami, chorobami, cierpieniami, zagrożeniami, lękami, czyni naprawdę możliwym do przeżycia. Prośmy więc, by Zmartwychwstały Pan uczynił je teraz takim właśnie dla Łukasza Pawła i odnowił je jeszcze raz w nas wszystkich, którzyśmy je już na chrzcie świętym kiedyś takim przyjęli. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter