Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 23.05.2021 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona w czasie Mszy św. sprawowanej w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 23 maja 2021, klasztor sióstr pallotynek w Gnieźnie.
Kochane Siostry,
Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie Panu
Postanawiam przedstawiać sobie ( i często to w sobie odnawiać), że w jakimkolwiek będę się znajdował miejscu, będę wraz ze wszystkimi stworzeniami w jerozolimskim Wieczerniku, gdzie Apostołowie otrzymali Ducha Świętego; i jak Apostołowie pozostawali tam z Najświętszą Maryją, tak będę sobie też wyobrażał, iż jestem tam z moją nade wszystko najukochańszą Matką Maryją i z nade wszystko najbardziej umiłowanym Oblubieńcem Jezusem, którzy – uważam to za pewne – jako moi najosobliwsi Obrońcy sprawią, że spłynie na mnie i na innych obfitość Ducha Świętego. Sięgając dziś, w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, do tych właśnie słów świętego Wincentego Pallottiego, chcemy sobie – jak On – nie tylko jednak przedstawiać i po raz kolejny sobie wyobrazić, że uczniowie zebrani w jerozolimskim Wieczerniku na modlitwie wraz z Maryją zostali napełnieni Duchem Świętym, ale odkrywać – jak wskazywał nam święty Wincenty Pallotti – że i na nas i na innych właśnie dziś spływa obfitość Ducha Świętego. Teraz bowiem my wszyscy, dziś, tutaj zgromadzeni, jak kiedyś uczniowie w Wieczerniku, stajemy się nie tylko świadkami, ale uczestnikami tego Bożego Daru, który Zmartwychwstały Pan posyła nam od Ojca. Bo Słowo Boże, zwłaszcza dzisiaj – jak zauważył kiedyś papież Franciszek – mówi nam, że Duch Święty działa w wypełnionych Nim ludziach i wspólnotach: prowadzi do całej prawdy (J 16,13), odnawia ziemię (Ps 103) oraz obdarza swymi owocami (Ga 5,22-23).
Moi Drodzy!
Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, którą dziś obchodzimy i która kończy liturgiczny okres paschalny, mówi nam, że tajemnica paschalna, czyli męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa oraz Jego Wniebowstąpienie – znajduje swe wypełnienie w potężnym wylaniu Ducha Świętego na Apostołów zgromadzonych wraz z Maryją, Matką Pana i innymi uczniami. To wylanie Ducha Świętego staje się – jak słyszymy – rzeczywistym początkiem nowej drogi. Napełnieni Duchem Świętym głoszą wielkie dzieła Boże. Wychodzą z Wieczernika. Idą na cały świat. Dają swym życiem świadectwo, że Jezus żyje i działa, że śmierć Jezusa – jak tłumaczył papież Franciszek – nie jest porażką, ale ostatecznym wyrazem miłości Boga, miłości, która w zmartwychwstaniu zwycięża śmierć i wywyższa Jezusa jako Żyjącego, Pana i Odkupiciela człowieka, historii i świata. A ta rzeczywistość, której są oni świadkami, staje się naprawdę Dobrą Nowiną, którą trzeba głosić wszystkim. Niosą ją w świat ci, którzy zostali napełnieni Duchem Świętym. Niosą ją odważnie, przełamując własny lęk i strach, który do tej pory, od Wielkiego Piątku, przecież to właśnie im tak mocno towarzyszył, czego widomym symbolem były – jak czytamy choćby w Ewangelii według świętego Jana – zamknięte z obawy przed Żydami drzwi Wieczernika. Spotkania Zmartwychwstałego Pana próbowały ten strach i lęk uczniów rozwiać. Wniebowstąpienie Pańskie zapowiadało nie tyle smutne pożegnanie i rozstanie, ale właśnie już jakieś przełamanie. Wstępując do nieba sam Jezus przecież jeszcze raz ich zapewnił: oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka. Być może więc ku zdziwieniu innych, uczniowie wrócili więc wówczas z radością do Jerozolimy i oczekiwali. Potrzebowali bowiem tej mocy z wysoka. Potrzebowali jej, by jeszcze raz wyjść z Wieczernika, aby się nie wstydzić, że są uczniami Jezusa Chrystusa. Potrzebowali zapowiedzianego im przez Pana Ducha Świętego, aby świadczyć nie tylko słowem, ale nade wszystko swoim życiem, jak mówił dziś Apostoł Paweł, postępując według ducha i stosując się do Ducha, do tego, czego chce Duch. Wiedzieli bowiem – jak to pięknie wskazał kiedyś papież Franciszek – że w człowieku, który z wiarą pozwala, by wtargnął w jego życie Duch Boży, rozkwitają Boże dary i tylko tak mogą być dziś dla innych czytelne, widoczne i pożyteczne. A świat, nawet wtedy, kiedy się na to nasze świadectwo niejednokrotnie tak szczelnie zamyka, kiedy je odrzuca, przed którym się broni i kiedy zdaje się wciąż wskazywać i na różne sposoby potwierdzać, że ważniejsze i silniejsze, i bardziej przemawiające jest dla niego to, co – mówiąc słowami Apostoła Pawła – rodzi się z ciała, potrzebuje owoców Ducha Świętego. Potrzebuje tych owoców w nas i przez nas, przez nasze świadectwo. Potrzebuje bowiem wciąż – jak przypomniał kiedyś jeszcze raz papież Franciszek – odwagi, nadziei, wiary i wytrwałości uczniów Chrystusa. Potrzebuje miłości i pokoju, cierpliwości i dobroci, wierności i opanowania.
Kochane Siostry! Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie!
Wspomnieliśmy wcześniej idąc za słowami papieża Franciszka, że Słowo Boże, którego dziś słuchamy, przypomina nam i potwierdza, że Duch Święty działa w wypełnionych Nim ludziach i wspólnotach. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest więc okazją, aby ten dar Jego obecności i Jego działania przyjąć, i to zarówno w sobie samym, jak i we wspólnocie, w której jesteśmy. Za świętym Wincentym Pallottim i my dziś możemy powtórzyć, że nie tylko wierzymy, ale jak On, uważamy to za pewne, że Ten, który obiecał swym uczniom – jak słyszeliśmy dziś w Ewangelii – że pośle od Ojca, Ducha Prawdy, i Ta, która sama była przecież Oblubienicą Ducha Świętego, sprawią, że i na nas i na innych spłynie dziś obfitość Ducha Świętego. Bóg nam Go daje, by był – jak się dziś modlimy – najmilszym z gości, słodką serc radości, słodkim orzeźwieniem. Ale daje Go nam także, aby – jak wskazywał kiedyś papież senior Benedykt XVI – był wciąż tym jasnym Światłem, które nadaje znaczenie modlitwie, zapał misji ewangelizacyjnej, sprawia, że płoną serca tych, którzy słuchają radosnego orędzia, jest natchnieniem dla sztuki chrześcijańskiej i muzyki liturgicznej. Bez Twojego tchnienia, cóż jest wśród stworzenia? Tylko cierń i nędze. On nas prowadzi. On nas umacnia. On nam drogę wskazuje. On jest – jak słyszeliśmy dziś w Ewangelii – To Jego własne imię. Mówi nam o Nim, że jest naszym Obrońcą, Pocieszycielem, niczym w sądzie naszym Adwokatem, który czyni nas bogatymi w nadzieję. Ale i wciąż nas wzywa – jak na to wskazał w jednej ze swych katechez o Duchu Świętym wspominany już tyle razy papież Franciszek – abyśmy byli – jak On i dzięki Niemu – paraklitami, to znaczy pocieszycielami i obrońcami braci. Siewcami nadziei. Tłumacząc to jeszcze bardziej konkretnie papież odwołał się tutaj do myśli dziś już błogosławionego kardynała Newmana, który w jednej ze swych mów wskazywał, że otwierając się na Ducha Świętego, będziemy – mówił Newman – w pewnej mierze pocieszycielami na obraz Wszechmocnego Parakleta, i to w każdym znaczeniu tego słowa: obrońcami, sługami, kojącymi pomocnikami. Nasze słowa i rada, same maniery, nasz głos, nasze oczy będą miłe i uspokajające. Vieni, Sancte Spiritus, tui amoris ignem accende! Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swej miłości. Amen.