Uroczystość Wszystkich Świętych, 1.11.2024 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość Wszystkich Świętych, 1 listopada 2024, na cmentarzu św. Piotra w Gnieźnie.
On jeden przyjął śmierć, aby nas wszystkich wybawić od śmierci wiecznej i sam umarł na krzyżu, abyśmy mogli żyć z Bogiem na wieki.
On jest zbawieniem świat, On jest życiem ludzi, On jest zmartwychwstaniem umarłych.
W Nim, w Jezusie Chrystusie, zabłysła dla nas nadzieja zmartwychwstania i choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Ile razy w naszym życiu usłyszeliśmy już te słowa? Pytamy: kiedy je słyszeliśmy? Gdzie je mogliśmy już usłyszeć? Przypomnijmy więc sobie. Są to słowo wyjęte z różnych prefacji mszalnych, którymi modlimy się na pogrzebach. Na pogrzebach więc słyszymy te słowa. Na pogrzebach właśnie nimi się modlimy. Na naszych chrześcijańskich pogrzebach. A teraz, Moi Kochani, w to chmurne listopadowe popołudnie, właśnie tutaj na cmentarzu, gdy jesteśmy przy grobach naszych bliskich, chcę wam i sobie jeszcze raz dziś właśnie te słowa powtórzyć. Mówią nam bowiem o życiu i śmierci. Mówią, że Bóg w Jezusie Chrystusie, umarł na krzyżu za nas, abyśmy mogli żyć wiecznie. Mówią, że to On, który po swej śmierci prawdziwie zmartwychwstał, jest naszym zmartwychwstaniem i życiem. Mówią, że i my, po naszej śmierci, w Nim zmartwychwstaniemy i w nowy sposób żyć będziemy. Mówią, że taka jest nasza wiara i taka jest nasza nadzieja. Mówią, że nasze życie nie skończy się tutaj w grobie. Umrzemy i nas w grobie pochowają, ale skoro wierzymy w Jego śmierć i w Jego zmartwychwstanie, i my już dziś możemy mieć nadzieję na nasze zmartwychwstania i na nieśmiertelności.
Moi Drodzy!
Te słowa, którymi się w ten sposób modlimy, mówią nam też o tych, którzy przed nami odeszli już z tego świata. Mówią o naszych drogich zmarłych. Mówią o tych, których tak bardzo kochaliśmy i o tych, których kochaliśmy może jeszcze za mało. Mówią o tych, dla których tutaj dziś jesteśmy, dla których przyszliśmy dziś na nasz cmentarz, którym postawiliśmy nasze znicze i kwiaty. Mówią, że wiemy, że od nas odeszli, że umarli, że ich pośród nas tak po ludzku już nie ma. Ale mówią też, że wierzymy, że żyją już wiecznie. Nie tylko więc pamięć, nasza wdzięczność i wspomnienie, nas co roku tu, w to miejsce, na to gnieźnieńskie cmentarne wzgórze wciąż prowadzą. Prowadzi nas tutaj nasza wiara i nasza nadzieja. Prowadzi nas miłość, bo – jak przypominał nam papież Benedykt XVI – jest przecież i w nas wciąż żywe to przekonanie, że właśnie miłość może dotrzeć aż na tamten świat, że jest możliwe wzajemne obdarowanie, w którym jesteśmy połączeni więzami uczucia poza granice śmierci. Dziś Wszystkich Świętych. Świętość zaś to nie jest jakaś wyjątkowość zarezerwowana dla nielicznych, zachowana dla wybranych. Dziś Wszystkich Świętych. Bo świętość – jak przypomina nam papież Franciszek – jest Bożym darem, który wszyscy otrzymaliśmy na chrzcie świętym. Otrzymaliśmy więc ten Boży dar wszyscy ochrzczeni. Otrzymaliśmy go, by być ludźmi szczęśliwymi, by żyć szczęśliwie. Otrzymaliśmy, by nim żyć i dzielić się tym darem z innymi. Świętość bowiem to dar i zadanie. Świętość to nasze powołanie. Świętość to nasza odpowiedzialność. Świętość to odpowiedzialność za siebie i za drugich. Nikt nie żyje sam. Nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. Nieustannie w moje życie wkracza życie innych: w tym, co myślę, mówię, robię, działam. I na odwrót, moje życie wkracza w życie innych: w złym jak i w dobrym. Świętość więc to dar i zadanie. Świętość więc to odpowiedzialność, to nasza odpowiedzialność i za siebie i za drugich. Ale świętość, to także nasza więź i nasza wspólnota ze świętymi, ze wszystkimi świętymi. To nasza więź z tymi, którzy przeżywali swoje życie chrześcijańskie na serio. W ich życiu więc – jak wskazywał kiedyś papież Franciszek – znajdujemy wzór, w ich modlitwach otrzymujemy pomoc i przyjaźń, z nimi jesteśmy związani więzami braterskiej miłości.
Moi Kochani!
Życie i śmierć. Dar i zadanie. Świętość i odpowiedzialność. Może dlatego święty Jan Apostoł dziś raz jeszcze przypominał nam wszystkim, abyśmy wciąż pamiętali, że obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy jednak, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim jakim jest. Ujrzymy Boga twarzą w twarz. Ujrzymy Go w wieczności i jak biblijny Hiob będziemy mogli wyznać: dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko. Trzeba, by było to oko zdrowe, oko czyste, oczyszczone, opłukane – jak mówi nam dziś Księga Apokalipsy – i wybielone we krwi Baranka. On jeden bowiem przyjął śmierć, aby nas wszystkich wybawić od śmierci wiecznej i sam umarł na krzyżu, abyśmy mogli żyć z Bogiem na wieki.
Moi Drodzy!
Modlitwa przy grobach naszych bliskich, pamięć o nich w modlitwie, to wyraz naszej wiary, że można przyjść im z pomocą. Możemy się za nich modlić i powinniśmy to robić świadomi, że duszom zmarłych można dać pokrzepienie i ochłodę poprzez Eucharystię, modlitwę i jałmużnę. Nigdy nie jest więc za późno, aby poruszyć serce drugiego i nigdy nie jest to bezużyteczne. Przecież to robiąc, nie odwołujemy się wtedy do naszej własnej doskonałości i nie szukamy gorączkowo oparcia w skuteczności naszych własnych zabiegów. Ich i siebie powierzamy Miłosiernemu Panu. On jest zbawieniem świat, On jest życiem ludzi, On jest zmartwychwstaniem umarłych. Wszystko jest możliwe i wszystko rodzi się – jak to ktoś słusznie wskazywał – jedynie z pokornego spotkania naszego ubóstwa z obecnością Boga, z tej pustki, którą człowiek ofiaruje Bogu jako przestrzeń dla Jego działania miłosiernego i potężnego. Bo choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności.