Uroczystość Wszystkich Świętych, 1.11.2022 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość Wszystkich Świętych, 1 listopada 2022, na cmentarzu św. Piotra w Gnieźnie.
Wierzę w świętych obcowanie,
Wierzę w ciała zmartwychwstanie,
Wierzę w życie wieczne. Amen.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Zanim za chwilę, wyznając naszą wiarę, powtórzymy te prawdy wiary jeszcze raz, dziś, w tej Eucharystii, którą sprawujemy, jak co roku w tym szczególnym miejscu, tutaj, na cmentarzu, może warto, abyśmy w świetle Słowa Bożego, którego przed chwilą wspólnie wysłuchaliśmy, zastanowili się, co znaczy to wyznanie wiary dla nas, co znaczy dla wszystkich, którzy w tym świątecznym dniu odwiedzają groby swoich bliskich na cmentarzach, którzy dziś i w tych najbliższych dniach idą na cmentarz z kwiatami i zapalają postawione na grobach znicze. W zrozumieniu tych słów wyznania naszej wiary pomaga nam dziś Słowo Boże, ale także liturgia Kościoła, która w pierwszy dzień listopada kieruje nasze modlitwy do Boga za wstawiennictwem wszystkich świętych, bo dziś jest przecież Uroczystość Wszystkich Świętych, a tradycyjnie od tego już popołudnia i w tych następnych, kolejnych dniach zachęca nas właśnie do nawiedzania cmentarzy i do modlitwy za wszystkich naszych zmarłych. Nasze bowiem wstawiennictwo w modlitwie za drugimi, za naszymi zmarłymi – jak nas uczył w swej encyklice o chrześcijańskiej nadziei papież Benedykt XVI – nie jest dla nich czymś obcym, zewnętrznym, również po śmierci. W splocie istnień moje podziękowanie, moja modlitwa za niego mogą stać się niewielkim etapem jego oczyszczenia, bo miłość może przecież dotrzeć aż na tamten świat, może nieść pokrzepienie i ochłodę przez ofiarowaną za niego Eucharystię czy modlitwę.
Drodzy Siostry i Bracia!
Wierzę w świętych obcowanie! Święci to ludzie, którzy żyją przed obliczem Boga. Są przed Nim – jak mówi nam dziś Księga Apokalipsy – z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków. Odziani w białe szaty, a w ręku ich palmy. Święci są u Boga, dlatego – jak zachęcał nas papież Franciszek – wspomnienie wszystkich świętych skłania nas zawsze do podnoszenia wzroku ku niebu. Spoglądamy dziś w niebo jednak nie po to, by choć na chwilę zapomnieć o ziemi. Wznosimy nasz wzrok ku niebu nie po to, by oderwać się od wszystkich nieprzyjemnych, trudnych czy bolesnych chwil i sytuacji, które tutaj, na ziemi, przeżywamy. Wspominamy dziś wszystkich świętych nie po to, aby uciec od naszej codzienności. Patrzymy w niebo właśnie po to, żeby się mierzyć z nią z większą odwagą, z większą nadzieją, z większym zaangażowaniem. Wzywamy wstawiennictwa świętych, bo wiemy, że oni – i ci znani nam z imienia i ci bezimienni, często nazywani dziś właśnie za papieżem Franciszkiem świętymi z sąsiedztwa – wszyscy oni szli przez życie w konkretnych warunkach, żyjąc w swoich zobowiązaniach i okolicznościach swojego życia i powołania, starając się podejmować je i przeżywać z miłością. Święci przypominają nam, że Bóg – jak nam wskazał dziś w drugim czytaniu święty Jan Apostoł – obdarzył nas miłością, a przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna Jezusa Chrystusa w sakramencie chrztu świętego uczynił nas prawdziwie swoimi dziećmi, dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy. Od chrztu świętego należymy bowiem do Boga. Jest to Boży dar dla nas. Jest to Boża łaska, którą zostaliśmy obdarowani. Uczestniczymy więc w życiu Bożym za sprawą Ducha Świętego, który mieszka w nas od dnia naszego chrztu. Papież Franciszek mówi więc, że chrzest jest dla nas wszystkich jakby nasieniem świętości. Nasz chrzest jest więc dla nas jak wrzucone w ziemię ziarno, które w ciągu życia, za łaską Bożą, powinno zaowocować, powinno przynieść plon, powinno się w nas dorodnie rozwinąć. W ten sposób nasza świętość staje się odpowiedzią na Boży dar. Przez nią wyraża się nasza chrześcijańska tożsamość, dojrzałość i odpowiedzialność. A wszyscy święci, przez swą obecność i wstawiennictwo, towarzyszą nam w tej drodze. Ich przykład przecież – jak modlimy się za ich wstawiennictwem – nas do tego właśnie wciąż zachęca, a ich bratnia modlitwa nas w tym właśnie wspomaga.
Drodzy Moi!
1Żyjemy w obecności wszystkich świętych. Dlatego wyznajemy: wierzę w świętych obcowanie. Ale jesteśmy w miejscu, gdzie na pełnię zbawienia i zmartwychwstania oczekują nasi bliscy zmarli, których imiona wypisane są na nagrobkach i pomnikach. Przyszliśmy dziś na cmentarz, bo przecież wierzymy, że ludzkie życie zmienia się, ale się nie kończy. Jeśli bowiem Chrystus Zmartwychwstał, to i my z Nim zmartwychwstaniemy i żyć będziemy przed obliczem Boga. Apostoł Jan przypomniał dziś w swym Liście, że choć to prawda, że jeszcze się to nie ujawniło, czym będziemy, to jednak wiemy, to jest w nas pewność wiary, że gdy się to i w naszym życiu objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest. Idąc dziś, w ten dzień, na cmentarz wyznajmy więc: wierzę w ciała zmartwychwstanie! Wierzę w życie wieczne! Tak, to nie jest łatwa Nie jest to jakaś tania wiara. To nie jest jakieś tanie pocieszenie. Sądzę, że ktoś, słusznie powiedział, że dzisiaj te słowa i ta myśl, że żyjemy dla wieczności i do niej zmierzamy, nawet w Kościele wypowiadane są często bardzo cicho. Narzuca się przekonanie, że przecież najpierw musimy zadbać o nasze ziemskie rzeczy i ich poprawę; że najpierw musimy stworzyć inne relacje, lepsze społeczeństwo i cywilizację, a dopiero wtedy moglibyśmy zająć się śmiercią i wiecznością. Tak myśląc, tracimy jednak z naszych oczu sam cel życia i niejednokrotnie gubimy przy tym kierunek drogi. W gmatwaninie spraw i problemów nie umiemy już ich znaleźć, i nie umiemy sobie odpowiedzieć na pytanie, a zatem dokąd i po co tak naprawdę zmierzamy? Gdzie idziemy? Po co to wszystko? Czym to wszystko ma i może się skończyć? Po co i dlaczego się więc trudzić? I choć może nawet jeszcze jakoś to rozumiemy, że przecież na końcu życia nie będzie ważne to, jak wiele rzeczy posiadaliśmy, jak wiele sukcesów odnieśliśmy, z jak wielu rozrywek mogliśmy skorzystać, lecz będzie się liczyło tylko to, czy żyliśmy dobrze, czy szliśmy naszą drogą zgodnie z prawdą, którą Bóg dał nam w sumieniu i w słowie Bożym, to jednak trudno nam tym żyć na co dzień. Może więc właśnie po to są, Moi Kochani, takie właśnie miejsca jak cmentarze, po to są takie dni w roku, jak ten, po to są dni naszej modlitwy za zmarłych, a w nich wciąż to przypomnienie, że nasza droga ma sens i cel, że nie idziemy ku rozpaczy i śmierci, lecz ku życiu, że i my, jak i wszyscy wraz z nami, jesteśmy powołani do świętości, czyli do życia z Bogiem, i że nasze zmagania, tutaj na ziemi, o prawdę, o miłość, o dobro czy pokój mają sens, bo nas do tego przybliżają. I dają nadzieję, kierując nasze życie ku Temu, który jest miłośnikiem życia, ku Wiecznemu Bogu. A On przecież nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych, wszyscy bowiem dla Niego żyją. Amen.