Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, Nowy Rok, 1.01.2021 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, Nowy Rok, 1 stycznia 2021, katedra gnieźnieńska.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu
W imię Matki, Matki Boga, Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, rozpoczynamy dziś kolejny nowy rok. Przez Nią bowiem – jak mówił nam w czasie tegorocznej pasterki papież Franciszek – Syn został nam dany. Z Niej narodził się nam Zbawiciel. Bóg bowiem – jak to opisywał kiedyś papież senior Benedykt XVI – złożył (…) samego siebie, jako Dziecko w Maryi. Ona stała się świątynią, miejscem, w którym jest Bóg (…) Stała się bramą, przez którą On wszedł na świat. Stała się schodami, po których w Jezusie Chrystusie przyszedł On do człowieka i wszedł w nasze ludzkie dzieje. Tajemnica macierzyństwa Maryi objawia więc prawdę o Bogu i o nas. Mówi nam przecież, że odkąd Syn Boży, Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek narodził się z Maryi Dziewicy, odkąd przyjął z Niej nasze ludzkie ciało, odtąd ściśle złączył ze sobą nasze człowieczeństwo. Wskazując więc na tę prawdę i jeszcze raz przypominając nam o niej właśnie w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, papież Franciszek powie wprost, że nie ma już Boga bez człowieka i że Bóg jest tak blisko ludzkości, jak dziecko matki, która nosi je w swoim łonie. W Świętej Bożej Rodzicielce Maryi ta prawda znalazła swoje wypełnienie. W swojej Matce On, Bóg nieba, Bóg nieskończoności stał się maluczkim, stał się materią, by być nie tylko z nami, ale także takimi jak my. Oto cud – powie papież – nowość, człowiek nie jest już sam; nigdy więcej sierotą – na zawsze jest synem. Rok rozpoczyna się tą nowością. A my ją głosimy w ten właśnie sposób, powtarzając dziś: Matka Boga, Święta Boża Rodzicielka Maryja.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Tak rozpoczyna się dla nas nowy rok. Rozpoczyna się – jak mówił nam papież Franciszek – tą właśnie nowością. Nie jesteś sam. Nie jesteś sama. Nie jesteśmy sami. Nie idziemy więc sami. Bóg bowiem – jak przypomniał nam dziś Apostoł Paweł – zesłał Syna swego (…) abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. I otrzymaliśmy je w czasie chrztu świętego. Mamy je w Jezusie Chrystusie, Jednorodzonym Synu Bożym. W Nim jesteśmy synami. Tak, Bóg przychodzi na świat jako syn, aby nas uczynić dziećmi Bożymi. Cóż za wspaniały dar – wołał w tym roku w Noc Bożego Narodzenia papież Franciszek – i wskazywał, jakie są tego bardzo konkretne konsekwencje dla nas. Choćby wtedy, gdy mówisz, gdy masz wrażenie, że nie dasz rady, że się lękasz, że jesteś już do niczego, że ogarnia cię strach, że nie wydostaniesz się z takiego czy innego tunelu jakiegoś trudnego doświadczenia, Bóg powtarza wciąż tobie: Odwagi, jestem z tobą, jesteś przecież moim dzieckiem. Nie jesteś sam. Nie jesteś sama. I nie mówi nam tego tylko słowami, ale sam stając się dzieckiem. Mówi to przychodząc na świat. Mówi to rodząc się z Maryi. Mówi to dosłownie wchodząc w ten sposób w nasze ludzkie życie i nasze sytuacje. Będąc w nich wraz z nami prawdziwie obecny. Jestem z tobą. Jakże potrzeba nam, zwłaszcza dziś, tej właśnie świadomości Bożej obecności. Jakże jej nam potrzeba zwłaszcza w obliczu tego wszystkiego, co w minionym już roku tak boleśnie przeżywaliśmy i nadal przeżywamy. I dlatego – jak nam mówił kiedyś tutaj w tym pierwszym dniu nowego roku Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia – w nieznanym początku nowego roku – jak go wówczas nazwał – że jednego możemy być pewni, że na początku jest Bóg i pod koniec roku będzie Bóg. Wiele sił osłabnie, wielu ludzi odejdzie, wielu zamknie swoje usta, przestanie mówić, ale pozostanie Ten, który nie umiera, który nie starzeje się, któremu nie liczą się lata, Ten, który nadal i zawsze pozostaje Miłością, nie słabnie w miłości, nie zmienia swego planu miłowania i jednoczenia przez miłość. On, niezmienny w swoich zamiarach, posłał nam swojego Syna, który wraz z całą rodziną ludzką woła: Ojcze, Abba, Pater.
Moi Kochani Siostry i Bracia!
W uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, w ten pierwszy dzień nowego roku, przeżywamy wiec jeszcze raz prawdę o Bożej obecności. To właśnie ona jest dla nas źródłem siły i błogosławieństwa. Jest – jak przypomniał nam w Boże Narodzenie papież Franciszek – niezniszczalnym centrum naszej nadziei, owym – jak to nazwał papież – gorącym rdzeniem, który podtrzymuje nasze istnienie. Gdy jednak ten rdzeń gaśnie, a nadzieja blaknie, gdy wypala się w nieufności i zwątpieniu, gdy człowiek z takich czy innych powodów nie jest już w stanie jej zauważyć, albo gdy zgorszony czy zawiedziony także tym, co na swej drodze w innych lub od innych spotyka, zamyka na nią swe serce lub wprost ją kontestuje i odrzuca, gdy odurzony własnymi interesami, wciąż – jak wskazywał papież – głodny rozrywki, sukcesu i światowości, nie widzi już nawet sensu, by choćby jej szukać i na nią się jeszcze w życiu otwierać, wtedy i on przeżywa kryzys, lecz bez nadziei. A taki prowadzi do zwątpienia, a niekiedy nawet rozpaczy. Prawdziwą bowiem ciemnością naszego czasu – mówił i to już na progu trzeciego tysiąclecia, dziś papież senior Benedykt XVI – z powodu, której wszyscy cierpimy, jest ciemność Boga, zaciemnienie Boga, niezdolność do poznania i przyjęcia Go (…) Nie widzimy światła Bożego oblicza, a wtedy w człowieku i na świecie robi się ciemno. Burze i ciemności odsłoniły – jak wskazywał papież Franciszek – naszą słabość, obnażyły fałszywe i zbędne pewniki (…) Pokazały nam, że zostawiliśmy w stanie uśpienia i opuszczenia to, co zasila i podtrzymuje nasze życie i naszą wspólnotę, i daje nam siłę. Dlatego – jak mówił w tym roku do swoich najbliższych współpracowników z Kurii Rzymskiej – problemem jest nie tyle nawet to, co się dziś dzieje i wydarza, co powoduje – jak wskazywał – sanitarny, gospodarczy, społeczny, a nawet kościelny kryzys, ale właśnie to, że zapomnieliśmy oceniać go tak, jak zachęca nas do tego Ewangelia. Ten jednak, kto nie patrzy na kryzys w świetle Ewangelii – ostrzegał papież – ogranicza się do dokonania autopsji zwłok – patrzy na kryzys bez ewangelicznej nadziei. Postrzega kryzys bez nadziei. Kto zaś ma odwagę – jak mówi papież – by wskazywać i przypominać, że Pan jest z nami nadal w łodzi, że trzeba nam Jego światła i Jego obecności, że On w tym wszystkim jest z nami, w Nim znajdzie swą siłę, a w ciemności, słabości, kruchości, sprzeczności czy zagubieniu, nie będzie czuł się nigdy przygnieciony.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Dzisiejsza Ewangelia – jak usłyszeliśmy – mówi nam o Maryi, Matce Boga, Świętej Bożej Rodzicielce, tak naprawdę tylko jedno zdanie: zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. Tak była Jej odpowiedź na wszystko, co się wydarza. Była bowiem zdolna łączyć w swym sercu wszystkie kolejne wydarzenia, których była uczestniczką i świadkiem. Odkrywała w nich ukryty sens i odczytywała ich prawdziwie znaczenie. Papież Franciszek powie wręcz, że wszystko brała sobie do serca i w swoim sercu wszystko ustawiała na właściwym miejscu, nawet przeciwności losu. Ona tak czyniła, ponieważ w swoim sercu rozmieszczała wszystko z miłością i wszystko powierzała Bogu. Święty Augustyn powie więc jeszcze o Niej, że żadnego znaczenia nie miałoby dla Niej samo boskie macierzyństwo, gdy w ten sposób Chrystusa nie nosiła w swoim sercu, szczęśliwsza przy tym będąc niż wtedy, gdy poczęła Go w swym ciele. Czy nie możemy więc jeszcze dziś o Niej powiedzieć, że tak przeniknięta wiarą i obecnością w Niej Boga, sama była twórczynią prawdziwej kultury troskliwości, o którą w swym przesłaniu na obchodzony dziś 54. Światowy Dzień Pokoju, apeluje i do nas papież Franciszek? Kultura troskliwości – jak ją określa sam papież – jako zaangażowanie wspólne, solidarne i uczestniczące na rzecz ochrony i promowania godności i dobra wszystkich, jako gotowość do zainteresowania się, do zwracania uwagi, do współczucia, do pojednania i uzdrowienia, do wzajemnego szacunku i wzajemnej akceptacji, jest uprzywilejowanym sposobem budowania pokoju. Maryja jest dokładnie taką – wskaże nam papież Franciszek – jakimi pragnie i nas Bóg, jakimi pragnie swego Kościoła: Matką czuła, pokorną, ubogą w rzeczy i bogatą w miłość, wolną od grzechu, podziału czy nienawiści, zjednoczoną z Jezusem, która ma i strzeże Boga w sercu a bliźniego w życiu. Ona jest więc Matką Nadziei dla podzielonego i skłóconego dziś świata, Orędowniczą pokoju i pojednania, Wspomożycielką w trudnościach i zmaganiach, Pocieszycielką w smutku i troskach, Matką Boga, Świętą Boża Rodzicielką i naszą najlepszą Matką. W tym pierwszym dniu nowego roku za Prymasem Tysiąclecia więc powtarzamy: siebie, lud Boży i umiłowaną Ojczyznę naszą na nowy, nieznany a jednak – znany rok Boży składamy przez macierzyńskie dłonie Matki Kościoła Jezusowi Chrystusowi i jeszcze raz życzymy wszyscy sobie dziś nawzajem słowami Aaronowego błogosławieństwa: Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni swe oblicze nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. Amen.