Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, Nowy Rok, 1.01.2022 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, Nowy Rok, 1 stycznia 2022, katedra gnieźnieńska.
Umiłowani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Prześwietna Kapituło Prymasowska,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu
Wchodzimy w Nowy Rok pod matczynym i miłującym spojrzeniem Najświętszej Maryi Panny, którą liturgia czci dzisiaj jako Świętą Bożą Rodzicielkę. Wchodzimy – jak nam wskazywał błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński – w imię Bożego Macierzyństwa Maryi, przez którą z woli Ojca Niebieskiego otrzymaliśmy Zbawiciela świata. Ona bowiem, gdy nadeszła pełnia czasu, wydała na świat Bożego Syna. Jej wielkim przywilejem – jak wskazywał kiedyś papież Benedykt XVI – jest właśnie to, że jest Ona Matką Syna, który jest Bogiem. Tym więc, co Maryję wyróżnia spośród wszystkich kobiet, jest wybranie Jej na służebnicę wcielenia. Od Niej bierze człowieczeństwo przedwieczny Syn Ojca stając się człowiekiem; Ona zostaje Jego Matką według ciała. Kościół, słowami Soboru w Efezie przypomina nam, że Emmanuel jest prawdziwie Bogiem i dlatego święta Dziewica jest Matką Bożą (Theotokos), zrodziła bowiem według ciała Słowo Boże. W tym więc pierwszym dniu nowego roku Bogurodzicy, Świętej Bożej Rodzicielce zawierzamy naszą teraźniejszość i naszą przyszłość. Przyzywamy dziś Jej wstawiennictwa i jako Kościół Gnieźnieński z nadzieją oczekujemy na tegoroczne nawiedzenie naszej archidiecezji przez Maryję w kopii Jej cudownej jasnogórskiej ikony. Po czterdziestu czterech latach od pierwszego nawiedzenia, chcemy w tym rozpoczynającym się dziś roku przyjąć w naszych parafiach – jak mówił Prymas Tysiąclecia – obraz Świętej Wędrowniczki, Pani Jasnogórskiej prosząc, aby zstąpiło na nas, na nasze pokolenie szczególne działanie Jej nawiedzenia. Wypatrujemy więc już dziś tego kwietniowego dnia z nadzieją w sercach. Wypatrujemy czekamy na Ciebie, Matko Boża! Wypatrujemy, bo wiemy – jak nam wskazywał podczas Twego pierwszego nawiedzenia błogosławiony Prymas Tysiąclecia – że dla każdego z nas masz swoje wielkie łaski, dla każdego masz otwarte oczy, życzliwe i oddane Serce (…) W Polsce – dodawał Prymas – nie brak ludzi, którzy nie wierzą Twojemu Synowi! Ale Tobie, Matko, o dziwo, zawsze jeszcze wierzą! To jest tajemnica serca macierzyńskiego. Bo Matka nigdy nie opuszcza swego dziecka, choćby opornego. Dla każdego jest matką!
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Dziś w tym pierwszym dniu nowego roku, wypatrując więc już na naszych drogach Czarnej Madonny, pójdźmy i my, idąc po śladach pasterzy, jeszcze raz do Betlejem. Prowadzi nas tam usłyszana przed chwilą Ewangelia. Ona pozwala nam – jak mówił podczas pasterki papież Franciszek – spojrzeć na szopkę i jeszcze raz zobaczyć Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Ona nam też pozwala spotkać Boga w Chrystusie. Pozwala nam, jak wtedy betlejemskim pasterzom, właśnie tam, w tym Niemowlęciu, w tym ludzkim Dziecięciu, rozpoznać przychodzącego do nas w Jezusie Chrystusie Boga. Pasterze – jak przed chwilą usłyszeliśmy – znaleźli w Betlejem młodych, biednych rodziców i dziecko w żłobie; ktoś powie, że nic nadzwyczajnego; szarą, twardą, rzeczywistość. Co to więc wszystko ma wspólnego z Panem Bogiem? Co ma wspólnego z zapowiedzianym przez anioła Zbawicielem? A jednak Bóg chciał właśnie tak, a nie inaczej przyjść do ludzi. Tak im zresztą sam wcześniej przyobiecał: a to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. Trzeba było tylko ten znak – jak mówi nam dziś Ewangelia – znaleźć, zobaczyć i odczytać, to znaczy rozpoznać, że tam, w Betlejem, jest Bóg. W wigilijną noc papież Franciszek komentując to wydarzenie powiedział nam wprost o skandalicznym zdziwieniu: Ten, który ogarnia wszechświat, musi być trzymany w ramionach. On, który stworzył słońce, musi być ogrzany. Uosobienie czułości, potrzebuje utulenia. Nieskończona miłość ma maleńkie serce, wydające słabe uderzenia. Odwieczne Słowo jest niemowlęciem, to znaczy niezdolne do mówienia. Chleb Życia musi być karmiony. Stwórca świata jest bezdomny. Dziś wszystko się wywraca: Bóg jako mały przychodzi na świat. Jego wielkość daje siebie w małości. A nas wobec tego wszystkiego ogarnia skandaliczne zdumienie. Jak to bowiem wszystko naprawdę można zrozumieć? Jak znaleźć sens tego, co się właśnie tak i w taki sposób wydarza? Jak odczytać dla nas to przesłanie? Co to wszystko jeszcze raz nam mówi? Co mówi nam o Bogu i o nas? Co mówi nam u progu nowego roku? Co chce nam powiedzieć na naszą najbliższą i dalszą przyszłość?
Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie!
Ewangelista Jan mówi nam, że wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. Co zaś opowiedzieli? Najpierw opowiedzieli – jak słyszymy – o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. Mówią więc, co usłyszeli i co zobaczyli. Mieli przed sobą po prostu dziecko, jak każde inne, urodzone tylko w jeszcze trudniejszych warunkach niż wiele innych dzieci. Widzą jednak sami, że jego narodzinom towarzyszą niebiańskie objawienia i cudowne wydarzenia. Stanął bowiem przy nich anioł Pański – wspomina święty Łukasz – i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła. I rzekł do nich: nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel. Zobaczyli Maryję, Józefa i leżące w żłobie Niemowlę. W tym spotkaniu doświadczyli, że to, co zostało im objawione rzeczywiście się spełniło. Nie chodzi bowiem tylko o to, że idąc za wskazaniami anioła, znaleźli Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. Nie chodzi tylko to to, że zobaczyli przy Nim Maryję i Józefa. Chodzi o to, że i oni doświadczyli tej prawdy, że Bóg przyszedł na świat. Bóg przyszedł zrodzony przez kobietę. Przyszedł do nas przez Maryję. Obok Nowonarodzonego była Jego matka. Była – jak wskaże nam papież Franciszek – nie tylko pomostem między nami a Bogiem, ale czymś więcej: drogą, którą Bóg przemierzył, aby do nas dotrzeć i drogą, którą musimy przebyć, aby do Niego dotrzeć. Pasterze zrozumieli i być może właśnie o tym wszystkim opowiadali, wielbiąc i wysławiając Boga, że właśnie przez Maryję spotykamy Boga tak, jak On tego chce: w czułości, w intymności, w ciele. Tak, ponieważ Jezus nie jest jakąś abstrakcyjną ideą, jest konkretny, wcielony, zrodził się z niewiasty i cierpliwie dorastał. Betlejem dało im poznać prawdziwego Boga. Dało im też poznać, że przyszedł na świat zrodzony z Niewiasty. Przyszedł: kruchy jak dziecko, cenny jak syn. Naprawdę znaleźli Boga – powie papież Franciszek – który jest wielkością w małości i męstwem w czułości.
Drodzy Siostry i Bracia!
W tych świątecznych dniach idziemy więc i my do Betlejem, by w tym Niemowlęciu, przyjąć prawdziwego Boga. Nie przychodzi na świat sam, lecz zrodzony z Niewiasty. Ona więc nas do Niego prowadzi. Ona nam na Niego wskazuje. Ona nas z Nim jednoczy. I Ona nam też przypomina, że ponieważ nas odkupił, w Nim jesteśmy synami Bożymi. W Nim jesteśmy więc także Jej dziećmi. Ona troszczy się o nas tak, jak troszczyła się o swojego syna. Kobieta, o której mówi nam Ewangelia, że zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu, uczy nas troski i miłości do innych: do samotnych, cierpiących, do tych, którzy potrzebują wysłuchania i pomocy. Może warto prosić dziś Matkę Bożą, która – jak to określił papież Franciszek – wniosła Boga w czas, aby nam pomogła dawać nasz czas drugim. W tegorocznym orędziu na przeżywany dziś 55. Światowy Dzień Pokoju, papież Franciszek przypomina, że wielkie wyzwania społeczne i procesy budowania pokoju nie mogą się obejść bez dialogu między strażnikami pamięci – osobami starszymi – a tymi, którzy niosą historię dalej – młodymi. Jakże jest więc ważne, byśmy mieli czas dla siebie, byśmy przełamywali samotność i wycofywanie się w głąb siebie, byśmy odkrywali, że jesteśmy dla siebie darem, że siebie nawzajem potrzebujemy. Potrzebujemy siebie i pomagamy sobie. Pomagamy sobie jednak nie tylko wtedy, gdy wspólnie staramy się budować lepszą przyszłość, ale także wtedy, gdy przez kształcenie i wychowanie stajemy się osobami bardziej wolnymi i odpowiedzialnymi, co jest przecież niezbędne dla obrony i promowania pokoju. Innymi słowy – przypomina nam w tegorocznym orędziu papież Franciszek – właśnie kształcenie i edukacja są fundamentem zwartego, cywilizowanego społeczeństwa, zdolnego do rodzenia nadziei, bogactwa i postępu. Swoistym sprawdzianem jest z kolei nasza codzienna praca. Ona bowiem – jak nam przypomina Ojciec Święty – jest podstawą, na której możemy budować sprawiedliwość i solidarność w każdej wspólnocie. Ona jest tak naprawdę nieodzownym czynnikiem budowania i zachowania pokoju. Dobrze wiemy ile niepokoju, ile lęku i niepewności rodzą te wszystkie sytuacje, które w wyniku pandemii Covid-19 powodują pogorszenie sytuacji w świecie pracy. Trzeba nam więc naprawdę wspólnego wysiłku, ale także odpowiedzialnej polityki społecznej, aby zwłaszcza w tak trudnym dla wielu osób czasie, naprawdę zadbać – jak wskazuje papież Franciszek – o przestrzeganie podstawowych praw człowieka w odniesieniu do pracowników, uwrażliwiając w tym zakresie nie tylko same instytucje, ale także konsumentów, społeczeństwo obywatelskie i przedsiębiorstwa. Im bardziej bowiem są one świadome swej roli społecznej, tym bardziej stają się miejscami, w których realizowana jest godność człowieka, co z kolei przyczynia się do budowania pokoju.
Moi Kochani!
Mówiłem już kiedyś, że w takim dniu, jak dziś, gdy jesteśmy na początku tego, co przed nami, gdy otwiera się kolejny rok, gdy wchodzimy w nieznaną nam po ludzku przyszłość, jednego możemy być zawsze pewni: na początku jest Bóg i pod koniec roku będzie Bóg. Wraz z Nim, jak tam w Betlejem, jest i będzie z nami Jego Matka, Święta Boża Rodzicielka. Tobie więc, Maryjo, Matko Boża, poświęcamy nasz rok. Ty, która wszystko zachowujesz w swym sercu, zatroszcz się i o nas. Pobłogosław nasz czas i naucz nas znajdować czas dla Boga i dla innych. Bądź z nami na naszych drogach! Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko.