Uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 2021, Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 2021, katedra gnieźnieńska. 

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

W noc Bożego Narodzenia mówiliśmy sobie, że nasz Bóg jest Bogiem, który przychodzi. Być może jeszcze – jak wskazywał nam papież Franciszek – każe nam poczekać kilka chwil w ciemności, aby dojrzała nasz nadzieja (…) ale zawsze przychodzi. Święta Narodzenia Pańskiego upamiętniają Jego przyjście i dają nam przez wiarę w liturgii Kościoła przeżywać je każdego roku wciąż na nowo. Dziś zaś, w uroczystość Objawienia Pańskiego widzimy, że temu przyjściu Boga towarzyszy odpowiedź człowieka. To prawda, przyznajmy, że była ona także już wtedy, w czasie betlejemskiej nocy, gdy zbudzeni ze snu pasterze, bo chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, mówili nawzajem do siebie: pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił. I poszli pośpiesznie – jak zapisze święty Łukasz – i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie niemowlę. Dziś jednak, w uroczystość Objawienia Pańskiego Słowo Boże, którego wysłuchaliśmy jeszcze mocniej ukazuje nam – jak pisał wielki teolog Karl Rahner – że nie tylko Bóg przyszedł do nas, lecz mocą tego Bożego czynu poruszyli się też ludzie: ludzie sami idą do Tego, który do nich przyszedł. Idą więc do Betlejem Mędrcy ze Wschodu. Przychodzą do twojego światła, Jeruzalem – jak prorokował Izajasz – z daleka twoi synowie, a na rękach niesione są twe córki. Idą poganie, bo i oni są przecież – jak pisał Apostoł Paweł do Efezjan – współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. Ludzie idą do Boga. Przychodzą – o czym przypomina nam dzisiejsza modlitwa za misje i naszych misjonarzy – ze wszystkich języków, ludów i narodów. I my także, którzy – jak nam kiedyś wskazywał papież Franciszek – mamy tę łaskę, by mieć Boga tak blisko siebie, jesteśmy dziś wezwani, by przyjść do Niego. Oczekujemy bowiem Boga, mamy nadzieję – jak mówił papież – że On się objawi, ale On ma również nadzieję, że i my się Jemu objawimy! On przez swoje narodzenie przyszedł do nas. W Jezusie Chrystusie się nam objawił, abyśmy teraz my przyszli do Niego, abyśmy Jemu się objawili!

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Wiele ma racji papież senior Benedykt XVI, gdy rozważając Ewangelię o pokłonie mędrców ze Wschodu zauważa, że tak naprawdę historia, którą nam opowiada w dzisiejszym fragmencie Ewangelii święty Mateusz, nie jest końcem, krótkim przemijającym epizodem, lecz początkiem. Zapoczątkowuje ona to, co nigdy się nie skończy. Ci mędrcy ze Wschodu nie są bowiem ostatnimi, lecz pierwszymi w wielkiej procesji, która już odtąd się nie przerwie, która przez wieki rozpoznaje nowinę gwiazdy, znajduje ją objaśnioną w słowach Pisma i znajduje Tego, który z pozoru jest tak bezsilny, a który jednak daje wielką radość (…) Mędrcy nie są więc ostatnimi, lecz pierwszymi (…) bo wciąż na nowo ludzie są poruszeni światłem Jego gwiazdy, odnajdują drogę i idą do Niego. Owszem, wiemy to dobrze, że nie wszyscy, bo wiara jest przecież łaską. Wiara jest Bożym darem, który w całej naszej ludzkiej wolności musi zostać przyjęty. Jest darem, który trzeba rozpoznać i zauważyć, przyjąć i zaakceptować oraz na niego życiem odpowiedzieć. Uczy nas więc Sobór Watykański II, że Bogu objawiającemu należy się posłuszeństwo wiary. Przez nie człowiek w sposób wolny całkowicie powierza się Bogu (…) Aby taką wiarę można było w sobie obudzić – dodaje – potrzebna jest uprzedzająca i wspomagająca łaska Boga oraz wewnętrzne pomoce Ducha Świętego; On to porusza serce i do Boga je zwraca, otwiera oczy umysłu oraz obdarza słodyczą pochodzącą z uznania prawdy i wierzenia jej. Mędrcy ze Wschodu widzą Bożą gwiazdę. Ujrzeliśmy Jego gwiazdę na Wschodzie. Czyż to nie był dla nich właśnie ów dar wiary? Czyż Jego gwiazda nie stała się dla nich łaską? Przecież poruszyła ich serca i zwróciła do Boga. Zobaczyli Jego gwiazdę i poszli za nią aż do Betlejem. Ona doprowadziła ich do Jezusa. Tam zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją. Co pomaga? Co otwiera oczy i serce? Papież Franciszek patrząc na nich i na ich decyzję powie nam, że oni nie zadowolili się wegetowaniem, dryfowaniem. Wyczuli, że aby żyć naprawdę, potrzebny jest cel wzniosły i dlatego trzeba wznieść głowę do góry. A jak już wzniesie się głowę do góry, jak – zgodnie z usłyszanymi przed chwilą słowami Soboru Watykańskiego II – w sposób wolny całkowicie powierzy się Bogu, wtedy naprawdę zacznie się wędrówka, która zaprowadzi nas do Jezusa. Zacznie się droga. Pójdziemy, bo wiara jest drogą. Ona poprowadzi nas do Jezusa. Bo przecież prawdziwy sens naszego chrześcijańskiego życia jest – jak wskaże papież Franciszek – pielgrzymowaniem do Pana, a nie ku nam samym. Do Niego idziemy. On jest naszym celem. On daje się znaleźć tym, którzy Go szukają, ale aby Go szukać, musimy się ruszyć, musimy wyruszyć w drogę. Trzeba porzucić lęk. Trzeba zaryzykować. Trzeba wyruszyć w drogę. Trzeba odważnie pójść dalej.

Drodzy w Chrystusie, Siostry i Bracia!

Ewangelia o pokłonie mędrców ze Wschodu, którą w dzisiejszą uroczystość czytamy, ukazuje nam również tych, którzy – jak to ujął kiedyś papież Benedykt XVI – choć ujrzeli gwiazdę, nie zrozumieli i nie przyjęli jej wezwania. Co stanęło im na przeszkodzie? Być może – jak wskaże papież senior – pewność siebie i bezkrytyczność wobec siebie. Taką postawę uosabia zarówno król Herod, jak i ci, którzy – jak słyszeliśmy – choć dobrze znali Pisma i na ich podstawie potrafili nawet dokładnie wskazać, gdzie ma się narodzić Mesjasz, nie przyjęli wezwania, aby samemu pójść do Betlejem. Są – powie o nich święty Augustyn – niczym drogowskazy, które pokazują drogę, ale sami nie ruszają się z miejsca. O ile Herodem kierował lęk o władzę, której może – jak w swej pysze przeczuwał – zostać wkrótce sam pozbawiony, o tyle arcykapłani i uczeni ludu, choć wiedzą, gdzie iść, nie dowierzają jednak Bogu. Nie może tak być, że Bóg jest tak wielki, iż mógłby stać się tak mały, że On rzeczywiście mógłby wyjść nam naprzeciw. Lęk przed utratą władzy, przed tym, co nas zabezpiecza i co sprawia, że czujemy się tak pewni siebie. On jednak, gdy przychodzi – mówił w dniu rozpoczęcia swego pontyfikatu papież Benedykt XVI – niczego nas nie pozbawia z tych rzeczy, dzięki którym nasze życie jest wolne, piękne i wielkie. Nie! – tylko w tej przyjaźni otwierają się na oścież bramy życia (…) On niczego nie odbiera, a daje wszystko. Kto jednak wciąż boi się o siebie, kto sądzi, że coś jednak straci, kto wciąż uważa, że mimo wszystko nie wyjdzie na swoje, choćby wiedział i znał drogę, pozostanie sparaliżowany lękiem. Wówczas być może nadal jeszcze dyskutuje się o wierze – powie papież Franciszek – jako o czymś, co już jest znane, ale osobiście nie angażuje się na rzecz Pana. Mówimy, ale nie modlimy się; narzekamy, ale nie czynimy dobra; krytykujemy i oceniamy, ale tak naprawdę nie chcemy nic w życiu zmienić. Oto wciąż powtarzana i przez nas pokusa jerozolimczyków. Mędrcy ze Wschodu nie dali się jej jednak zatrzymać. Nie dali się omamić herodowymi kłamstwami. Nie podzielali wątpliwości tych, których o drogę spytali. Ruszyli w drogę. Wiodła ich gwiazda. Postępowała przed nimi. A oni nie tylko tam doszli – zauważy jeszcze papież Benedykt XVI – lecz stamtąd wyszła nowa droga, rozbłysło na świat nowe światło, które nigdy nie zgasło. Gwiazda, który ich prowadziła, zakończyła swą rolę. Oni jednak wracali niosąc w sobie światło. W nich było światło Chrystusa. W ten sposób ukazali nam drogę. Wskazali, że Chrystus jest prawdziwym światłem (…) i na ile Kościół trwa w Nim zakotwiczony, na ile pozwala się Jemu oświecać, na tyle potrafi teraz oświecać życie osób i narodów. Niesie im światło, nie własne, lecz Chrystusowe. To jest jego życie i taka jest jego posługa: nieść światło Chrystusa. Modlimy się dziś za naszych misjonarzy i dziękujemy Bogu, że niosą w świat Jego światło. I modlimy się za nas, za naszą wspólnotę, niech nasza droga wiary będzie zawsze drogą światła i pozwoli nam słowem i świadectwem życia oświecać kroki naszych sióstr i braci. Amen.    

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter