Uroczystość Objawienia Pańskiego, 6.01.2018, Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 2018, bazylika prymasowska w Gnieźnie.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Uroczystość Objawienia Pańskiego prowadzi nas, kolejny już raz w tych radosnych, świątecznych dniach, do Betlejem. Tym razem idziemy tam z mędrcami ze Wschodu. Mówią oni: ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon. W podobny sposób jak wcześniej pasterze i oni zobaczyli tam Dziecię z Matką Jego Maryją. Pasterze – jak czytaliśmy w tych dniach w Ewangelii według świętego Łukasza – gdy znaleźli w Betlejem Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę, opowiedzieli co im zostało objawione o tym Dziecięciu. Dzielili się więc tym, co usłyszeli, a potem także i tym, co sami tam ujrzeli, co widzieli, co zobaczyli. Po spotkaniu zaś w Betlejem, wrócili do siebie, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane. Bóg przez swego anioła objawił im siebie: dziś bowiem – mówił anioł Pański do pasterzy w betlejemską noc – w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A oni w Dzieciątku z Betlejem rozpoznali prawdziwego Boga. Narodzenie Pańskie zatem to objawienie, to ukazanie się Boga, to epifania, czyli wejście Boga na świat. Nie jest On więc tylko jakąś niedostępną tajemnicą, zakrytą przed ludzkimi oczami, albowiem Boga nikt nigdy nie wdział, ale w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, prawdziwym Bogu i prawdziwym Człowieku, Tym objawionym i rozpoznanym przez ludzi, bo życie objawiło się. To wam więc oznajmiamy – napisze w swym Pierwszym Liście święty Jan Apostoł – cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego wprost dotykały nasze ręce. Albowiem łaska Boża „ukazała się” w Jezusie – powie nam papież Franciszek – Bóg objawił nam swe oblicze w Tym, którego Maryja Dziewica urodziła tak jak każde dziecko na tym świecie, ale które nie przyszło „z ziemi”, ale przyszło „z Nieba”, od Boga. A dziś, w uroczystość Objawienia Pańskiego, poszerza się tylko krąg tych, którzy to właśnie słyszeli i widzieli. Niektórzy mówią więc słusznie, że jest to właściwie raz jeszcze święto Bożego Narodzenia (…) tym razem jednak objawienie nie tylko swemu ludowi, lecz także „poganom” tzn. wszystkim bez wyjątku ludziom i narodom. W osobach mędrców ze Wschodu i my – jak pisał Efezjanom święty Paweł Apostoł – rozpoznajemy, że poganie, a więc wszyscy bez wyjątku ludzie na tym świecie, są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. Bóg jest naprawdę dla wszystkich. Tak i my, poprzez Orszak Trzech Króli, który po Eucharystii przybędzie tutaj pod katedrę, w tym roku o tym właśnie chcemy sobie przypomnieć. Idziemy bowiem głosząc, że Bóg jest dla wszystkich: dla tych bliskich i tych dalekich, dla swoich i obcych, dla szczęśliwych i zagubionych, dla smutnych i radosnych, dla ludzi bogatych i biednych, dla rodzin i dla osób samotnych, dla bezdomnych i wciąż poszukujących swego miejsca w życiu, dla usuwanych przez innych na margines i wszystkich zapomnianych, dla nielubianych i pogardzanych, dla każdej i każdego z nas. On przecież nie ma względu na osoby. On nie prowadzi jakiejś selekcji. Nie wybiera sobie jednych, może tylko tych lepszych czy doskonalszych, a drugimi gardzi. Bóg jest naprawdę dla wszystkich. Jest zwłaszcza dla słabych i dla grzeszników. Nie przyszedł bowiem – jak sam mówił – powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników. Każdy i każda z nas może więc powtórzyć: ujrzeliśmy Jego gwiazdę i przyszliśmy dziś oddać Mu pokłon. Każdy i każda może dziś przyjść do Niego! Oddać pokłon Panu!
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Sądzę, że wiele jest racji w tym, że dzisiejszą uroczystość, a więc święto Objawienia Pańskiego, przecież jedno z największych w Kościele, uznawane zaraz po Wielkanocy i Zielonych Świętach, i my nazwaliśmy sobie jakby drugim Bożym Narodzeniem. Boże Narodzenie to przecież objawienie się Boga. Narodziny Jezusa – jak mówił kiedyś papież Franciszek – to największy gest miłości naszego Ojca niebieskiego. Narodziny Jezusa to właśnie objawienie się Zbawiciela przed oczami ludzi. Ale – jak ktoś jeszcze słusznie zauważył – jest dziś, w tym drugim święcie Bożego Narodzenia pewien nowy rys, który w pierwszym nie był tak widoczny. Otóż nie tylko Bóg przyszedł do nas, lecz mocą tego Bożego czynu – jak zauważy wielki niemiecki teolog Karl Rahner – poruszyli się też ludzie: ludzi idą więc do Tego, który do nich przyszedł. Jest bowiem w ludzkim sercu pragnienie Boga. Jest w sercu człowieka – jak mówił w ubiegłoroczną uroczystość Objawienia Pańskiego sam papież Franciszek – święta tęsknota za Bogiem. Ona bowiem – tłumaczył papież – wypływa z serca wierzącego, który wie, że Ewangelia nie jest wydarzeniem z przeszłości, ale teraźniejszością. Święta tęsknota za Bogiem, która pozwala nam mieć oczy otwarte na wszelkie próby ograniczenia i zubożenia życia. Święta tęsknota za Bogiem, która jest wierzącą pamięcią, buntującą się w obliczu wielu proroków nieszczęść. Ta właśnie tęsknota – dodawał papież – podtrzymuje nadzieję wspólnoty wierzącej, która z tygodnia na tydzień, błaga słowami: Przyjdź, Panie Jezu! Mędrcy ze Wschodu byli niewątpliwie ludźmi takiej świętej tęsknoty. To ona ich w życiu prowadziła. Ona pozwoliła im kiedyś wyruszyć w drogę. Ona też towarzyszyła w ich długich poszukiwaniach. Mimo napotykanych trudności i przeciwności, nie pozwoliła im ustać w drodze. Nie dała się zniechęcić czy też omamić herodowymi obietnicami. Nie była naiwna, ale przewidująca. Potrafiła korzystać z podpowiedzi, nawet osób nieżyczliwych czy wprost podstępnych. Była przy tym pełna nadziei na ostateczne spotkanie. Papież Benedykt XVI zauważy, że mędrcy ze Wschodu byli ludźmi o niespokojnym sercu, którzy nie zadowalali się tym, co widoczne i normalne. Byli to bowiem ludzie poszukujący obietnicy, poszukujący Boga. I byli to ludzie czujni potrafiący postrzegać znaki Boga, Jego cichą i nieprzerwaną mowę. Ale byli to też ludzi odważni, a zarazem pokorni: możemy sobie wyobrazić – tłumaczył Ojciec Święty – że musieli znieść szyderstwa, ponieważ wyruszali w podróż do króla Żydów, narażając się z tego względu na wiele trudów (…) Ich pokorna odwaga pozwoliła im pokłonić się dziecku ubogich ludzi i uznać w nim obiecanego Króla, którego poszukiwanie i uznanie było cele ich zewnętrznej i wewnętrznej wędrówki. Zmagania zatem zaowocowały spotkaniem. Odnaleźli Boga, który się objawił. Padli przed Nim na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. W tych ofiarowanych darach wypełnili – jak zapowiadał prorok Izajasz – starotestamentalną obietnicę, przywołaną nam dziś w pierwszym czytaniu: i pójdą narody do twojego światła, do blasku twojego wschodu. W swych darach Mędrcy wyrazili także sens każdej ludzkiej wędrówki do Boga. Spotykając się z Nim, człowiek przynosi Mu bowiem złoto swojej miłości. W tym ofiarowanym darze wyraża się nasza gotowość do miłości i służby. Oznacza to – mówił kiedyś papież Franciszek – jak On sam nas nauczył swoim życiem, stawanie się bezinteresownym darem dla tych, których spotykamy na naszej drodze. Ofiarowane Bogu kadzidło, przypomina z kolei o szacunku i czci dla Tego, który stając się człowiekiem, domaga się teraz i od nas bezwarunkowego szacunku dla ludzkiej godności i człowieczeństwa. Bóg bowiem w ten sposób, naszymi rękami, pragnie budować świat, w którym nie ma i nie będzie już ludzi wykluczonych czy odrzuconych, maltretowanych i pozbawionych środków do życia. Niosąc zaś przed oblicze niewidzialnego-widzialnego Boga mirrę swego bólu, przynosimy Mu także nasze konkretne zmagania, troski i cierpienia, wszystko to, co dziś tak bardzo nas kosztuje i przerasta, niekiedy wręcz ogranicza, co sprawia, że nasze życie nie toczy się jednak w niebezpiecznej iluzji, lecz w prawdzie, w konkretnych i bolesnych niekiedy zmaganiach o naszą codzienną wierność, przyzwoitość i uczciwość.
Drodzy Siostry i Bracia!
Objawienie Pańskie jest więc wezwaniem do odpowiedzi Bogu. Sobór Watykański II poucza nas, że przez objawienie Bóg zechciał ukazać i ofiarować nam siebie samego oraz odwieczne zamiary swej woli dotyczące zbawienia ludzi. Dlatego też – mówi nam dalej soborowa Konstytucja o Bożym Objawieniu – Bogu objawiającemu należy się z naszej strony „posłuszeństwo wiary”, przez które człowiek w sposób całkowicie wolny powierza się Bogu, ofiarując Mu siebie. Aby jednak taką wiarę można było w sobie obudzić – mówi nam dalej jeszcze Sobór – potrzebna jest uprzedzająca i wspomagająca nas łaska Boga oraz wewnętrzne pomoce Ducha Świętego. Nie tylko bowiem człowiek szuka Boga. Nie tylko on podejmuje, wzorem mędrców ze Wschodu, swą wewnętrzną wędrówkę. Nie tylko tęskni za Tym, który go stworzył. Mówił kiedyś papież Benedykt XVI, że również niespokojne jest serce Boga. Jest ono niespokojne właśnie o człowieka. On nas oczekuje i poszukuje. Także On jest niespokojny dopóki nas nie znajdzie. Serce Boga jest niespokojne i dlatego On sam wyruszył w drogę do nas – do Betlejem, na Kalwarię, z Jerozolimy do Galilei i aż po krańce świata. Sam Bóg wyruszył więc w drogę do nas, a po swoim Zmartwychwstaniu posłał nam od Ojca swego Ducha mówiąc: gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w całej Judei i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Napełnieni mocą z wysoka, mamy zanieść Go wszystkim, aż po krańce ziemi. Głoszenie Ewangelii Chrystusa – mówił kiedyś papież Franciszek – nie jest wyborem pomiędzy wielu decyzjami, jakich możemy dokonać, ani nie jest jakimś zawodem. Dla Kościoła bycie misyjnym nie oznacza uprawiania prozelityzmu. Dla Kościoła, bycie misyjnym oznacza wyrażanie samej swej natury, to znaczy, że jest oświecony przez Boga, aby odzwierciedlać Jego światło, to jest Jego posługa. Nie ma innej drogi. Misja jest jego powołaniem. Jego posługą jest jaśnienie światłem Chrystusa. Niech przeżywana dziś przez nas uroczystość Objawienia Pańskiego, i nasza modlitwa za wszystkich naszych misjonarzy i misjonarki, dopomoże i nam w naszym spotkaniu z Panem, i stanie się i dla nas wszystkich wezwaniem, by radość tego spotkania nieść innym, nieść wszystkim, w naszych rodzinach, wspólnotach, w naszej Ojczyźnie i aż po krańce ziemi. Amen.