Święcenia kapłańskie, 25.05.2019 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. z udzieleniem święceń kapłańskich diakonom Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie, 25 maja 2019, katedra gnieźnieńska. 

Moi Drodzy,

Odczytane przed chwilą z obrzędu święceń prezbiteratu pouczenie – mam nadzieję – pozwoliło już i nam wszystkim, tutaj zgromadzonym, rozważyć, jakiej godności w Kościele mają dostąpić ci właśnie nasi synowie, diakoni, i do jakiego posługiwania w Kościele wzywa ich teraz sam Bóg przez święcenia kapłańskie. Do tych słów pouczenia Kościoła chcę teraz tylko krótko, nawiązując do odczytanego nam Słowa Bożego, najpierw uwielbić wraz z Wami wszystkimi Boga za dar wybrania i powołania tych naszych braci: Przemysława, Jacka i Mateusza, a także zapewnić Was, Drodzy Synowie, o miłości naszego Kościoła i o nadziei, jaką pokładamy w Was, którzy za chwilę otrzymacie sakrament święceń.

Niech zatem Bóg będzie uwielbiony za dar Waszego wybrania i powołania do kapłańskiej służby. Cisną się na usta słowa, którymi poprzedzony jest u świętego Jana, w opisie Ostatniej Wieczerzy, właśnie ten dzisiejszy fragment z janowej Ewangelii, którą wysłuchaliśmy. Nazwałem was przyjaciółmi, i jesteście przyjaciółmi Moimi. Nie wyście Mnie bowiem wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał. Jezus zwraca się do Was jak do przyjaciół. Jezus mówi: jesteście przyjaciółmi Moimi. Dar wybrania i powołania składa w ręce tych, których uznaje za swych przyjaciół, za sobie bliskich, za tych, którzy dzielić będą z Nim Jego życie i Jego przeznaczenie, Jego pełne miłości posłuszeństwo woli Ojca. On żyje – wołał do młodych papież Franciszek – i chce, abyś żył. On jest w tobie, jest z tobą i nigdy cię nie opuszcza. Papież mówi, że tak naprawdę trzeba to często mówić i przypominać, ponieważ grozi nam, że będziemy przyjmowali Jezusa Chrystusa tylko jako dobry przykład z przeszłości, jako wspomnienie, jako kogoś, kto nas zbawił dwa tysiące lat temu. Jezus Chrystus, który Was wybrał i powołał, nie jest jednak tylko dobrym przykładem. On nie jest żadnym wspomnieniem, które wyłania się z dalekiej przeszłości. On żyje! To przecież Jego spotkaliście w waszym życiu. I dlatego każdy z Was trzech, Drodzy Bracia, staje tu, przed nami ze swoją własną historią. I każdy mógłby nam powiedzieć: spotkałem Pana, i to mi powiedział. Nie przywiodła was przecież do święceń tylko chęć czy gotowość, sama w sobie zresztą jak najbardziej szlachetna, służenia ludziom. Przecież wielu, wiem to aż nadto dobrze, służy gorliwiej i z większym zaangażowaniem niż niejeden z nas. Nie przyprowadziła was tutaj, do tego miejsca, które za chwilę stanie się dla was na zawsze wieczernikiem waszych święceń, sama chęć bycia przed ludźmi do końca w tym, co należy do Boga. Nie wezwało was tutaj żadne ludzkie zawołanie. I nie ja was też tutaj zaprosiłem. Was zaprosił i przyprowadził tu Chrystus. Tylko On, Ten, który żyje i chce, abyś żył. Tyś bowiem uwierzył i doświadczył – jak wyjaśniał młodym papież – że wszystko, co się do tej pory w Twoim życiu wydarzyło, to On, który przygotowuje i otwiera serca, aby przyjęły tę wieść, to On, który Cię podtrzymuje przy życiu, i który w Tobie dosłownie zaszczepił, owo doświadczenie zbawienia, i to On, tak to jest Ten, który pomoże ci wzrastać w tej radości, jeżeli pozwolisz Mu działać, jeżeli pozwolisz Mu być z Tobą, jeżeli pozwolisz Mu, by odnawiał Twe serce, jeżeli pozwolisz Mu, by Cię nieustannie nawracał i oczyszczał, abyś  w każdej okoliczności Twojego kapłańskiego życia pamiętał, że On żyje i chce, abyś żył! Kto trwa we Mnie  – mówił wcześniej na tej samej Ostatniej Wieczerzy swoim uczniom Chrystus – a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Naprawdę i dosłownie – nic!

Cieszy się więc dziś Kościół Gnieźnieński, że mając takie doświadczenie spotkania z Jezusem, weszliście wraz z Nim do wieczernika. Święty Jan, opisując w swej Ewangelii, to wieczernikowe spotkanie uczniów z Jezusem, zawarł również te słowa, które odczytano nam wszystkim przed chwilą w dzisiejszej Ewangelii. W radości spotkania Jezusa i uczniów brzmią nieco innym dźwiękiem. Przecież wybrał ich i powołał, i posłał na świat.  Posłał swych uczniów do świata. Jak Ojciec Mnie posłał – mówił im po swym zmartwychwstaniu – tak i Ja was posyłam. Na mogą zatem zostać na zawsze w Wieczerniku. Nie mogą się tutaj zamknąć przed światem. Nie mogą skupić się tylko na sobie, na swoich obawach czy lękach. Nie mogą się tutaj zadomowić. Mówiąc uczniom te słowa, które i my usłyszeliśmy dziś w Ewangelii, Jezus nie cofa przecież swej misji i jej nie odwołuje. Nie wycofuje swych uczniów za świata. I tak naprawdę nie ostrzega ich tylko przed światem. On ich i nas wciąż do niego posyła. Posyła nas do świata. Posyła nas, abyśmy dali świadectwo, że On żyje i chce, abyś żył. On nas posyła nie tyle ostrzegając nas przed tym światem, przed całym jego złem, ale wskazując, że mamy iść, odważnie i z nadzieją, iść i nie ustawać, iść i się nie bać, wciąż pamiętając Jego własne słowa: nie jesteście ze świata, bo ja was wybrałem ze świata i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili. Dlatego dziś Kościół Gnieźnieński dziękuje Ci, Panie, za tych trzech mężczyzn, których wybrałeś sobie ze świata i posłałeś ich w Twoje imię. A Wam, Drodzy Synowie, towarzysząc modlitwą i miłością, w imieniu tego Kościoła, pragnę jeszcze raz powtórzyć: jesteście od Jezusa! Pamiętajcie więc: sługa nie jest większy od swego Pana. Jeżeli Mnie prześladowali – wyjaśnia swym uczniom Jezus – to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowa zachowali, to i wasze będą zachowywać. Nie dajcie się jednak wciągnąć w wir tego świata. Odrzucajcie wszystko, co jest – jak mówi nam i przestrzega nas papież Franciszek – światowością, a więc pokusą władzy, pieniądza czy siły. Niech waszą odpowiedzią, niech stylem waszego życia i kapłańskiego posługiwania, będzie ten styl, o którym dał nam dziś świadectwo święty Paweł. Miejcie i wy, Drodzy Synowie, jak On otwarte uszy i wrażliwe serca na błaganie współczesnych ludzi, i to wypowiedziane, i to skryte na dnie ludzkich serc, a nawet niekiedy tak skrzętnie schowane za twardą skorupą obojętności czy wrogości:  przepraw się do Macedonii i pomóż nam! I jak Apostoł Paweł, pełen Ducha Świętego, wyjdźcie dziś stąd odważni, w mocy Ducha Świętego, którego otrzymacie w sakramencie święceń i w przekonaniu, że Bóg teraz i nas wezwał, jak kiedyś Pawła i Tymoteusza, abyśmy głosili innym Ewangelię Bożą.

Wiem, że dwóch z was, Jacek i Mateusz, bo Przemek w tym czasie katechizował, miało możliwość wraz z Księdzem Rektorem i innymi diakonami, pojechać niedawno do Rzymu. Muszę powiedzieć, że oglądając zdjęcia z audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra i z waszego krótkiego spotkania z Ojcem Świętym, prawdziwie zastanowiło mnie jedno z nich. Papież Franciszek, zwrócony do Was, swoim palcem coś Wam wskazuje, może o czymś przypomina, czy do czegoś wręcz zachęca. Zapytałem Księdza Rektora, który powiedział mi, że gdy wspomniał Ojcu Świętemu, kim i skąd jesteście, papież, lekko się do was uśmiechając, powiedział: pamiętajcie macie w Polsce Matkę Bożą. Przypomniała mi się Jasna Góra i Jego słowa, że Ona, tutaj, jak w Kanie, ofiaruje nam swoją bliskość i że jako Matka rodziny chce nas strzec razem, wszystkich razem. Niech tak się staje zawsze w waszym kapłańskim życiu. Amen.

 

 

 

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter