Spotkanie rektorów seminariów diecezjalnych i zakonnych, 6.09.2023 Łomża
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w ostatnim dniu zjazdu rektorów wyższych seminariów diecezjalnych i zakonnych, 6 września 2023, Wyższe Seminarium Duchowne w Łomży.
Drodzy Współbracia w Kapłaństwie,
Umiłowani Siostry i Bracia w Panu!
W minionym roku, w Wigilie Paschalną, Jakub przyjął sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego. W swym świadectwie, opublikowanym w ubiegłorocznym, letnim numerze kwartalnika Pastores napisał, że chrzest to przede wszystkim wejście w relację z Bogiem w Chrystusie, ale to także przystąpienie do Kościoła. Zaintrygowało mnie to świadectwo neofity, któremu nadano dość intrygujący tytuł: Dziś wybierać jedność z Kościołem? Na pewno niejedna osoba puknęłaby się w głowę – czytamy w nim – słysząc, że ktoś w dzisiejszych czasach świadomie wybiera jedność z Kościołem. Trzeba przyznać, że Kościół nie ma dziś dobrego wizerunku w mediach i w ogóle w społeczeństwie. Sam jeszcze przed laty ulegałem temu medialnemu obrazowi i patrzyłem na sprawę z tej perspektywy. Dziś widzę, że media eksponują tylko to, co złe. Te złe rzeczy również się dzieją i ów przekaz medialny jest w pewnym sensie zrozumiały. Jednak koncentracja wyłącznie na złu daje fałszywy obraz Kościoła. Jest w nim przede wszystkim masa dobra, podejmuje się wiele wspaniałych inicjatyw, naprawdę pożytecznych i owocnych dla ludzi. Trudno o tym usłyszeć w mediach, bo dobro niezbyt dobrze się sprzedaje. Gdy zacząłem skłaniać się ku wierze, jednocześnie zmienił się mój obraz Kościoła. Zacząłem widzieć dokonujące się w nim dobro.
Moi Drodzy!
Apostoł Paweł, pisząc jeden ze swoich listów więziennych, List do Kolosan – jak mogliśmy usłyszeć przed chwilą – także On niewątpliwie widział i dostrzegał naprawdę wiele dobra, jakie zostało dokonane i dokonywało się w Kościele w Kolosach, a więc w tej chrześcijańskiej wspólnocie założonej przez Epafrasa, ucznia i bliskiego współpracownika Pawła, w jednym z miast ówczesnej Azji Mniejszej (dzisiejszej Turcji). Przywołuje więc wiarę w Jezusie Chrystusie i gorącą wzajemną miłość. Owocem głoszonej pośród Kolosan Ewangelii jest bowiem wiara, ale – jak ktoś trafnie zauważył – nie tylko ogólna wiara Kolosan w Boga, lecz wiara w Chrystusie Jezusie, czyli wiara uformowana, ukształtowana według ducha Chrystusa. Tak precyzyjne wskazanie Apostoła pokazuje, że podstawą życia Kościoła w Kolosach było ufne zawierzenie Chrystusowi. W ten sposób następuje też swoista reorientacja ludzkiego życia, która polega właśnie na tym, że teraz przez wiarę – jak pisał święty Paweł między innymi w swym Liście do Efezjan – Chrystus zamieszkuje w sercu wierzącego. I tylko taka właśnie wiara naprawdę wprowadza człowieka w styl chrześcijańskiego życia, nacechowanego miłością ku drugiemu, nawet jeśli to pociąga za sobą jakąś stratę. Apostoł wskazuje, że w ten sposób każdy, a także cała wspólnota, owocuje i rośnie od dnia, w którym – jak napisał Kolosanom – usłyszeliście i poznaliście łaskę Boga w jej prawdzie. Czytając dalej List do Kolosan dostrzeżemy jednak, że ten idealny obraz wiary wspólnoty, nakreślony w usłyszanym przez nas przed chwilą pozdrowieniu Apostoła, wystawiony został na pokusę i na poważne niebezpieczeństwo szukania w życiu wspólnoty jeszcze jakichś innych zabezpieczeń. Wprawdzie Kolosanie ochoczo uznali, że Jezus Chrystus jest Bogiem i Panem wszystkiego, przyjęli chrzest i rozpoczęli nowe życie płynące z tego faktu, to jednak nie zrozumieli w pełni, że ten, kto wyznaje Jezusa Chrystusa jako Pana swego życia, staje się wolny od zależności od wszelkich innych bóstw czy praktyk religijnych. Do Chrystusa – przypomina im i nam Apostoł Paweł – trzeba przylgnąć niepodzielny sercem, bo jeśli to On jest jedynym Panem i Zbawicielem, nie ma naprawdę żadnych powodów i racji, by odwoływać się do kogokolwiek i czegokolwiek innego, gdziekolwiek indziej szukać jakiś zabezpieczeń. Wydaje się, że dopiero taka właśnie jasność i taka przejrzystość, tak przeżywana rzeczywistość, pozwala Kościołowi – nie tylko w Kolosach – na pełnię życia i na wiarygodne świadectwo. Sądzę, że właśnie dlatego kiedyś papież Benedykt XVI w jednym ze swoich kazań przestrzegał nas, przed czynieniem Kościoła naszą własnością zgodnie z naszą wyobraźnią – jak wówczas mówił – i naszym widzimisię, zatracając pokorę bycia prowadzonymi przez Boga, zatracając pokorę niezakładania tego, co jest dziełem nas samych, lecz wejścia w tajemnicę Słowa i Miłości, która nas poprzedza i która jako jedyna nas przemienia.
Moi Kochani!
Idąc do domu Szymona, aby uzdrowić jego teściową, a potem cierpliwie przyjmując znoszonych Mu o zmierzchu przez mieszkańców chorych i opętanych, aby ich uzdrawiał i uwalniał, Jezus objawia w Kafarnaum to, co niedawno zapowiedział i co odniósł do siebie w swoim rodzinnym Nazarecie. W odróżnieniu do pozostałych synoptyków, właśnie święty Łukasz, Autor trzeciej Ewangelii, umiejscawia to dzisiejsze wydarzenie zaraz po wystąpieniu Jezusa w nazaretańskiej synagodze. I tu, jak tam ludzie już widzą – jak wskazuje nam święty Łukasz – że Jego słowo było pełne mocy. Cóż to za słowo – mówią do siebie – że z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym i wychodzą. W uzdrowieniach chorych i uwolnieniach opętanych mogą tutaj, w Kafarnaum dostrzec, że wypełnia się konkretnie to, co Jezus mówił o sobie w Nazarecie. Chromi chodzą, niewidomi widzą, opętani zostają uwolnieni. Teraz to wszystko się spełnia. Ślepi – widzą, głusi – słyszą, chromi – chodzą, a teściowa Piotra wstaje i zaczyna usługiwać. Ktoś trafnie powiedział, że Jezus leczy nie tylko jej gorączkę, ale też rękę. Uzdrawia ją do służby, do tego, by naśladowała samego Jezusa, który przeszedł po to, by służyć i dać swoje życie. Patrząc w świetle dzisiejszej Ewangelii możemy powiedzieć, że Kościół realny, to wspólnota uzdrowiona przez Jezusa i wezwana do służby, do modlitwy i do bycia w drodze. On uzdrawia, odchodzi na miejsce pustynne, by się modlić, idąc dalej, głosi wszystkim Dobrą Nowinę o królestwie Bożym. Taka była droga Syna Bożego – powie papież Franciszek – i taka będzie też droga Jego uczniów. Taka musi być droga każdego chrześcijanina i Kościoła (…) Ewangelia stawia misję Kościoła pod znakiem „chodzenia”, Kościół w drodze, pod znakiem „ruchu”, a nigdy statyczny.
Drodzy Bracia!
Wśród aktualnych wyzwań, nad którymi pochylacie się w czasie tegorocznego spotkania rektorów, trzeba zobaczyć również te, które w całej swej rozciągłości wiążą się z rzeczywistym życiem Kościoła. Nie chodzi nam przecież tak naprawdę tylko o wizerunek, o postrzeganie, o opinię w mediach czy społeczeństwie. Chodzi o rzeczywistość, w której przecież jesteśmy, w której żyjemy i którą naszym życiem i powołaniem, naszą pracą i posługą właśnie kształtujemy. Nie chcemy i nie powinniśmy tego nigdy jednak robić – jak przestrzegał papież Benedykt XVI – naszą wyobraźnią i naszym widzimisię, ale dając się Jezusowi – jak teściowa Szymona i ci wszyscy ludzie z dzisiejszej Ewangelii – dotknąć, podźwignąć i podnieść z różnych naszych gorączek i jak uczniowie pójść z Nim dalej, by głosić wszystkim Dobrą Nowinę o królestwie Bożym. Święty Hieronim, komentując kiedyś ten fragment Ewangelii, wprost wzywał: Jezus stoi przy łóżku, a my leżymy? Powstańmy i stójmy: zniewagą przecież jest pozostawać w łóżku w obecności Jezusa. Powie ktoś: ale gdzie jest Jezus? Oto tutaj jest obecny (…) Uwierzmy, a zobaczymy Jezusa obecnego pośród nas (…) Błagajmy więc Pana, aby wziął nas za rękę.