Parafialny Kongres Eucharystyczny, 24.09.2022 Murowana Goślina
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji Parafialnego Kongresu Eucharystycznego, w podziękowaniu za dar Kaplicy Wieczystej Adoracji, 24 września 2022, kościół pw. Najwyższego Kapłana Jezusa Chrystusa w Murowanej Goślinie.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Zapowiadając miniony Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, który prawie dokładnie rok temu odbył się w Budapeszcie, papież Franciszek życzył wszystkim, aby on sprzyjał w naszych wspólnotach chrześcijańskich procesom odnowy, ażeby zbawienie, którego Eucharystia jest źródłem, przekładało się także na kulturę eucharystyczną. Celem bowiem Kongresów Eucharystycznych, nie tylko międzynarodowych, ale także parafialnych jest właśnie budowanie, jest tworzenie kultury eucharystycznej. Osobista łączność, jaką konkretny wierny nawiązuje z Jezusem obecnym w Eucharystii – wskazywał nam w swej adhortacji apostolskiej o Eucharystii papież senior Benedykt XVI – zawsze odsyła go bowiem ponownie do wspólnoty kościelnej, uświadamiając mu swoją przynależność do Ciała Chrystusa. W ten sposób oprócz tak cennego czasu na osobiste przebywanie na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem Ołtarza, jakże ważna jest dla wspólnoty Kościoła, dla parafii czy różnych grup kościelnych – jak to nazwał papież – praktyka wspólnotowej adoracji. I do takiej właśnie praktyki zaliczył on m.in. procesje eucharystyczne, nade wszystko tradycyjną procesję Bożego Ciała, ale także kongresy eucharystyczne parafialne, lokalne, narodowe czy międzynarodowe. Cieszę się więc, że dziś w waszej parafii odbywa się właśnie parafialny kongres eucharystyczny. Cieszę się, bo jest on niewątpliwie szansą na budowanie tak oczekiwanej i wskazanej nam przez samego papieża Franciszka kultury eucharystycznej. Co składa się na budowanie, na tworzenie kultury eucharystycznej? W jaki sposób możemy w naszej parafii przyczynić się do jej powstawania, do jej budowania i tworzenia? Co więc będzie jej owocem dla nas, dla naszego życia osobistego, ale także dla życia całej naszej wspólnoty parafialnej? W jakim sensie więc wprowadzona u was niedawno wieczysta adoracja jest właśnie ważnym elementem tej kultury? I do czego, a może bardziej jeszcze do odkrycia kogo to właśnie budowanie ostatecznie zmierza, na co nam wskazuje i o czym przypomina? Kiedy bowiem adorujemy – mówił kiedyś papież Franciszek – zdajemy sobie przede wszystkim sprawę, że wiara nie sprowadza się do zestawu pięknych doktryn, lecz jest relacją z żywą Osobą, którą się kocha. Stając twarzą w twarz z Jezusem, poznajemy Jego oblicze. Adorując, odkrywamy, że życie chrześcijańskie to dzieje miłości z Bogiem, w których nie wystarczą dobre idee, ale trzeba postawić Go na pierwszym miejscu, tak jak to czyni ktoś zakochany z osobą, którą miłuję. A gdy właśnie tak postawimy Boga na pierwszym miejscu, gdy pozwolimy Mu, aby On sam nas uzdrawiał i przemieniał, doświadczymy – jak wskazywał nam w swej homilii w czasie wspomnianego Kongresu Eucharystycznego papież Franciszek – wyprowadzania nas z tego, co w nas zamknięte i otwarcia nas na dzielenie się z innymi, na uzdrawiania naszego zamknięcia się w sobie, na uwolnienia od paraliżującego zniewolenia obroną siebie i tego, co znieczula serce i zamracza umysł.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Słowo Boże dzisiejszej niedzieli, w którą już wchodzimy, odkrywa przed nami i przypomina nam bowiem o takich właśnie postawach. Prorok Amos mówił do mieszkańców Samarii o byciu beztroskim i dufnym, o takiej krótkowzroczności i własnym zadowoleniu, które niechybnie zakończy się tragicznym wygnaniem i przerażającą klęską. Asyryjczycy, niedługo po tych oskarżeniach Amosa, w 722-721 roku przed Chrystusem dosłownie przecież zrównali z ziemią pałace i wywieźli w niewolę wszystkich hulaków. Nie inaczej podzielił przecież po wiekach również ich tragiczny los pewien bogaty człowiek z Chrystusowej przypowieści o Łazarzu i bogaczu. Ten, który – jak trafnie opisał go kiedyś w swej katechezie środowej papież Franciszek – w swoim życiu zupełnie nie liczył się z Bogiem, co więcej uczynił z siebie centrum wszystkiego, zamykając się w swoim świecie luksusu i marnotrawstwa, żył jakby w jakimś równoległym świecie, oderwany już od realnych ludzkich problemów, które stały mu się po prostu wprost obojętne. Drugi człowiek stał mu się obojętnym. Nie, nie został ostatecznie przecież potępiony za to, co posiadała, co miał i czym się cieszył, ale za to, że nie potrafił odczuć współczucia dla Łazarza i pospieszyć mu na ratunek. Czy można aż tak zobojętnieć? Czy można aż tak się w sobie zamknąć, by już nic poza sobą nie wiedzieć? Czy można tak się zamknąć w sobie i kręcić się tylko wśród swoich własnych spraw, że w konsekwencji przestaniemy już cokolwiek lub kogokolwiek nawet zauważać? Można. I można też wciąż szukać jeszcze jakichś rozwiązań na własną rękę. Szukać rozpaczliwie i bezmyślnie. Patrząc na biblijnego bogacza, można nawet z pewną dozą sarkazmu powiedzieć, że choć jemu się wtedy nie udało, ale może nam się jakoś uda. Ewangelia mówi nam jednak, że nie powinniśmy czekać na cudowne zdarzenia, na to, że ktoś może i do nas stamtąd kiedyś przyjdzie i nas ostrzeże, ale otworzyć serce na Słowo Boga, które wciąż przecież wzywa do kochania Boga i bliźniego. Bo tylko ono naprawdę może – jak wskazywał w swej katechezie papież Franciszek – ożywić wyjałowione serce i uleczyć nas ze ślepoty. Ono otwiera oczy i serce. Bóg otwiera nas swym słowem i swoją obecnością. Dlatego – jak mówił kiedyś w Boże Ciało wspomniany już tyle razy papież Franciszek – sprawdzianem naszej adoracji eucharystycznej jest zatroszczenie się o bliźniego, tak jak to czyni Jezus – wokół nas jest głód pokarmu, ale także towarzystwa, jest głód pocieszenia, przyjaźni, dobrego humoru, jest głód poświęcenia uwagi, jest głód bycia kochanym, głód bycia ewangelizowanym. A dziś jeszcze, właśnie w tę niedzielę, w którą modlimy się za migrantów i uchodźców, przypomnijmy sobie, że jest wciąż w tym świecie przecież i ten swoisty głód właśnie tych ludzi, którzy uciekają przed wojną i nienawiścią, przed niedostatkiem i cierpieniem, przed śmiercią i niepewnością, idą i wyruszają wciąż z nadzieją, że może jednak zostaną przyjęci. Obecność migrantów i uchodźców – jak wskazuje nam w tegorocznym orędziu na 108. Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców papież Franciszek – stanowi wciąż wielkie wyzwanie, ale także okazję do rozwoju kulturowego i duchowego wszystkich (…) Możemy dojrzewać w człowieczeństwie i budować razem większe my. Możem razem tworzyć przyszłość!
Moi Drodzy!
Kultura eucharystyczna jest swoistym antidotum na obojętność. Ona nie pozwala odwracać czy zamykać oczu. Nie pozwala też tworzyć jakichś zamkniętych przestrzeni i za nimi – jak za owymi pałacowymi bramami – się chować. Bo Eucharystia staje przed nami – jak powie jeszcze papież Franciszek – aby nam przypomnieć, kim jest Bóg. I nie czyni tego za pomocą słów, ale konkretnie ukazując nam Boga jako Chleb łamany, jako Miłość ukrzyżowaną i dawaną. Ona tworzy prawdziwą przestrzeń życia. Jest życiem i daje nam życie. Ona sprawia, że żyjemy. W Chlebie eucharystycznym jest wrażliwość Chrystusa na nasze potrzeby i zachęta, żeby podobnie postępować względem ludzi, którzy żyją obok nas. Trzeba jeść i dawać jeść! Wszyscy potrzebujemy więc tej nowej perspektywy. Ty, o człowiecze Boży – jak wzywał nas Apostoł Paweł – idź więc za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością i łagodnością (…) zdobywaj życie wieczne. Jeśli więc Eucharystia jest – jak możemy jeszcze raz za papieżem Franciszkiem powiedzieć – jakąś odtrutką, czyli sposobem na uwolnienie się od wielu bezużytecznych rzeczy, to jest ona przecież nade wszystko pokarmem, stylem i sposobem życia samego Jezusa, który pragnie nam przekazać i udzielić. On się nam daje cały! Niech ten dzisiejszy dzień, niech wasz parafialny kongres eucharystyczny, a także wieczysta adoracja w tej parafii, będzie dla wszystkich zaczynem kultury eucharystycznej. Za papieżem Franciszkiem jeszcze raz powtórzę: nie zadawalajcie się byle czym; nie gódźcie się na wiarę, która żyje obrzędami i powtórzeniami; otwórzcie się z radością i ufnością na prawdziwą nowość Boga ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, Chleba łamanego, aby dać życie światu.