Ogólnopolska Konferencja Szkół im. JPII i kard. S. Wyszyńskiego, 26.10.2017, Rzeszów
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. na rozpoczęcie Ogólnopolskiej Konferencji Dyrektorów i Nauczycieli Szkół im. Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego, kościół pw. św. Jadwigi Królowej w Rzeszowie.
Dostojny Pasterzu Kościoła Rzeszowskiego,
Biskupie Janie,
Prezbiterzy i Osoby Życia Konsekrowanego,
Przedstawiciele Władzy Samorządowej i Oświatowej,
Dyrektorzy i Nauczyciele Szkół im. Jana Pawła II i Kardynała Stefana Wyszyńskiego,
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu.
W katechezach o chrześcijańskiej nadziei papież Franciszek, w dość plastyczny i obrazowy sposób zapewnia nas wszystkich, że Bóg nas nigdy nie opuszcza: za każdym razem, kiedy będziemy tego potrzebowali – mówi papież – przybędzie Jego anioł, by nas podnieść i wlać w nas pocieszenie. Anioły, niekiedy z ludzkim obliczem i sercem, święci Boga są zawsze tutaj obecni, ukryci pośród nas. Trudno to nawet zrozumieć i trudno sobie wyobrazić. Nietrudno jednak – tak sądzę – w postaci patronów waszych szkół, świętego Jana Pawła II i Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, ujrzeć tych właśnie wspomnianych przez papieża Franciszka aniołów z ludzkim obliczem i sercem, jeszcze raz rozpoznając w nich tych ludzi świętych, których historie życia i powołania, ale także konkretnej troki o wychowanie młodego pokolenia, przemawiają do nas wszystkich z mocą świadectwa pełnego niezachwianej nadziei. Oni to – jak ukazywał na spotkaniu z nauczycielami i wychowawcami w Łowiczu święty Jana Paweł II – wciąż Wam, Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy, a także Osoby Współodpowiedzialne za polską szkołę, przypominają, że podjęliście się wielkiego zadania przekazywania wiedzy i wychowania powierzonych wam dzieci i młodzieży. Mówią nam wszystkim, że także dziś, a może zwłaszcza dziś, to rzeczywiście trudne i poważne wezwanie. Z jednej bowiem strony młodzi ludzie, nawet jeśli tego sobie wprost nie uświadamiają, szukają wzorców, które byłyby dla nich punktem odniesienia. Oczekują od was odpowiedzi na wiele pytań, które w każdym pokoleniu nurtują umysły i serca ludzi młodych. Tak wrażliwi na bezpośrednie świadectwo i spragnieni autentyczności, domagają się od was – jak mówił jeszcze święty Jan Paweł II – nade wszystko przykładu życia. Trzeba więc, abyście byli dla nich przyjaciółmi, wiernymi towarzyszami i sprzymierzeńcami w ich młodzieńczej walce. Pomagajcie im więc – zachęcał Święty Papież – budować fundamenty pod ich przyszłe życie.
Drodzy Siostry i Bracia!
Wsłuchując się, może kolejny już raz, w te słowa papieskiego pouczenia, możemy dostrzec w nich nade wszystko autentyczną troskę o wychowanie młodego pokolenia. Zarówno święty Jan Paweł II, jak i Stefan Kardynał Wyszyński, byli bowiem niezwykle wrażliwi na dzieło wychowania nowych pokoleń. Prymas Tysiąclecia na postawione kiedyś przez siebie pytanie o ludzi, jakich potrzeba Polsce i światu, sam jasno wskazywał, że chodzi o ludzi nie tyle silnych pięścią, ile mocnych sercem; nie tyle potężnych, ile miłujących; nie tyle głośnych, ile uspokajających. Chodzi więc – jak mówił – o prawdziwie nowych ludzi na nowe czasy, ludzi otwartych i twórczych zarazem, ludzi odważnych i wrażliwych, ludzi zaangażowanych i odpowiedzialnych. Albowiem w tym właśnie trudzie wychowania idzie zawsze o to – jak wskazywał Ksiądz Prymas – aby człowiek był nowy, aby nastało nowych ludzi plemię. W ten sposób obaj patroni waszych szkół, swoim nauczaniem i życiem, ukazują nam i jakby już kreślą bardzo konkretny program wychowawczy. Oparty jest on nade wszystko na spotkaniu i wychowaniu konkretnych osób, na towarzyszeniu młodym z autentycznie ludzką wrażliwością i bliskością, na przypominaniu im o tym, co najważniejsze w życiu i na cierpliwym wprowadzaniu ich w życie, za które ci właśnie, do których – jak mówił święty Jan Paweł II – należy przyszłość i od których zależy przyszłość, już przecież niedługo brać będą pełną odpowiedzialność. W tym zmaganiu, jakim jest czas młodości, potrzeba im jednak ludzi naprawdę bliskich. Myślę, że właśnie dlatego Jan Paweł II mówiąc, że każdy wychowawca powinien miłować to, co jest istotne dla czasu młodości, tak jasno wskazywał, że młodzi potrzebują przecież przewodników, i to potrzebują tych przewodników bardzo blisko. Jeżeli odwołują się także do pewnych autorytetów, to tylko o tyle, o ile te autorytety potwierdzają się równocześnie jako ludzie bliscy, jako ci, którzy idą z młodzieżą po wszystkich szlakach, po których ona postępuje i dziś idzie.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Iść i towarzyszyć w drodze, a także być nieustannie gotowym, by wsłuchiwać się w pytania, które młodzi ludzie niosą dziś w swych sercach, to w pewnym sensie naśladować Jezusa, który swym uczniom cierpliwie towarzyszył w drodze. Widzimy Go dziś jednak w szczególnej sytuacji. Ewangelia opowiada o jednym z ostatnich spotkań po zmartwychwstaniu. Trud opisanego spotkania Szymona Piotra ze Zmartwychwstałym Panem niewątpliwie obciąża przeszłość. Kładzie się ona cieniem na ich wzajemnej relacji. Może wywoływać traumatyczne wspomnienia. Przypomina zdradę ucznia i pełne lęku piotrowe zaparcie się Jezusa. Z pewnego siebie i przekonanego o własnej sile człowieka, wszystko to, co przeżył w chwilach zwątpienia i lęku o własne życie, uczyniło dojrzałego i wrażliwego na innych człowieka. Doświadczenie upadku przeorało jego ludzkie ambicje i własne samopoczucie. Dziś na pytania Jezusa nie odpowiada już własnymi wyobrażeniami. Za każdym razem mówi: Panie, Ty wiesz. W słowach Szymona Piotra odsłania się nie tylko pokora odnaleziona po dniach zaparcia się Jezusa i zwątpienia we własne siły. Wraca w nich pełne ufności spojrzenie na Tego, który przecież wie wszystko. Rodzi się na powrót relacja miłości i wzajemności. W niej dopiero zdaje się zanurzone zadanie i powierzona przez Jezusa misja. Przed Jezusem Szymon Piotr niewątpliwie odnalazł wpierw samego siebie, aby potem mógł służyć tym, do których przez Niego został posłany. Oczywiście, Jezus Chrystus dał władzę Piotrowi – mówił w dniu inauguracji swego pontyfikatu papież Franciszek – ale o jaką władzę chodzi – dopytywał. Po potrójnym pytaniu Jezusa do Piotra o miłość, następuje potrójne zaproszenie: paś baranki moje, paś owce moje. Nigdy nie zapominajmy więc, że prawdziwą władzą jest służba. Wspólnoty szkole są niewątpliwie terenem szczególnej służby. Są polem służby młodemu człowiekowi, który – jak wspomniane w Ewangelii baranki i owce – nie zawsze potrafi dotrzymać kroku podążającemu za pasterzem całemu stadu. Wskazując w swych licznych pasterskich przypowieściach na dobrego pasterza, przewodnika stada, Jezus zapewniał, że jest nade wszystko tym, który zna swoje owce i one go znają. Wychowawca musi znać swych wychowanków. Nie są oni przecież jedynie jakąś pozycją z elektronicznego dziennika. Są tymi, którym poświęca swoją uwagę i czas. Oddaje im siebie, jak pasterze, który daje życie za swoje owce. I czyni to wcale niekoniecznie w jakiś głośny i spektakularny sposób, ale raczej pokornie i konkretnie, w codziennej trosce o ich wzrost i rozwój. Owszem, jak dobry pasterz powinien też jasno ostrzegać i chronić przed pojawiającym się na tej drodze wzrastania niebezpieczeństwem. Zaangażowanie i odwaga w tym względzie odróżnić go będzie od wskazanego jeszcze w jezusowych przykładach najemnika, któremu po prostu nie zależy na owcach czy też od cynicznego rozbójnika, których przychodzi – jak wprost mówił Jezus – jedynie po to, by kraść i zabijać. Różnić go będzie również od jakiś powierzchownych wychowawców, dobre i wrażliwe serce, zdolne – jak serce dobrego pasterza – pozostawić dziewięćdziesiąt dziewięć i pójść za tą jedną, aby zagubioną sprowadzić z powrotem. I cieszyć się i radować – jak dobry ojciec – z tego, że ten, który był umarły, znów ożył, ten co zaginął, odnalazł się. Dobrze wiem, że nie jest wam, Drodzy Wychowawcy, przecież obce to właśnie uczucie. Oddaje ono również ów klimat, tak pożądany w szkołach, klimat troski wychowawczej i zaufania, przyjaznego i otwartego dialogu, słuchania siebie nawzajem i wspierania, wspólnego dzielenia codziennych trosk i radości wychowawczych, autentycznego koleżeństwa i wzajemnego szacunku. Wszystko to ogromnie ważne dla właściwego wzrastania młodych, dla ich dojrzewania, dla pokonywania barier i uprzedzeń. W takim klimacie wychowawczym będzie też można – jak niejednokrotnie apelowali przecież i święty Jan Paweł II, i Stefan Kardynał Wyszyński – rozwijać i pogłębiać w sercach dzieci i młodzieży uczucia patriotyczne i więź z Ojczyzną. Wyczulać na dobro wspólne narodu i uczyć młodzież odpowiedzialności za przyszłość. Przypominać więc – jak mówił młodym Prymas Tysiąclecia – aby mieli twarze jasne, czoła odsłonięte, oczy szeroko otwarte na cały świat i odważnie chodzili po polskiej ziemi, mieli ducha wiary i męstwa, wiary w przyszłość narodu i w przyszłość Kościoła, który ich prowadzi w światłach Krzyża i w duchu Ewangelii. Amen.