Konferencja Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych, 7.09.2022 Zakopane
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Ogólnopolskiej Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych, 7 września 2022, Zakopane „Księżówka”.
Drodzy Współbracia w Kapłaństwie.
Umiłowani w panu Siostry i Bracia!
Choć to prawda, że Łukaszowa Mowa Jezusa zawiera wiele podobieństw do Mateuszowego Kazania na Górze, a jednak sam kontekst obu mów jest zupełni inny. I nie chodzi mi tutaj tylko o samo miejsce, w którym Jezus je wygłosił, Mateuszową – jak wiemy – na górze, a Łukaszową na równinie. Owszem, obie Jezusowe mowy naznaczają początek Jego publicznej działalności. Obie też wiążą się z Galileą, którą – jak przywołują zgodnie wszyscy Ewangeliści – Jezus wówczas obchodził, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Obie też poprzedza powołanie pierwszych uczniów, a więc galilejskich rybaków: Szymona Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana, a nawet – jak czytamy u świętego Łukasz – celnika imieniem Lewi. Warto jednak zwrócić uwagę, że właśnie tylko Łukasz poprzedza jeszcze swoją Mowę Jezusa osobnym wydarzeniem. Wyborem Dwunastu. Z nastaniem dnia – zapisuje w swojej Ewangelii święty Łukasz – przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami. Wydaje się, że ten fakt nie tylko określa nowy kontekst przesłania, ale wprost ukazuje, że Łukaszowa Mowa Jezusa bardziej niż Mateuszowe Kazanie na Górze skierowana jest właśnie do najbliższych Jezusowych uczniów. Jezus bowiem – jak czytaliśmy – wśród otaczającego Go mnóstwa ludu z całej Judei i Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu, podniósł oczy na swoich uczniów i mówił do nich. U świętego Łukasza Jezus kieruje błogosławieństwa do swoich uczniów. Ale także – co jest jeszcze jedną różnicą w tekstach obu Ewangelistów – dopowiada do nich swoje biada, a więc swoistą przestrogę, która towarzyszy wypowiedzianym przez Niego tylko czterem błogosławieństwom.
Drodzy Bracia!
Z pewnością można wiele mówić o każdym z błogosławieństw i o nich wszystkich razem. Można wskazywać na niewątpliwie swoisty paradoks, na ich własną logikę, swoiste odwrócenie powszechnej mentalności, trudne skądinąd do zaakceptowania przez świat. Może dlatego Lew Tołstoj w Zmartwychwstaniu pisząc o błogosławieństwach, wskazywał wręcz na jakieś oderwane, piękne myśli, przeważnie stawiające przesadne i niewykonalne wymagania, choć – jak sam zaraz dodawał – gdyby je jednak wypełnić, sprawiłyby, że ustrój społeczeństwa ludzkiego byłby zupełnie inny. Papież Franciszek zaś odczytując wielokrotnie ewangeliczne błogosławieństwa przypominał nam, że one nie są dla nadludzi, że są swoistą mapą życia dla tych, którzy zmagają się z wyzwaniami i próbami każdego dnia, że nie wymagają od nas czynienia rzeczy nadzwyczajnych, dokonywania jakiś rzeczy – jak mówił wtedy papież – które przekraczają nasze ludzkie możliwości, ale konkretnego, codziennego świadectwa, i że są naprawdę mądrą propozycją Jezusa, bo miłość, będąca ich sercem, nawet jeśli wciąż wydaje się tak słaba w oczach tego świata, w rzeczywistości ostatecznie zwycięża. W tej papieskiej optyce ten, kto je przeżywa według Jezusa, czyni świat czystym. Jest jak drzewo – tłumaczył papież Franciszek – które nawet na ziemi jałowej codziennie pochłania powietrze i oddaje tlen. Błogosławieństwa mają więc naprawdę życiodajną siłę. Nie są nastawione na szybkie i łatwe efekty. Wiążą się z wysiłkiem pokonywania konkretnych, trudnych sytuacji. Stanowią więc swoisty humus, czyli podłoże, na którym ma szansę rodzić się prawdziwie nowe życie. Aby stać się błogosławionymi – podsumuje papież Franciszek – nie trzeba być bohaterami od czasu do czasu, ale świadkami każdego dnia.
Moi Drodzy!
Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił do nich. Błogosławieństwa więc – jak wskaże nam jeszcze papież Franciszek – określają tożsamość ucznia Jezusa. Jeśli zadamy pytanie, jak wygląda uczeń Jezusa, odpowiedzią są właśnie błogosławieństwa. Wśród cech ucznia, na jakie wskazują nam Jezusowe błogosławieństwa, rzuca się w oczy bezinteresowność. Uczeń Jezusa, dlatego, że ma tę postawę jest osobą pokorną, otwartą, wolną od uprzedzeń i rygoryzmu. Nowe Ratio pro Polonia charakteryzując dynamikę etapu formacyjnego nazywanego: stawanie się uczniem Chrystusa, zauważy, że chodzi tutaj o postawę wiary w Ewangelię, nawracania się, zaparcia się siebie i opuszczenia wszystkiego, do czego przywiązane jest serce. Celem tego etapu jest weryfikacja intencji pójścia za Jezusem. Z jednej stronu chodzi o uwolnienie się od przywiązania do własnych idei i pewników, z drugiej natomiast o coraz większość ufność i radość ducha, aż po całkowitą przynależność do Jednorodzonego Syna Bożego. Chodzi więc ostatecznie o to – jak tłumaczy nam jeszcze wspomniane Ratio pro Polonia – aby budować jak najbardziej osobistą więź seminarzysty z Jezusem Chrystusem przez poznawanie Go, podążanie za Nim, przyjmowanie Jego stylu myślenia i wartościowania, wchodzenie w tajemnicę i dynamikę królestwa Bożego oraz stawania się misjonarzem. Trzeba zatem takiego wprowadzania w samą dynamikę wzrostu, aby to utożsamienie ucznia z Mistrzem mogło się owocnie i trwale dokonywać. Jeśli bowiem uczeń Jezusa – powie nam papież Franciszek – idzie za Nim jedynie w tych sprawach, w „których się z Nim zgadza”, a „On zgadza się ze mną”, ale potem, poza tym, nie idzie, to to nie jest uczeń. I tak popada w smutek. Staje się smutny, bo rachunki się nie zgadzają, bo rzeczywistość wymyka się jego schematom myślowym i odczuwa niedosyt. Uczeń natomiast – powie jeszcze raz papież w odniesieniu do Łukaszowej Mowy Jezusa – umie stawiać sobie pytania, umie pokornie szukać Boga każdego dnia, a to pozwala mu przecież zagłębiać się w rzeczywistość, pojmując jej bogactwo i złożoność. Wydaje mi się, że jest to właśnie jedno z fundamentalnych wyzwań formacyjnych, przed jakimi stajemy dziś, także – nawiązując do tegorocznego tematu waszego spotkania – w rzeczywistości mniejszych seminariów. Zmniejszająca się liczba alumnów, która, oczywiście, napawa nas obawami i lękiem, jest jednak dla nas wyzwaniem, aby w tej rzeczywistości, w jakiej podejmujemy dziś dzieło formacji nie tylko myśleć o praktycznych rozwiązaniach i szukać konkretnych sposobów podołania nowej sytuacji, ale także, by nie utracić niczego z tego dynamizmu stawania się uczniem Chrystusa, w pielęgnowaniu osobowej z Nim więzi i przyjmowaniu w swoim życiu Jego stylu myślenia, wartościowania i życia. Błogosławieństwa określają tożsamość ucznia Jezusa. Kreślą sylwetkę Chrystusa, a w konsekwencji także chrześcijanina. Uczcie się ode Mnie – powtarza nam Jezus. Kiedy młody człowiek widzi radosny plan życia – mówił do seminarzystów i wychowawców na Mauritiusie papież Franciszek – rodzi się w nim zapał i dodaje otuchy, odczuwa pragnienie, które można wyrazić w następujący sposób: „Chcę wspiąć się na tę górę błogosławieństw, chcę spotkać spojrzenie Jezusa i żeby powiedział mi, jaka jest moja droga do szczęścia”.