Odpust i dziękczynienie za beatyfikację kard. Wyszyńskiego, 16.01.2022 Biechowo
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji odpustu ku czci św. Pawła Pierwszego Pustelnika, dziękczynienie za beatyfikację bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, 16 stycznia 2022, parafia pw. Narodzenia NMP, sanktuarium MB Pocieszenia w Biechowie.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
W tym tygodniu minęły dokładnie już cztery miesiące od pamiętnego i jednocześnie jakże radosnego dla nas, wyniesienia do chwały ołtarzy błogosławionego Stefana Kardynała Wyszyńskiego, arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski. Choć więc mijają dni i miesiące trwamy jednak nadal w dziękczynieniu za ten szczególny dar dla Kościoła, także dla naszego Kościoła Gnieźnieńskiego. W tutejszym sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, które błogosławiony Prymas Wyszyński powierzył duchowej pieczy Zakonu Paulinów z Jasnej Góry, modlimy się więc dziś razem przez wstawiennictwo błogosławionego Stefana Kardynała, a także przyzywając wstawiennictwa świętego Pawła, pierwszego pustelnika, patrona paulińskiego zakonu. Mijające dni przygotowały was doroczną nowenną do tych uroczystości. Święci i błogosławieni są przyjaciółmi Boga. Są osobami, które w szczególny sposób odpowiadały na wezwanie Jezusa do pójścia za Nim. Są tymi, których łączy miłość do Boga i do człowieka, w całkowitym oddaniu i zawierzeniu się Bogu. Tych dwóch świętych, których dziś wspominamy, w jakiś szczególny sposób jednoczy również i to maryjne miejsce, a zwłaszcza żyjąca i modląca się tutaj paulińska wspólnota. Znamy przecież miłość i szczególne oddanie Błogosławionego Prymasa dla Matki Bożej. Chciał bowiem – jak sam wyznawał choćby świętując trzydziestolecie swej prymasowskiej posługi – skupić nas wszystkich właśnie przy Niej, przy Maryi. Cały Naród, cała diecezja przy Bogurodzicy, Bogiem sławionej Maryi – oto moje zamierzenie od początku – mówił wtedy Ksiądz Prymas. Oddanie Maryi, Matce Bożej łączył z tymi wyjątkowymi miejscami, z Jej sanktuariami, i tym jasnogórskim, ale także i tym naszym biechowskim, które osobiście powierzył trosce zakonników z Jasnej Góry. Mówił, że sam wszystko oddawał – zgodnie ze swym biskupim zawołaniem – Soli Deo per Mariam – czyli przez Maryję, Jedynemu Bogu. To jest mój program – wyznawał – nie do siebie Was prowadzę, tylko do Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Niech chcę – tłumaczył – abyście mnie służyli, lecz pragnę, byście służyli Jezusowi Chrystusowi, Jego Matce i Kościołowi Bożemu. W stróżach z Jasnej Góry i duchowych synach świętego Pawła, pierwszego pustelnika, których zakonną dewizą są słowa: Solus cum Deo solo, czyli sam na sam z Bogiem, dostrzegał szczególnych sprzymierzeńców w tym prowadzeniu do Boga przez Maryję. Ich własna bowiem duchowa droga właśnie w całkowitym oddaniu jedynemu Bogu – solus cum Deo solo, nawiązując do patrona zakonu, świętego Pawła, pierwszego pustelnika, od przeszło sześciu wieków łączy się z Jasną Górą, a więc z obecnością przy Bogarodzicy w Jasnogórskim Wizerunku. Święty Jan Paweł II mówił paulinom, że to naprawdę wielka i wyjątkowa łaska, ale z pewnością także i wielka, trudna i odpowiedzialna służba. W dniu uroczystości patronalnej waszego zakonu, Drodzy Ojcowie i Drodzy Bracia, pragnę również tutaj, w Biechowie, podziękować wam za waszą obecność i za waszą służbę.
Drodzy Siostry i Bracia!
Postać świętego Pawła, pierwszego pustelnika, patrona paulińskiego zakonu, przypomina nam o zaufaniu Bogu i wytrwałym podążaniu za Nim. Papież Franciszek rozważając w jednej ze swych środowych katechez słowa z Listu do Galatów, które dziś w drugim czytaniu słuchaliśmy, postawił pytanie: czy miłość Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego pozostaje w centrum naszego codziennego życia, jako źródło zbawienia, czy też zadowalamy się kilkoma formalnościami religijnymi dla uspokojenia naszych sumień? Jak przeżywamy wiarę? Czy jesteśmy przywiązani do cennego skarbu, do piękna nowości Chrystusa, czy też wolimy coś, co w danej chwili nas pociąga, ale potem pozostawia nas pustymi wewnętrznie? Do bram naszej codzienności – ostrzega papież Franciszek – często puka bowiem to, co ulotne, ale jest to smutna iluzja, która sprawia, że popadamy w powierzchowność i nie potrafimy rozpoznać, dlaczego naprawdę warto żyć. Pozostając po latach prześladowań na pustyni, święty Paweł, pierwszy pustelnik, dobrze rozumiał, że właśnie w ten sposób nie tylko broni siebie samego przed tym, co w życiu ulotne i co stwarza różnego rodzaju iluzje, owocujące powierzchownością i przeżywaniem życia wprost bez sensu i celu, ale w tym sposobie życia, którego był niewątpliwie swoistym pionierem, pierwszym pustelnikiem, odnalazł to, co najistotniejsze, a więc samego Boga i sens życia. Tutaj w osobistym dialogu z Bogiem rzeczywiście mógł doświadczyć miłości Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, a także piękna nowości Chrystusa, który – jak sam Jezus nas zapewniał – jest ukojeniem dla naszych dusz. Wyjście na pustynię ma bowiem zawsze moc oczyszczającą. Odrywa od tego, co człowieka wikła i wiąże. Sprawia, że odzyskuje on wolność i niezależność. Pustynia ma szczególny duchowy wymiar.
Drodzy Siostry i Bracia!
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na pustyni – mówił kiedyś w jednej ze swych katechez papież Franciszek – Pierwszym wrażeniem byłoby dostrzeżenie, że jesteśmy otoczeni wielką ciszą: żadnych hałasów oprócz wiatru i naszego oddechu. To ludzkie doświadczenie ukazuje nam, że jest to miejsce oderwania od otaczającego nas zgiełku. Cisza pozwala usłyszeć to, co najważniejsze. Jest okazją, by otworzyć swoje serce Bogu. Jest przestrzenią, w której można usłyszeć Boga. On przecież nie przychodzi w zgiełku i hałasie. Nie przekrzykuje nas i nie zagłusza. Przychodzi w ciszy. Ewangeliści ukazując Jezusa, który chodzi i naucza, wyrzucając złe duchy i uzdrawiając wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami, co pewien czas ujawniają, że nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Do modlitwy potrzeba ciszy. Potrzeba spokoju i wyciszenia. Potrzeba milczenia w sercu. Bóg przemawia w ciszy. Pustynia uczy nas tej postawy i o niej nam przypomina. Pustynia jest też miejscem tego, co istotne. Ona nie tylko ucisza nasze wewnętrzne burze, ale sprawia, że odzyskujemy właściwą proporcję rzeczy. Zbytecznych po prostu na pustyni nie ma. Pozostaje tam tylko to, co jest naprawdę niezbędne. W historii proroka Eliasza, o której opowiada nam pierwsze czytanie, będzie to woda z potoku, chleb i mięso przynoszone przez kruki. Wezwaniem jest dla nas – jak mówi papież Franciszek – swoista ekologia serca, a więc konieczność uporządkowania naszego wnętrza. Wyrzucenia z niego tego, co zbyteczne, co nas zalewa pustymi słowami, reklamami, kłamliwymi przekazami. Nawykliśmy – powiada jeszcze papież Franciszek – by słyszeć wszystko o wszystkich, żyjemy w środowisku skażonym przemocą werbalną, wieloma słowami obraźliwymi i szkodliwymi. Dzisiaj się przeklina, tak jakby mówiło się „dzień dobry”. Trzeba zrobić w sercu miejsce temu, co istotne. Ale pustynia – to jeszcze jedno jej duchowe znaczenie – to miejsce samotności. Uczy nas bycia sam na sam ze sobą, ale też wciąż przypomina i przywołuje trudne doświadczenie ludzkiej samotności. Mówi o tych, którzy w samotności cierpią. Wskazuje na opuszczonych przez drugich. Przypomina o odrzuconych i usuniętych na margines życia. Przyzywa tych, o których nikt już nie pamięta. Pustynia nas do nich prowadzi – wskaże nam jeszcze papież Franciszek – do tych, którzy uciszeni proszą w milczeniu o pomoc. Ona bowiem ostatecznie pozwala nam zrozumieć – jak mówił dziś Jezus – że Pan nieba i ziemi, zakrył te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawił je prostaczkom. I tych właśnie czyni apostołami swej miłości i miłosierdzia.
Umiłowani Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!
Postacie naszych świętych patronów, świętego Pawła pustelnika i błogosławionego Stefana Kardynała Wyszyńskiego przypominają nam dziś o tym, co najważniejsze. Mówią o miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie, który nas umiłował i wydał samego siebie za nas. Dlatego z krzyża – jak wskazywał kiedyś błogosławiony Prymas Tysiąclecia – patrzy na nas Człowiek aż tak wywyższony, jakby nam chciał coś powiedzieć, jakby nam chciał wbić w duszę obraz wywyższenia każdego człowieka, który ma się rwać ku Bogu, ku niebu (…) Mamy często podnosić głowę tam, wysoko, dając się porwać Chrystusowi. Człowiek, którego Bóg w Jezusie Chrystusie zbawił, którego grzech został dosłownie przybity do krzyża, ukrzyżowany z jego namiętnościami i pożądaniami, który jest w Chrystusie prawdziwie nowym stworzeniem. Człowiek, który otwiera się na Boga i daje przestrzeń Bogu. Człowiek pustyni, zdolny zostawić swe roszczenia, swe próżności, zawziętości, dążenia do bycia pierwszym, samowystarczalności i powierzyć się Temu, który wzywa, by iść za Nim i od Niego uczyć się cichości i pokory serca. Soli Deo, bo solus cum Deo solo! Per Mariam!