Odpust w Sanktuarium Zawierzenia i Dzień Dziecka, 17.06.2023 Bydgoszcz

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji odpustu przy Sanktuarium Zawierzenia oraz obchodzonego wraz z odpustem Dnia Dziecka, 17 czerwca 2023, Bydgoszcz.

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

Cieszę się, że dziś wraz z wami, wybrałem się właśnie tutaj, do Bydgoszczy na doroczny odpust i pielgrzymkę do Sanktuarium Zawierzenia. Może wielu z was, dziś tutaj obecnych, mogłoby o sobie powiedzieć, że tak jak Rodzice Jezusa, także i wy, całymi rodzinami wraz z waszymi dziećmi, macie zwyczaj przychodzić tutaj, co roku na to maryjne miejsce i na to święto. Wydarzenie, o którym przypomniała nam dziś Ewangelia, a więc wspólne, coroczne pielgrzymowanie Jezusa i Jego Rodziców, Maryi i Józefa na Paschę do Jerozolimy, a potem powrót i poszukiwanie zagubionego Jezusa, który – jak mówi nam święty Łukasz – został w Jerozolimie, odnalezienie Go po trzech dniach w świątyni, Jego rozmowa z Rodzicami i wreszcie informacja, że poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu, to wszystko – jak powiedział kiedyś papież Franciszek – zawiera piękną naukę dla naszych rodzin. Spróbujcie więc, słuchając, odczytać ją dziś dla siebie. Sam papież Franciszek streścił ją w ten sposób: pielgrzymka nie kończy się po osiągnięciu celu, jakim jest sanktuarium, ale kiedy wracamy do domu i podejmujemy swoje codzienne życie, realizując owoce duchowe przeżytego doświadczenia.

Moi Kochani!

Niewątpliwie ziemscy Rodzice Jezusa, Józef i Maryja doświadczyli, nie pierwszy zresztą już raz, piękna wspólnej drogi na paschalne święto. Byli razem z Jezusem i szli z Nim razem do Jerozolimy. Oni z Nim i On z Nimi. Można tutaj prawnie naocznie przekonać się – powie kiedyś o nich, o ich wspólnej drodze papież Benedykt XVI – jaka atmosfera pobożności, modlitwy, wiary i miłości panowała w tym domu. Możemy niejako zobaczyć, że Maryja dała swojemu Dziecku nie tylko życie biologiczne, lecz swoje serce, które przekazuje życie Jej wiary, które daje Dziecku słowa wiary i myślenie wiary, włączając Je w ten sposób do wspólnoty Jego narodu. Józef dzielił wraz z Nią troskę o wychowanie syna. Był przy Niej w radości i smutku. Towarzyszył milczący, ale przecież obecny. I On cieszył się, gdy szli razem z Jezusem na święto, ale także – jak powie o tym Jezusowi Jego Matka – wraz z Nią, z bólem serca Go szukał. Doświadczeniu wspólnej drogi, doświadczeniu radości wspólnego pielgrzymowania, doświadczeniu po prostu bycia razem, przeciwstawia się – w po ludzku niezrozumiały i zaskakujący wręcz sposób – postawa samego Jezusa, który po skończonych uroczystościach, został w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Możemy sobie wyobrazić ich lęk i niepokój. Ewangelia mówi wprost o bólu serca, jakiego przez trzy dni doświadczali Maryja i Józef. Ich serca – czułe, wrażliwe, gotowe wypełnić wolę Boga, miały więc również godziny swej próby. Być może właśnie wtedy Józefa ogarnął podobny niepokój, jaki towarzyszył Mu tamtej nocy, gdy dowiedział się, że Maryja, Jego Oblubienica, spodziewa się dziecka. A Maryja mogła zobaczyć, że zaczynają się już spełniać w Niej słowa, które kiedyś, na progu tej samej jerozolimskiej świątyni usłyszała z ust starca Symeona: Twoją duszę miecz przeniknie. Papież Franciszek za świętym Janem Pawłem II dostrzeże w tym swoisty trud serca (…) poprzez który wypadło im przybliżać się do Niewidzialnego i obcować z tajemnicą ich Boskiego Syna. W doświadczenie więc ich wspólnej drogi, przeżywanego razem niepokoju i lęku spowodowanego utratą Jezusa, wpisuje się jeszcze i to doświadczenie nowego spotkania, odnalezienia Go w świątyni, gdzie On, ten zaledwie dwunastoletni chłopiec, siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Tak Go na tej pielgrzymce odnaleźli. Tak Go zobaczyli. Zobaczyli, co było priorytetem w Jego życiu. Zobaczyli więź, jaką miał z swym Ojcem. Cały w tym, co należało do Boga.

Moi Kochani!

Pielgrzymka nie kończy się więc w sanktuarium. Ona trwa nadal, gdy powracamy z niej do domu, gdy na nowo podejmujemy nasze codzienne życie, gdy są obecne w nas, w naszych rodzinach, w naszym życiu, w tym kim jesteśmy dla siebie i czym żyjemy duchowe owoce tego przeżytego doświadczenia. Wpatrując się w tych, którzy – jak mówi nam dziś Ewangelia – razem, co roku chodzili do Jerozolimy na Święto Paschy, my wszyscy, którzy przyszliśmy dziś tutaj, do Sanktuarium Zawierzenia pragniemy wziąć i ponieść stąd w nasze życie duchowe owoce przeżytego dziś doświadczenia. Pierwsze, to rzeczywiste piękno i przeżywana na co dzień radość wspólnej drogi. Nie jesteśmy nigdy sami. I nie idziemy sami. Nie idziemy w pojedynkę i osobno, każda i każdy z nas na własną rękę. Łączy nas to wspólne pielgrzymowanie i to szczególne miejsce. Łączy i jednoczy miłość do Maryi i do Jezusa. Łączy Jej Niepokalane Serce, które dziś czcimy. Czy potrafię patrzyć sercem? Czy potrafię patrzyć sercem na ludzi? Czy zależy mi na moich bliskich, na mojej rodzinie, na tych, z którymi żyję? Czy jestem za nich odpowiedzialna? Czy jestem za nich odpowiedzialny? Czy troszczę się, abyśmy szli razem? Czy otwieramy się tak, aby urzeczywistniała się w nas odpowiedzialność za całość? Tylko ten, kto patrzy sercem – podpowie nam papież Franciszek – widzi dobrze, ponieważ potrafi „widzieć wnętrze”: osobę ponad jej błędami, brata poza jego słabościami, nadzieję w trudnościach i Boga we wszystkim. Drugie, to nasze przeżywanie konkretnych trudności i wezwanie, by w nich z bólem serca iść i szukać. Nie odsuwać się więc nigdy od siebie, wzajemnie się nie obwiniać i nie usprawiedliwiać, nie wypominać wciąż sobie nawzajem błędów, ale iść dalej razem i razem szukać. Tak szli Oni, Józef i Maryja. Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Potrzebna jest do tego prawdziwie odwaga serca. Nie pomoże ani zatwardziałość, ani naiwność. Jak mam iść? Musi to być więc ruch serca. Rozmodlone i spragnione, trzeźwo, bez egzaltacji, ale rzetelnie ćwiczące się w dobrych uczynkach; serce, które wierzy i nie daje się zniechęcać; serce, które głupstwo dobroci uważa za rozumniejsze od sprytu egoizmu; serce, które wierzy w Bożą dobroć i pozwala odpuścić sobie z miłością winę (a zdobyć się na to jest trudniej, niż się może wydawać). I wreszcie trzecie, to radość spotkania. Nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca. Przypomnienie, że nie wolno nam w natłoku spraw i wydarzeń, w tym, co nas codziennie tak bardzo absorbuje i pochłania, co męczy i niejednokrotnie przyprawia wręcz o taki czy inny ból serca, zagubić tego, co jest fundamentem, co nas prowadzi, co pozwala wciąż nam doświadczać, że jesteśmy szczepem błogosławionym Pana. Jeśli nie otworzy się drzwi rodziny na obecność Boga i na Jego miłość – wskazywał papież Franciszek – rodzina traci harmonię, zwycięża indywidualizm i gaśnie radość. Natomiast rodzina, która przeżywa radość wiary przekazuje ją spontanicznie, jest solą ziemi i światłem świata, jest zaczynem, nowym zaczynem dla całego społeczeństwa.

Moi Kochani!

Odpust w Sanktuarium Zawierzenia, odpust tutaj, w Sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, odpust we wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny, to radość wspólnego pielgrzymowania, nadzieja odnajdywania razem tego, co należy do Boga i wiara w to, że i my, ogarnięci miłością Niepokalanego Serca naszej Matki i Królowej, zaczerpniemy stąd duchowe siły do pełnienia woli Ojca. On czeka na nas w świątyni codziennych obowiązków, w sanktuarium żmudnego wypełniania naszego powołania, w radości i w wyzwaniach, które przed nami stawia. I jeszcze na koniec, papież Franciszek powiedział kiedyś, że zapewne Jezus musiał przeprosić rodziców za ten „wybryk”. Ewangelia o tym, co prawda nie mówi – dodawał – ale myślę, że możemy tak przypuszczać. Wracając do domu, z pewnością wymienił z nimi uściski, by okazać swoją miłość i posłuszeństwo. A Ona chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swoim sercu. Niech więc i nas, dziś, tutaj wszystkich ma i zachowa w swym matczynym sercu. Amen.       

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter