Odpust ku czci MB Kębelskiej, 6.09.2020 Wąwolnica
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. odpustowej ku czci Matki Bożej Kębelskiej, 6 września 2020, sanktuarium w Wąwolnicy, archidiecezja lubelska.
Najdostojniejszy Księże Arcybiskupie Stanisławie, Pasterzu Kościoła Lubelskiego,
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie, Biskupi i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
W liście pasterskim skierowanym przed swym ingresem do Gniezna i do Warszawy, Czcigodny Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński napisał, że w uroczystość Matki Bożej Miłosierdzia, 16 listopada 1948 roku, Ojciec Święty Pius XII prosił przekazać mu swoją wolę, aby objął rządy pasterskie nad osieroconymi stolicami arcybiskupimi w Gnieźnie i w Warszawie. Ówczesny biskup lubelski, wasz biskup, a wkrótce – jak ufamy – błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński, żegnając się z diecezją lubelską i dziękując wszystkim za spędzone tutaj lata, w swym liście pasterskim do duchowieństwa i wiernych diecezji lubelskiej zauważył, że wielką pociechą dla niego jest to – jak wprost napisał – że odkryłem w sercach waszych miłą słabość – waszą słabość do wspólnej naszej Matki, Maryi Najczystszej. Zachęcając was, byście trwali w tej czci ku Matce Boga-Człowieka, jednocześnie prosił, abyście w modlitwach swoich polecali jego trudy apostolskie Panience Krasnobrodzkiej i serdecznej Matce Chełmskiej, i potężnej Opiekunce Janowskiej. I choć wtedy, jak słyszmy, wymieniając sanktuaria Lubelskiego Powiśla, nie wspomniał wprost o Wąwolnicy i Matce Bożej Kębelskiej, to jednak wiemy, że przecież i to miejsce otaczał On szczególną miłością. Wyrazem tej miłości i jej widocznym znakiem były zachęty kierowane do wieloletniego proboszcza wąwolnickiego ks. Józefa Gorajka, aby rozpoczął starania o koronację tutejszej figury koronami papieskimi. Wiemy, jak przypomniał to już tutaj w 35-lecie koronacji wasz obecny pasterz, ksiądz arcybiskup Stanisław, że Prymas Tysiąclecia bardzo pragnął osobiście dokonać tego aktu koronacji. Został jednak wezwany na konklawe do Rzymu, i stąd 10 września 1978 roku złote korony na skronie Jezusa i Jego Matki, na tę czczoną tutaj od siedmiu wieków Cudowną Figurę, włożył ówczesny biskup lubelski Bolesław Pylak. Wciąż jednak pozostają w naszej pamięci słowa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, najpierw biskupa lubelskiego, a później naszego gnieźnieńskiego pasterza i prymasa Polski, że w sercach żyjących tutaj ludzi, On odkrył miłą słabość – waszą słabość do wspólnej naszej Matki, Maryi Najczystszej. To ona, to wiara i miłość was wszystkich, Najdrożsi Siostry i Bracia, prowadzi was co roku na to święte miejsce, aby powtórzyć słowa zaśpiewane nam dziś przed Ewangelią: szczęśliwa jesteś, Najświętsza Panno Maryjo, i godna wszelkiej chwały. Bo my wszyscy wraz z Tobą, w święto Twego narodzenia, dziękujemy Bogu za to, że z Ciebie narodziło się Słońce sprawiedliwości, Chrystus, który jest naszym Bogiem. Dziękujemy, bo za sprawą Ducha Świętego, poczęłaś i porodziłaś Syna, który nas zbawił. Szczęśliwa jesteś Najświętsza Panno Maryjo i godna wszelkiej chwały. Do Ciebie więc tutaj przychodzimy i prosimy Cię: prowadź i wspieraj nas!
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Dzisiejsze święto narodzenia Najświętszej Maryi Panny, dzień narodzenia Maryi – jak zauważył kiedyś w jednym ze swych kazań kardynał Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI – nie jest takim samym dniem urodzin jak wiele innych. Kiedy bowiem obchodzimy urodziny jakiejś wielkiej postaci historycznej – tłumaczył dzisiejszy papież senior – to myślimy o życiu, które minęło, o rzeczach, które należą już do przeszłości, o faktach, które ta osoba urzeczywistniała, o dziedzictwie, które nam pozostawiła (…) W przypadku Matki Bożej jest jednak inaczej. Maryja nie mówi nam o sobie samej. Od pierwszej chwili swego życia jest całkowicie przezroczysta na Boga, jest jakby promieniującą ikoną Bożej dobroci. Maryja całą sobą jest żywym przesłaniem Boga dla nas. Dlatego nie należy do przeszłości. Dla nas wszystkich i dla każdego pokolenia jest współczesna (…) Maryja jest uosobieniem żywego orędzia Boga. Ale co mówi nam życie Maryi dzisiaj, a dokładnie w dzień Jej urodzenia? Co mówi nam tutaj, w tym sanktuarium, które nawiedzamy? Z jakim przesłaniem dziś Ona do nas przychodzi? Jej obecność w życiu Chrystusa i Kościoła, Jej obecność pośród tego ludu, pośród córek i synów tej ziemi, wciąż nam przypomina, że wypadało, aby tak cudowne i niezwykłe zamieszkanie Boga wśród ludzi, poprzedzone było jakimś wprowadzeniem do tej radości, do tej chwili, w której zaczyna się tak wielki dar zbawienia dla nas. Dlatego narodziny Maryi stanowią początek, wypełnieniem zaś i kresem jest przyjście Zbawiciela: oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami. Papież Franciszek mówił nam, że Ona jest pierwszym blaskiem zapowiadającym kres nocy, a przede wszystkim bliskość dnia. Jej narodziny pozwalają nam przeczuć pełną miłość, czułą, litościwą inicjatywę miłości, z jaką Bóg pochyla się nad nami i wzywa nas do cudownego przymierza z Nim, którego nic ani nikt nie będzie mógł zerwać. Dzień narodzin Najświętszej Maryi Panny, choć nie zapisany i nie przekazany nam wprost w żadnej z Ewangelii, przypomina – jak uczył nas święty Jan Paweł II – że choć trudno ustalić jakiś chronologiczny [precyzyjny] punkt dla określenia daty narodzin Maryi, to [jednak] myśli Kościoła [od samego początku] w pełni odpowiada świadomość pojawienia się Maryi przed Chrystusem na horyzoncie dziejów zbawienia. Jej narodzenie nie było więc czymś przypadkowym i nieoczekiwanym. Nie było jakąś boską niespodzianką. Obecność Jej pośród Izraela – jak napisał kiedyś o Maryi święty Jan Paweł II – dyskretna i chyba przez współczesnych Jej nawet nie zauważona – pozostawała równocześnie przejrzysta i zawsze jawna wobec Przedwiecznego, który właśnie z tą ukrytą Córką Syjonu związał swój zbawczy plan obejmujący całe dzieje ludzkości. Fragment tego Bożego planu zbawienia odsłania nam odczytana przed chwilą Ewangelia. Dziś pozwala nam spojrzeć na niego oczyma świętego Józefa. Z jednej bowiem strony jest Ona, Maryja, która swoim wielkodusznym tak pozwoliła, aby Bóg wszedł w naszą ludzką historię, z drugiej zaś ostateczne tak Józefa, który – jak to trafnie ujął kiedyś w jednej ze swych homilii papież Franciszek – nie dopuścił do tego, aby duma, namiętności i gorliwość wyrzuciły go poza światło, poza historię. Swoje tak wypowiedział jednak Bogu nie słowem, ale czynem, odpowiedział swym życiem: uczynił bowiem tak – zapisze święty Mateusz – jak mu polecił anioł Pański. Postawa Maryi i Józefa przypominają nam o odpowiedzialności wobec Boga, o naszej odpowiedzi Temu, który pragnie złączyć swój los z naszą ludzką historią, który do nas przychodzi, aby nas zbawić, który okazuje nam swe miłosierdzie i z tymi – jak napisał w Liście do Rzymian Apostoł Paweł – którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.
Drodzy Siostry i Bracia!
Historia zbawienia dzieje się więc na naszych oczach. Nie jest ona na marginesie życia. Nie należy do przeszłości. Ona dotyka nas w każdym czasie i w każdym pokoleniu. Dziś Bóg pragnie nas zbawić. Maryja – jak usłyszeliśmy – jest w tej historii uosobieniem żywego orędzia Boga. Jej obecność przypomina więc nam, jak zapisał w kronice, w czasach szalejącej zarazy, i to właśnie doświadczając Jej macierzyńskiego wstawiennictwa jeden z ówczesnych proboszczów, że nad naszą parafią łaską Maryi jesteśmy osłonięci, jakby płaszczem Maryi Kębelskiej. Ona jest pośród nas obecna. Jest nam matką, troskliwą i czułą. Jest kobietą o bystrych oczach i wrażliwym sercu. Z Nią Bóg wiąże i nasze ludzkie historie tak, jak kiedyś związał z Jej ziemskim życiem historię świętego Józefa. Często i dla nas, jak wówczas dla niego, nie są to chwile ani łatwe ani proste. I nas przecież wzywają do wiary i do zawierzenia Bogu. Stawiają często przed nieznanym. Wymagają od nas podjęcia trudu rozeznania i jasnych decyzji. Przekonują jednak, że z Nią i przez Nią przyjdzie i do nas światło. Wskazują, że nasze życie tak, jak Jej życie, ma naprawdę sens, gdy nie koncentruje się jedynie na nas samych, ale jest dla drugich. Jakże ważne staje się to dziś, w tym szczególnym czasie, który wciąż przeżywamy. W minioną środę, podczas audiencji generalnej papież Franciszek przypomniał nam, że solidarność jest dziś drogą, którą musimy iść ku światu po pandemii, ku uzdrowieniu naszych chorób indywidualizmu i egoizmu. Nie ma innej drogi – przestrzegał – albo pójdziemy naprzód drogą solidarności, albo sytuacja stanie się trudniejsza. Pragnę to powtórzyć – dodawał – z kryzysu nie wychodzi się takimi samymi, jakimi byliśmy wcześniej. Z kryzysu wychodzi się lepszymi lub gorszymi. Do nas należy wybór. A solidarność – tłumaczył – jest właśnie drogą, aby wyjść z kryzysu lepszymi, nie z pozornymi zmianami, z nałożonym lakierem, ale przeciwnie – lepszymi. W tym duchu błogosławiąc wieńce żniwne, dziękujemy dziś Bogu również za zebrane plony. A czyniąc to mamy przecież świadomość, że służą one dobru naszemu i naszych bliskich, ale też, w pewnym sensie, są i muszą być solidarnie przeznaczone dla wszystkich. Zawsze trzeba, by chleb był sprawiedliwie dzielony. Zawsze trzeba, aby nikomu go nie brakowało. Zawsze trzeba tej świadomości – jak wskazywał papież Franciszek – że ziemia jest zasadniczo wspólnym dziedzictwem, którego owoce powinny służyć wszystkim. I nade wszystko potrzeba człowiekowi również pokory wobec tego, co jest wytworem pracy oraz naszych ludzkich zabiegów i wysiłków. Bogu dziś przecież dziękujemy, że pozwolił i nam, i tym razem, nawet w tak trudnych warunkach panującej wciąż od lat na tylu obszarach suszy, zebrać tegoroczne plony. Bogu dziękujemy, że ustrzegł nas od klęsk i nieszczęść, nawet jeśli przeżyliśmy niszczące nas nawałnice. Bogu dziękujemy, że nadal otwiera swą rękę i karmi nas do syta. Bogu dziękujemy za chleb, owoc ziemi i pracy naszych ludzkich rąk. I Boga prosimy, by nas ustrzegł od bezmyślnej próżności i pychy, od naiwnego egoizmu i od ludzkiej chciwości. Boga więc prosimy, byśmy teraz dziękując z radością za to, co i w tym minionym roku z Jego błogosławieństwem wszyscy wypracowaliśmy, wciąż jednak nie zapominali – jak przestrzega nas Ewangelia – że nawet gdy ktoś opływa we wszystko, gdy wszystko ma, życie jego nie jest przecież zależne od jego mienia.
Moi Drodzy!
Ta szansa jest dziś przed nami. O niej przypomina nam w dzień swego narodzenia Najświętsza Maryja Panna. Ona bowiem nie mówi nam nigdy o sobie samej. Nie siebie stawia w centrum. Nie na sobie samej jest skoncentrowana. Ona jest promieniującą ikoną Bożej dobroci. Wciąż przecież nam ukazuje, że programem Jej życia – jak to ujął kiedyś papież Benedykt XVI – było nie stawiać siebie w centrum, ale zostawić miejsce dla Boga spotkanego zarówno w modlitwie, jak i w posłudze bliźniemu – tylko wtedy świat staje się dobry. Szczęśliwa jesteś, Najświętsza Panno Maryjo, i godna wszelkie chwały. Prosimy Cię, wstawiaj się u swego Syna za nami. Pani Kębelska módl się za nami. Amen.