Narodowe Święto Niepodległości, 11.11.2021 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny w 103. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, 11 listopada 2021, katedra gnieźnieńska. 

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Zebraliśmy się dziś, aby dziękować Bogu za odzyskaną sto trzy lata temu niepodległość. W nasze święto narodowe łączymy się w modlitwie za Polskę. Za papieżem Franciszkiem powtarzamy, że i my, zgromadzeni w tej katedrze, chcemy rozwijać dobrą pamięć. Świadomi wielorakich trudności i wyzwań, trapieni wciąż nowymi problemami i zmartwieniami, modląc się tu razem wyrażamy jednak naszą ufność i nadzieję, którą pokładamy w Tym, który – jak przypomniał nam papież Franciszek – kieruje losami narodów, otwiera drzwi zamknięte, przekształca trudności w szanse i stwarza nowe scenariusze tam, gdzie wydawało się to niemożliwe. Świadczy o tym właśnie doświadczenie historyczne Polski. Patrząc ponownie w naszą przeszłość wciąż na nowo odkrywamy, że po latach ucisku i niewoli, po jakże długiej nocy niewoli, zabłysła nam wreszcie jutrzenka wolności. I jesteśmy wdzięczni tym wszystkim, którzy w nadejście tej wolności nigdy nie zwątpili, którzy nadzieję na odzyskanie pełnej niepodległości rozpalali i podtrzymywali, którzy wreszcie mądrze wykorzystali ówczesną koniunkturę międzynarodową i wspólnym wysiłkiem przywrócili Polskę na mapie Europy. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania rzeszy ludzi dobrej woli, tych spod znaku Piłsudskiego, i tych spod znaku Dmowskiego, ludzi Witosa, Paderewskiego i Korfantego, którzy dobro Ojczyzny postawili ponad partyjnymi podziałami i partykularnymi interesami. Mieli własne, często sprzeczne poglądy, nie byli wolni od różnorakich animozji, ale rozumieli, że niepodległość Polski, jej przyszłość, jest wartością nadrzędną. Możemy w nich dostrzec tych, którzy zmierzając ku Niepodległej różnymi drogami pokazali – jak napisał w swej najnowszej encyklice o braterstwie i przyjaźni społecznej papież Franciszek – że naród przyniesie owoce i będzie zdolny do rodzenia jutra o tyle, o ile zrodzi relacje przynależności między swoimi członkami (…) na ile przełamie spirale, które zaślepiają zmysły, oddalając stale jedynych od drugich. Tylko wspólny wysiłek i jedność w chwilach próby – jak choćby w czasie obrony przed bolszewikami w 1920 roku, czy sto lat temu w zmaganiach o Górny Śląsk – jest pewną drogą od osiągnięcia dobra wspólnego. Zgoda, jedność i wspólny wysiłek pomimo różnych poglądów. I choć wiemy, że ta jedność okazała się tak bardzo krucha, to jednak właśnie ona przyświecała Ojcom naszej niepodległości i sprawiła, że tylko razem byli zdolni sprostać wyzwaniom chwili. Czyż nie objawiła się wtedy właśnie i w nich ta Mądrość – o której słyszeliśmy przed chwilą w czytaniu z Księgi Mądrości – która jedna jest, a wszystko może, wszystko odnawia, co przez pokolenia zstępuje w dusze święte, kształtując przyjaciół Boga i proroków, czyniąc ich prawdziwie zdolnymi i odważnymi, zjednoczonymi we wspólnym działaniu dla wspólnego dobra. I my idziemy różnymi drogami. Potykamy się na nich i podnosimy. Nie musimy podobnie myśleć, ale to, co powinniśmy – jako ludzie wolni i odpowiedzialni – to próbować ze sobą być: tacy jacy jesteśmy, słuchać siebie nawzajem i okazywać sobie wzajemny szacunek, wspólnie troszczyć się i zmagać o budowę naszego ojczystego domu. To nie mrzonka ani pobożne życzenie. To nagląca konieczność.

Drodzy Siostry i Bracia.

W odczytanej nam przed chwilą Ewangelii Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny (…)». Jego królestwo nie jest z tego świata. Ono nie jest – tłumaczył kiedyś dobitnie święty Jan Paweł II – koncepcją, doktryną, programem, który można dowolnie opracować, ale jest przede wszystkim osobą, która ma oblicze i imię Jezusa z Nazaretu, będącego obrazem Boga niewidzialnego. W tym sensie – jak nam dziś sam w Ewangelii powiedział – jest pośród nas. Ukryty i przez wielu może już nie rozpoznawany i nie dostrzegany, pomijany i wykluczany z naszych życiowych projektów. Wciąż jednak przecież obecny. Przypominając dziś w Ewangelii swoim uczniom, że musi wiele wycierpieć i być odrzucony przez to pokolenie, kolejny raz ukazuje im, że ziarno pszenicy musi obumrzeć, aby wydać plon obfity. W ten sposób nie tylko informuje ich o tym, ale sam wprowadza ich w zwycięską logikę, dzięki której ten, kto daje swe życie, kto zdolny jest je poświęcić, kto wie, że trzeba je innym dać, ten zyskuje i wygrywa. Egoista ugrzęźnie w żalach i pretensjach. Podobny będzie do człowieka goniącego za przyjemnością czy sensacją: oto tam, oto tu. Wszystko jednak powszednieje, okazje przepadają, życie ucieka. Wkrada się pustka, rozgoryczenie, lęk, a czasem i rozpacz. Papież Franciszek mówi nam, że cierpienie, niepewność, strach i świadomość naszych własnych ograniczeń, które wzbudziła pandemia, wzywają do ponownego przemyślenia naszego stylu życia, naszych relacji, organizacji naszych społeczeństw, a przede wszystkim sensu życia. Trzeba zadać sobie pytanie, o co my się tak naprawdę zmagamy? Także w naszym życiu społecznym. Ile jest w tym troski o dobro wspólne, o drugiego człowieka? A ile wciąż własnych interesów, stawiania na swoim, przeciw drugim? Kto kocha to co własne i żyje dla swoich interesów – przestrzega papież Franciszek – chełpi się tylko sobą i traci. Kto natomiast przyjmuje, jest dyspozycyjny i służy innym, ten żyje na sposób Boga: wówczas jest wygrywającym, zbawia siebie samego i innych: staje się ziarnem nadziei dla świata. Wspaniale jest pomagać innymi (…) ale może ulegniemy znużeniu? Takie jest życie, ale serce napełnia się radością i nadzieją. Ale połączenie miłości i nadziei wyraża się w służeniu, w dawaniu.

Moi Drodzy!

W tym roku Święto Niepodległości przeżywamy – jak wszyscy to widzimy – w cieniu dramatycznych wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Wiemy i rozumiemy jak skomplikowana i trudna jest to sytuacja. Kościół zabierając głos jasno potępia wykorzystywanie przez stronę białoruską dramatów ludzkich do prowadzenia działań przeciw suwerenności Polski. Są to działania haniebne, godne stanowczego potępienia, godzące w fundamentalne prawa człowieka. Osobom dotkniętym tym złem potrzebna jest nasza solidarna troska. Papież Franciszek wskazywał nam, że chodzi o uczynienie tego wszystkiego, co w naszej mocy, aby ulżyć ich cierpieniom, niestrudzenie, inteligentnie i stale działać na rzecz sprawiedliwości i pokoju, świadcząc konkretnymi faktami o wartościach humanistycznych i chrześcijańskich. Do tego zobowiązuje nas przecież Jezus Chrystus! Do tego jesteśmy wezwani! Nie wolno nam nigdy stygmatyzować tych ludzi, dokonując krzywdzących uogólnień. Nie wolno przerzucać na nich naszych lęków czy frustracji. Nie wolno wykorzystywać ich do politycznych rozgrywek. Choć wciąż trudno znaleźć jakieś systemowe wyjście z tej trudnej sytuacji, to jednak trzeba dostrzec i dziękować tym wszystkim osobom i instytucjom, które starają się nieść pomoc. Wszyscy chyba rozumiemy, że w obliczu nadchodzącej zimy ta pomoc jest pilna i konieczna. Dzień Niepodległości każe nam również myśleć z wdzięcznością o tych, którzy z oddaniem bronią naszych granic. Niech dzień ten będzie dla nas także mobilizacją do gorącej modlitwy o pokojowe zażegnanie tego kryzysu. Nie będzie łatwych rozwiązań. Strzeżmy się jednak przed pochopnym osądzaniem i odrzucaniem, nie eskalujmy agresji, brońmy się przed manipulacją i nie bądźmy obojętni na ludzkie cierpienie. Strach i lęk uderza w nas samych. Modlitwa i wołanie o międzyludzką solidarność, o cierpliwe i odważne szukanie rozwiązań są przecież działaniami na rzecz naszego wspólnego dobra. Niech popłynie więc dziś z naszych serc modlitwa w intencji Polski i za wszystkich cierpiących. Za wszystkich uchodźców, migrantów, za wszystkich, którzy zmagają się z tą trudną sytuacją. Niepodległa jest naszą dumą. Jest też naszym zbiorowym obowiązkiem. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter