Nabożeństwo ze świecami, Góra św. Anny 10.09.2022

Kazanie Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszone podczas nabożeństwa ze świecami w czasie obchodów kalwaryjskich na Górze św. Anny (diecezja opolska), 10 września 2022, sanktuarium św. Anny. 

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Drodzy Pielgrzymi!

Wasz biskup zapraszając mnie tutaj do przewodniczenia dzisiejszemu nabożeństwu i procesji ze świecami przypomniał mi jeszcze raz, że przecież od wielu stuleci tutejsze sanktuarium na Górze Świętej Anny stanowi niezwykle ważne źródło duchowej siły, do którego przybywają pielgrzymi, by wsłuchać się w głoszone tu słowo Boże i umacniać się w wierze. Przybywam więc na to święte miejsce jako pielgrzym, by tutaj dziś wraz z wami wsłuchać się w słowo Boże i umocnić się w wierze. Staję wraz z wami, by dziękować Bogu za pół wieku istnienia diecezji opolskiej, za Kościół, który żyje pośród synów i córek tej ziemi. Kościół, który – jak pięknie pisał kiedyś w swym poemacie Stanisław Karol Wojtyła – święty Jan Paweł II – związał się z ziemią (…) tą ziemią; korzeń, który zapuszczony jest w przeszłość i przyszłość zarazem, Sakrament naszego istnienia w Bogu, który jest Ojcem. Kościół zbudowany – jak przed chwilą w Ewangelii usłyszeliśmy – na wierze, na wyznaniu wiary Szymona Piotra: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Kościół, który – jak wskazywał z kolei papież Franciszek – rozwija się nieustannie w oparciu o wiarę Piotra, tę wiarę, którą Jezus rozpoznaje i czyni go zwierzchnikiem Kościoła. Ty jesteś Piotr – Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół. To prawda, że właśnie tutaj, gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, wobec Szymona Piotra i pozostałych uczniów po raz pierwszy wymówił samo słowo Kościół. Ale – jak nam wskazuje jeszcze papież Franciszek – trzeba zauważyć, że Jezus nie mówi tutaj o Kościele jako o jakiejś rzeczywistości zewnętrznej. On mówi przecież: mój Kościół, bo wyraża wielką miłość, jaką dla niego, dla nas żywi: mój Kościół. Miłuje nas, Kościół. Święty Paweł napisze: Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie. Apostoł wyjaśnia, iż znaczy to, że Jezus kocha Kościół jako swoją oblubienicę. Dla Niego nie jesteśmy więc pewną grupą wierzących ani jakąś organizacją religijną, jesteśmy Jego oblubienicą. Spogląda więc z czułością na swój Kościół, miłuje go z absolutną wiernością, pomimo naszych błędów i zdrad. Podobnie jak owego dnia do Piotra tak dzisiaj mówi do nas wszystkich: mój Kościół, jesteście moim Kościołem! Jesteśmy Chrystusowym Kościołem!

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia! Kościele Chrystusowy! Kościele, który jesteś w Opolu! Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą! Pawłowe metafory, które przed chwilą usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu, przypominają nam, że chodzi przecież o naprawdę żywy organizm, którym my jesteśmy, chodzi o wspólnotę wezwaną do ciągłego rozwoju i wzrostu, chodzi przecież o nas, o każdą i każdego z nas, chodzi – powiedzmy i my za świętym Pawłem – o świątynię Boga uczynioną z żywych kamieni, którymi jesteśmy. Dobra ziemia uprawna nie może leżeć odłogiem. Nie jest przecież – i nie może być nigdy mylona – z jakimś opuszczonym, porzuconym i pozostawionym samemu sobie nieużytkiem. Wszystko więc czynimy, by uprawna ziemia była naprawdę żyzna, by rodziła, by przynosiła nam obfite plony. Dlatego tak się staramy, kultywujemy, uprawiamy, nawozimy i doglądamy ziemię, aby ziarno, które w nią z ufnością i nadzieją wrzucamy, wydało jak najobfitszy plony. Boża budowla z kolei nie jest i nie może być jakimś przerażającym pustostanem. Nie może też zamienić się w opuszczoną ruinę. Nie jest i nie może być również tylko jakimś skansenem czy muzeum, choć może nadal pełnym jeszcze jakiś cennych eksponatów, ale pozbawionym tak naprawdę życia, w którym wieje już tylko chłodem i po którym hula już tylko kolejny wiatr historii. Tak, jak w przypadku wskazanej przez Apostoła Pawła uprawnej ziemi, tak i tutaj trzeba nam rozpoznać, że Bóg pragnie wciąż wraz z nami pisać żywą historię wiary, że wciąż właśnie do tego nas zaprasza, że jesteśmy adresatami Jego miłości, że i nasze życie jest przecież – jak wskazywał Apostoł Paweł – życiem wiary w Syna Bożego, który nas umiłował i wydał za nas samego siebie. Przypomina nam o tym krzyż. Mówi miłość ukrzyżowana. Mówi miłość, która z krzyża wciąż przecież wyciąga do nas swe ramiona i powtarza nam przez całą wieczność: życie moje oddałem za ciebie, bo cię kocham, człowieku! Prawda, że nie my dajemy dom Bogu, lecz Bóg sam buduje swój dom, by zamieszkać wśród nas. Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Fundament bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. Na mocy chrztu świętego – jak nam przypomni papież Franciszek – każda i każdy z nas jest jednak częścią tej Bożej budowli, co więcej stajemy się prawdziwie Kościołem Boga. Duchowa budowla, Kościół – wspólnota ludzi uświęconych krwią Chrystusa i Duchem Zmartwychwstałego Pana – wymaga więc od każdej i każdego z nas, byśmy żyli zgodnie z darem wiary i podejmowali pielgrzymkę chrześcijańskiego świadectwa. Ale każde autentyczne świadectwo zawsze rodzi się ze spotkania. Ono jest skutkiem żywej wiary. Nie odwołuje się jedynie do przeszłości, do wspomnienia, do tego, co zapadło nam w pamięć, do historii, ale właśnie do życia. Świadkiem nie jest więc ten – jak trafnie powie papież Franciszek – kto zna historię Jezusa, ale ten kto żyje historią miłości z Jezusem. Rzeczywiście wtedy Duch Boży mieszka w nas! On bowiem nie chce – powtórzę jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – reporterów ducha, chrześcijan z okładki, statystyk. Szuka świadków, którzy codziennie Mu mówią: Panie, Ty jesteś moim życiem! Ty jesteś, Syn Boga żywego! Szuka świadków, którzy tak właśnie żyją!

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

W jednej ze współczesnych reklam często ostatnio słyszymy: że wszystko zaczyna się od wy! Tak, wszystko zaczyna się od my! Kościół to żywa wspólnota świadków wiary. Nie idziemy więc sami. Nie idziemy nigdy w pojedynkę. Nie idziemy każdy i każda na własną rękę. Nie jesteśmy więc sami. Idziemy przecież razem. Szymon Piotr zrozumiał, a wraz z nim zrozumieli również i pozostali uczniowie, że wiara, którą właśnie wyznał, jest niewzruszoną skałą, na której Syn Boży chce budować swój Kościół, to znaczy swoją Wspólnotę. Papież Senior Benedykt XVI wskazywał kiedyś, że warto zauważyć jeszcze i to, że według wszystkich ewangelistów, do wyznania Szymona Piotra dochodzi w decydującym momencie życia Jezusa, kiedy, zakończywszy nauczanie w Galilei, zdecydowanie zmierza On do Jerozolimy, aby przez śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie wypełnić swą zbawczą misję. I właśnie w tę decyzję – wskaże papież senior – włącza swoich uczniów: zachęca więc ich, by dokonali wyboru, dzięki któremu wyróżnią się z tłumu i staną się wspólnotą wierzących w Niego, Jego „rodziną”, początkiem Kościoła. W istocie, Jezusa można „widzieć” i „znać” – jak podpowiada nam dzisiaj Ewangelia – na dwa sposoby: tak jak tłum – za kogo ludzie Mnie uważają – lub jak uczniowie – A wy za kogo Mnie uważacie? Wyznanie wiary pociągać będzie więc za sobą ostatecznie naśladowanie Jezusa, pójście za Nim, pójście tą drogą, którą nam wskazał, przyjęcie Jego sposobu bycia. I w ten sposób mamy iść właśnie jako Kościół. Tak jak On iść do tego świata, do naszego świata i nieść mu dobrą nowinę o zbawieniu. On sam przecież ostatecznie właśnie o to dla nas się modlił: nie proszę, abyś ich zabrał ze świata (…) ale aby wszyscy stanowili jedno (…) by świat uwierzył, że Ty, Ojcze, Mnie posłałeś! Jakże ważne jest więc dziś świadectwo Kościoła, nasze świadectwo jedności, świadectwo wzajemnej miłości, świadectwo wspólnoty, która wciąż razem jest w drodze. Bo chodzi tu przecież nade wszystko o świadectwo życia, o świadectwo dobrych i żywych wzajemnych relacji, o świadectwo autentycznej braterskiej miłości.

Drodzy Siostry i Bracia!

W jednej ze swych homilii papież Franciszek wskazywał, że przesłanie Ewangelii, która opowiada nam wydarzenie z okolic Cezarei Filipowej można odczytywać również jako Chrystusowe wezwanie do odnowy bycia uczniem. Mówił wówczas papież, że głoszeniu Chrystusa i pójściu za Nim musi towarzyszyć swoiste rozeznawanie z Jezusem. Przed Ukrzyżowanym – wskazywał klucz do tego duchowego działania papież – doświadczamy dobroczynnej walki wewnętrznej, gorzkiego konfliktu między „myśleniem po Bożemu” a „myśleniem po ludzku”. Dziś wigilia Święta Podwyższenia Krzyża Świętego, w którą tutaj wpisuje się przecież jedno z najbardziej znaczących wydarzeń, a mianowicie obchody kalwaryjskie, które zakończymy tym nabożeństwem i procesją ze świecami. Prośmy więc dziś Ukrzyżowanego, prośmy dla Kościoła, a zwłaszcza dla naszego diecezjalnego Kościoła, który przeżywa złoty jubileusz swojego powstania, aby kierował się zawsze logiką krzyża, logiką Bożą, logiką pokornej miłości, logiką ukierunkowaną na dobro innych, aż po ofiarę z samego siebie. Idźcie więc za Jezusem tam, gdzie dziś i przez następne lata On sam zechce was poprowadzić. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter