Msza św. z okazji poświęcenia organów, 28.11.2021 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji poświęcenia organów, pierwsza niedziela Adwentu, 20 listopada 2021, kościół pw. św. Józefa w Inowrocławiu.
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Rozpoczynamy Adwent. Może jest jeszcze prawdą, że ten czas oczekiwania na Boże Narodzenie, wciąż kryje w sobie jakiś czar i urok. Dla jednych łączy się on być może z odprawianymi w tych dniach, i to w scenerii wygaszonych świateł w kościele, porannych czy też wieczornych Rorat, gdzie płomień wnoszonej przez księdza świecy i przyniesionych przez nas do kościoła światełek czy lampionów, rozprasza mrok i ciemność. Zapowiada bowiem przyjście Tego, który jest światłem świata. Dla drugich ten adwentowy czas wiązać się będzie może z bardziej intensywną modlitwą, także w niektórych wspólnotach parafialnych czy w grupach modlitwą Liturgią Godzin, aby właśnie w ten sposób, przez czuwanie i modlitwę, kierować nasze myśli i serca do Jezusa, który wkrótce nadejdzie. A dla jeszcze innych adwentowe oczekiwanie być może stanie się po raz kolejny okazją do spojrzenia poza siebie, poza własne sprawy, aby otworzyć się na potrzeby naszych sióstr i braci, na biednych czy bezdomnych, aby dzieląc się tym, co mamy, przyjść im konkretnie z pomocą. W Adwencie jednak – jak nam wskazywał kiedyś papież Franciszek – żyjemy nie tylko w oczekiwaniu na Boże Narodzenie. Bo choć to prawda, że te cztery tygodnie poprzedzają Święta Narodzenia Pańskiego, to jednak właśnie w tych adwentowych dniach jesteśmy również zachęcani – jak nam przypomina papież Franciszek – do rozbudzenia oczekiwania na powrót Chrystusa w chwale – kiedy przyjdzie na końcu czasów – i przygotowania na ostateczne spotkanie z Nim poprzez konsekwentne i odważne decyzje. W minioną środę, pozdrawiając podczas audiencji generalnej Polaków, papież jeszcze raz nam powiedział, że choć Adwent przygotowuje nas do celebrowania tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, to jednocześnie zawsze nam przypomina, że życie ludzkie jest ciągłym oczekiwaniem. Nasze życie staje się piękne i szczęśliwe – mówił Ojciec Święty – gdy czekamy na kogoś ważnego i drogiego dla nas. Niech więc i ten Adwent – życzył nam papież Franciszek – pomoże nam przekształcić nadzieję w pewność, że Ten, na którego czekamy, kocha nas i nigdy nas nie opuszcza.
Drodzy Siostry i Bracia!
Słuchając dzisiejszej Ewangelii być może nie jest nam jednak łatwo przyjąć, a w konsekwencji – jak nam życzył papież Franciszek – przekształcać naszą nadzieję w pewność, że Ten, na którego czekamy, kocha nas i nigdy nas nie opuszcza. On sam zapowiada przecież dziś swoim uczniom – słyszeliśmy – czasy wstrząsu, lęku i cierpienia. Mówi o nadchodzącej bolesnej rzeczywistości. Wskazuje, że trudne doświadczenia są częścią ludzkiego życia. To one budzą strach i przerażenie. Burzą to, co do tej pory było solidnym fundamentem. Odsłaniają naszą bezradność. Słyszymy jednak, że wobec tego wszystkiego, co sam uczniom zapowiada, Jezus Chrystus wypowiada dość osobliwe słowo. Nie dołącza się więc do chóru proroków i zwiastunów nieszczęść. Nie usprawiedliwia też tego, co się dzieje jakąś wyższą koniecznością. Nie bagatelizuje i nie relatywizuje powagi sytuacji. Nie łudzi, że wszystko zawsze po ludzku musi skończyć się dobrze. Nie zrzuca winy na ślepy los dziejów. W Jego ustach zapowiadana historia nie zmierza ku końcowi, który oznaczałby anulowanie wszystkiego. Nie podąża ku chaosowi ani w kierunku unicestwienia i śmierci. Wydarzenia prowadzą na spotkanie. Mówi bowiem: ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego z mocą i wielką chwałą. On nas rzeczywiście nie opuszcza. W tym wszystkim, co się nam wydarza, jest przecież obecny. Bóg w Jezusie Chrystusie wychodzi nam na spotkanie i wkracza w naszą historię. Nikt inny, tylko my – jak powie papież Franciszek – mamy bowiem tę łaskę, by mieć Boga tak blisko siebie. Adwent, owszem, oznacza przyjście, ale także obecność. To czas obecności. To czas, aby Bożej obecności doświadczyć, by ją zauważyć, by się z nią nie minąć, by się z nią spotkać. Niestety, może tak się stać również i w tym rozpoczynającym się czasie, że nie zauważymy, że się z Bogiem miniemy. A będzie tak wtedy, gdy będziemy przeżywać Adwent rutynowo, a więc jako coś, co każdego roku przed świętami po prostu przychodzi, co jest zapisane i wyznaczone nam w kalendarzu, co się wydarza. Będzie tak wtedy, gdy całkowicie zaaferowani tylko naszymi własnymi sprawami damy się temu całkowicie pochłonąć i utkniemy w gorączkowym rytmie tych przedświątecznych dni. Będzie tak i wtedy, gdy to wszystko, co się dziś dzieje, niepokój i sączący się do naszej duszy strach przed drugimi, panująca pandemia czy ludzkie cierpienia, staną się dla nas potrzaskiem, z którego sami nie widzimy już żadnego wyjścia. Jezus powtarza więc nam dziś w Ewangelii, jak mówił do swych uczniów: nabierzcie ducha i podnieście głowy. Nasz Bóg jest Bogiem, których przychodzi. Nie zapominajcie o tym – woła papież Franciszek – Bóg jest Bogiem, który przychodzi, który nieustannie przychodzi (…) Pan nigdy nie zawodzi. Być może każe nam poczekać kilka chwil w ciemności, aby dojrzała nasza nadzieja, ale nigdy nas nie zawiedzie. On jest z nami! On jest naszą nadzieją! On jest!
Umiłowani Siostry i Bracia! Uważajcie na siebie! Czuwajcie więc i módlcie się!
Oto Jezusowa podpowiedź na tegoroczny Adwent. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe. Wszystko, co powoduje, że czujemy się tak bardzo ociężali. Powie kiedyś papież Franciszek, że to zawsze owoc jakiegoś kręcenia się wokół samych siebie, zamknięcia we własnym życiu, z jego radościami, problemami i bólami, ale zawsze jest to obracanie wokół siebie. A to męczy, to nudzi, to zamyka na nadzieję. Dlatego trzeba czuwać. Czuwajcie nad życiem waszym! Ktoś ten obowiązek czy – jak mówi – umiejętność czuwania tłumaczy wskazując, że taki właśnie sposób bycia w świecie charakteryzuje życie człowieka, który wie, że ten świat nie jest wszystkim, który pozostaje otwarty, tego, kto nie wypełnia swoje życia, kto stale pozostawia w sobie wolną przestrzeń, aby mógł się zadziwić i przyjmować. Jest to postawa tego, kto oczekuje nowości i przeżywa wszystko wiedząc, że tam zaczyna się nowość. Kardynał Ratzinger, dzisiejszy papież senior Benedykt XVI w jednym ze swoich adwentowych kazań porównał taką postawę do postawy więźnia, którego ratują przyjaciele. To tak jak z więźniem – mówił – którego przetrzymują wrogie siły i pewnego dnia słyszy, że docierają jego przyjaciele, aby go uratować, że są już coraz bliżej i że za chwilę odniosą zwycięstwo. To, co jego tyranów napawa przerażeniem, mianowicie to, że zbliża się ich zagłada, dla niego oznacza nadzieję na uratowanie i wybawienie. Trzeba też się modlić. Mamy wstać i modlić się – będzie nam tłumaczył tę postawę papież Franciszek – kierując nasze myśli serca do Jezusa, który wkrótce nadejdzie. Wstajemy, kiedy czekamy na coś lub na kogoś. Oczekujemy Jezusa i chcemy na Niego czekać, trwając na modlitwie, która wiąże się ściśle z czujnością. Jest to sposób na otrzymanie od Pana siły, aby stanąć pośród tego, co się dzieje, wiedząc, że nie jesteśmy sami.
Moi Drodzy!
Dzisiejsze popołudnie stało się dla waszej parafialnej wspólnoty szczególnym i wyjątkowo ważnym momentem rozpoczynającego się Adwentu. Zostały poświęcone nowe organy dla tego kościoła. Rozbrzmiewające dziś w liturgii adwentowej wezwanie do czuwania i modlitwy nabiera przez to teraz, tutaj, jakby jeszcze raz nowej mocy. Liturgia i muzyka – wyjaśniał kiedyś w swych wykładach o liturgii papież senior Benedykt XVI – były przecież od samego początku ze sobą związane. Tam, gdzie człowiek wysławia Boga, samo słowo nie wystarcza. Rozmowa z Bogiem przekracza granice ludzkiej mowy. Dlatego już z samej swojej istoty zawsze przyzywała ona na pomoc muzykę, śpiew i głosy stworzenia wyrażone przez dźwięki instrumentów. Wysławianie Boga nie jest bowiem domeną tylko samego człowieka. Służba Boża jest włączeniem się w to, o czym mówią wszystkie rzeczy. Modlitwa więc przyzywa na pomoc muzykę i śpiew. Nie chodzi jednak o jakąkolwiek muzykę i jakikolwiek śpiew. Pierwszeństwo przypada muzyce organowej. To ona bowiem – jak mówił wspomniany już kardynał Ratzinger – prawdziwe podnosi na wyżyny Boga. Święty papież Grzegorz Wielki tłumaczył zaś, że przez nią wszechmocny Pan znajduje dostęp do serca, tak że wlewa w nasłuchujący umysł tajemnice przepowiedni czy łaskę skruchy. Serdecznie dziękując więc jeszcze raz wszystkim, zwłaszcza twórcom tych organów za ich pracę i dzieło, życzę, aby wasza modlitwa, przyzywając na pomoc muzykę organów i śpiew, była zawsze drogą prowadzącą do Jezusa; drogą, na której Bóg ukazuje nam swoje zbawienie. Amen.