Msza św. Wieczerzy Pańskiej, 6.04.2023 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, Wielki Czwartek, 6 kwietnia 2023, katedra gnieźnieńska. 

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu

Wkraczamy w Triduum Paschalne. Przed nami dni męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Te trzy dni – jak tłumaczy kiedyś papież Franciszek – proponują nam na nowo wielkie wydarzenia zbawienia, dokonane przez Jezusa Chrystusa. Dziś, w Wielki Czwartek, we Mszy Wieczerzy Pańskiej, przeżywamy to, co wydarzyło się podczas Ostatniej Wieczerzy. Jesteśmy wraz z Jezusem i apostołami w jerozolimskim Wieczerniku. Ewangeliści, Mateusz, Marek i Łukasz, a wraz z Nimi Apostoł Paweł, którego przed chwilą słuchaliśmy, przekazują, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, dał swoim uczniom, pod postaciami chleba i wina, do spożycia swoje Ciało i Krew. Natomiast święty Jan Ewangelista, w odczytanym nam fragmencie Ewangelii ukazuje, że w czasie tej samej wieczerzy Jezus obmywał uczniom nogi. W ten sposób – jak wskaże nam papież Franciszek – prosi On również nas, abyśmy się wzajemnie miłowali, stając się sługami jedni drugich tak, jak to sam uczynił umywając uczniom nogi. Ktoś słusznie powiedział, że w tym geście, jak w ikonie, streszcza się istota Jezusowego testamentu: To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak jak Ja was umiłowałem (…) Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan Jego, ale nazwałem was przyjaciółmi. W ten więc szczególny wieczór przed swoją męką i śmiercią, będąc razem ze swymi uczniami w Wieczerniku, pozostawił im i nam testament swojej miłości w Eucharystii. Nie jest on jednak dla nas tylko wspomnieniem, ale tajemnicą Jego odwiecznej obecności. Dlatego – jak wskazywał nam Apostoł Paweł – ilekroć spożywamy ten chleb i pijemy kielich, śmierć Pana głosimy, aż przyjdzie. Za każdym bowiem razem, gdy sprawowana jest Eucharystia, ponawiana jest tajemnica naszego odkupienia.

Drodzy Siostry i Bracia!

W tegorocznym orędziu na Wielki Post papież Franciszek przypomniał nam, że sam Jezus pragnął, aby to doświadczenie łaski nie było indywidualne, lecz wspólne, jak zresztą całe nasze życie wiary. Za Jezusem idzie się razem. I razem, jako Kościół pielgrzymujący w czasie – jak wskazywał papież – przeżywamy rok liturgiczny (…) idąc z tymi, których Pan postawił obok nas jako współtowarzyszy podróży. W Wieczerniku, w czasie Ostatniej Wieczerzy, z Jezusem są przecież Jego uczniowie. Są z Nim apostołowie. Jest dwunastu. Wszyscy więc słyszą słowa Jego testamentu. Wszystkim, którzy są z Nim, obmywa nogi. Wszystkich, także Judasza, który Go zdradzi i Piotra, który się Go zaprze, nazywa przyjaciółmi. Za papieżem Benedyktem XVI możemy powtórzyć, że choć trudno nam niekiedy jest zaakceptować, że związał się On z ograniczeniami swojego Kościoła, to wszyscy musimy wciąż na nowo uczyć się przyjmować Boga i Jezusa Chrystusa takiego, jaki On jest, a nie takiego, jakim chcielibyśmy, żeby był. On jest przecież w Wieczerniku z tymi, których kiedyś sam wybrał i powołał. I właśnie tam, w czasie Ostatniej Wieczerzy, podczas Paschy, którą – jak zaświadcza święty Łukasz – naprawdę gorąco pragnął spożyć z nimi, zanim będzie cierpiał, przed swoją męką i śmiercią, objawił im naturę wspólnoty, której pragnie. Poprzez wszystko więc, co do nich mówi i wobec nich czyni, poprzez słowa i gesty, właśnie wtedy pokazuje im, na czym będzie i na czym musi opierać się ich dalsze wspólne życie. Ukazuje im i nam, czym jest i czym będzie Jego wspólnota, Kościół Chrystusowy, a więc Kościół, który żyje dzięki Eucharystii; Kościół, w którym: Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi; Kościół, w którym jesteśmy wspólnotą sióstr i braci, tych, których On sam nazywa swymi przyjaciółmi, gotową służyć sobie nawzajem wsparciem, dzielić się wiarą, braterskim upomnieniem i zrozumieniem w słabości.

Moi Kochani!

Bez Eucharystii, bez gotowości do służby w braterskiej wspólnocie, bez przyjaźni z Nim, rozminiemy się z tym, do czego On sam nas zaprosił i wezwał w swoim Kościele, w Chrystusowym Kościele. Eucharystia, miłość, zdolna drugim służyć i przyjaźń z Jezusem są bowiem filarami Chrystusowego Kościoła. Są fundamentami tej wspólnoty, do której każda i każdy z nas, ochrzczonych, przecież należy. To właśnie na nich trzeba nam budować nasze życie wiary i nasze bycie w Kościele Chrystusowym. Ale, zastanówmy się dziś przez chwilę, czy rzeczywiście tego pragniemy? Czy tego właśnie w Kościele szukamy? Czy rozumiemy, że tylko tak, tylko w ten sposób, wszyscy razem wzrastamy? Czy tak właśnie idziemy za Jezusem razem? Idziemy za Nim jako Kościół, jako Chrystusowa Wspólnota? Myślę, że właśnie dziś, właśnie w Wielki Czwartek, właśnie w ten wieczór, po raz kolejny sam Jezus o to się wobec nas upomina. Dając nam na pokarm swoje Ciało i swoją Krew mówi nam, że przyjmując Go, spożywając Go musimy – jak uczył nas w swoich katechezach o Eucharystii papież Franciszek – stawać się mężczyznami i kobietami eucharystycznymi. A co to znaczy – pytał papież i odpowiadał, że chodzi o to, aby to Chrystus działał w naszych czynach: aby Jego myśli były naszymi myślami, Jego uczucia naszymi uczuciami, Jego wybory także naszymi wyborami. A to jest świętością. Umywając uczniom nogi i zachęcając nas wszystkich, abyśmy i my tak czynili, jak On nam uczynił, jak nam swoim życiem pokazał, jak dał nam przykład, przypomina, że przecież chodzi wciąż o taką miłość, która staje się służbą aż po dar z samego siebie. To jest miara naszej prawdziwiej wielkości, wyrażona nie w pięknych słowach i wzniosłych deklaracjach, ale w konkretnym życiu, w naszej codziennej gotowości, w sytuacjach trudnych, ale także i wtedy, gdy trzeba dać świadectwo, gdy trzeba pomóc, gdy trzeba stanąć przy drugim, nawet za cenę jakiegoś upokorzenia czy własnej straty. Jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem, by móc kochać i być dla tych, którym mamy służyć we wspólnocie Kościoła. I jak bardzo potrzebujemy Jego samego. Wszyscy potrzebujemy się Nim karmić, bo prędzej czy później doświadczymy naszej słabości, doświadczymy, że nie starcza nam własnych sił, by kochać tak, jak On nam polecił. Kim jest dla nas? Sam mówił przed chwilą swym uczniom, że przecież jest ich Nauczycielem i Panem. Pochylając się do ich stóp pokazał jednak, że jest gotowy swoje życie za nich ofiarować. Za nich Ja poświęcam samego siebie. Bóg często zaczyna tam, gdzie są nasze kresy – mówił nam wczoraj podczas audiencji generalnej papież Franciszek i dodawał, że Jezus na krzyżu nie oskarża, ale miłuje. Trzeba pokory, aby przyjąć tę miłość. Trzeba pokory, by się przed nią nie wzbraniać. Trzeba pokory, by nie powtarzać, że samemu się jakoś poradzi. Beze Mnie nic nie możecie uczynić. Tylko w takim spotkaniu możemy zostać uzdrowieni ze smutku, na który chorujemy, z rozgoryczenia, którym zarażamy Kościół i świat.

Siostry i Bracia, Umiłowani!

Za chwilę powtórzę wraz z wami ten Jezusowy gest umycia nóg. Chciałbym dziś jako wasz biskup, przez ten liturgiczny gest umycia nóg dotrzeć do Waszych serc, Kochani Siostry i Bracia! Niech umycie nóg stanie się wezwaniem dla nas wszystkich do pokornej miłości wobec tych sióstr i braci, dla których prawda o Chrystusowym Kościele stała się dziś, i to z różnych powodów, również tutaj, w naszym Świętowojciechowym Kościele tak trudna, czy wręcz niemożliwa do zrozumienia i przyjęcia. Niech stanie się znakiem miłości i troski, znakiem oczekiwania i cierpliwego wypatrywania i szukania wszystkich osób zagubionych, rozgoryczonych czy nami zawiedzionych. Niech będzie wyrazem naszej pokornej miłości i pełnym bólu wołaniem o przebaczenie wobec wszystkich skrzywdzonych i zranionych w Kościele. Niech będzie dla nas wszystkich wezwaniem do powrotu do tego, co istotne, co ważne, co oczyszcza z tego, co nas zatruwa, co między nami sieje zwątpienie i wznieca wzajemną nieufność. Niech pomoże nam jeszcze raz odnaleźć Tego, który do końca nas umiłował, wydając samego siebie za nas. I niech zrodzi w naszych sercach ufność i nadzieję, że patrząc na naszego Nauczyciela i Pana, na Tego, który z miłością i pokorą pochyla się do naszych zabrudzonych stóp, i my będziemy mogli zobaczyć, jak z naszych różnych ludzkich ran wychodzą promienie światła, przemieniające nasz ból w miłość. Amen.    

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter