Msza św. na zakończenie zgromadzenia SWPK, 29.04.2017, Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej na zakończenie walnego zgromadzenia Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich Archidiecezji Gnieźnieńskiej, 28 kwietnia 2017, Prymasowskie Wyższe Seminarium Duchowne w Gnieźnie. 

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Członkowie Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich!

W swoim orędziu na tegoroczny 54. Światowy Dzień Modlitw o Powołania papież Franciszek wskazuje nam, że duszpasterstwo powołaniowe musi być wciąż zasilane przez słuchanie Słowo Bożego, które pozwala nam wszystkim dbać o naszą osobistą relację z Panem. W ten bowiem sposób każdy i każda z nas otwierać się będzie na ciche działanie Ducha Świętego, które jest podstawą naszej misji. Kończąc więc dziś wasze walne zgromadzenie, jako członkowie Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich, stajecie, Drodzy Siostry i Bracia, razem wokół Chrystusowego ołtarza, aby właśnie poprzez słuchanie Słowa Bożego i spotkanie z Panem, obecnym w Eucharystii, jeszcze bardziej otwierać się na ożywcze działanie Ducha Świętego, które – i w waszym wypadku – jest przecież podstawą podejmowanej przez was, dla dobra naszego Kościoła, ewangelizacyjnej misji. Wasza posługa i wasza misja, wasze zaangażowanie w prace Stowarzyszenia, Moi Drodzy, nie wypływają bowiem jedynie z dobrze przemyślanej i wystudiowanej strategii duszpasterskiej. Nie są też owocami jakiegoś nagłego porywu serca, za którym iść muszą teraz takie czy inne konkretne działania. Nie zostały wam również zaproponowane po to, aby przyjść z jakąś doraźną pomocą w obliczu takich czy innych ujawniających się duchowych i materialnych potrzeb naszej wspólnoty. Fundamentem powołania do życia, do istnienia Stowarzyszenia i w konsekwencji codziennej wspaniałej pracy Stowarzyszenia Wspierania Powołań Kapłańskich, zwłaszcza w tylu kołach parafialnych w archidiecezji gnieźnieńskiej i diecezji bydgoskiej, za którą pragnę Wam wszystkim przy tej okazji jak najserdeczniej podziękować, jest nade wszystko właśnie odpowiedź na wezwanie Chrystusa, by prosić Pana żniwa, aby posłał robotników na żniwo swoje. Swoją modlitwą i pracą, ofiarowanymi w tej intencji cierpieniami i zaangażowaniem dajecie więc konkretną odpowiedź samemu Bogu. A wasze działanie, chciałbym was zapewnić – mówiąc jeszcze raz słowami tegorocznego orędzia powołaniowego – nie jest czymś dodanym do życia chrześcijańskiego, jakby to była ozdoba, lecz przeciwnie, znajduje się w samym sercu wiary i w samym sercu Kościoła i jego misji, dla którego sprawa troski o powołania kapłańskie przecież decyduje i decydować będzie o jego żywotności i misji.

Umiłowani Siostry i Bracia! Skoro wasze działanie powołaniowe musi być wciąż zasilane przez słuchanie Słowa Bożego, postarajmy się zatem, po wysłuchaniu teraz Bożego Słowa, zobaczyć jakie perspektywy przed nami dziś otwiera, do czego nas zachęca i w czym, również wobec wyzwań przed którymi stajemy, pragnie nas umocnić. W dniu, w którym Kościół przyzywa wstawiennictwa szczególnej kobiety, świętej Katarzyny Sieneńskiej, właśnie to Słowo, którego wysłuchaliśmy, pozwala i nam zobaczyć, podobnie jak w jej życiu i jej powołaniu, nasze własne miejsce w trosce o Kościół i jego życie. Jesteśmy bowiem, na mocy chrztu świętego, włączeni w Kościół i wezwani do odpowiedzialności za siebie nawzajem. A życie świętej Katarzyny ze Sieny, którą dziś wspominamy, stanowi i dla nas wciąż żywy przykład doskonałego zrozumienia i podjęcia takiej właśnie odpowiedzialności. Ona sama, w jednym ze swych dialogów z Jezusem, usłyszała wprost od  Niego: dusza, która mnie kocha prawdziwie, prawdziwie też przynosi korzyść bliźniemu tą miłością. I nie może być inaczej, gdyż miłość do mnie i do bliźniego jest jednym. To jest owo pośrednictwo, które wam ustanowiłem. Nie mogąc przynosić pożytku mnie, winniście przynosić go bliźniemu. To właśnie słowo Chrystusa wyzwalało w Jej życiu energię do pokonywania różnych trudności i do podejmowania wyzwań, które w zasadniczy sposób zmieniły oblicze Kościoła. Nim ogarnięta i owładnięta, pomimo, że była osobą prostą i ubogą, skromną córką rzemieślnika, bez wykształcenia i dworskiej ogłady, w dojrzały sposób dostrzegała i rozeznawała potrzeby swoich czasów. Święty Jan Paweł II w swoim liście z okazji 600. rocznicy jej śmierci zauważył, że ludzie jej współcześni byli pod urokiem jej szczerej wiary i właśnie otwarcia się na słowo Boże bez zastrzeżeń i wahań. To zaś otwarcie na słowo Boże kształtowało w niej szczególną miłość do ludzi ubogich i chorych, ale też roztropność w działaniu i wielką pokorę, którą potrafiła promieniować na cały Kościół. Było też przyczyną odwagi, z jaką stawała wobec tak wielu osób.

Siostry i Bracia! Słowo Boże zachęca nas, abyśmy najpierw my sami otworzyli nasze serca na wyzwalające orędzie Chrystusa i Jego Ewangelii. Nowina, którą usłyszeliśmy od Jezusa Chrystusa i którą wam głosimy – pisał adresatom swego Pierwszego Listu święty Jan Apostoł – jest bowiem taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. W Nim jest światło, jest moc i siła, abyśmy i my, nawracając się ku Niemu, chodzili w światłości. Światłość jest łaską i darem Boga. Została nam, grzesznym ludziom, przywrócona za cenę krwi Jezusa, która oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Możemy więc teraz żyć i postępować jak dzieci światłości, właśnie dlatego, że On oddał za nas swoje życie, że nas odkupił, że nam przebaczył, że pojednał nas z sobą, że On jest – jak mówi nam jeszcze raz święty Jan – ofiarą przebłagalna za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata. Jako więc ludzie światłości, jako ci, którzy dostąpili w Jezusie Chrystusie wyzwalającej i przemieniającej mocy tego Bożego światła, mamy teraz nieść je innym. Choć doświadczamy więc w sobie wielu słabości – napisał nam w orędziu na 54. Światowy Dzień Modlitw o Powołania papież Franciszek – i możemy czasami czuć się zniechęceni, musimy podnieść głowę ku Bogu, nie pozwalając, by nas przygniotło poczucie nieadekwatności, i nie ulegając pesymizmowi, który czyni nas biernymi obserwatorami życia znużonego i rutynowego. Nie ma miejsca na lęk: sam Bóg przychodzi, aby oczyścić nasze „nieczyste wargi”, czyniąc nas zdatnymi do misji. Nie pozwólmy więc, Drodzy Siostry i Bracia, aby w naszym powołaniowym działaniu przygniótł nas dziś jakiś pesymizm, jakieś zniechęcenie czy znużenie, jakaś rutyna, która nie pozwala nam być wielkodusznymi i hojnymi. I tu – powtórzę wam za papieżem – nie ma miejsca na lęk. Choć nasze seminaria nie są teraz nazbyt liczne, nie wolno nam się zniechęcać ani lękać. Trzeba odważnie podejmować wyzwania. Trzeba naszego zaangażowania. Trzeba cierpliwości i ufności. Pamiętajmy – jak napisał nam w orędziu papież Franciszek – że ziarno królestwa, chociaż jest małe, niewidoczne i czasem mało znaczące, wzrasta po cichu, dzięki nieustannemu działaniu Boga. A Bóg działa właśnie tak, jak słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Działa w nas i przez nas. Działa nie przez wielkie spektakularne dzieła. Działa nie tylko przez mądrych i roztropnych, ale przez ludzi prostych i ufnych. Działa przez tych, którzy mają odwagę i cierpliwość siewcy. Działa przez tych, którzy są hojni i Bożego ziarna nie zatrzymują w swych dłoniach. Jeśli pozostanie w ręku, jeśli pozostanie zamknięte w sobie – jak to pięknie opisywał w czasie jednej ze swych ostatnich audiencji generalnych papież Franciszek – nic się nie wydarzy. Jeśli natomiast pęknie, otworzy się, to wówczas rodzi kłos, odrośl, a później roślinę, a roślina przyniesie owoce.

Umiłowani! Wasza modlitwa i wasze zaangażowanie wyda plon i przyniesie owoce, gdy i w nas będzie wciąż żywe przekonanie, że przy każdym stawianym przez nas kroku Jezus jest obok nas. Posyłając nas, nie pozostawia nas samych. Nie mówi nam: idźcie i sami sobie radźcie. Mówi nam natomiast: przyjdźcie do Mnie, a Ja was pokrzepię. Musimy mieć więc zawsze świadomość, że tak naprawdę jesteśmy współpracownikami Jego misji. Jesteśmy tymi, którzy niosą Jego jarzmo, a nie swoje własne. Jesteśmy więc tymi, którzy są zdolni, by odpowiadać na Jego wezwanie. W tegorocznym orędziu do młodych papież Franciszek wskazywał, że współczesne społeczeństwa mają skłonność do doceniania jedynie teraźniejszości i do dewaluowania wszystkiego, co się dziedziczy z przeszłości, jak na przykład instytucji małżeństwa, życia konsekrowanego czy misji kapłańskiej. Ostatecznie – mówił papież – często postrzegane są one jako pozbawione znaczenia, jako formy archaiczne. Uważa się, że lepiej żyć w tak zwanych sytuacjach otwartych, zachowując się w życiu tak, jak w reality show, bez planu, bez celu. Nie dajcie się zwieść! Apelował do młodych papież. Niech dziś słowo Jezusa i nas samych upewni, że właśnie ucząc się od Niego i podejmując Jego powołanie, Jego jarzmo, przywracać będziemy młodym ludziom poczucie sensu i celu, pozwalając odkryć i rozeznać swoje własne powołanie. Tylko bowiem, gdy my sami, jako pierwsi, przeżywamy i przeżywać będziemy w naszym własnym życiu autentyczne doświadczenia miłości, które – jak wspominał Ojciec Święty – nabiera konkretnego kształtu w odkryciu Bożego powołania i w posłuszeństwu temu wezwaniu, sami będziemy mogli dopomóc odnaleźć młodym prawdziwe szczęście i ukazać im, że odkrycie powołania i odważne pójście za nim, czyni człowieka tak naprawdę szczęśliwym. A wtedy – jak nam przypomniał papież Franciszek – zobaczymy również, że Bóg przewyższa nasze oczekiwania i zaskakuje nas swoją szczodrością, sprawiając, ze nasza praca daje owoce obfitsze niż wynikałoby to z oceny ludzkiej skuteczności.

Siostry i Bracia! Niech więc wasze dzisiejsze spotkanie, a nade wszystko słowo Boże umocni was w waszej misji i w waszym działaniu. I z nadzieją podejmijmy jeszcze raz to zaproszenie, aby odważnie wołać do Pana żniwa. Wbrew pokusie zniechęcenia – prosił nas papież Franciszek – stale módlcie się do Pana, aby posyłał robotników na swoje żniwo i dał nam kapłanów rozmiłowanych w Ewangelii, zdolnych do stawania się bliskimi wobec braci i bycia w ten sposób żywym znakiem miłosiernej miłości Boga. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter