Msza św. Krzyżma, Wielki Czwartek 29.03.2018 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. Krzyżma sprawowanej w katedrze gnieźnieńskiej w Wielki Czwartek 29 marca 2018 roku.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Dziś Wielki Czwartek. Dzień ustanowienia Eucharystii i sakramentu kapłaństwa. Przez święcenia – jak przypomina nam ogólne wprowadzenie do Obrzędu Święceń – niektórzy chrześcijanie zostają ustanowieni świętymi szafarzami w imię Chrystusa i otrzymują dar Ducha Świętego, aby karmili Kościół słowem i łaską Bożą. Drodzy Bracia, w dniu naszych święceń kapłańskich, dzięki namaszczeniu Duchem Świętym, zostaliśmy naznaczeni szczególnym znamieniem przynależności do Jezusa i tak upodobnieni do Niego, otrzymaliśmy wielką łaskę i dar, by żyć i pełnić naszą kapłańską posługę, naszą kapłańska misję, by być dla świata świętymi szafarzami w imię Chrystusa, czyli w naszym szczególnym sakramentalnym utożsamieniu z Chrystusem. On bowiem – jak przypomniał kiedyś w Wielki Czwartek kapłanom papież Benedykt XVI – poprzez nasze święcenia kapłańskie czyni nas uczestnikami swojego kapłaństwa, swojego własnego namaszczenia. Tak, jak bowiem On sam został namaszczony Duchem Świętym, tak teraz każdy z nas w sakramencie święceń, mając szczególne uczestnictwo w Jego kapłaństwie, otrzymał dar Ducha Świętego do pełnienia urzędu posługiwania prezbiterów. W tym zatem zjednoczeniu z Chrystusem i my dziś możemy również za Nim powtórzyć: Duch Pański spoczywa na mnie. Tak, Drodzy Bracia, On w sakramencie naszych święceń otworzył naszą ludzką naturę na dar Ducha Świętego, a my – jak wskazywał jeszcze wspomniany już Ojciec Święty Benedykt XVI – im bardziej jesteśmy z Nim zjednoczeni, tym bardziej zostajemy napełnieni Jego Duchem – Duchem Świętym (…) Wiemy, że Jego człowieczeństwo przez jedność Syna z Ojcem jest w szczególny sposób włączone w komunię z Duchem Świętym, a przez to jest „namaszczone” w ten niepowtarzalny sposób, całe przeniknięte Duchem Świętym, w wyjątkowy i jedyny sposób. Wszyscy synoptycy w swoich Ewangeliach przypominają nam, że gdy Jezus przyjął chrzest od Jana, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie. A potem, Ewangelista Łukasz, za którym dziś idziemy, opowiadając nam o kuszeniu na pustyni czy o powrocie Jezusa do Galilei, a dalej jeszcze właśnie o przyjściu do Nazaretu wprost nam wskazuje, że Jezus pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu, że był wiedziony, czyli prowadzony przez Ducha na pustyni czterdzieści dni, że powrócił mocą Ducha do Galilei i mocą Ducha przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. Wszystko więc, cała droga Jezusa, całe Jego życie i wszystkie wydarzenia, nosiły na sobie znamię Ducha Świętego. Nic więc zatem dziwnego, że gdy w synagodze, po rozwinięciu księgi proroka Izajasza sam natrafił na słowa: Duch Pański spoczywa na Mnie, mógł teraz, wobec wszystkich zebranych w synagodze, oświadczyć: tak, dziś, teraz, spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście: Duch Pański spoczywa na mnie. Jestem pełen Ducha Świętego. Jestem wiedziony przez Ducha Świętego. Jestem prowadzony mocą Ducha Świętego. Jestem Nim namaszczony. Nazywany Chrystusem to znaczy Mesjaszem, czyli Namaszczonym, jest bowiem – jak to wyjaśnia nam papież Benedykt XVI – Tym, którego Bóg namaścił – nie jakimś rzeczywistym olejem, ale Tym, którego olej symbolizuje: swoim Świętym Duchem. Za psalmistą możemy powtórzyć: znalazłem Dawida, mojego sługę, namaściłem go moim świętym olejem, by ręka moja zawsze przy nim była i umacniało go moje ramię.
Umiłowanie w Panu Siostry i Bracia! Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie!
Wielki Czwartek pozwala nam każdego roku powracać do wieczernika naszych święceń. Pozwala nam być razem we wspólnocie tych, którzy przez święcenia mają udział w kapłaństwie Chrystusa. Mamy więc także udział w tym szczególnym namaszczeniu Duchem Świętym. On sam nam przecież tego Ducha udzielił. On sam nas Nim namaścił. On Go na nas wylał. On sam – jak modlimy się w modlitwie święceń – przez Ducha Świętego z samego siebie złożył nieskalną Ofiarę, a nas powołał do udziału w swoim posłannictwie. Dając nam w ten sposób godność prezbiteratu, odnowił w naszych sercach Ducha świętości. Przypominają nam o tym wciąż nasze kapłańskie dłonie, namaszczone świętym olejem w dniu naszych święceń. I przypominają również słowa, które wówczas usłyszeliśmy: nasz Pan, Jezus Chrystus, którego Ojciec namaścił Duchem Świętym i mocą, niech cię strzeże. Przypomina też ten poświęcony dziś olej, jeden z trzech poświęcanych podczas tej wielkoczwartkowej porannej liturgii, krzyżmo święte – mieszanka oliwy z oliwek i aromatów roślinnych, który – jak zaświadczają dzieje Kościoła – już od starożytności był uznawany w sposób szczególny za znak obecności Ducha Świętego, który przez Chrystusa się nam udziela. Poświęcając także dziś, za chwilę, ten olej i my prosić będziemy: niech ci, którzy będą nim namaszczeni, otrzymają namaszczenie Duchem Świętym i staną się godnymi Boskiego odkupienia. Niech więc również i ci, których nim namścimy, tutaj w naszej katedrze podczas najbliższych święceń kapłańskich w maju, otrzymają namaszczenie Duchem Świętym. Wszyscy bowiem, którzy przyjmują sakrament święceń, otrzymują namaszczenie Duchem Świętym. Zostanie na nich, tak jak kiedyś został na nas, wylany Duch Święty. Zostaną napełnieni tak, jak przed laty każdy z nas, obecnych tutaj kapłanów, został napełniony Duchem Świętym. I będą pełnić święte posługiwanie tak, jak my, Umiłowani Bracia, je dziś pełnimy, mocą obecnego w nas Ducha Świętego. To nie jest nasze posługiwanie. To nie jest nasze własne dzieło. To jest przecież Boże działanie mocą obecnego w nas Ducha Świętego. I to właśnie obecność Ducha Świętego sprawia, że nasze życie i posługiwanie służy zbawieniu. To właśnie obecność Ducha Świętego pozwala nam dostrzegać – mówiąc jeszcze słowami papieża Franciszka – i rozeznawać jak niebezpieczne jest i jak niszczące nas samych jakieś flirtowanie ze światowością duchową. Czujemy – wyjaśniał papież Franciszek – że nasza dusza odchodzi spragniona duchowości, ale nie z powodu braku Wody Żywej – którą popijamy tylko łykami, ale przez nadmiar duchowości „musującej”, duchowości w wersji „light”. To właśnie obecność Ducha Świętego przestrzega nas wciąż, by nigdy nie zamykać się w sobie, nie przeżuwać rozpaczy, nie ulegać pokusie myślenia, że wszystko jest złe – i jak przypominał w styczniu w Santiago kapłanom papież Franciszek – zamiast głosić dobrą nowinę, ukazywać apatię, bezradność i rozczarowanie. Obecność Ducha Świętego uczy też nas samych, jako pierwszych, przyjmować przebaczenie i miłosierdzie, i być dla innych szafarzami miłosierdzia tak, jak kiedyś, po zmartwychwstaniu Jezusa, przyjęli je Jego uczniowie i w mocy otrzymanego wówczas Ducha Świętego, bo przecież – jak zaświadcza nam święty Jan – tchnął wtedy na nich i powiedział: weźmijcie Ducha Świętego, stali się zdolni nieść ten dar odpuszczenia grzechów swoim siostrom i braciom. Obecność Ducha Świętego, Moi Drodzy Bracia, to pokój i radość w Duchu Świętym, bo – jak mówił kapłanom papież Benedykt XVI – olejek radości, który został wylany na Chrystusa, a z Niego spływa na nas, to właśnie Duch Święty, dar Miłości, który daje nam radość życia. Wiemy, że radość życia jeśli jest prawdziwa, a nie fikcyjna, współistnieje jednak w życiu z cierpieniem. Sprawia – mówił kapłanom papież Benedykt XVI – że potrafimy cierpieć, a w cierpieniu – zachować jednak radość ducha. Czyni nas zdolnymi dzielić cierpienia innych, a przez to ukazywać, we wzajemnej otwartości, światło i dobroć Boga.
Umiłowani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie!
Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie. Unxit me et misit me! Namaścił mnie i posłał mnie! Namaszczenie nie jest nigdy dla nas samych. Nie zatrzymuje nas też nigdy na nas samych. I nie zamyka nas w nas samych. Dar Ducha Świętego otrzymuje się przecież po to, by iść, by głosić, by zwiastować wielkie dzieła Boże! Gdy bowiem Duch Święty zstąpi na was – zapowiadał swoim uczniom sam Chrystus Pan – otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Tak, wy o Mnie świadczyć będziecie. Odnawiane przez nas w ten dzień ustanowienia sakramentu święceń nasze przyrzeczenia są wołaniem o jasność i przejrzystość naszego kapłańskiego świadectwa. Mówił nam kiedyś w Wielki Czwartek papież Franciszek, że naszą odpowiedzią na przeobfite przebaczenie Pana powinno być zawsze zachowanie owego zdrowego napięcia między godnym wstydem a godnością, która potrafi się wstydzić – postawa kogoś – jak sam wyjaśniał – kto sam stara się upokorzyć i uniżyć, ale jest też zdolny zaakceptować to, że Pan go wyniesie dla dobra misji, unikając samozadowolenia z tego powodu. Sami, patrząc szczerze w nasze serca, musimy przed odnowieniem kapłańskich przyrzeczeń rozstrzygnąć czy jest dziś w nas więcej powodów do upokorzenia i uniżenia niż do wyniesienia dla dobra misji. Czy czasem nie byliśmy zbyt ospali i ociężali, by odpowiadać na wezwania Ducha Świętego? Czy nie byliśmy zbyt bojaźliwi i zalęknieni, by dać wiarę, że Jego moc ożywia wszystko? Czy mieliśmy dość ufności, że nawet, gdy prowadzi nas ciemną doliną, Jego ręka zawsze jest przy nas i umacnia nas Jego ramię? Czy nie straciliśmy Ducha, nie daliśmy sobie Go odebrać, nie zwątpiliśmy i nie zamknęliśmy szczelnie naszych umysłów i serc na Jego ożywcze tchnienie? Odnowienie proroctwa – przypominał kapłanom i osobom konsekrowanym podczas swej pielgrzymki w Chile papież Franciszek – to odnowienie naszego zaangażowania, aby nie czekać na świat idealny, na wspólnotę idealną, na idealnego ucznia, na idealnego człowieka, aby żyć lub ewangelizować (…) Kocha się nie sytuacje i idealne wspólnoty, ale kocha się osoby. Do nich jesteśmy posłani w mocy Ducha Świętego, namaszczeni świętym olejem, by głosić dobrą nowinę ubogim, więźniom wolność, niewidomym przejrzenie, uciśnionym odpoczynek, a wszystkim radość i pokój w Duchu Świętym. Amen.