Msza św. krzyżma, Wielki Czwartek 14.04.2022 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. krzyżma sprawowanej w Wielki Czwartek, 14 kwietnia 2022, w katedrze gnieźnieńskiej.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
W ten wielkoczwartkowy poranek wpatrujemy się razem w Jezusa w synagodze w Nazarecie. To, co miało tam wówczas miejsce – jak zauważy papież Franciszek – było ważnym wydarzeniem, nakreślającym Jego misję. To, co się wówczas wydarzało w Nazarecie, pozwala nam jednak nade wszystko zobaczyć i jeszcze raz przyjąć samą tajemnicę Jezusa Chrystusa. Dla świętego Łukasza wystąpienie Jezusa w synagodze w Nazarecie to przecież początek Jego publicznej działalności. Słowa Jezusa wygłoszone wówczas to określenie Jego posłannictwa i klucz do zrozumienia Jego misji. Odsłaniają one także prawdę o tym, kim On jest, co więc mówi o sobie samym. Odnosząc ten pisany – jak usłyszeliśmy także dziś w pierwszym czytaniu – w pierwszej osobie tekst Izajaszowego proroctwa do siebie, Jezus publicznie potwierdza to, co już wcześniej się dokonało. Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie. Ewangelista już wcześniej wspomina bowiem, że gdy Jezus przyjął od Jana chrzest w Jordanie, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego. Odtąd Łukasz będzie mówił o Nim, że jest pełen Ducha Świętego, że przez Ducha Świętego był wyprowadzony na pustynię, gdzie był kuszony przez diabła i że właśnie mocą Ducha powrócił z kolei stamtąd do Galilei, powrócił do swojego rodzinnego Nazaretu, gdzie się wychował. Przychodzi więc – jak sam dziś mówił – jako namaszczony i posłany. Święty Boży Duch łączy Go jako Syna z Ojcem. On jest więc Namaszczony – jak zauważy papież senior Benedykt XVI – już jednak nie owocem drzewa oliwnego, lecz tym, czego jest znakiem, mocą samego życia, stwórczym Bożym Duchem.
Drodzy Bracia!
W ten wielkoczwartkowy poranek gromadzimy się w katedrze, a więc w tym miejscu, które dla większości z nas jest właśnie miejscem naszego namaszczenia i posłania. Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie. W sakramencie święceń, każdy z nas dzięki namaszczeniu Duchem Świętym, dzięki więc specjalnej łasce Ducha Świętego – jak uczy nas Kościół – stał się narzędziem Chrystusa dla Jego Kościoła. Sprawowana przez nas dziś, tutaj, w katedrze Msza święta z poświęceniem krzyżma świętego, jest więc dla nas zawsze okazją do wdzięczności za dar powołania i łaskę sakramentu święceń oraz wezwaniem do odnowienia naszych kapłańskich przyrzeczeń. Niech powrócą więc dziś jeszcze raz pełne mocy słowa, które usłyszeliśmy tutaj, w dniu święceń, przed namaszczeniem naszych dłoni krzyżmem świętym: nasz Pan, Jezus Chrystus, którego Ojciec namaścił Duchem Świętym i mocą, niech cię strzeże, abyś uświęcał lud chrześcijański i składał Bogu Ofiarę. Niech Pan nasz strzeże! Niech strzeże nasze namaszczone krzyżmem świętym dłonie! Niech strzeże naszego kapłańskiego życia! Niech nas strzeże! W obliczu tylu wyzwań, przed jakimi dziś wszyscy jako Kościół stajemy, potrzeba nam – jak wskazywał kapłanom papież Franciszek – postawy rodzącej się z ufnego podejmowania rzeczywistości, zakotwiczonej w mądrej i żywej tradycji Kościoła, który może sobie pozwolić na wypłynięcie na głębię bez lęku. Czuję -mówił nam papież – że Jezus w tym momencie dziejowym zaprasza nas ponownie, abyśmy wypłynęli na głębię z ufnością, że On jest Panem dziejów, i że prowadzeni przez Niego, będziemy potrafili rozeznać perspektywę, do której trzeba dążyć. Namaszczeni przez Niego i posłani nie możemy dziś tracić ufności i nadziei. Nie możemy poddawać się lękowi czy apatii. Nie możemy ulegać zwątpieniu i zniechęceniu. Nie możemy tęsknić za światem, który już nie istnieje, a który w naszych oczach wydaje się wciąż bardziej bezpieczny i przewidywalny. Nie możemy – jak nas przestrzega sam papież Franciszek – być jak najemnicy, którzy widząc nadchodzącego wilka, uciekają w przeszłość lub w przyszłość. Trzeba nam dziś naprawdę ufności. I trzeba – jak jeszcze wskazuje nam papież – uczenia się interpretowania rzeczywistości oczyma Pana. Trzeba więc patrzeć na nasz świat tak, jak patrzy na niego Jezus. Trzeba kochać tak, jak On kocha. Trzeba iść takimi drogami, po jakich On idzie i pragnie, abyśmy i my dziś wraz z Nim poszli. A On – słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii – kieruje Dobrą Nowinę do wszystkich, nikogo z niej nie wykluczając, a wręcz uprzywilejowuje tych, którzy są najdalej, cierpiących, chorych, odrzuconych przez społeczeństwo. W tym sensie – jak mówił podczas jednego ze spotkań w czasie niedawnej swej pielgrzymki na Maltę papież Franciszek – trzeba nam wciąż wracać do szkoły Ewangelii, do szkoły Boga nadziei, który zaskakuje. Jeśli będziemy Go naśladować, jeśli patrzeć będziemy Jego oczami, nie będziemy skłonni koncentrować się na potępianiu grzechów, lecz z miłością wyruszymy na poszukiwanie grzeszników. Nie będziemy liczyć obecnych, lecz wyruszymy w poszukiwaniu nieobecnych. Nie będziemy wracać do wytykania palcem, lecz zaczniemy słuchać. Nie będziemy odrzucać wzgardzonych, lecz będziemy patrzeć najpierw na tych, którzy są uważani za ostatnich. Tego właśnie uczy nas dzisiaj Jezus swoim przykładem.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia! Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie!
Wielkoczwartkowy poranek prowadzi nas na spotkanie z Tym, który został namaszczony i posłany. W Nim, w Jezusie Chrystusie odnajdujemy naszą moc i źródło naszego kapłańskiego namaszczenia i posłania. Nasza bliskość z Nim jest prawdziwym źródłem siły i naszego apostolskiego zaangażowania. Ona – jak to trafnie wskazał w swoim słowie do kapłanów papież Franciszek – utrzymuje nas w owocnej więzi. Bez niej nasza służba skazana jest na jałowość. Dlatego trzeba nam pozwolić, aby to Pan kontynuował swoje dzieło w każdym z nas i przycinał to wszystko, co jest bezowocne, jałowe i co wypacza nasze powołanie. Jakże ważna jest nasza bliskość i zażyłość z Jezusem. Beze Mnie nic nie możecie uczynić. Papież Franciszek podkreślając, jak ważna dla niego samego jest właśnie ta bliskość Pana, jasno nam przypominał, że bez modlitwy, życia duchowego, bez tej konkretnej bliskości Boga poprzez słuchanie Jego Słowa, celebracji eucharystycznej, milczenia adoracji, zawierzenia Maryi, bez towarzyszenia duchowego i sakramentu pojednania, bez tych „wszystkich bliskości” kapłan jest, że tak powiem – mówił papież – tylko znużonym robotnikiem, coraz bardziej umęczonym i samotnym, w ostateczności narażonym na pokusę odejścia lub zdrady.
Umiłowani!
Święta paschalne przed nami. Przed nami męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Z nami zaś nasze codzienne zmagania, niepokój z powodu wyzwań, które zdają się wciąż tak bardzo przerastać nasze ludzkie siły. Łzy i cierpienie szukających u nas schronienia Ukraińców. Odwaga i wielkoduszność tych wszystkich, którzy wychodzą im z konkretną pomocą. Wezwanie, abyśmy im towarzyszyli, abyśmy byli blisko, abyśmy nieśli pociechę i konkretne wsparcie. Pasterz – powiada papież Franciszek – modląc się, niesie ślady ran i radości swego ludu, które w milczeniu przedstawia Panu, aby ten namaścił je darem Ducha Świętego. Jest to nadzieja pasterza, który ufa i zmaga się, by Pan pobłogosławił swój lud. Ufajmy więc i zmagajmy się, a Pan będzie nam błogosławił. Temu zaś, który nas miłuje i który krwią swoją uwolnił nas od grzechów, wezwał nas swoim świętym powołaniem i uczynił nas kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen.