Msza św. Krzyżma, 13.04.2017, katedra gnieźnieńska
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. Krzyżma, Wielki Czwartek 13 kwietnia 2017, katedra gnieźnieńska.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Bardzo się cieszę, że jesteśmy znów razem. Msza święta krzyżma – jak przypomina nam Kościół – to znak jedności prezbiterów z własnym biskupem. Dziękuję więc Wam wszystkim, Umiłowani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie, Biskupi i Prezbiterzy, za to, że przybyliście dziś, tego wielkoczwartkowego poranka właśnie tutaj do naszej katedry, aby w tym Wieczerniku Kapłaństwa większości z nas, w Wieczerniku naszych święceń, po raz kolejny mógł zajaśnieć i ukazać się ten znak jedności prezbiterów z własnym biskupem. Jego zasadniczą treścią nie jest bowiem tylko, istniejące pomiędzy nami, jakieś zewnętrzne związanie czy zobowiązanie. Nie jest nią wyłącznie kanoniczne posłuszeństwo. Zasadniczą treść tego znaku jedności wyraża nade wszystko święte namaszczenie, które przez sakrament święceń stało się udziałem nas wszystkich. Nosimy je w sobie i za psalmistą dziś powtarzamy: na wieki będę sławił łaski Pana. W tajemnicy naszego kapłańskiego powołania ukazał się bowiem szczególny dar i przeogromna łaska Pana. On nas wybrał, namaścił i posłał. Namaściłem go moim świętym olejem, by ręka moja zawsze przy nim była i umacniało go moje ramię. Namaścił nas, abyśmy jak Jezus w Nazarecie mogli dziś wszyscy wyznać: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana. Powtarzamy te Chrystusowe słowa, bo jest w nas Jego namaszczenie. Powtarzamy te słowa z drżeniem naszych słabych ludzkich serc, bo to przecież On sam nas wybrał, obdarował swoją łaską i miłosierdziem, i posłał nas do swojej Winnicy. On sam wyprawił nas na żniwo swoje. Nie idziemy więc własną mocą i w swoim własnym imieniu. Nie siebie samych też głosimy, lecz Chrystusa. Namaszczeni przez Niego, idziemy mocą Chrystusa i w Jego imię. Dlatego nazywają nas kapłanami Pana, sługami Boga naszego. Dlatego tak bardzo liczą na nasze kapłańskie posługiwanie i na naszą odwagę. Dlatego pragną widzieć w nas sługi Chrystusa i szafarzy Bożych tajemnic. Dlatego tak wiele od nas oczekują, i często tak wiele nam również wypominają. Dlatego modlą się za nas i proszą, byśmy i o nich w naszych modlitwach nie zapominali i pamiętali.
Drodzy Bracia!
Przed dwoma laty, gdy po raz pierwszy spotkałem się z Wami jako wasz biskup, w naszym wielkoczwartkowym rozważaniu, starałem się wówczas przypomnieć nam wszystkim tutaj zgromadzonym do czego, do jakich konkretnych postaw, zobowiązuje nas święte namaszczenie. Nie jest ono bowiem po to – jak mówił nam papież Franciszek – aby skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć … a serce zgorzknieć. Namaszczając nas, sam Jezus zapragnął i postawił nas na drodze innych i to właśnie po to, aby nami się posługiwać, aby posługiwać się naszym życiem i naszym powołaniem, naszym namaszczeniem dla zbawienia naszych sióstr i braci, abyśmy ich uświęcali. W minionym roku, przeżywając z kolei 1050. rocznicę Chrztu Polski i Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, staraliśmy sobie przypomnieć, że jesteśmy dla naszych sióstr i braci apostołami i sługami Bożego Miłosierdzia. Zwróciliśmy przy tym uwagę, jak ważne są – jak uczy nas papież Franciszek – bardzo proste, codzienne, zwyczajne gesty solidarności wobec bardzo konkretnych form nędzy, z jaką się spotykamy. Dziś, natomiast, chciałbym, Drodzy Bracia, zatrzymać się właśnie nad jednością naszej kapłańskiej posługi. W Mszy świętej z poświęceniem krzyżma jej widomym znakiem jest zarówno to święte kapłańskie zgromadzenie, które stanowimy, jak i poświęcone w czasie liturgii święte oleje, które zabieracie ze sobą do waszych parafii.
Umiłowani!
Przed laty, w uroczystym dniu sakramentu waszych święceń, w wygłoszonym do was wówczas pouczeniu biskupa usłyszeliście, że jesteście jego współpracownikami i że pełnić będziecie urząd posługiwania kapłańskiego złączeni z biskupem jako gorliwi współpracownicy w kierowaniu ludem Bożym pod przewodnictwem Ducha Świętego. Przypominając dziś, sobie i Wam, te słowa, chciałbym najpierw podziękować wszystkim za Waszą kapłańską gorliwość i współpracę w naszym świętowojciechowym Kościele. Pragnę serdecznie podziękować za Waszą jedność i współodpowiedzialność. W świecie, w którym żyjemy i w naszym społeczeństwie – jak sami dobrze wiecie i przecież niejednokrotnie odczuwacie – tak wielorako podzielonym i skłóconym, nasza kapłańska jedność i współpraca, pomimo istniejących różnic, ukazuje, że wspólnota jest możliwa i że jedność – jak przypomniał nam w Evangelii gaudium papież Franciszek – jest ważniejsza niż konflikt. W czysto ludzkim rozumieniu – wyjaśniał papież – mogą jej sprzyjać tylko te szlachetne osoby, które mają odwagę w życiu wznieść się ponad powierzchnię konfliktu i dostrzegają najgłębszą godność innych. Dla nas zaś Chrystus jest naszym pokojem. To w Jego imię i Jego mocą możemy pokonywać wszelkie pokusy podziału i zgorzknienia, szemrań i wzajemnych oskarżeń, wątpliwości i niezgody, będąc nie tylko dla siebie nawzajem, ale i dla całego Kościoła oraz ludzkiej społeczności, a nade wszystko dla współczesnych Polaków, oczekiwanym zaczynem jedności i pojednania. Skoro bowiem – jak wskazywał nam papież – do wznoszenia się ponad powierzchnię konfliktu i do budowania jedności i zgody zdolne są tak naprawdę jedynie szlachetne osoby, właśnie my, duchowni, musimy się okazywać taką szlachetnością serca, taką wiarą i nadzieją, taką otwartością i gotowością, które zdolne są budować a nie niszczyć, jednoczyć a nie przyczyniać się do jeszcze głębszych rozdarć i podziałów, leczyć i uzdrawiać, niosąc ludziom, tak bardzo zaślepionym dziś nienawiścią i złością, uzdrawiającą moc Chrystusa i Jego Ewangelii, wolność i prawdziwe przejrzenie. Czy nie powinna to być dziś właśnie nasza szczególna misja? Czyż nie jest to właśnie nasza pierwszorzędna posługa, posługa jednania, skoro Kościół – jak uczy nas Sobór Watykański II – jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego. I czyż właśnie dopiero wtedy – jak czytaliśmy dziś w Księdze proroka Izajasza – nie zacznie się spełniać to, co sam prorok zapowiadał, że wszyscy, co nas zobaczą, wszyscy, którzy to w nas dostrzegą, tego doświadczą i doznają, uznają, żeśmy prawdziwe błogosławionym szczepem Pana. Proszę więc Was, Bracia, o taką jedność i solidarność, o ducha pojednania i braterskiej miłości, o ten duchowy wysiłek zasypywania ludzkich podziałów i nakłanianie ludzkich serc do współpracy i do zgody, bo czyż Ten, o którym mówi nam dziś Księga Apokalipsy Świętego Jana Apostoła, który nas miłuje i który przez krew swoją uwolnił nas od naszych grzechów, nie po to właśnie uczynił nas kapłanami dla Boga i Ojca swojego i wobec tych, którym w Jego imię i Jego mocą posługujemy, by nieść i głosić dobrą nowinę?
Drodzy Siostry i Bracia!
Widomym znakiem jedności są także pobłogosławione dziś oleje święte. W jednej ze swoich wielkoczwartkowych homilii ówczesny biskup Monachium kardynał Joseph Ratzinger zwracał uwagę, że zabranie ze sobą z katedry poświęconych olejów jest czymś więcej niż zewnętrznym transportem, który w dzisiejszych czasach można z pewnością byłoby również rozwiązać inaczej. Odczytując ten zwykły gest w kluczu głębokiej jedności i komunii, jaka istnieje w Kościele, także pośród parafii całej diecezji, podkreślał, że wyraża on wewnętrzny proces, w którym stajemy się sługami życia, współtworzymy owo wypływanie dającego życie oleju na całe ciało Kościoła i w ten sposób służymy braterskiej jedności Kościoła, który został założony od głowy i żyje siłą wychodzącą z niej. Biskup Monachium wskazywał, że w tym, zdawałoby się, tak zwyczajnym geście, przemawia do nas prawda, że w naszym kapłańskim życiu i posługiwaniu wychodzimy niejako wciąż od centrum, z którego pochodzi cała nasza siła i nasze posłannictwo. Tym centrum jest On, Jezus Chrystus, Alfa i Omega, Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący. Zaczynamy znowu od Pana – dodawał więc kardynał Ratzinger – aby olej na nowo dający życie pokonał suszę codzienności i ożywił w nas radość ze zwycięstwa Chrystusa. On jest bowiem źródłem radości i jedności. On żyje i mieszka w nas – jak wskazywał w czasie jednej ze swych ostatnich katechez o nadziei papież Franciszek – mieszka w naszych sercach, stąd musimy również pozwolić, aby stawał się widzialnym, aby w nas i przez nas działał.
Umiłowani!
Widzialnym przejawem naszej jedności i współodpowiedzialności za Kościół jest również nasza, to znaczy, nas biskupów i prezbiterów, troska o powołania kapłańskie. Idąc za słowami tegorocznego Listu do Kapłanów, który dziś, Drodzy Bracia, otrzymaliście, pragnę najpierw wyrazić serdeczną wdzięczność Wam wszystkim, którzy z oddaniem podejmujecie troskę o towarzyszenie ludziom młodym w naszych wspólnotach parafialnych, w szkole na katechezie, w grupach młodzieżowych czy formacyjnych. Świadomi trudności, które przeżywamy, pragnę Was jednocześnie zachęcić do jeszcze większej otwartości na ludzi młodych, i serdecznie prosić, byście odważnie towarzyszyli im i jasno ukazywali drogę kapłańskiego powołania. W czasie swego krakowskiego spotkania z kapłanami, osobami życia konsekrowanego i seminarzystami, papież Franciszek zauważył, że często w naszym kapłańskim życiu może pojawić się pokusa, by ze strachu lub wygody pozostać trochę zamkniętymi w nas samych i w naszych środowiskach. Pojawia się pokusa, by pozostawić propozycję kapłaństwa bez jasnego ukazywania jej innym. Potrzeba nam dziś zaangażowania. Potrzeba współpracy nas wszystkich. Potrzeba wrażliwości i odwagi, by wskazywać młodym, że tylko w odkryciu Bożego powołania i w posłuszeństwie temu wezwaniu, Bóg czyni nas naprawdę szczęśliwymi. Szczęśliwy w swym powołaniu i wierny swej kapłańskiej drodze ksiądz będzie najlepszym zwiastunem tej drogi dla ludzi młodych. Odnawiając zatem teraz nasze kapłańskie przyrzeczenia, powracając do tego centrum naszego życia i powołania, którym jest Jezus Chrystus, w duchu braterskiej jedności i odpowiedzialności, módlmy się także za siebie nawzajem. Niech Dobry Bóg, który rozpoczął w nas dobre dzieło, sam go dokona. Amen.