Koronacja obrazu MB Zwycięskiej Królowej Polski, 13.10.2018 Szczecin
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. celebrowanej z okazji koronacji obrazu Matki Bożej Zwycięskiej Królowej Polski, 13 października 2018, bazylika pw. św. Jana Chrzciciela w Szczecinie.
Dostojny Pasterzu Kościoła Szczecińskiego,
Arcybiskupie Andrzeju,
Drodzy Współbracia w Kapłańskim Posługiwaniu,
Biskupi i Prezbiterzy, wraz z Księdzem Prałatem,
Proboszczem i Kustoszem Bazyliki,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Usłyszeliśmy przed chwilą słowa Ewangelii według świętego Mateusza: kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką. Są one odpowiedzią Pana Jezusa daną tym, którzy poinformowali Go, że Jego Matka i bracia chcą się z Nim spotkać. Ewangelista Mateusz podkreśla w nich, że tym, co tak naprawdę łączy Jezusa i Jego uczniów, co łączy ostatecznie też Jezusa z Jego Matką, jest pełnienie woli Ojca. Bliskość z Nim nie opiera się bowiem tylko na wspólnym pochodzeniu. Nie jest jedynie owocem naturalnego pokrewieństwa. W tym sensie rzeczywiście – jak wskazał nam kiedyś papież Franciszek – Maryja jest błogosławiona nade wszystko ze względu na swoją wiarę w Boga, ze względu na swoją wiarę, ponieważ wzrok Jej serca był zawsze utkwiony w Bogu, w Synu Bożym, którego nosiła w łonie i którego kontemplowała na krzyżu Owszem, Maryja była Matką Jezusa. Łączyła Ją wiec ze swym Synem niewątpliwie jedyna w swoim rodzaju więź, jakże inna i jakże niepodobna do wszystkich innych, więź jaka istnieje między synem i matką. Maryja została przecież wybrana na Matkę Bożego Syna. Co więcej, to wybranie i to właśnie powołanie otworzyło jednocześnie całkowicie nowy rozdział ludzkich dziejów. Nie było bowiem tylko wówczas dla Niej samej, ale przez Nią i w Niej dla nas wszystkich. Dlatego gdy nadeszła pełnia czasu – jak przypomniał nam dziś w swym Liście do Galatów Apostoł Narodów – Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego właśnie z niewiasty, zrodzonego z Maryi. Rzeczywiście – jak pięknie wskazywał nam w swej jasnogórskiej homilii papież Franciszek – Bóg, który wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej i wywyższył pokornych, tak bardzo sobie w Niej upodobał, że właśnie z Niej zechciał utworzyć swoje ciało, tak że Dziewica stała się Bogarodzicą. I jest w tym niewątpliwie dla Niej samej szczególny przywilej. Ciesz się zatem i raduj, Córko Syjonu – wołał jakby już w Jej stronę w swym proroctwie Zachariasz – bo przecież już idę do Ciebie, przychodzą i zamieszkam pośród Ciebie, zamieszkam w Tobie, mówi Pan. W Jezusie Chrystusie, Synu Bożym i Synu Maryi, sam Bóg dosłownie w Niej zamieszkał. Przez Nią zaś wszedł na nasz świat. Jeśli więc istnieje jakakolwiek ludzka chwała – zauważa papież Franciszek – jakaś zasługa w pełni czasu, to jest nią właśnie Ona: to Ona jest ową przestrzenią zachowaną w wolności od zła, w której Bóg się odzwierciedlił; to Ona jest schodami, które przemierzył Bóg, aby zejść do nas i stać się bliskim i konkretnym; to Ona jest najjaśniejszym znakiem owej pełni czasu. W Niej więc jest święta, dziewicza przestrzeń wolności do zła, schody łączące Boga z człowiekiem, jaśniejący znak, o którym przypomni nam jeszcze raz Księga Apokalipsy: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. Maryja to obraz obecności Boga, mieszkanie Boga z ludźmi, Królowa i Matka. W trzechsetlecie jasnogórskiej koronacji, a więc tej pierwszej na naszych polskich ziemiach, z 1717 roku, papież Franciszek przypominał nam, Polkom i Polakom, że niewątpliwie wielki to zaszczyt mieć za matkę Królową, ale – dopowiadał zaraz – że jeszcze większą radością jest fakt, że Królowa jest matką i że ma się Królową za matkę, że kocha się jak matkę Tę, którą słusznie nazywamy naszą Panią i Królową.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Zgromadziliśmy się dziś, w szczecińskiej Bazylice Świętego Jana Chrzciciela, aby za chwilę, w uroczystym akcie koronacji łaskami słynącej kopii Cudownego Jasnogórskiego Wizerunku Maryi, obecnej tutaj od 1959 roku, wypowiedzieć naszą miłość i cześć do naszej Matki i Królowej. Same dzieje namalowania tego Cudownego Obrazu i przybycie prawie już sześćdziesiąt lat temu z woli Prymasa Tysiąclecia do Szczecina, wskazują na wasz szczególny związek z Jasną Górą zwycięstwa. Zapraszając mnie na dzisiejsze uroczystości wasz biskup, Ksiądz Arcybiskup Metropolita Szczeciński, przypomniał mi, że w tym właśnie kościele, w dzisiejszej Bazylice Świętego Jana Chrzciciela, już od 1890 roku trwał kult Matki Bożej Zwycięskiej. Wprowadzenie zaś Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej – dodał – nie tylko więc nawiązało do trwającego kultu Maryi, ale go dodatkowo ożywiło i nadało mu nowe treści. Dzisiejsza koronacja, papieskimi koronami poświęconymi na Placu Świętego Piotra w Rzymie przez papieża Franciszka, o ile dobrze postaramy się ją zrozumieć więc i przeżyć, może przynieść, tak jak przed laty, nam wszystkim dodatkowe ożywienie i nową treść. Słusznie zauważył święty Jan Paweł II i przypomniał nam kiedyś, że każda koronacja jest związana z godnością królewską. Trzeba nam jednak uważać, jak tłumaczył papież, że kiedy w liturgicznym akcie koronacji wkładamy koronę na głowę Jezusa – Jezusa jako Syna Maryi, na Jej rękach – trzeba byśmy mieli przed naszymi oczyma tę ewangeliczną prawdę o królowaniu Chrystusa. Najlepiej wyrażają ją Jego własne słowa: wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto, by między wami chciał stać się wielki, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu. A w zjednoczeniu z prawdą o królowaniu Chrystusa wyłania się przed oczyma naszej wiary również prawda o królowaniu Maryi. Kiedy więc wkładamy koronę na skronie Matki Chrystusa – objaśniał nam jeszcze dalej święty Jan Paweł II – w koronowanym obrazie, pragniemy wyrazić wiarę w to przedziwne uczestnictwo Maryi w królowaniu Jej Syna. Jego królowanie – i Jej królowanie – nie jest z tego świata. Nie polega ono bowiem na żadnym panowaniu czy ludzkiej władzy, ale na pokorze i służbie. Ono nic Maryi nie dodaje ani Jej nie nobilituje czy też wynosi w naszych własnych oczach. Maryja jest królową i pozostaje królową, bo służy i uczy nas życia, które zdolne jest do zwycięstwa nad grzechem i śmiercią, do pełni zmartwychwstania i życia z Bogiem oraz do odważnej i pełnej gotowości, wielkoduszności i otwartości postawy służby. Tylko w ten sposób możemy na Nią spoglądać i od Niej uczyć się drogi służby. Tylko w ten sposób czcić Ją będziemy jako naszą Królową. Tylko w ten sposób zobaczymy, że naprawdę jest Zwycięską Królową Polski.
Drodzy Siostry i Bracia!
Odpowiadając dziś w Ewangelii na prośbę swej Matki i braci, Pan Jezus przecież nie zanegował i nie wyparł się tego, że jest Jej Synem. Włączył swoją Matkę wraz z uczniami, którzy byli w domu wokół Niego, w krąg tych, których jednoczą najsilniejsze więzy. Przypomniał, że ich twórcą jest sam Bóg. Nie wypływają one bowiem jedynie z jakiegoś ludzkiego przekonania, ale z tego zasadniczego fundamentu, którym jest pełnienie w życiu woli Ojca. Wola Boga nie jest jednak jakąś arbitralną decyzją. Bóg nie narzuca jej człowiekowi tylko dlatego, że jest Bogiem. Nigdy nie wymusza też na człowieku jej przyjęcia czy wypełnienia. Jak ktoś słusznie powiedział, jedyną bowiem rzeczą, którą Bóg szanuje do tego stopnia, że pozostawia dla niej niewiarygodnie wielką przestrzeń, jest ludzka wolność. Bóg ceni ją sobie jak nic innego na świecie (…) ceni ją sobie tak bardzo i tak dalece, że nie odmawia nam nawet możliwości jej nadużycia. Synostwo Boże nie polega bowiem na lęku i strachu, który ma nas zmuszać do przyjęcia i wypełnienia tego czego chce Bóg. Nie jesteś przecież niewolnikiem, ale synem. To przemoc i odrzucenie życia rodzą się ze strachu – mówił w minioną środę w czasie swej katechezy papież Franciszek i wyjaśniał, że jedyną autentyczną miarą życia jest miłość, miłość którą Bóg je miłuje. Miłość, którą Bóg miłuje życie. To jest miarą: miłość, którą Bóg miłuje każde ludzkie życie. Bóg objawia nam swą miłość w swoim Słowie i w tym, co przez Jezusa Chrystusa przez Jego mękę i śmierć, przez Jego zmartwychwstanie dla nas wszystkich uczynił. Dlatego drugi z Ewangelistów, święty Łukasz, przywołując w swojej Ewangelii to samo, co Mateusz wydarzenie, zapisze, że właśnie wtedy sam Jezus wprost wskazał nam na Słowo Boże. Moją matką i moimi braćmi są ci – czytamy tym razem w Ewangelii według Świętego Łukasza – którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Człowiekiem, który zdolny jest odpowiadać Bogu i wypełniać Jego wolę, jest tylko ten, który słucha i wypełnia Jego słowo. Wpatrując się dziś w Cudowne Oblicze Zwycięskiej Królowej Polski pragniemy i my, jak Ona, słuchać Słowa i wypełniać je w naszym życiu. W ten sposób – jak mówił młodym papież Franciszek – od Maryi uczyć się będziemy miłości troskliwej, dynamicznej i konkretnej. Miłości pełnej śmiałości i całkowicie nakierowanej na dar z siebie. To jest miłość, która staje się służbą i poświęceniem. To jest miłość Matki i Królowej. Miłość, która pozwala doświadczać, że coronata corda coronat. Miłość zwycięska. Miłość ukoronowanej Matki Bożej Zwycięskiej Królowej Polski. Amen.