Jubileusz koronacji obrazu MB Łaskawej, 17.09.2017 Pieranie

Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Kochani Pierańscy Pielgrzymi,

Koronując przed pięćdziesięciu laty, 3 września 1967 roku, w tej pierańskiej świątyni Cudowny Wizerunek Matki Bożej Łaskawej, kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski wskazywał, że bardzo nam dziś potrzeba takich miejsce, gdzie skupiałoby się i odnawiało nasze życie religijne. Zauważył wówczas, że w tym właśnie roku sam często odbywał swoistą wędrówkę do sanktuariów maryjnych. Niedawno byliśmy w Leśniowie pod Częstochową – mówił Ksiądz Prymas – gdzie koronowana była figura Matki Bożej Leśniowskiej. Wkrótce potem byliśmy w Licheniu koło Konina, gdzie również został ukoronowany obraz Matki Bożej Licheńskiej. Dzisiaj jesteśmy w Pieraniu, a za tydzień będziemy w Gietrzwałdzie, na Warmii, aby koronować obraz Pani Ziemi Warmińskiej. Po pięćdziesięciu latach od tamtych wydarzeń i my również weszliśmy, a może nawet powróciliśmy w tym roku na ten duchowy, maryjny szlak. Zaczął się on w tym roku i dla nas wiosną na zakopiańskich Krzeptówkach, gdzie uroczyście obchodziliśmy 100-lecie objawień Matki Bożej w Fatimie, a potem właśnie przez wspomniany przez Księdza Prymasa Wyszyńskiego pauliński Leśniów i mariański Licheń pielgrzymowaliśmy na Jasną Górę, by dziękować Bogu w 300-lecie koronacji Cudownego Wizerunku Czarnej Madonny. Z Jasnej Góry zaś, po krótkim zatrzymaniu w Byszewie u Matki Bożej, Królowej Krajny, udaliśmy się jeszcze do wymienionego przez Prymas Tysiąclecia warmińskiego Gietrzwałdu. Tam zaś wspominaliśmy 140. rocznicę objawień Maryi, jedynych uznanych przez Kościół na polskiej ziemi, oraz dziękowaliśmy Bogu w 50-lecie koronacji Obrazu Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. I tak jak pięćdziesiąt lat temu, tak i teraz nie mogło zabraknąć na tym duchowym, maryjnym szlaku właśnie Pierania, naszej Częstochowy Kujaw, gdzie przybyliśmy dziś pełni wdzięczności, by uwielbić Boga w 50. rocznicę koronacji Cudownego Wizerunku Matki Bożej Łaskawej. To właśnie tutaj, przed pięćdziesięciu laty, nasz biskup kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski w otoczeniu wielu biskupów i tłumnie zebranego Ludu Bożego nałożył na skronie Jezusa i Maryi przepiękne korony. Sam wówczas mówił, że jest rzeczą słuszną, abyśmy na progu nowego Tysiąclecia, po wielce bolesnych doświadczeniach, przybiegli do tej świątyni, gdzie rządzi się miłością Pani Kujaw i odnowili dawne więzy (…) zdaje się – dodawał jeszcze Ksiądz Prymas – że w ten sposób nasze wędrówki i pielgrzymki są dobrze skierowane (…) Zabiegamy bowiem wszędzie o to, abym umocnić jak najbardziej cześć Matki Najświętszej w naszej Ojczyźnie i w sercach wszystkich dzieci Bożych. Jednym zaś ze sposobów tego właśnie umocnienia czci Maryi, Matki Bożej, naszej Pani i Królowej w Ojczyźnie naszej są koronacje. W nich bowiem widzimy, że mamy matkę, która jest naszą Królową i że mamy Królową za matkę. A każdy zaś z tych wszystkich maryjnych figur i wizerunków ukazuje nam – jak podkreślał w swoim przesłaniu na 300-lecie koronacji Jasnogórskiego Obrazu papież Franciszek – że Maryja nie jest jakąś odległą królową, która siedzi na tronie, lecz że jest matką, która obejmuje Syna, a wraz z Nim nas wszystkich, swoje dzieci. Dlatego przychodzimy do Niej jako naszej najlepszej Matki, do Matki idziemy, do Matki spieszymy z naszymi troskami, wciąż pewni, że prawdziwa Matka bierze sobie do serca problemy naszego życia, że nie spuszcza nas z oczu, że trzyma nas za rękę podczas codziennej wędrówki, że Ona jest z nami. Jest bowiem w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Jest obecna dla każdej i każdego z nas. Jest tutaj dla nas wszystkich. Dlatego słowami wersetu przed Ewangelią wołamy: bądź uwielbiona, Najświętsza Maryjo Panno, i godna wszelkiej chwały, bo z Ciebie narodziło się Słońce sprawiedliwości, Chrystus, który jest naszym Bogiem.

Siostry i Bracia!

Wrześniowa uroczystość koronacji, a dziś złoty jubileusz koronacji Cudownego Wizerunku Matki Bożej Łaskawej w Pieraniu i tutejszy doroczny odpust maryjny związane zostały z obchodzonym w tych dniach świętem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W ten sposób czcimy Matkę Bożą Łaskawą w tajemnicy Jej narodzenia. Nie wspominamy jednak samego momentu narodzenia Maryi Panny. Nie poszukujemy dokładnej daty i miejsca, w których Ona, Matka naszego Pana Jezusa Chrystusa, Matka Boża, nasza Matka i Królowa, przyszła nas świat. Wystarczy nam bowiem wiara, że na horyzoncie dziejów zbawienia była Ona jak jutrzenka, która zapowiada świt, jak wschód słońca, który wieści nadchodzący poranek, jak brzask, który mówi nam, że budzi się dzień. Mówi nam bowiem święty Paweł Apostoł, że gdy nastała pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy i my mogli otrzymać przybrane synostwo. W pełni czasu, w wyznaczonej przez siebie na zegarze świata godzinie sam Bóg wszedł na ten świat zrodzony z niewiasty. Nie przyszedł w jakimś triumfalnym pochodzie. Nie wtargnął też nagle jak błyskawica. Nie spadł na ziemię jak grom z jasnego nieba. Nie ukazał się jako oślepiające słońce. Przyszedł na świat w sposób najprostszy z możliwych – jako dziecko zrodzone przez matkę, w całej małości i pokorze. Odczytywany nam dziś fragment Ewangelii według świętego Mateusza o zwiastowaniu narodzenia Jezusa świętemu Józefowi ukazuje cały dramatyzm tego przyjścia Boga na świat. Nie bierze się on jednak z jakiegoś cudownego wydarzenia. Nie jest związany z niezwykłością zdarzeń czy pojawiających się znaków zapowiadających to, co ma nastąpić, co wkrótce się stanie. Wiąże się natomiast z sytuacją na wskroś ludzką, miłości Maryi i Józefa, a także – jak widzimy – obowiązującego wówczas w Izraelu zwyczaju, że małżonkowie po oficjalnych zaślubinach, a więc już po ślubie, jakiś jeszcze czas czekali na siebie, żyli więc każdy osobno w swoim domu, wpierw nim zamieszkali razem. Ewangelia wskazuje też na dobrą relację, jaka istniała między nimi, na wzajemne zaufanie i szczerość, na prawość i kierowanie się sprawiedliwością, a nade wszystko na wrażliwość, która nie chce narażać nikogo na zniesławienie. W tym wszystkim przyjście Jezusa na świat ukazuje cały dylemat tego, co ludzkie i Boskie zarazem, co nie pozwala tak łatwo przejść do porządku nad tym, co zaszło, bo przecież – jak wyjaśnia nam Ewangelista Mateusz – Maryja stała się brzemienną za sprawą Ducha Świętego, a zatem z Ducha Świętego jest Ten, który się w Niej począł. On jest więc prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. To Bóg przez Maryję wchodzi na ten świat, aby zbawić swój lud od jego grzechów. Ona zaś – jak to pięknie wyraził przed rokiem w swej jasnogórskiej homilii papież Franciszek – właśnie dlatego jest przestrzenią zachowaną w wolności od zła, schodami, które przemierzył Bóg, najjaśniejszym znakiem zapowiadanej pełni czasu. Sama niezwykłość więc i dramatyzm przyjścia Boga w Jezusie Chrystusie na ten świat nie dotyczą wcale sposobu, jakim posłużył się Bóg. Był on naprawdę pokorny i prosty. Był on na wskroś ludzki. Syn się nam narodził. W swej konkretności rozrywa on jednak ludzkie zapatrywania i oczekiwania. Okazuje się niezwykły w samym przyjęciu tej prawdy, w zaakceptowaniu jej, także przez Józefa, w uwierzeniu w ten właśnie Boży sposób i w Bożą interwencję, i dosłownie w Bożą ingerencję w ludzkie życie, w dzieje świata i człowieka. Ewangelia mówi nam, że nie można było tego sobie samemu wymyśleć ani stworzyć. Jest to bowiem wprost nie do pomyślenia. To jest nam, podobnie jak Józefowi, objawione przez słowo Boga, ukazane przez Niego. Możemy więc to poznać tylko dlatego, że Bóg nam to objawił, że dał nam to poznać, że nam to ukazał, i że w tym właśnie widzimy, jak spełnia się zapowiedź proroka Micheasza o Tym, który będzie władał w Izraelu, którego pochodzenie od początku, od dni wieczności, a przyjście na ten świat wówczas, gdy porodzi mająca porodzić. Prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, zrodzony a nie stworzony – jak wyznajemy w Credo – który się począł za sprawą Ducha Świętego i narodził się z Maryi Panny. Ona jest Matką Jezusa. Ona jest Matką Boga-Człowieka. Ona jest Matką Bożą, naszą Panią i naszą Królową. Przez swe człowieczeństwo złączona więc całkowicie z nami. Przez swe Boskie macierzyństwo złączona całkowicie z Bogiem. Jest więc jak pomost, po którym Bóg zszedł na ziemię, ale też jak pomost, po którym teraz my wszyscy idziemy do Boga. Idziemy do Boga przez Maryję. Dlatego do Niej przychodzimy. Do Niej się wszyscy garniemy. Do Niej pielgrzymujemy. I Jej się powierzamy i zawierzamy. I Ją prosimy, by była nam matką i wstawiała się za nami.

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Pięćdziesiąt lat temu, w uroczystym dniu koronacji Cudownego Wizerunku Matki Bożej Łaskawej, naszej Pierańskiej Pani, w kazaniu wygłoszonym tutaj przez księdza biskupa Antoniego Pawłowskiego, ordynariusza włocławskiego, zebrani na uroczystości koronacyjnej wierni m.in. usłyszeli, że korony włożone na głowę tutejszej kujawskiej księżnej, kujawskiej Pani dłońmi Księdza Kardynała Prymasa to nie tylko wyraz naszej wiekowej wdzięczności, to jednocześnie wielkie zobowiązanie na to nasze tysiąclecie, które mamy przed sobą, które naszemu pokoleniu wypadło rozpocząć. Koronacja Kujawskiej Pani wciąż nas zobowiązuje. Zobowiązuje, by od Niej, od naszej Matki i Królowej, wciąż uczyć się, co znaczy królować. To królowanie jest służbą, a nie panowaniem. To królowanie wiąże się ze zdolnością otwarcia się na Boga i podejmowania Jego zamysłów i planów. To królowanie przekłada się na codzienną konkretną postawę miłości i pomocy drugim, nawet wtedy, gdyby nas ona naprawdę kosztowała. Taki sposób królowania odnajdziemy więc w stylu życia tej kobiety, która – jak przypominał młodym papież Franciszek – nie zamknęła się w domu, nie dała się sparaliżować strachem czy pychą, by czuć się dobrze nie szukały kanapy, gdzie mogłaby usiąść wygodnie i bezpiecznie. Jeśli potrzeba jest pomoc, nie marudzi i natychmiast wyrusza w drogę. Ma oczy i serce otwarte. Ma dobre oczy i wrażliwe serce. Gotowa, aby pomagać, aby służyć. Owszem, jest Królową. Nie jest jednak władczynią i głównym bohaterem, ale Matką i służebnicą. Gdy więc dziś, tutaj przed ukoronowanym wizerunkiem naszej Pierańskiej Pani prosimy Ją, by wstawiała się za nami, prośmy wszyscy o łaskę, byśmy sobie przyswoili Jej wrażliwość, Jej wyobraźnię w służbie potrzebującym, piękno poświęcenia swojego życia dla innych. Niech Ona, Przyczyna radości, która wnosi pokój pośród obfitości grzechu i zawirowań historii, wyprasza nam obfitość Ducha Świętego, abyśmy byli sługami dobrymi i wiernymi. Matko Boża Łaskawa, nasza Matko i Królowo, Pani Pierańska, módl się dziś za nami. Amen.    

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter