Inauguracja roku w Szkole Katolickiej, 11.09.2019 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji oficjalnej inauguracji roku szkolnego 2019/2020 w Katolickiej Szkole Podstawowej im. ks. Władysława Demskiego w Inowrocławiu, 11 września 2019, kościół pw. św. Jadwigi Królowej w Inowrocławiu.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Szanowni Przedstawiciele Władz Państwowych,
Samorządowych i Oświatowych,
Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy,
Kochane Dzieci,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił do nich. Tak mniej więcej rozpoczyna się ów fragment Ewangelii według świętego Łukasza, którego przed chwilą wspólnie wysłuchaliśmy. Święty Łukasz w swej Ewangelii już nieco wcześniej opowiada nam, że Pan Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga. Z nastaniem zaś dnia, a więc o poranku, przywołał do siebie swoich uczniów i spośród nich wybrał dwunastu, których nazwał apostołami. A potem, gdy słońce już wstało i przyszedł dzień, Jezus zszedł z apostołami na dół i zatrzymał się na równinie, a był tam liczny tłum Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludzi. Widząc ich, Pan Jezus – jak słyszeliśmy w Ewangelii – podniósł więc swe oczy, popatrzył na ten tłum swoich uczniów, i zaczął do nich mówić, zaczął ich nauczać. Zobaczmy, jak piękny obraz nakreślił święty Łukasz przed nami. Pan Jezus, po powołaniu i wyborze apostołów, schodzi z nimi z góry na szeroką równinę, podnosi swe oczy, patrzy i widzi swoich uczniów, i do nich zaczyna mówić, ich więc naucza. To naprawdę bardzo piękny obraz także dla nas, dziś, tutaj w tych pierwszych dniach nowego roku szkolnego. Jesteśmy przecież dziś razem, wasi kochani rodzice, nauczyciele i wychowawcy, przyjaciele naszej katolickiej szkoły, zaproszeni goście, a nade wszystko wy, uczennice i uczniowie. Szkoła to przecież wasze miejsce. Szkoła to – jak napisał w swej adhortacji apostolskiej do młodych całego świata papież Franciszek – platforma, by dotrzeć do dzieci i młodzieży. To wasze miejsce nauki. To miejsce spotkania. To szczególna wspólnota, rodziców, nauczycieli i dzieci, wspólnota wychowawcza w drodze. To także miejsce dojrzewania i rozwijania młodych osobowości. Albowiem właśnie szkoła – jeszcze raz powtórzę za papieżem Franciszkiem – to także zdolność integrowania umiejętności głowy, serca i rąk. Nie tylko więc sama wiedza, ale mądrość serca i umiejętność działania. A szkoła katolicka – dodawał jeszcze papież – to zawsze nadal istotna przecież przestrzeń ewangelizacji, a więc również miejsce spotkania z Panem Jezusem i z jego Ewangelią, i radość, która napełnia serca i całe życie tych, którzy się z Nim spotykają. On bowiem – wróćmy jeszcze raz do Ewangelii – podnosi teraz, tutaj oczy na nas, swoich uczniów, i mówi do nas. Mówi oczywiście w różny sposób. Mówi przez wydarzenia i przez osoby, także te, które nam towarzyszą w szkolnej drodze. Mówi przez podejmowany przez nas w szkole wysiłek, przez własne zmagania i dorastanie do wciąż nowych wyzwań. Mówi przez podejmowanie zadań i pokonywanie trudności. Mówi, bo Jezus – jak napisał do młodych całego świata papież Franciszek – jest młodym pośród młodych, aby stawać się dla nich wzorem i uświęcać ich. Jest też jednak również naszym Mistrzem i Nauczycielem, który do swych uczniów, a więc do nas, mówi, który nas naucza, który ukazuje nam piękno swej drogi.
Moi Kochani!
Co więc dziś, na progu tego kolejnego roku szkolnego, tak konkretnie mówi Pan Jezus do nas, swoich uczniów? Słyszeliśmy przed chwilą, że mówi nam w swej Ewangelii, że jesteśmy błogosławieni, a więc dosłownie, że jesteśmy ludźmi szczęśliwymi. Ale – jak słyszeliśmy w drugiej części Ewangelii – On sam również nas ostrzega. Mówi, że tak łatwo można to szczęście stracić, można to, co ważne i piękne zgubić, można nie słuchać czy też nie chcieć słuchać, i odejść od tego, czego On nas uczy. Można zrezygnować. Można uciec. A tak się dzieje wtedy, gdy nasze serce, gdy nasze życie zaczyna gonić, zaczyna biec za bogactwem czy za sukcesem, i tak bardzo się angażujemy w tą gonitwę, w ten wyścig, w ten szaleńczy bieg, że stajemy się wprost bezmyślni, wyniośli i pyszni. Gdy bowiem nasze serce czuje się bogate – zauważy papież Franciszek – jest tak bardzo zadowolone z siebie, że nie ma w nim miejsca na słowo Boże, na to, by kochać siostry i braci ani cieszyć się najważniejszymi rzeczami w życiu. Mówiąc więc do swoich uczniów o błogosławieństwach, mówiąc o szczęściu, Pan Jezus ukazuje nam, jak być prawdziwie Jego uczniem. Kluczem jest nasza odpowiedź dana na te słowa. Trzeba – podpowie nam papież Franciszek – aby każdy na swój sposób czynił więc to, co mówi Pan Jezus głosząc nam błogosławieństwa. Zauważmy, że mamy to czynić – jak wskazywał papież Franciszek – każdy na swój sposób. Wydaje się więc, skoro jesteśmy tutaj razem jako nasza wspólnota szkolna, że warto teraz zobaczyć, w jaki sposób nasza wspólnota katolickiej szkoły, na swój własny sposób, ma żyć Chrystusowymi błogosławieństwami. Popatrzymy więc, że gdy Pan Jezus nazywa najpierw błogosławionymi, a więc szczęśliwymi ludzi ubogich, chce nam przypomnieć, że tak naprawdę serce ubogie ma przecież każda i każdy z nas, kto pozbywa się zbytniej pewności siebie. Nie jest więc zarozumiały i zadufany w sobie. Nie wynosi się nad innych. Nie mówi, że on ma już wszystko, wszystko wie i niczego od innych ani już nie oczekuje ani nie potrzebuje. Nie okazuje im przy tym swej przewagi czy pogardy, choćby i z tego powodu, że może więcej od innych posiada, że łatwiej mu się uczyć czy zapamiętać wiele rzeczy, ale umie się tym, co ma dzielić z drugimi, umie im służyć. Potrafi więc pomagać i prawdziwie w ten sposób ubogacać innych. Do takiego serca – mówił kiedyś papież Franciszek – Pan Jezus może wejść ze swoją nieustanną nowością. Nie wypchniemy Go bowiem wówczas z niego. Nie powiemy Mu, że przecież już wszystko mamy i nie musi przychodzić. Znajdzie w nim miejsce, bo nie będzie w nim dla Niego za ciasno. A wtedy będziemy otwarci i gotowi słuchać, i przyjmować to, czego On będzie nas uczył. W podobny sposób, gdy Pan Jezus, w kolejnych słowach – jak słyszeliśmy w Ewangelii – nazywa błogosławionymi tych, którzy teraz płaczą, pragnie nam przypomnieć, jak ważne jest byśmy razem dzielili nasze radości i troski. Ucząc się przecież i spędzając czas razem, nie możemy być obojętni i na siebie niewrażliwi. Chcemy przecież razem dzielić nasze radości i troski. Chcemy również być blisko tych, którzy są wśród nas smutni, którzy cierpią i płaczą, którzy przeżywają różne trudności, i nie zawsze tak łatwo im się pozbierać. Pomagając – jak tłumaczył kiedyś słowa tej Ewangelii papież Franciszek – bliźniemu w jego bólu, rozumiejąc udrękę innych, dając innym ulgę, rzeczywiście jesteśmy jedni z drugimi. I niewątpliwie – mówi do swoich uczniów Pan Jezus – pamiętajcie, że nie będzie to nigdy ani łatwa, ani popularna postawa. Ludzie was znienawidzą i wyłączą spośród siebie – słyszeliśmy dziś w Ewangelii. Często bowiem w tym świecie nie spotkamy się z uznaniem innych. Taka postawa będzie nas kosztować. Będziemy szli pod prąd. Błogosławieństwa nie są bowiem czymś lekkim ani powierzchownym. Tak, one są wymagające i wymagają odwagi i zaufania Jezusowi. I chyba tak naprawdę – jak mówił nam kiedyś papież Franciszek – możemy nimi żyć tylko wtedy, gdy Duch Święty przenika nas całą swoją mocą i uwalnia nas od słabości egoizmu, lenistwa czy pychy, gdy napełnia nas swoją łaską i mocą.
Drodzy Siostry i Bracia!
Szkoła jest i może być więc takim miejscem dla nas, gdzie żyjemy Chrystusowymi błogosławieństwami. Pan Jezus mówiąc nam dziś o nich nie tylko nas do tego zachęca, ale na tej drodze sam nas umacnia. Mówił nam kiedyś święty Jan Paweł II, że te ewangeliczne błogosławieństwa są przecież najbardziej prawdziwym autoportretem Pana Jezusa. Tak, jak one opisuję, tak On wyglądał, to znaczy tak właśnie kochał i żył, tak postępował. One były w Jego sercu, a On cały w nich. Nie tylko więc o nich swym uczniom mówił, nie tylko ich uczył, ale sam pokazał, jak naprawdę nimi żyć. Dziś, my, Jego uczniowie, w pierwszych dniach nowego roku szkolnego słyszymy te Jezusowe słowa. Poprośmy Go, abyśmy przyjęli je całym sercem i prawdziwie w ciągu całego roku szkolnego żyli nimi na co dzień. Nie wystarczy bowiem tylko unikać zła. Nie wystarczy bronić się przed naszym zniechęceniem. Nie wystarczy pilnować się, by nic złego nie zrobić. Szkoła – jak słusznie powiedział kiedyś papież Franciszek – to nie bunkier. Nasza szkoła katolicka to nie jest przecież miejsce ucieczki przed niebezpiecznym światem, który nas otacza. Nie przychodzimy tu, by się schronić. To miejsce otwarte i pełne wciąż nowych wyzwań, które mamy odważnie i ufnie podejmować. W adhortacji do młodych papież Franciszek zapisał, że Odyseusz, aby nie dać się uwieść śpiewowi syren, które czarowały żeglarzy, powodując, że rozbijali się o skały, przywiązał się do masztu i zatkał uszy towarzyszom podróży. Natomiast Orfeusz, aby się oprzeć śpiewowi syren, uczynił coś innego: zagrał melodię piękniejszą, która oczarowała syreny. I takiego śpiewu, takiego pięknego wspólnego zaangażowania was wszystkich – rodziców, nauczycieli i dzieci, wszystkim wam życzę. Oby pociągał on innych najpiękniej śpiewną melodią.