Inauguracja roku szkolnego 2019/2020, 2.09.2019 Zdziechowa
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji inauguracji roku szkolnego 2019/2020 i poświęcenia nowego budynku szkoły, 2 września 2019, kościół pw. NMP Nieustającej Pomocy w Zdziechowie.
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Przedstawiciele Władz Samorządowych i Oświatowych,
Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy,
Kochane Uczennice i Uczniowie,
W tej Mszy świętej na początek nowego roku szkolnego towarzyszy nam dziś Ewangelia o pobycie Jezusa w Nazarecie. Ewangelista Łukasz krótko zapisał, że Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. Było to Jego rodzinne miejsce. Ewangeliści opisując narodzenie Jezusa w Betlejem, zgodnie dopowiadają, że po Jego narodzeniu Józef i Maryja zamieszkali wraz z Jezusem właśnie w Nazarecie. Święty Mateusz, relacjonując w swej Ewangelii powrót Świętej Rodziny z Egiptu mówi wręcz, że Józef we śnie otrzymał od Boga taki właśnie nakaz, aby udał się w okolice Galilei. Przybył więc – czytamy w Ewangelii według świętego Mateusza – do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków, że [Jezus] nazwany będzie Nazarejczykiem. I tak rzeczywiście będą o Nim wszyscy mówić: Jezus z Nazaretu. Nazaret więc był miejscem rodzinnym Jezusa. Był miejscem, gdzie się wychował. Tak więc Jezus z Nazaretu, Syn Boży, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek miał w czasie swego ziemskiego życia takie miejsce, gdzie się wychowywał. Ewangelia opisuje ten czas Jezusa w Nazarecie mówiąc nam, że czynił On postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. W ten mniej więcej sposób wyjaśnia nam więc, co znaczy wychowanie. Mówi najpierw o postępie w mądrości, czyli niewątpliwie w zdobywaniu ludzkiej wiedzy i nabywaniu doświadczenia, które weryfikuje nasze życie. Mówi też, że jest to proces rozłożony w czasie. Wymaga on więc pewnej ciągłości i kontynuacji. Wymaga zatem lat, bo nic nie dokonuje się tutaj szybko i automatycznie, ale opiera się na naszym codziennym trudzie i wysiłku. I wreszcie, że temu dojrzewaniu, że temu dorastaniu i nabywaniu przez nas wiedzy i mądrości towarzyszą inni, łaska Boża i obecność ludzi. Wychowanie jest bowiem spotkaniem. Tak dzieje się już w rodzinnym domu, i tak też jest i w szkole. Może właśnie dlatego papież Franciszek w swej adhortacji apostolskiej do młodych i całego Ludu Bożego zauważył, że szkoła stanowi niewątpliwie platformę, by dotrzeć do dzieci i młodzieży. Jest bowiem szczególnym miejscem spotkania i szczególnym miejscem promocji osoby. Celem bowiem każdego wychowania jest nie tylko zdobycie wiedzy, ale nade wszystko pełny rozwój człowieka, każdego i całego człowieka. Dlatego w szkole ważne jest na pewno nauczanie – kolejny raz odwołuję się do papieża Franciszka – nauczanie kompetentne i na wysokim poziomie. Ale ważne są również, a może nade wszystko relacje międzyludzkie, które z naszej strony powinny mieć postać otwarcia i życzliwości względem wszystkich bez wyjątku.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
W tym duchu wchodzicie dziś w nowy rok szkolny. Rozpoczynacie czas, który dla wielu z was jest już kolejnym etapem szkoły. Dla innych wiąże się z czymś nowym, z czymś, co się dopiero w ich życiu tak naprawdę zaczyna. Jako tutejsza wspólnota szkolna niewątpliwie wszyscy cieszyć się będziecie z nowego budynku, który właśnie dziś, w dniu inauguracji, zostanie uroczyście otwarty. I choć wszyscy wiemy i rozumiemy to dobrze, że szkoła to przecież nie same mury czy przestrzeń, ale konkretni ludzie, społeczność rodziców, nauczycieli i wychowawców oraz uczniów, dzieci i młodzieży, to jednak nie do przecenienia są również godne warunki, a więc odpowiednie miejsce dla waszej nauki. W tej Eucharystii dziękujemy więc Panu Bogu za nowy budynek waszej szkoły, w którym rozpoczniecie naukę po wakacjach. Dziękujemy za wszystkich, którzy podjęli i podejmują starania o jak najlepszy rozwój waszej szkoły i tym wszystkim, którzy niemało się natrudzili, aby ten nowy gmach, tutaj, w Zdziechowie, powstał. Papież Franciszek we wspomnianej już adhortacji apostolskiej do młodych zauważył, że szkoła będąc, jak mówił, platformą spotkania, nie powinna jednak nigdy zamieniać się w bunkier. Nie wolno w niej bowiem nigdy odgradzać się szczelnie od tego, co niosą ze sobą współczesne wyzwania, nawet te trudne i nasze ludzkie życie. Szkoła musi naprawdę uczyć się odpowiadać na to wszystko, w czym znajdą się niebawem jej wychowankowie. Nie jest dziś bowiem do przyjęcia taki sposób nauczania i wychowania, który w konsekwencji powodowałby, że uczniowie, którzy ukończą szkołę znajdują się w sytuacji osób żyjących w niemożliwej do pokonania rozbieżności pomiędzy tym, czego ich uczono, a światem, w którym żyją. Rodzić się będzie wtedy frustracja i niezadowolenie z tego, że spędzony w szkole czas nie przynosi tak naprawdę żadnych realnych owoców. Jest bowiem prawdą – jak podkreśla papież – że jedną z największych radości wychowawcy jest przecież to, gdy widzi, że jego uczeń staje się osobą silną, zintegrowaną, biorącą czynny udział w życiu i zdolną do dawania. Taki uczeń nabył w szkole – powie dość obrazowo papież Franciszek – wspaniałą zdolność integrowania umiejętności głowy, serca i rąk. Można by się pokusić o stwierdzenie, że dokonało się w nim jakieś integralne wychowanie. Nie tylko więc przyswoił on sobie bardzo dobrze przekazywaną mu wiedzę i nabył odpowiednio oczekiwane od niego umiejętności, ale nade wszystko doświadczył tej znanej ze starożytności prawdy, że non scholae sed vitae discimus, czyli uczymy się przecież nie dla szkoły, ale dla życia.
Drodzy Bracia i Siostry!
W Nazarecie, w miejscu, gdzie się wychował, Jezus ujawnia swoją tożsamość i swoje powołanie. Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. To, co teraz sam o sobie powiedział, wykraczało jednak poza to, czego się w tym miejscu kiedyś nauczył i do czego, jako człowiek, był wychowywany. Otwierało zupełnie nową i przez to tak nieznaną perspektywę. Nie mieściła się ona w znanych ludzkich schematach. Było w niej coś tak naprawdę zaskakującego, że okazało się to niemożliwe w żaden sposób do przyjęcia. Nic więc dziwnego, że na te słowa unieśli się gniewem i chcieli Go strącić z urwiska góry, na której ich miasto było zbudowane. Prorok w swojej ojczyźnie. Syn Józefa pośród swoich. Lekarz, od którego żądają, aby dokonał tego, co wydarzyło się – jak słyszeli – gdzie indziej. Czy tylko tego się po Nim spodziewali, gdy – jak opowiada nam dziś Ewangelia – zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Dlaczego więc ich początkowy zachwyt i może niedowierzanie, tak szybko zamieniły się w złość i odrzucenie? Nazaret nie okazał się otwartym na nowość Jezusa z Nazaretu. Bądźmy przy tym jednak sprawiedliwi, że była to wówczas nowość prawdziwie niesłychana, nowość po ludzku nie do pojęcia, nowość, która ostatecznie zaprowadziła przecież samego Jezusa dosłownie aż na krzyż. Sam w ciągu swej drogi już od nich niejednokrotnie usłyszał, że nie odrzucają Go, nie próbują ukamienować za jakiś dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że ty będąc człowiekiem, uważasz siebie za Boga. Nie było w nich otwartości. Zabrakło im wiary. Nie pojęli – jak mówił w Nazarecie – że dziś spełniły się na Nim te słowa Pisma, które słyszeli. Wychowawcza sieć wszystkich odpowiedzialnych dziś za polską szkołę – polityków i samorządowców, rodziców i nauczycieli, uczennic i uczniów, dzieci i młodzieży, także na swoim własnym odcinku wspólnoty naszego Kościoła, staje, również na progu tego nowego roku szkolnego, być może przed niejednym niełatwym wyzwaniem. Wyzwania – mówił kiedyś do watykańskiej fundacji Gravissimum Educationis papież Franciszek – które stają przed współczesnym człowiekiem, są globalne w sensie szerszym, niż często uważa. Edukacja – dodawał papież – nie może ograniczać się więc do kształtowania umysłów do szerszego spojrzenia, zdolnego obejmować najdalsze, z przewidywanych, rzeczywistości. Musi ona sobie zdawać sprawę, a może raczej wszyscy jak tu dziś jesteśmy, musimy już sobie zdawać sprawę z tego, że odpowiedzialność moralna współczesnego człowieka, a więc także nasza odpowiedzialność za wychowanie, za polską szkołę oprócz rozszerzania się w przestrzeni, rozwija się także w czasie, a to znaczy, że nasze dzisiejsze decyzje wpływają na przyszłe pokolenia. I nie dotyczy to tylko, dobrze wiemy, zmiany samych zewnętrznych warunków na lepsze, ale nade wszystko głębokiej świadomości i poczucia odpowiedzialności za pełny, ludzki i Boży, harmonijny i godny z pełną prawda o człowieku, kształt wychowania. Nazbyt często jesteśmy uwarunkowani banalnymi i przemijającymi wzorcami życia – pisał jeszcze we wspomnianej już adhortacji do młodych papież Franciszek – które pobudzają do pogoni za tanim sukcesem, dyskredytując poświęcenie, wpajając ideę, że uczenie się jest nieprzydatne, jeśli nie daje od razu czegoś konkretnego. Nie, nauka służy do stawiania sobie pytań, do tego, by nie dać się znieczulić banalności, do poszukiwania w życiu sensu. Trzeba domagać się prawa do tego, aby nie dać się zdominować licznym syrenom, które obecnie odwracają uwagę od tego poszukiwania. Odyseusz, aby nie dać się uwieść śpiewowi syren, które czarowały żeglarzy, powodując, że rozbijali się o skały, przywiązał się do masztu i zatkał uszy towarzyszom podróży. Natomiast Orfeusz, aby się oprzeć śpiewowi syren, uczynił coś innego: zagrał melodię piękniejszą, która oczarowała syreny. Oto i wasze wielkie zadanie – powtórzę teraz za papieżem Franciszkiem te słowa i wam, drodzy rodzice, nauczyciele i wychowawcy: odpowiadać na paraliżujące śpiewki konsumpcjonizmu kulturowego decyzjami dynamicznymi i mocnymi, poszukiwaniami, wiedzą i dzieleniem się, wychowaniem młodych pokoleń właśnie tak, właśnie w ten sposób, aby nigdy nie uwiódł ich żaden fałszywy, choć może tak przecież dziś dla wielu pociągający i atrakcyjny śpiew, współczesnych syren. Amen.