Inauguracja roku akademickiego na KUL, 21.10.2018 Lublin

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji inauguracji nowego roku akademickiego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, 21 października, Lublin. 

Arcybiskupie Stanisławie, Pasterzu Kościoła Lubelskiego, Wielki Kanclerzu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Kardynałowie, Arcybiskupi, Biskupi i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Wysoki Senacie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
Szanowny Panie Prezydencie Rzeczpospolitej Polskiej,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Zgodzimy się pewnie wszyscy, że istnieje zasadnicza różnica między tymi, którzy – jak przypomniał dziś w Ewangelii uczniom Jezus – w swym życiu i postępowaniu dają innym odczuć swą władzę czy siłę, a tymi, którzy, także poprzez sprawowaną władzę, innym służą. Przywołana i ukazana w dzisiejszej Ewangelii różnica, oprócz subiektywnych cech czy postaw, zasadza się niewątpliwie na zasadniczo odmiennym pojmowaniu ludzkiego życia i określających go aspiracji i celów. Pierwszy ze sposobów może nawet doceniać i pewnie niewątpliwie docenia przyrodzone zdolności czy przywódcze cechy, same w sobie przecież pożądane dla kierowania innymi czy przewodzenia innym. Nie ma w nim jednak tak naprawdę miejsca na odniesienie do drugich. Wszystko tutaj zdaje się być jakoś skupione na sobie, skoncentrowane na tym, co swoje i własne. Może ten typ myślenia najlepiej wyrażają dziś Jakub i Jan, którzy zaskakują Jezusa swoim żądaniem: Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy. Żądanie uczniów brzmi nawet zadziwiająco prosto. Brak w nim jakiejkolwiek finezji. Ujawnia się natomiast wszystko to, co – jak widzimy w dalszym ciągu dzisiejszej Ewangelii – wzbudzi słuszne oburzenie pozostałych uczniów. Jak można, nie oglądając się na innych, zabiegać jedynie o swój własny interes? Czy do głosu dochodzi wówczas ludzka pycha czy też przekonanie, że jeśli się o siebie nie upomnimy, nic nam nie przypadnie ostatecznie w udziale? Czy takie stawianie sprawy automatycznie nie podzieli, nie skłóci, nie poróżni ich miedzy sobą? Powoduje przecież, że są ci, którzy coś już dostali, nawet jeśli dopiero w zapowiedzi, i ci, którzy zostali czegoś pozbawieni, bo może w czas nie upomnieli się o swoje. A może to tylko pewne pomylenie pojęć. Zauważmy, że Jezus arbitralnie nie odrzuca prośby uczniów. Nie uważa jej chyba jedynie za cyniczne wykorzystanie samego przywileju bycia Jego uczniem. Wskazuje natomiast, że niestosowność tej prośby wiąże się nade wszystko z brakiem poznania tego wszystkiego, o co Mu tak naprawdę chodzi i do czego powołał swych uczniów, a oni – jak zanotują Ewangelie – zostawiwszy wszystko, poszli za Nim. Z trudnością przebija się przez ich niezrozumienie. Nie odpuszcza jednak i usiłuje im jeszcze raz wyjaśnić, że przywilej udziału w Jego własnym losie i przeznaczeniu, który w końcu wszystkim z nich przecież przypadnie w udziale, wiązał się będzie z oddaniem życia, z dosłowną utratą tego, co swoje, co własne, z męczeństwem i śmiercią, i tylko w ten właśnie sposób zaprowadzi ich kiedyś do udziału w Jego chwale. Nie ma gotowych recept, aby przyjąć taką logikę. Jedno jest natomiast pewne. Będąc z Nim mogą się jej jeszcze choć trochę nauczyć, biorąc – jak im mówił – wzór czy przykład z Syna Człowieczego, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Drodzy Moi!

Jeśli więc dobrze odczytuję tę dzisiejszą Ewangelię, którą Kościół poprzez obchodzoną dziś dwudziestą dziewiątą niedzielę zwykłą daje nam na ten uroczysty jubileuszowy dzień inauguracji nowego roku akademickiego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, to sądzę, że może ona nas zachęcić nie tylko do samej rewizji naszych własnych oczekiwań czy żądań, z jakimi wchodzimy w ten nowy rok naszej akademickiej pracy, pomóc nam zobaczyć, co jest w nich słuszne i pożądane, co zaś przesadzone i z góry skazane na porażkę, ale obudzić i w nas wszystkich nadzieję, że poprzez wysiłek poznania prawdy, poznania też tego, czemu i komu nasze zdobywanie wiedzy ma służyć, zdążać będziemy drogą, która zaprowadzi nas bezpiecznie do celu. Popatrzcie, jakie to głębokie – komentuje dzisiejszą Ewangelię święty Augustyn – Namawiali Go do zyskania chwały, On jednak wolał  uprzedzić wzniosłość pokorą i przez pokorę do wzniosłości drogę torować. Albowiem i uczniowie szukali oczywiście chwały, a jeden nawet chciał zasiadać po Jego lewicy, a drugi po prawicy. Zważali na to, co chcą osiągnąć, ale nie na to, jaką drogą. W akademickim poznaniu, w dążeniu do prawdy, w zdobywaniu wiedzy, w reagowaniu na wciąż nowe wyzwania, jakie pojawiają się na horyzoncie naszych zmagań, jakże ważna jest więc droga, którą idziemy. Oczywiście, ważne jest to, co chcemy osiągnąć, do czego zdążamy, wierni naszej stuletniej tradycji uniwersyteckiej i jednocześnie otwarci, na to, co niesie nam współczesność. Nie możemy – jak przypominał na papieskim Uniwersytecie Ekwadoru papież Franciszek – odwracać się bowiem plecami od naszej rzeczywistości, naszych braci, naszej matki ziemi. Nie możemy lekceważyć tego, co dzieje się wokół nas, jak gdyby określone sytuacje nie istniały lub jakby nie było niczego do zobaczenia w naszej rzeczywistości. Niedopuszczalne jest, a wręcz nieludzkie jest godzenie się na udział w grze kultury odrzucenia. Nie tak będzie u was, nie tak będzie między wami, zdaje się wciąż powtarzać i przypominać nam Chrystus. Trzeba zatem trzymać się pewnej drogi. To na niej bowiem może sprawdzić się jeszcze raz i potwierdzić wypowiedziana kiedyś przez Patrona Waszej Uczelni świętego Jana Pawła II zasada, iż rola, atrakcyjność Katolickiego Uniwersytetu wiąże się zawsze z nadzieją, że tu znajdzie się prawdziwa wspólnota łącząca profesorów, pracowników administracyjnych i fizycznych, wspólnota studentów – świadectwo żywego chrześcijaństwa; że autentyczna katolicka rodzina uniwersytecka jest miejsce nie tylko „prawdy naukowej”, ale i „prawdy życia” przez przełamywanie różnych form słabości i zła. Poświęcając się zaś, zgodnie ze swoim własnym powołaniem, pracy badawczej i wychowawczej – mówił jeszcze w początkach swego pontyfikatu, które w tych dniach przecież wspominamy, Jan Paweł II w Rzymie właśnie do przedstawicieli katolickich uniwersytetów świata – każdy uniwersytet katolicki pełni rolę świadectwa i apostolatu, bez których Kościół nie mógłby w pełni i trwale ewangelizować szerokiego świata kultury, a tym bardziej przyszłych pokoleń, coraz lepiej wykształconych, a także coraz bardziej wymagających, aby z wiarą móc stawić czoła rozlicznym pytaniom, które stawia nauka i różne systemy myślenia.

Drodzy Siostry i Bracia!

Pamiętamy, że sto lat temu odbyła się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim pierwsza inauguracja roku akademickiego. Obchody przeżywanego przez nas roku jubileuszowego KUL zaowocowały więc szeregiem inicjatyw nie tylko wspominających początki akademickiego Lublina, ale i ukazujących jednocześnie oczekiwania i wyzwania, przed jakimi staje już Uniwersytet w nowym stuleciu. Wspomniany już przeze mnie święty Jan Paweł II podkreślał atrakcyjność wspólnoty życia, zdolnej przełamywać różne współczesne ograniczenia czy formy słabości i zła. Wskazywał na konieczność świadectwa i apostolatu. Przypominał też, że idziecie poprzez trudne „dziś” (…) by nieść światło wiedzy i wiary, światło chrześcijańskiego życia opartego na prawdzie, tak konieczne w przygotowaniu chrześcijańskiego „jutra”. Zdaje się, że są to wciąż aktualne zadania, nadal zobowiązujące adresatów tych słów. Czym można je czymś jeszcze uzupełnić? Życzeniem wytrwałości, by – jak wskazuje papież Franciszek – tak łączyć badania naukowe z badaniami teologicznymi, aby mógł być kontynuowany i owocnie się rozwijać dialog między rozumem i wiarą. Życzeniem roztropności, by nie dając się prowokować i uwikłać w doraźne i przemijające zresztą polityczne spory, odważnie poszukiwać nowych odpowiedzi na liczne wyzwania, które społeczeństwo stawia przed ludzkością. Życzeniem odwagi, by zaowocowała generowaniem procesów, które rzuciłyby światło na współczesną kulturę, proponując odnowiony humanizm, który unikałby popadania we wszelkiego rodzaju redukcjonizmy. Życzeniem wielkoduszności, która skłaniałaby do poszukiwania nieustannie nowych przestrzeni dialogu niż konfrontacji, bardziej przestrzeni spotkania niż podziału, dróg przyjaznej rozbieżności niż zapiekłej jednolitości. I może jeszcze tym jednym życzeniem, życzeniem pogłębionego wciąż zrozumienia nawzajem siebie, wręcz cierpliwego wsłuchiwania się w oczekiwania i nadzieje drugich, współodczuwania i tej wzajemnej wrażliwości, która w trudnych chwilach objawi się zawsze solidarnym trwaniem i pomocą, a w radościach pozwoli zaczerpnąć głęboki oddech przed dalszą wspólną drogą. Amen.         

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter