Droga Krzyżowa z Domowym Kościołem, 24.03.2019 Pakość

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. celebrowanej przed nabożeństwem Drogi Krzyżowej ze wspólnotą Domowego Kościoła, 24 marca 2019, Pakość. 

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Wielki Post to czas nawrócenia. To czas – jak przypomniał nam już w Środę Popielcową papież Franciszek – aby powrócić, aby ponownie odnaleźć kurs życia. Sam Pan nas do tego wzywa: nawróćcie się do mnie całym sercem. Do Mnie. Pan bowiem – mówił jeszcze papież Franciszek – jest przecież celem naszej podróży w świecie. Kurs więc musi być wytyczony właśnie na Niego. Dlatego On sam nas dziś jeszcze raz tak jasno upomina: jeśli się nie nawrócicie, zginiecie. On sam nas jedocześnie zachęca, że dopóki żyjemy, dopóki idziemy naszą drogą, jest na to wciąż jeszcze czas, że jest po temu wciąż jeszcze pora, że jest wciąż jeszcze okazja, by tak właśnie uczynić. Cechuje Go bowiem – jak usłyszeliśmy dziś w Ewangelii – cierpliwość ogrodnika, który wciąż z nadzieją oczekuje, który cierpliwie czeka, że może jeszcze wydamy owoc. Cechuje Go – jak mówił kiedyś jeszcze papież Franciszek – niekończąca się troska o grzeszników, która jakby miała sprowokować nas do niecierpliwości wobec samych siebie, bo nigdy nie jest za późno, aby się nawrócić, nigdy! Aż do ostatniej chwili: cierpliwość Boga, który na nas czeka. Przed nami więc droga wielkopostnego nawrócenia. Oto teraz czas zbawienia. Od Środy Popielcowej idziemy wielkopostną drogą nawrócenia, idziemy ku świętom wielkanocnym tak, jak za chwilę, po zakończonej Eucharystii, razem pójdziemy za Jezusem Jego drogą krzyżową. Pójdziemy po drogach Pakoskiej Kalwarii aż na sam szczyt, na Golgotę, aby towarzyszyć Jezusowi, który za nas cierpiał i oddał swe życie. Pójdziemy, aby jeszcze raz zrozumieć, że i nasze życie jest przecież drogą i że jakże ważne jest w tym życiu – to jeszcze jedno wielkopostne przypomnienie papieża Franciszka – by nigdy nie stracić z oczu celu. Gdy bowiem tym co nas interesuje ­– wyjaśniał dość obrazowo papież – jest patrzenie na krajobraz lub zatrzymywanie się na posiłek, to daleko nie zajdziemy. Każdy z nas może wiec zadać sobie dziś pytanie: czy w podróży życia szukam kursu? Czy zadowalam się żyjąc chwilą, myśląc tylko o tym, by było mi dobrze, by rozwiązywać pewne problemy i trochę się zabawić? Jaki jest kurs? Być może troska o zdrowie, o którym dziś wielu mówi, że jest najważniejsze, ale prędzej czy później przeminie? Być może majątek i pomyślność? Ale czy właśnie tylko po to, tak naprawdę jesteśmy na tym świecie? Czy tylko po to trudzimy się i idziemy?

Moi Drodzy!

Wielkopostna droga nawrócenia stawia i pozostawia nam jednak nie tylko same pytania. Ona nam bowiem wciąż przypomina – jak napisał w tegorocznym orędziu na Wielki Post papież Franciszek – aby ten błogosławiony czas i tym razem nie upłynął dla nas bezowocnie. Przypomina nam więc, byśmy wołali do Boga, byśmy prosili Boga, aby On sam pomógł nam wejść na drogę prawdziwego nawrócenia. Przypomina nam, że w tej naszej drodze nawrócenia, na naszej drodze życia, nie idziemy nigdy sami. On jest z nami obecny. On jest z nami tak, jak był kiedyś – jak nam to dziś zostało przypomniane przez świętego Pawła Apostoła – z wędrującymi po pustyni Żydami. Oni bowiem – czytaliśmy w Liście do Koryntian – idąc, pili z towarzyszącej im duchowej skały, a skałą był Chrystus. I choć Go jeszcze nie poznali, stało się to zaś wszystko – wyjaśniał święty Paweł – by mogło posłużyć za przykład dla nas. Trzeba bowiem i nam doświadczyć tej samej obecności Boga tak, jak oni, wędrujący przez pustynię w tym wszystkim, co ich wtedy spotkało, co się wydarzyło, czego doświadczyli mogli poznać, że Bóg jest z nimi, że drogi swoje objawił Mojżeszowi, a swoje dzieła synom Izraela. Nawracając się, trzeba nam bowiem nie tylko jeszcze raz odnaleźć kurs życia, ale rozpoznać prawdzie oblicze Tego, który wzywa nas do nawrócenia, który – powtórzmy jeszcze raz za papieżem – jest celem naszej podróży w tym świecie, bo kurs musi być wytyczony właśnie na Niego. Dlatego, Moi Kochani, nawrócenie rozpoczyna się od spotkania. Rozpoczyna się od spotkania tak, jak miało to kiedyś miejsce w życiu Mojżesza. Zaczyna się właśnie wtedy, gdy i my, tak jak kiedyś On, prowadząc owce w głąb pustyni, u stóp Góry Bożej Horeb, zdolni będziemy usłyszeć głos Boga: miejsce, na którym stoisz jest ziemią świętą. Ale ziemia święta to przecież nie jakieś magiczne miejsce, miejsce przedziwnych Bożych fajerwerków: krzew, który płonął ogniem, a nie spłonął od niego, ale właśnie miejsce spotkania, miejsce objawienia Boga, miejsce, w którym słyszmy: Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba (….) Jestem, który jestem. I dlatego ziemia święta to nade wszystko miejsce wyzwolenia, zapowiedź wolności, miejsce, w którym sam Bóg wyrywa i nas z rąk Egiptu i wyprowadza z tej ziemi uciemiężenia i grzechu do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód. Święta ziemia Izraela i nasza ziemia święta. A to my nią jesteśmy. Jesteśmy przecież świątynią Boga, bo Duch Boży mieszka w nas. Jeśli więc nawrócenie zaczyna się od spotkania, jeśli potrzeba do tego właśnie ziemi świętej, to zaczyna się wtedy, gdy i do nas tak, jak kiedyś do Mojżesza mówi Bóg: nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce na którym stoisz, jest ziemią świętą. Nawrócenie zaczyna się więc tak naprawdę wtedy, gdy po raz kolejny w naszym życiu spotykamy Boga. Nawrócenie zaczyna się od spotkania z Bogiem. Nawrócenie zaczyna się od powrotu do Niego całym sercem. Zaczyna się od tego, że i my dostrzegamy, że ta święta ziemia w nas musi stać się na powrót naprawdę świętą, miejscem Boga w nas, i że trzeba nam zdjąć sandały, i że trzeba uwierzyć Temu, który i nas ma moc wyprowadzić z grzechu i śmierci. Nawrócicie się do Mnie – mówi Pan. Do Mnie!

Moi Kochani!

Słowo Boże dzisiejszej trzeciej niedzieli wielkopostnej wzywając nas tak jasno do nawrócenia, wskazuje jednocześnie na to, co jest przeszkodą na tej drodze. List do Koryntian wyraźnie przypomina, że trzeba się pozbyć pragnienia zła. Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali. Bądźcie uważni: niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Papież Franciszek powie, że Wielki Post to czas uwolnienia się od iluzji życia w pogoni za prochem. Ten proch Środy Popielcowej mówi nam bowiem z delikatnością i prawdą: czy wiesz, że z tak wielu rzeczy, które masz na myśli, za którymi codziennie gonisz i o które zabiegasz nic nie zostanie. Nieważne, jak bardzo będziesz się trudził, z życia nie zabierzesz ze sobą żadnego majątku. Sprawy doczesne znikają, jak pył na wietrze. Dobra są tymczasowe, władza przemija, sukces ma swój kres Panująca dziś kultura pozorów prowadząca, by żyć dla rzeczy, które przemijają, jest wielkim kłamstwem. Jest jak ognisty podmuch: gdy się skończy, zostaje tylko popiół. Nie przykrywajmy więc nią, Moi Kochani, prawdziwego życia. Bądźmy uważni! Czuwajmy! Niech ten, kom się zdaje, że stoi, bo całą swoją nadzieję w tym właśnie pokłada, raczej baczy, aby w życiu prawdziwie nie upadł. Ewangelia ostrzega nas przed jeszcze jedną przeszkodą na naszej drodze do nawrócenia. Tu już nie tyle w grę wchodzi panująca dziś kultura pozorów, co zabobonne myślenie słuchaczy. Oni na to zasłużyli, ja natomiast jestem w porządku. Papież Franciszek rozważając kiedyś tę Ewangelię przed południową niedzielną modlitwą Anioł Pański słusznie zauważył, że w takim zabobonnym myśleniu tkwi pokusa, aby przerzucać odpowiedzialność na ofiary, a nawet na samego Boga. Jakże jednak jest złudne i jakże niebezpieczne myślenie, że jeśli zostaliśmy oszczędzeni przez nieszczęścia to właśnie dlatego, że jesteśmy w porządku, że nic nie mamy na sumieniu, że z niczego nie musimy się nawracać. Oni na to zasłużyli, ja natomiast jestem w porządku. Bynajmniej, powiadam wam – mówi nam dziś Jezus – lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. Jezus wzywa więc właśnie nas, swoich słuchaczy, do przemiany serca, do radykalnej przemiany na drodze naszego życia, porzucając kompromisy ze złem i obłudą, aby zdecydowanie wejść na drogę Ewangelii. To nie inni mają się nawracać, ale my sami. Wydarzenia, o których słyszymy nie są po to, aby szukać w nich winy drugich, ale po to, by do nas przemówić, by nasze serca otworzyć, by nas wezwać do nawrócenia. Nie są one po to, by oskarżać innych i doszukiwać się drugiego dna czy dowodów ich winy. Bynajmniej, powtórzę jeszcze raz za Jezusem, lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zgniecie. To przecież nasze sumienie ma zastać wstrząśnięte. Jest takie mocne zdanie w Katechizmie Kościoła Katolickiego, a mianowicie, że serce ludzkie nawraca się, patrząc na Tego, którego zraniły nasze grzechy. Trzeba więc dziś, gdy to wszystko słyszymy, utkwić wzrok w Ukrzyżowanym. Jezus, który na drzewie krzyża płonie miłością – powie papież Franciszek – wzywa nas do życia płonącego z Nim, które nie zatraca się w popiołach świata (…) Czy trudno jest żyć tak, jak On tego żąda? Tak, ale prowadzi to do celu. Ukazuje to właśnie Wielki Post. Zaczyna się od popiołu, ale na końcu prowadzi do ognia Nocy Paschalnej. W ten sposób może wydać owoc także w naszym życiu. Amen.    

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter