Diecezjalne Święto Młodych „Oto ja – uczeń”, 29.09.2018 Września
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka przygotowana (niewygłoszona) na Mszę św. sprawowaną na zakończenie diecezjalnego święta młodych z okazji wspomnienia św. Stanisława Kostki, 29 września 2018, hala sportowa Samorządowej Szkoły Podstawowej nr 1 we Wrześni.
Drodzy Młodzi Przyjaciele
Wysłuchaliśmy Ewangelii. Usłyszeliśmy o tym, co się wydarzyło, gdy Jezus miał dwanaście lat. Wysłuchaliśmy tej Ewangelii tak, jak pewnie i niejednokrotnie słuchał jej też święty Stanisława Kostka. Czy ona w jakiś sposób ukształtowała jego życiowe wybory i decyzje? Pewnie gdyby się dobrze zastanowić, który z fragmentów Ewangelii najlepiej pasuje do historii życia tego Świętego, to może właśnie i ten. Dwunastoletni Jezus, który zostaje w Jerozolimie i w pewnym sensie przeciwstawia się swoim ziemskim rodzicom, bo – jak mówi – powinien być w tym, co należy do Jego prawdziwego Ojca, czyli do Boga. Stanisława Kostka, który wbrew woli rodziców opuszcza Wiedeńskie Kolegium, bo i On rozpoznaje w swoim życiu, że powinien być w tym, co należy do Boga. Wydarzenia jakże podobne do siebie. Ale czy są one podobne tylko dlatego, że wiążą się z jakimś młodzieńczym buntem, pierwszym osobistym wyborem, rozeznaniem tego, co dla mnie jest teraz właściwe i dobre? A może jednak tak podobne decyzje wskazują nam na jakąś głębszą motywację, na coś więcej, na coś ważniejszego niż tyko moja własna decyzja, mój własny wybór i prawo do niego, na to – jak mówimy – że Jezus znaczy więcej i Kostka znaczy więcej. Wydaje mi się, że jest tu jednak rzeczywiście coś więcej. I to właśnie chciałbym teraz z wami z tej Ewangelii i z życia naszego patrona, świętego Stanisława Kostki, odczytać i nad tym się przez chwilę zastanowić.
To prawda, że dziś samo hasło naszego wrześniowego i wrzesińskiego spotkania: oto ja, uczeń, podpowiada nam może nawet trochę inną perspektywę niż ta, którą spotykamy w Ewangelii i w życiu świętego Stanisława Kostki. Mówi jednak może i to, że jako uczniowie jesteśmy otwarci i chcemy się temu właśnie, co mówi nam Ewangelia i życie Kostki, przyjrzeć, a może nawet wziąć z tego coś dla siebie, czegoś się tutaj nauczyć, wyjść stąd bogatsi o pewne doświadczenia, bo uczą nas przecież nie tylko same słowa, nie tylko to, co słyszmy, co jest nam opowiadane, co jest nam przekazywane, ale nade wszystko to, co się wydarza i jaki jest tego sens dla każdej i każdego z nas. Nie będę was zadręczał wyjaśnianiem tego, co rozumiem pod pojęciem uczeń, ale na pewno to znacznie więcej niż szkolna ławka i jakiś konkretny czas w życiu (od września do czerwca). Jezus miał przecież swoich uczniów i święty Stanisław Kostka, w pewnym sensie, należał do Jego uczniów. Bycie uczniem to jednak nie samo miejsce w takiej czy innej grupie czy klasie, ale jakaś wewnętrzna postawa, nasze nastawienie, otwarcie na Tego, który nas uczy i prowadzi. W tegorocznym orędziu do młodych papież Franciszek mówiąc nam o rozeznawaniu swego powołania, opisuje dwie sytuacje, dwa przeciwstawne sposoby na to, jak konkretnie to zrobić. Myślę, że w tym wyjaśnieniu, w tym przykładzie przychodzi nam trochę z pomocą to, co znaczy być naprawdę uczniem. Papież napisał więc, że takie rozeznanie, taka umiejętność, jest nieodzowna, gdy ktoś poważnie pyta i poszukuje własnego powołania. A możemy to zrobić generalnie na dwa sposoby. Pierwszy – cytuję dosłownie za papieżem Franciszkiem – polega na indywidulanym wysiłku introspekcji, którego celem jest lepsze poznanie naszych mechanizmów wewnętrznych, aby się umocnić i osiągnąć pewną równowagę. Osoba – wynik i skutek tego działania – może stać się wówczas silniejsza, ale pozostaje mimo to zamknięta w ograniczonej perspektywie swoich własnych możliwości i poglądów. Wydaje mi się, że dobrze taką postawę wyraziłaby pierwsza część naszego dzisiejszego hasła: oto ja! Drugi sposób, który podpowiada Franciszek, ten właśnie nazwałbym bycie uczniem – oto ja, uczeń! Ten sposób idzie bowiem o krok dalej. W orędziu papież napisał tak: ponieważ powołanie jest wezwaniem Boga, rozeznanie w tym przypadku polega przede wszystkim na otwarciu się na Innego, który wzywa. I to jest postawa W niej – czytamy dalej w papieskim orędziu do młodych – konieczna jest cisza modlitwy, aby wysłuchać głosu Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu. Puka On do drzwi naszych serc, tak jak uczynił z Maryją, pragnie zawrzeć z nami przyjaźń w modlitwie, mówić do nas poprzez Pismo Święte, obdarzyć nas swoim miłosierdziem w Sakramencie Pojednania, aby stać się z nami jedno w Komunii Świętej. A zatem: oto ja, uczeń i już wiecie dlaczego to nasze dzisiejsze spotkanie tutaj we Wrześni, właśnie tak zostało ułożone i tak je od rana razem przeżywacie: spotkanie, przyjaźń w modlitwie, słowo Boże, miłosierdzie w Sakramencie Pojednania i komunia z Jezusem w Eucharystii, we Mszy świętej.
Powracamy zatem do Ewangelii i do życia Kostki, aby odczytać teraz na czym więc polega to coś więcej. Jezus znaczy więcej i Kostka znaczy więcej. Samo wydarzenie jedno i drugie, i to przed chwilą z Ewangelii, i to, które – mam nadzieję – że znacie z historii życia świętego Stanisława Kostki, jest jasne i czytelne. Spróbujmy jednak dać się poprowadzić słowom Jezusa i tym, co potem z tych słów wyniknęło, to znaczy, co było potem, gdy Maryja z Józefem Go odnaleźli, aby zobaczyć, że tak naprawdę w życiu świętego Stanisława Kostki to się także powtórzyło, a może lepiej sprawdziło, i że przecież także może, a nawet powinno się to powtórzyć w naszym życiu, abyśmy tym żyli, bo to jest sprawdzony, przeżyty sposób na życie. Pierwsze to odpowiedź Jezusa: powinienem być w tym, co należy do mego Ojca, co należy do Boga. Kiedyś papież Benedykt XVI rozważając postawę i słowa Jezus z dzisiejszej Ewangelii i w ogóle w Ewangeliach, zauważył, że wolność Jezusa nie jest wolnością liberała. Jest to wolność Syna i tym samym wolność człowieka autentycznie pobożnego. Jako Syn Jezus przynosi nową wolność, nie jest to jednak niczym nie skrępowana swoboda, lecz wolność Tego, który jest całkowicie zjednoczony z wolą Ojca i który pomaga ludziom żyć w wolności opartej na wewnętrznej jedności z Bogiem. Taka też była postawa świętego Stanisława Kostki. On był naprawdę wolny nie dlatego, że się sprzeciwił woli swoich rodziców, że się im postawił, ale dlatego, że był zjednoczony z Bogiem. Pytanie więc i do was i do mnie, czy i my chcemy być tak właśnie wolni? Czy nasza przyjaźń z Jezusem czyni nas wolnymi? Czy my ją tak właśnie przeżywamy? Czy wierzymy, że tylko wtedy naprawdę jesteśmy wolni? Czy to wszystko nas krępuje czy jak w życiu Jezusa i Stanisława Kostki czyni naprawdę wolnymi? A nasza wolność sprawdza się i realizuje nie w jakiś odświętnych wydarzeniach, nie w jakiś wielkich spotkaniach, ale w naszym codziennym, konkretnym życiu. Po spotkaniu z Maryją i Józefem w Jerozolimie, po odnalezieniu Go, Jezus poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu. A tam, dojrzewał, wzrastał w mądrości i łasce u Boga i u ludzi. Ważna jest nasza codzienność. Gdy minęła chwila, kiedy ukazało się to większe posłuszeństwo, w jakim trwał, Jezus wraca do normalnej sytuacji swej rodziny – do pokory zwyczajnego życia i do posłuszeństwa swym ziemskim rodzicom. Wybór Stanisława Kostki, aby – jak mówił kiedyś o nim święty Jan Paweł II – pójść za głosem swego powołania, sprawdzał się w bardzo konkretnej drodze, w jego wędrówce z Wiednia do bawarskiej Dylingi, a potem dalej do Rzymu. Szedł tam nie jak włóczęga czy spragniony przygód wędrowiec, ale jako człowiek, który miał konkretny cel w swoim życiu i który wszystko co robił, podporządkował temu, do czego, jak rozeznał, wezwał go sam Bóg. On do tego konkretnie dorastał, dojrzewał i podejmował bardzo konkretny wysiłek, by się do tego naprawdę dobrze przygotować. Konkret życia i konkret zmagań. Jezus znaczy więcej i Kostka znaczy więcej, to znaczy wzrastanie. Nie żyjemy przecież w jakiej abstrakcyjnej wszechwiedzy, lecz zakorzenieni w naszą konkretną historię, w miejscu i czasie, w fazach naszego życia, naszego dorastania, dojrzewania, i stąd otrzymujemy konkretny kształt. Oto ja, uczeń, wzrastam. I pozostaje jeszcze jedno, może najtrudniejsze, a mianowicie prawda zawarta w tym zdaniu z Ewangelii, że Jezus poszedł z nim i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. Człowiek wolny i dojrzały nie jest samolubnym buntownikiem, ale potrafi tworzyć wraz z innymi wspólnotę, potrafi być z innymi. Jezus nie uciekł przecież z domu. Był i dorastał z Maryją i Józefem. Nie tylko przy nich czegoś się uczył, ale był z nimi razem. Kostka nie wybrał życia włóczęgi czy bezdomnego wędrowca. Wstąpił do Jezuitów. Był i żył we wspólnocie. Jeśli więc Jezus znaczy więcej i Kostka znaczy więcej, to także znaczy, abyśmy chcieli iść razem. Spróbować dostosować swój krok do kroku innych. Oto ja, uczeń, we wspólnocie uczniów, z innymi zdolny do budowania relacji, do życia i do wspólnej drogi. Inny – przypomniał nam w tym roku w swym orędziu do młodych papież Franciszek – to nie tylko przewodnik duchowy, ale także ten, który pomaga nam otworzyć się na wszystkie nieskończone bogactwa egzystencji, jakimi obdarzył nas Bóg. Trzeba więc otwierać przestrzenie w naszych miastach i wspólnotach, aby wzrastać, marzyć, patrzeć na nowe perspektywy. Nigdy nie traćcie smaku radowania się ze spotkania, z przyjaźni, smaku wspólnego marzenia, pielgrzymowania z innymi. Prawdziwi chrześcijanie nie boją się otwierać na innych, dzielić się przestrzeniami życiowymi, przekształcając je w przestrzenie braterstwa.
Święty Stanisław Kostka żył Ewangelią. Z pewnością więc słuchał także Łukaszowej Ewangelii o dwunastoletnim Jezusie w jerozolimskiej świątyni. Co w niej usłyszał dla siebie? Jak odpowiedział na słowa Jezusa? Czy za nimi poszedł? I my słuchaliśmy dziś tych słów razem. Zobaczyliśmy, co mogą dla nas dziś znaczyć. Być w tym, co należy do Boga, to poczuć się umiłowanym synem, umiłowaną córką Jego. Pójść za tym, do czego nas powołuje, do czego wzywa. Pójść konkretnie, codziennie, pośród naszych zadań i zajęć, które nas kształtują, które pozwalają wzrastać i iść razem, z innymi, z tą pewnością – jak napisał nam jeszcze w swym orędziu do młodych papież Franciszek – że łaska Boża jest z nami, że z niej wypływa siła posiadania odwagi w chwili obecnej, odwagi realizowania tego, czego Bóg chce od nas tu i teraz, w każdej dziedzinie naszego życia. Odwagi, by przyjąć powołanie, które ukazuje nam Bóg, odwagi, by żyć naszą wiarą, nie ukrywając jej ani nie pomniejszając. Amen.