80. rocznica śmierci bł. ks. Mariana Skrzypczaka, 5.10.2019 Płonkowo
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 80. rocznicy śmierci bł. ks. Mariana Skrzypczaka, jednego ze 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej, 5 października 2019, Archidiecezjalne Sanktuarium Kapłanów Męczenników w Płonkowie.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
W jednej ze swych homilii, rozważając dzisiejsze Słowo Boże, papież Franciszek zauważył, że ukazuje nam ono dwa istotne aspekty życia chrześcijańskiego: wiarę i służbę. Apostołowie prosząc Jezusa o wiarę: dodaj nam wiary, słyszą dość zaskakującą odpowiedź. Papież Franciszek zauważy, że jest to wprost odpowiedź, która odwraca ich prośbę do góry nogami: Gdybyście mieli wiarę. A zatem Pan Jezus domaga się od nich i od nas, byśmy mieli wiarę. Albowiem wiara jest łaską i darem Boga i zawsze trzeba nam o nią prosić, pamiętając, że łaską przez wiarę jesteśmy zbawieni, a ta pochodzi nie od nas, lecz jest darem Boga. Musi być ona jednak przez nas pielęgnowana. Domaga się zatem wysiłku, w który – jak przypomniał nam dziś Apostoł Paweł w drugim czytaniu – wpisuje się także konkretny i codzienny udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii, dokonywany jednak nie tyle w oparciu o własne siły, ale prawdziwie mocą Bożą. W ten sposób – podążając jeszcze trochę za papieżem Franciszkiem – możemy powiedzieć, że wiara nie jest nigdy jakąś magiczną mocą zstępującą z nieba, nie jest „talentem” otrzymywanym raz na zawsze, ani nawet jakąś supermocą, służącą do rozwiązania naszych życiowych problemów. Nie można jej też nigdy mylić, i nie powinniśmy jej mylić z ludzkim powodzeniem czy dobrym samopoczuciem. Jest bowiem – jak to obrazowo opisuje nam papież – jakby złotą nicią, która wiąże nas z Panem, czystą radością przebywania z Nim, bycia z Nim zjednoczonymi. Jest to zatem dar, który jest wart całego życia, ale przynosi owoce, jeśli wypełniamy naszą rolę. A jaka jest ta nasza rola? Ewangelia wskazuje nam jednoznacznie, że jest nią służba: sługami jesteśmy; wykonaliśmy bowiem to, co powinniśmy wykonać.
Drodzy Siostry i Bracia!
Dzisiejszy wieczór tutaj, w waszym parafialnym kościele, a zarazem przecież w naszym archidiecezjalnym sanktuarium kapłanów męczenników, każe nam wracać do tych szczególnych świadków wiary, a zwłaszcza do tego świadectwa, jakie tutaj, i to właśnie dokładnie osiemdziesiąt lat temu, złożył Jezusowi Chrystusowi błogosławiony ksiądz Marian Skrzypczak. Ten późny wieczór, 5 października 1939 roku, stał się bowiem dla Niego okazją, by dosłownie – jak mówił nam święty Paweł – wziąć udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą. Tak bowiem objawiała się w Nim moc Boża, gdy najpierw dźgnięty bagnetem w udo, a potem zepchnięty po stromych i krętych schodach, wreszcie bestialsko pobity i zmuszony, by biec wzdłuż kościoła w kierunku wsi, znalazł się obok drzwi zakrystii, gdzie dosięgły Go trzy kule raniąc nogę i przebijając serce i głowę. I wszyscy z tego zachowanego nam i przekazanego przez świadków opisu męczeństwa pamiętamy, że towarzyszyło tej męczeńskiej śmierci naszego kapłana szczególne wyznanie, wypisane tutaj ku pamięci na kryjącym Jego relikwie sarkofagu: Jezu, zlituj się (…) przebacz im. Umierał w ten sposób człowiek – mówiąc słowami świętego Pawła – któremu Bóg nie dał ducha lęku czy bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia. Umierał w ten sposób jeden spośród tych stu trzydziestu ośmiu kapłanów naszej świętowojciechowej archidiecezji, których pochłonęło śmiertelne wojenne żniwo, zrodzone z nienawiści i pogardy dla człowieka, owoc zbrodniczego systemu nazistowskiego. Obchodząc w tym roku osiemdziesiątą rocznicę wybuchu tych tragicznych wydarzeń nie możemy zapomnieć o ich męczeńskiej śmierci, a zwłaszcza o ich świadectwie wiary i miłości, a także kapłańskiej służby. Można jeszcze raz za papieżem Franciszkiem powtórzyć, że w ich wypadku wiara była zatem tym darem, który dotknął całego ich życia i je na wskroś przeniknął aż do końca, i przyniósł owoce, wypełnione pasterską służbą oddaną Bogu i ludziom, dosłownie przypieczętowane własną krwią.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
W jednej ze swych wrześniowych katechez wygłaszanych na środowej audiencji generalnej papież Franciszek zauważył, że dzisiaj Kościół jest bogaty w męczenników. Mówił wręcz, że jest ich więcej niż w początkach Kościoła. Męczennicy obecni są wszędzie, a Kościół – jak jeszcze dodał papież – jest nasączony ich krwią. Nie są oni jedynie jakimiś bohaterami. Nie są też – jak to powiedział papież – świętoszkowaci. Są mężczyznami i kobietami z krwi i kości. Są prawdziwymi zwycięstwami. Nie zwyciężają jednak siłą oporu czy ludzkim orężem. Zwyciężają mocą wiary i postawą służby, w której oddaje się swe życie do końca. W zasadzie – jak wskazywał we wspomnianej już homilii papież Franciszek – nie można oddzielać wiary od posługiwania, są wręcz ze sobą ściśle połączone, powiązane ze sobą (…) Kiedy bowiem wiara powiązana jest ze służbą, to serce pozostaje otwarte i młode, poszerzając się w czynieniu dobra. Wówczas wiara, jak mówi Jezus w Ewangelii, staje się potężna i czyni cuda. Jeżeli wiara podąża na tej drodze, to dojrzewa i staje się silną, pod warunkiem, że zawsze pozostaje połączona ze służbą. W podobny sposób i służba, której fundamentem jest żywa wiara. Nie jest ona i nie może być bowiem nigdy owocem jakiś zimnych ludzkich kalkulacji czy wręcz wyrachowania. Papież Franciszek ostrzega nas, że taka postawa w swej istocie powoduje, że człowiek przeznacza dla Boga i dla innych „procenty” swego czasu i serca, nigdy nie przesadzając, a wręcz zawsze starając się coś zaoszczędzić dla siebie. Wydziela więc i skrupulatnie odmierza czas i miejsce, ograniczając się jedynie do tego co naprawdę konieczne. Pozbawiony jest zapału i gorliwości. Objawia się w sercu letnim, które zamyka się w życiu leniwym i gasi ogień miłości. Ale równie niebezpieczna jest postawa służby dla samej służby, technicznego wykonywania tego, co nakazane, takiego zaangażowania i takiej ludzkiej aktywności, że w zasadzie nie wiadomo już komu i po co się służy. Przestrogą na tej drodze będą słowa, którymi Jezus kończy fragment dzisiejszej Ewangelii: słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.
Umiłowani w Panu!
Osiemdziesięciolecie wybuchu II wojny światowej i dziś osiemdziesięciolecie męczeństwa błogosławionego księdza Mariana Skrzypczaka są okazją do wdzięczności za świadectwo wiary naszych współczesnych męczenników. I nasz diecezjalny Kościół jest w nich przecież bogaty, od tego pierwszego, czyli od świętego Wojciecha, którego świadectwo męczeńskiej krwi niejako przypieczętowało przyjęty przez nas chrzest. Nasz Kościół nasączony jest krwią męczenników, wśród których znajduje się ośmiu błogosławionych kapłanów męczenników drugiej wojny światowej. W ich zaś postawie zwieńczonej palmą męczeństwa jak w przysłowiowej soczewce odbija się właśnie wiara powiązana ze służbą. Prosimy dziś, tutaj, u stóp męczennika, błogosławionego księdza Mariana, aby i w naszym życiu wiara owocowała postawą służby Bogu i drugiemu. Owocem wiary jest bowiem miłość, a owocem miłości służba do końca. Amen.