750-lecie lokacji Węglewa, 4.12.2016 Węglewo

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 750-lecia lokacji Węglewa, z wprowadzeniem relikwii bł. Marii Karłowskiej, 4 grudnia 2016, parafia pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Węglewie.

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Od początku tegorocznego Adwentu towarzyszy nam, przypomniane już w minioną pierwszą niedzielę, wezwanie: czuwajcie, bądźcie gotowi. Adwent to czas oczekiwania na przyjście Pana. Temu wezwaniu z kolei wtóruje dziś, w drugą niedzielę Adwentu, następne: nawracajcie się, przygotujcie drogę Panu. Adwent to bowiem także czas przygotowania na przyjście Pana. Samo oczekiwanie może niekiedy wyrodzić się w jakieś zniechęcenie czy zgorzknienie. Na tyle rzeczy przecież czekaliśmy już w naszym życiu i wciąż czekamy. Jedne oczekiwania i nadzieje się spełniły, inne okazują się iluzoryczne i nas rozczarowały. Jedne były i są dla nas powodem radości, inne rozgoryczenia, a może nawet frustracji czy rozpaczy. Jedne pozwoliły zrobić nam odważnie następny krok, inne zatrzymały nas w drodze. Dobrze zatem wiemy i rozumiemy, że naszym ludzkim oczekiwaniom tak często towarzyszy niepewność i kruchość. Dziś jednak stajemy nie wobec tego, co ludzkie, ale tego, co Boże. Słuchając wspólnie Słowa Bożego i my przecież przyjmujemy – jak przypomniał nam Apostoł Paweł – że to, co niegdyś zostało napisane, zostało napisane także dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję. Adwent jest bowiem czasem nadziei. Odnajdujemy ją w tym, co mówi nam sam Bóg, do czego On nas wzywa i zachęca, co nam ukazuje. A mówi nam, że w Jezusie Chrystusie już przyszedł do człowieka, że go szuka, że przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie nas odkupił i zbawił, i że – jak nam to przypomniał w minioną niedzielę papież Franciszek – Pan stale nas nawiedza, każdego dnia, podąża obok nas i jest to obecność pocieszenia, a także, że kiedyś – jak wierzymy – powróci On w swej chwale i wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże. Oczekujemy bowiem z nadzieją – i powtarzamy w Wyznaniu wiary każdej niedzieli – powtórnego przyjścia Chrystusa i życia wiecznego.

Siostry i Bracia!

Druga niedziela Adwentu wzywa nas więc do przygotowania na przyjście Pana. Oczekiwanie nie jest bowiem i nie może być tylko jakimś biernym wyglądaniem na to, co się ma nam przydarzyć. Nasza gotowość sprawdzać się będzie w konkretnym czynie, w nawróceniu naszego serca. Zapowiadając Tego, który przychodzi, który – jak wskazuje nam Ewangelia – chrzcić nas będzie Duchem Świętym i ogniem, święty Jan Chrzciciel woła: nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie (…) przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki. Rozumiemy, że w tych janowych wezwaniach zawiera się prawda, że przychodzącego do nas Boga przyjąć możemy tylko przemienionym, nawróconym i otwartym sercem, że potrzebne jest nam więc wewnętrzne uzdrowienie, że i my, jak kiedyś wspomniani w Ewangelii ludzie z Jerozolimy, Judei i całej okolicy nad Jordanem, mamy w tym czasie wyjść z naszych własnych przyzwyczajeń, ograniczeń, utartych schematów postępowania, porzucić i opuścić to, co naznaczone jest naszym egoizmem, grzechem, słabością, aby udać się w duchową drogę, by przyjąć wezwanie do nawrócenia, do przemiany naszego serca, do spotkania z Panem, który ma moc nas zbawić. Głos Jana Chrzciciela wzywający nas do takiej wewnętrznej przemiany rozbrzmiewa również dziś. Brzmi on i rozlega się tak jak wtedy, na pustyni naszego życia, a więc wszędzie tam, gdzie potrzebujemy tej prawdziwie uzdrowieńczej mocy. Pustynia jest bowiem symbolem przeżywanych przez nas trudności, zmagań, a nade wszystko zła i grzechu, które sprawiają, że trudno w takim miejscu o prawdziwe życie. Nie ma tam ku temu ani szans ani warunków. W tych wszystkich sytuacjach rozlega się głos wołającego. Adwent zatem to czas przebudzenia, czas nawrócenia, czas powrotu do Boga, który sam w Jezusie Chrystusie wychodzi nam naprzeciw. Jego przyjście – jak czytaliśmy w proroctwie Izajasza w pierwszym czytaniu – przynosi zbawienie i zapowiada szczególny czas łaski i błogosławieństwa. Zła czynić nie będą ani działać na zgubę (…) bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze. Apostoł Paweł wskazuje wprost w ten sposób na wypełnienie obietnic i okazane nam w Jezusie Chrystusie miłosierdzie. Przypomina nam o wierności samego Boga. To On nas przygarnia i sprawia, że wzorem Chrystusa możemy teraz żywić do siebie te same uczucia i zgodnie jednymi ustami wielbić i wychwalać Boga i Ojca, Pana naszego Jezusa Chrystusa. Do takiej postawy zdolny jest zatem ten człowiek, który się nawraca, którego serce zostaje przemienione miłością i łaską Tego, który przychodzi, który odpowiada, by wyjść Mu na spotkanie.

Umiłowani w Panu!

W adwentowym czasie oczekiwania i przygotowania przeżywamy dziś w tej parafialnej wspólnocie szczególny czas i dar łaski i dziękczynienia. Pragniemy bowiem razem podziękować Bogu za początki waszej miejscowości i wspomnieć pierwszy kościół w Węglewie. Historia uczy nas, że 750 lat temu, w 1266 roku Bolesław Pobożny, ustanowił tutejszą wieś na prawie średzkim i zobowiązał ówczesnego sołtysa do wybudowania tutaj pierwszego kościoła. I choć wzmianki o ludziach, którzy żyli na tych terenach są niewątpliwie dużo starsze, bo sięgać mogą nawet początków naszej historii związanej z pobliskim Ostrowem Lednickim, a wiec również początków Chrztu Polski, to jednak właśnie od czasu tej królewskiej lokacji Węglewo zaczęło się jeszcze bardziej dynamicznie rozwijać. Wasza historia, historia Węglewa, związana jest niewątpliwie z zabytkowym kościołem i utworzoną tutaj parafią pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej. Dziś niejako na przedłużeniu Jej listopadowego liturgicznego wspomnienia, pragniemy uczcić Patronkę waszej parafii. Przychodzi do nas w jakiś symboliczny sposób w towarzystwie, w otoczeniu dwóch innych świętych kobiet, świętej Barbary, której tradycyjnie ten dzień, 4 grudnia jest w Kościele poświęcony i bł. Marii Karłowskiej, której relikwie pragniemy przyjąć i uroczyście wprowadzić do Waszej parafii. Męczennice, święta Katarzyna i święta Barbara, przypominają nam o świadectwie wiary, które płynie z przyjęcia Chrystusa. Oddały za Niego swe życie. Choć różne były koleje ich losu, różne miejsca, w których żyły i pewnie różne również okoliczności ich męczeńskiej śmierci, to jedno niewątpliwie pozostaje wspólne, jedno je łączy. Ponad miłość doczesnego życia, postawiały miłość do Chrystusa. Nakłaniane w różny sposób do zdrady i zaparcia się wiary, do końca okazały się wierne. Z kolei błogosławiona Maria Karłowska, jak pisał o niej w 1935 Kurier Warszawski, była gwiazdą na horyzoncie polskiego miłosierdzia. Jedną z tych, co zapalone bywają ręką Wszechmocnego po to, aby ludzie nie wierzyli w wieczne trwanie ciemności i mieli odwagę żyć do rana. Jej ofiarność, zaangażowanie i konkretna posługa na rzecz pokrzywdzonych i wykorzystanych kobiet nie tylko zaskarbiły sobie ich wdzięczność, ale przyczyniały się do budzenia wrażliwości w sercach innych. Ona czynionym miłosierdziem zarażała drugich. Była w pewnym sensie prekursorką wspominanej przez papieża Franciszka kultury miłosierdzia. Gdy po uroczystym zakończeniu Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia wszyscy jesteśmy wzywani do tego, aby dawać świadectwo o miłosierdziu, by tworzyć kulturę miłosierdzia, pragniemy wpatrywać się w przykład Jej odważnego i pełnego poświęcenia życia. Wnoszone uroczyście do waszego parafialnego kościoła relikwie bł. Marii stanowią wezwanie, by Ją w tym, co czyniła dla drugich konkretnie naśladować. Nie chodzi jednak o to, by z nostalgią wspominać i wracać do sytuacji, które były charakterystyczne dla Jej czasów, by je kopiować, ale – jak przypomniał nam w swym Liście Apostolskim Misericordia et Misera napisanym po zakończeniu jubileuszu papież Franciszek – by zrobić miejsce wyobraźni miłosierdzia, aby stworzyć wiele nowych dzieł będących owocem łaski. Kościół – mówił jeszcze papież – potrzebuje dziś konkretnych uczynków miłosierdzia, które byłyby wymownym wyrazem owocności miłości Chrystusa i wspólnoty, która Nim żyje (….) Dlatego Kościół musi być zawsze czujny i gotowy do odkrywania nowych uczynków miłosierdzia i wypełniania ich z wielkodusznością i entuzjazmem.

Drodzy Siostry i Bracia!

Świadectwo wierności Chrystusowi aż po męczeństwo, a także świadectwo miłości i miłosierdzia świadczonego drugim, mają już same w sobie ewangelizującą moc. Przypominają, że Chrystusa i Jego Ewangelię głosimy nie tyle słowem, lecz naszym życiem. Rozpoczęty co dopiero nowy rok duszpasterski zachęca nas, by właśnie w ten sposób iść i głosić innym orędzie zbawienia, żeby – jak przypominał nam dziś Apostoł Narodów – ludzie za okazane sobie miłosierdzie uwielbiali Boga. Wiara poświadczona naszymi uczynkami jest najlepszym sposobem głoszenia Jezusa i Jego Ewangelii. Jest niczym sól dla ziemi, która nadaje jej smak i światło, które rozświetla panujące ciemności. Ukazuje innym miłosierne oblicze Boga i sprawia – jak śpiewaliśmy w psalmie – że Jego imię trwa na wieki (…) Jego imieniem wzajemnie się błogosławią. Niech więc nasze dzisiejsze dziękczynienie i przykład świętych, które wspominamy, zachęcą nas do odważnego świadectwa naszej wiary i miłości. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter