650-lecie parafii, bierzmowanie, 23.06.2019 Orchowo
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji odpustu parafialnego i jubileuszu 650-lecia parafii pw. Wszystkich Świętych w Orchowie, z udzieleniem sakramentu bierzmowania młodzieży, 23 czerwca 2019, kościół pw. Wszystkich Świętych w Orchowie.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,
Dokładnie 650-lat mija od czasu, gdy niejaki Mikołaj z rodu Rogalów, chorąży gnieźnieński i dziedzic na Wólce i Orchowie, nakazał spisać akt fundacyjny na budowę i uposażenie dwóch kościołów na terenach swoich wsi: w Wólce i Orchowie. Podpisał się pod nim razem ze swoją żoną Katarzyną, a następnie wystawił kościoły – jak sam zaznaczył – w nadziei zbawienia naszego i naszych przodków. I tak zaczęła się długa historia parafii pw. Wszystkich Świętych, świętującej naprawdę poważny jubileuszu. W ten sposób Przewodnik Katolicki na dzisiejszą niedzielę zapowiadał wydarzenie, w którym uczestniczymy. Jesteśmy bowiem razem, aby dziękować Panu Bogu za wasz parafialny kościół i za początki, ustanowionej wraz z jego powstaniem 650-lat temu, tutejszej wspólnoty parafialnej. Nasze dziękczynienie składamy Panu Bogu, przyzywając wstawiennictwa Wszystkich Świętych, a zwłaszcza dziś świętego Jana Chrzciciela, który szczególnie tutaj nam patronuje. Jesteśmy niejako w wigilię uroczystości narodzenia świętego Jana Chrzciciela. To jedyna w swoim rodzaju uroczystość. Oprócz bowiem uroczystości Narodzenia Chrystusa Pana, oprócz Bożego Narodzenia, tylko dzień narodzenia Najświętszej Maryi Panny i właśnie świętego Jana Chrzciciela, jest w Kościele tak uroczyście obchodzony. W przypadku innych świętych, pozostałych wszystkich świętych, wspominamy najczęściej dzień ich śmierci, czyli uroczyście obchodzimy ich narodziny dla nieba. Sam Jezus mówiąc, że między narodzonymi z niewiasty nie powstał większy od Jana Chrzciciela, wskazał już w pewnym sensie na wyjątkowość postaci swego poprzednika, na tego, który zapowiadał Jego przyjście. Jan Chrzciciel był bowiem głosem, wysłanym, aby zapowiadać Słowo Wcielone. Dlatego też – jak zauważył kiedyś papież Benedykt XVI – wspomnienie jego narodzenia oznacza w rzeczywistości uczczenie Chrystusa, wypełnienie obietnic wszystkich proroków, z których Chrzciciel był największy, powołany – jak mówi nam Ewangelia – by przygotował drogę swemu Panu.
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Papież Franciszek powiedział kiedyś, że narodzenie świętego Jana Chrzciciela to wydarzenie, które rzuca światło na życie jego rodziców, Elżbiety i Zachariasza, opromieniając radością i zdumieniem jego krewnych i osoby bliskie, a nawet – jak mówi nam dziś jeszcze sama Ewangelia – dosłownie wszystkich, którzy o tym słyszeli. I dla nas wszystkich więc, a zwłaszcza dla waszej wspólnoty, której przecież patronuje święty Jan Chrzciciel, dzień jego narodzenie rzuca każdego roku szczególne światło również na wasze życie. O czym mówi nam więc dziś, także w tym uroczystym dniu jubileuszu 650-lecia istnienia waszej parafii to janowe światło? Co możemy w nim, w tym właśnie świetle, tak naprawdę jeszcze lepiej i dokładniej, zobaczyć? Co nam ono dziś przynosi? I w jaki sposób oświeca drogę tych młodych ludzi, którzy za chwilę przez włożenie rąk biskupa i modlitwę Kościoła, otrzymają, w sakramencie bierzmowania, Ducha Świętego? Światło, jakie bije z narodzenia świętego Jana Chrzciciela, ukazuje nam najpierw, że On jest lampą, która płonie, ale nie światłem i źródłem światła. Pytany nad Jordanem przez ludzi: kim Ty jesteś, będzie pokornie odpowiadał: Ja nie jestem Mesjaszem (…) po mnie idzie Ten, który większy jest ode mnie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała na nogach. Tak odpowiadając, Jan Chrzciciel nie będzie uzurpował sobie miejsca, które do niego nie należy. Nie będzie, powodowany pokusą pychy czy jakąś zarozumiałością, promował samego siebie zamiast Jezusa. Nie sięgnie, niesiony uwielbieniem tłumów, które do niego nad Jordan przychodziły, po ludzką władzę. Pokornie będzie powtarzał: po mnie idzie mocniejszy ode mnie. To On, Jezus, jest Tym, którego – jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – zwiastował prorok Izajasz. To On, Jezus, jest tym szczególnym i pierwszym powołanym przez Ojca, obdarzonym zbawczą mocą i siłą, który wzywa ludzi do nawrócenia i gromadzi nie tylko Izraela, ale wszystkie narody. W Nim, w Jezusie, jest więc światło, które oświeca wszystkie ludy i narody. W Nim jest zbawienie, które dociera aż do krańców ziemi. W Nim jest życie, w którym i my wszyscy, przez chrzest święty, mamy swój udział. Bóg bowiem – jak zapowiadał Izajasz – nie tylko wspomniał na to imię, ale w imieniu Jezusa wyprowadził – jak głosił z kolei w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej Apostoł Paweł – również dla nas Bóg bowiem w Jezusie Chrystusie, swoim Jednorodzonym Synu dał nam zbawienie, gdyż nie ma pod niebem innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. Idziemy więc w Jego imię. Idziemy jako ci, których to imię jednoczy. Idziemy jako ci, których łączy święty chrzest i wiara w Jezusa Zmartwychwstałego. Idziemy jako świadkowie tej prawdy, powołani i posłani, aby głosić zbawienie światu. Łączy nas Jezus Chrystus. Wspólnota, którą stanowimy, parafia, jest więc wspólnotą ludzi, których łączy Jezus Chrystus. W ten sposób od początku istnienia Kościoła – jak wyjaśnia nam w swoich katechezach papież Franciszek – dwunastu ukazuje w Dziejach Apostolskich styl Pana. Są oni wiarygodnymi świadkami Chrystusowego dzieła zbawienia i nie ukazują światu swej własnej rzekomej doskonałości, ale dzięki łasce jedności sprawiają, że pojawia się Inny, który teraz żyje w nowy sposób pośród swego ludu. Kto nim jest – Pan Jezus. Apostołowie postanawiają więc żyć pod panowaniem Zmartwychwstałego w jedności między braćmi, która staje się jedyną możliwą atmosferą autentycznego daru z siebie. I to jest właśnie – jak mówi papież Franciszek – prawdziwe DNA wspólnoty chrześcijańskiej, DNA Kościoła, DNA każdej parafii.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia! Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele, Kandydaci do Bierzmowania!
Skoro narodzenie świętego Jana Chrzciciela rzuca światło na życie nie tylko Elżbiety i Zachariasza, ale nas wszystkich, spójrzmy jeszcze raz, w świetle dzisiejszej Ewangelii, jaką reakcję wywołuje ono w sercach ludzi. W sercu Elżbiety i Zachariasza rodzi niezwykłą i, jak widzimy, przez wielu wprost niezrozumiałą stanowczość. Wbrew temu, co było rodową tradycją, matka i ojciec, upierają się, by nadać dziecku imię Jan. W ten sposób pokazują, że bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi. Oni bowiem idą prawdziwie za Bożym światłem, za tym, co sam Bóg im wskazał, nawet jeśli to światło prowadziło ich przez ciemną dolinę niezrozumienia i odrzucenia. Wszystkim zaś, którzy są świadkami tego wydarzenia lub którym o nim – jak zapisuje Ewangelista – opowiadano, towarzyszy – zauważy papież Franciszek – radosne uczucie zdumienia, zaskoczenia i wdzięczności. Dla papieża reakcja ówczesnych ludzi na wydarzenie narodzenia Jana Chrzciciela, zawiera w sobie jeszcze głębsze przesłanie. Bo to w nim jest także to światło, które wydobywa to, co istotne w naszym przeżywaniu wiary. Albowiem wierny lud Boży – powie papież – jest zdolny do przeżywania wiary z radością, z uczuciem zdumienia, zaskoczenia i wdzięczności. Kościół, a w nim każda parafia, jest miejscem takiego właśnie przeżywania wiary. Mamy być świadkami wiary, którą przeżywamy właśnie tak: z radością, ze zdumieniem i z wdzięcznością. I choć to prawda – pisał na innym miejscu ten sam papież – że radości wiary nie przeżywa się w ten sam sposób na wszystkich etapach i w każdych okolicznościach życia, nieraz bardzo trudnych, to jednak trzeba niekiedy sobie i innym przypomnieć, może także dziś, gdy świętujemy jubileusz 650-lecia istnienia tej parafii, że są pewnie i tacy, którzy – jak to trafnie wskazał sam papież – zdają się żyć Wielkim Postem bez Wielkanocy. Dlatego Ojciec Święty, właśnie dziś, właśnie w tym dniu, w którym wydarzenie narodzenia świętego Jana Chrzciciela, rzuca światło i na nasze życie, proponuje, abyśmy i my zapytali siebie: jaka jest moja wiara? Czy jest to wiara radosna, czy też wiara zawsze taka sama, wiara „płaska”? Czy ogarnia mnie zdumienie, gdy widzę dzieła Pana, kiedy słucham o ewangelizacji lub życiu jakiegoś świętego, albo kiedy widzę tak wielu ludzi dobrych: czy czuję wewnętrzną łaską, czy też nic się w moim sercu nie porusza? Czy potrafię odczuć pociechę Ducha Świętego, czy jestem zamknięty? Jaka jest moja wiara? Czy jest radosna? Czy jest otwarta na niespodzianki Boga? Czy zakosztowałem w mej duszy zdumienia, które budzi obecność Boga, uczucia prawdziwiej wdzięczność?
Moi Drodzy!
Ci młodzi ludzie, nasi nieco młodsi siostry i bracia, wypowiedzieli przed chwilą swoją prośbę, by Duch Święty umocnił ich w wyznawaniu wiary i życiu według jej zasad. On za chwilę przyjdzie, zstąpi na was, Moi Drodzy Młodzi Przyjaciele i to tak samo, jak uczynił to w Wieczerniku. Zstąpi na was Duch Święty, aby wiara wasza była radosna, pełna zdumienia i wdzięczności. Świadków takiej wiary oczekuje dziś świat. Świadków takiej wiary potrzebuje dziś Kościół, potrzebuje tutejsza parafia, czcigodna i bogata przeszłością jubilatka, ale przecież żywa i mocna wiarą wszystkich żyjących tutaj ludzi. Jeśli bowiem w chrzcie świętym – tłumaczył nam w swych katechezach o bierzmowaniu papież – Duch Święty zanurza nas w Chrystusa, to w bierzmowaniu Chrystus napełnia nas swoim Duchem, konsekruje nas na swoich świadków, uczestników tego samego źródła życia i misji, Jego misji w tym świecie. Z Jezusem Chrystusem radość zawsze się rodzi i odradza, bo ci, którzy pozwalają, aby ich zbawił, zostają wyzwoleni z grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. I żyją w tym świecie, w tak trudnym dziś przecież świecie, w tak wymagającym i oceniającym nas wszystkich, wiarą radosną, pełną zdumienia i wdzięczności. Amen.