50-lecie koronacji figury MB Lipskiej, 2.07.2019 Lipy k. Lubawy
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej podczas uroczystości odpustowych ku czci Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny oraz 50. rocznicy koronacji figury Madonny z Dzieciątkiem, 2 lipca 2019 Lipy k. Lubawy (diecezja toruńska).
Dzieweczko Lipska
w Lipowej Lubawie,
co łzę z żywicy chronisz pod rzęsami
módl się za nami (Ks. Jan Twardowski)
Najdostojniejszy Księże Biskupie Wiesławie, Pasterzu Diecezji Toruńskiej,
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie, Biskupi i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Czcimy dziś Najświętszą Maryję Pannę w tajemnicy Jej nawiedzenia w domu świętej Elżbiety. Ewangelia świętego Łukasza, którą odczytaliśmy, opowiada nam, że po zwiastowaniu, po wypowiedzeniu swojego „tak” Panu Bogu, Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry, do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Przyjąwszy zwiastowanie anioła i odpowiedziawszy swoim „tak” na powołanie, by stać się Matką Zbawiciela, powstała i udała się w pośpiechu, żeby odwiedzić swoją kuzynkę Elżbietę, która była już w szóstym miesiącu ciąży. W czasie tegorocznego spotkania z młodymi w Panamie, papież Franciszek wskazał nam, że w swojej decyzji Maryja dobrze wiedziała, co czuło jej serce, wiedziała czym jest miłość i odpowiedziała: oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według Twego słowa. Serce Maryi, tak otwarte i czułe na Pana Boga, tak głęboko przeniknięte miłością do Niego, było od początku także sercem otwartym i czułym dla drugiego człowieka. Było to serce, które nie znało – jak nam przypomniał jeszcze w Panamie papież Franciszek – jakiejś biernej lub zrezygnowanej akceptacji. Maryja – mówił papież – nie znała tego wyrażania: widzimy, co się dzieje. Było bowiem w Niej serce osoby prawdziwie zaangażowanej, otwartej i gotowej podjąć ryzyko, osoby zdolnej w swym życiu przezwyciężyć obawy i lęk, pojawiające się z powodu braku wcześniej zapewnionej jasności i bezpieczeństwa. Ona naprawdę – jak to trafnie ujął papież – nie kupiła sobie ubezpieczenia na życie. Ona się zaangażowała i dlatego jest silna, dlatego jest wpływową, jest osobą wpływową Boga. „Tak” i chęć służenia były silniejsze niż wątpliwości i trudności.
Umiłowani Siostry i Bracia!
Czcząc dziś Maryję w tajemnicy Jej nawiedzenia w domu świętej Elżbiety, dziękujemy Panu Bogu na tym świętym miejscu za to, że pięćdziesiąt lat temu, 2 lipca 1969 roku, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Metropolita Gnieźnieński i Warszawski, Prymas Polski, w otoczeniu biskupów, kapłanów, osób konsekrowanych i tak licznie wówczas zgromadzonych wiernych, ukoronował tutejszą, łaskami słynącą figurę Maryi i Dzieciątka Jezus. Koronując postaci Jezusa i Maryi, wyrzeźbione przed wiekami z lipowego drzewa, przed którymi modliły się całe pokolenia przybywające do Sanktuarium w Lipach, zauważył, że to dzieło dziś dokonane jest wyrazem zbiorowej wdzięczności za łaski, nie wszystkie może ujawnione, ale licznie udzielone Wam, waszym ojcom i dziadom – całej Ziemi Lubawskiej, wszczepionej w nadprzyrodzony organizm Świętego Kościoła Diecezjalnego Chełmińskiego, a dziś Kościoła Diecezji Toruńskiej. Uroczystości złotego jubileuszu koronacji, który dziś przeżywamy, są więc teraz również i dla nas, dla obecnego pokolenia pielgrzymów przybywających co roku tutaj, na to maryjne święto, okazją do naszej wdzięczności za łaski, tak hojnie nadal tutaj, udzielane. Wśród tych Bożych łask, idąc wiernie za myślą Prymasa Tysiąclecia wyrażoną w jego koronacyjnej homilii, chciałbym dziś przypomnieć i przywołać jeszcze raz te, na które wskazał wówczas Ksiądz Prymas. Pierwszą z nich, płynącą z samej obecności Maryi w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, jest świadomość obecności Jezusa Chrystusa w naszym życiu. Ona, Służebnica Pańska – mówił tutaj pięćdziesiąt lat temu Kardynał Stefan Wyszyński – przypomina nam Chrystusa, o którym może już zapomnieliśmy. Człowiek współczesny tak często bowiem zapomina dziś Chrystusa. Być może – jak wskazał nam nie tak dawno, bo w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła, papież Franciszek – jesteśmy nadal nawet ciekawi Jezusa, interesujemy się sprawami Kościoła lub wiadomościami religijnymi. Otwieramy witryny i gazety i rozmawiamy o rzeczach świętych. Ale w ten sposób pozostajemy na poziomie: co mówią ludzie, sondaże, statystyki, na poziomie przeszłości. Jezusa to mało interesuje – tłumaczył papież – bo nie chce On reporterów ducha, a tym bardziej chrześcijan z okładki, statystyk. On szuka świadków, którzy codziennie Mu mówią: Panie, Ty jesteś moim życiem. Jezus szuka świadków. On chce świadków. Nasza Lipska Pani, przypominając nam Jezusa, dosłownie wskazując nam na Niego, wciąż szepce: cokolwiek wam Syn mój każe, czyńcie. On szuka świadków. Ona zaś – jak wskazywał Prymas Tysiąclecia – sama, jako pierwsza, daje nam przykład niezwykłej wierności, ofiary, poświęcenia, miłości i służby – cnót tak bardzo potrzebnych współczesnemu światu. Ona daje nam więc przykład i jednocześnie nas wzywa do pójścia tą drogą. Umacnia nas również na niej swą matczyną obecnością, swoim wstawiennictwem u Jezusa, uproszonymi nam u Niego łaskami: wierności, ofiary, poświęcenia, miłości i służby. Wracając do naszych domów, niesiemy bowiem nie tylko wspomnienie tego, kim Ona, Matka Jezusa i nasza Matka, jest dla nas, ale i to konkretne wezwanie: idź, i ty czyń podobnie. Bądź zatem w swym życiu wierny! Służ swoim życiem i powołaniem! Przekraczaj swoje słabości i ofiaruj siebie bez lęku Bogu i drugiemu człowiekowi! Zaangażuj się i zobacz – jak wołał do młodych w Panamie papież Franciszek – że ten świat naprawdę może być lepszy, gdy będzie więcej osób, które są gotowe i mają odwagę nieść w łonie jutro i uwierzyć w przemieniającą moc Bożej miłości.
Drodzy Siostry i Bracia!
Prymas Tysiąclecia mówiąc nam, że Maryja przypomina nam Chrystusa, że wciąż nam mówi: jest Syn mój, Zbawiciel świata. Patrzcie, niosę Go na moich ramionach. Daję Go wam, weźcie Go. Jak oddałam na Krzyż z woli Ojca, tak dziś wam Go oddaję. Bierzcie Syna mojego, który przyjął postać Sługi z moich dłoni – Służebnicy Pańskiej (…) przypomina nam nasze człowieczeństwo i powołanie do godności Dzieci Bożych. Jej Obraz przypomina każdemu z nas, co powiedziano o Jej Synu: Oto człowiek, i co dzisiaj – jak wskazywał Prymas Tysiąclecia – trzeba nam powiedzieć, i potwierdzić jako najszczytniejsze i najwspanialsze określenie: oto człowiek. Maryja więc tak, jak przypomina nam Chrystusa, tak też przypomina nam człowieka. Przypomina nam o naszej ludzkiej godności, o godności nas, dzieci Bożych. Przypomina nam o godności każdego mężczyzny i kobiety, o godności młodzieńca i dziewczyny, o godności dziecka i o szacunku dla jego integralności, nienaruszalności jego intymnych granic i jego cielesności. Ona przypomina nam człowieka. Przypomina, że jedynym sposobem odniesienia do drugiego człowieka – jak usłyszeliśmy dziś od świętego Pawła – jest miłość bez obłudy, przebaczenie i wzajemna życzliwość, cierpliwość i zgodność we wzajemnych uczuciach, a nade wszystko pokora. Kiedy bowiem – mówił nam papież Franciszek – uważamy się za lepszych od innych, to jest początek końca. Pan bowiem – dodawał papież – nie czyni cudów z ludźmi uważającymi się za sprawiedliwych, ale z tymi, którzy wiedzą, że są potrzebującymi. To także ci, którzy potrafią doceniać zalety innych bez złości i zazdrości. Zazdrość powoduje gorycz wewnętrzną. To ocet na sercu – mówi papież Franciszek – wiele razy mam ochotę zapytać – dodał – co dziś piłeś na śniadanie – kawę z mlekiem czy też ocet? Bo zazdrość jest gorzka. Sprawia, że życie jest gorzkie. Jakże natomiast pięknie jest widzieć, że należymy do siebie nawzajem, ponieważ dzielimy tę samą wiarę, tę samą miłość, tę samą nadzieję, tego samego Pana. Należymy do siebie: to wspaniała tajemnica naszego Kościoła – braterstwo!
Umiłowani Czciciele Matki Bożej Lipskiej!
Sprowadziła nas dziś, tutaj, wdzięczność za dar koronacji tej przepięknej Figury Maryi i Dzieciątka Jezus. Sprowadziła nas Maryja, błogosławiona, w której życiu i powołaniu, spełniły się słowa powiedziane Jej od Pana. Wraz z Nią, z kobietą która obecna pośród nas, w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, przypomina nam Chrystusa i przypomina nam człowieka, abyśmy pamiętali i nie zapomnieli, wysławiamy Pana za wielkie rzeczy, które w Jej i w naszym życiu uczynił. A my, wezwani dziś przez Nią, do prawdziwie odważnych decyzji, do bycia świadkami Chrystusa i miłośnikami człowieka, ufamy, że i nad nami Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie i będzie moc i Jego łaska nad tymi, którzy się Go boją. Błogosławiona, iżeś uwierzyła – wołał pięćdziesiąt lat temu, w dniu koronacji, Prymas Tysiąclecia – i dodał, że i my błogosławieni, gdy naśladować będziemy w naszej wierności, w spokojnej służbie Świętą Bożą Rodzicielkę, Świętą Bożą Wspomożycielkę, Służebnicę Pańską. Amen.