450-lecie Wyższego Seminarium Duchownego, 12.10.2019 Włocławek

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem abp. Salvatore Pennacchio z okazji 450-lecia Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, 12 października 2019, katedra we Włocławku. 

W swej monumentalnej monografii dotyczącej dziejów prymasów Polski, historyk kapituły gnieźnieńskiej ks. dr Jan Korytkowski wspomina, że gdy po zgonie biskupa kujawskiego Mikołaja Wolskiego, w roku 1567 król Zygmunt August oddał osieroconą stolicę biskupią we Włocławku czterdziestosiedmioletniemu wówczas biskupowi Stanisławowi Karnkowskiemu, przyszłemu prymasowi Polski, wyborem tym kierowała ręka Boskiej Opatrzności, gdyż odpowiedniejszego biskupa diecezja kujawska życzyć sobie nie mogła. Przychodził wówczas bowiem do Włocławka biskup pełen gorliwości apostolskiej, gotowy, by podjąć konieczne i palące wręcz reformy, mający – jak napisał Ksiądz Jan Korytkowski – wiarę gorącą, żarliwość o zbawienie dusz swej opiece powierzonych, a nadto mocną ufność w pomoc najwyższego Pasterza niebieskiego. Naznaczony tymi właśnie przymiotami, włocławski pasterz nie tylko zatroszczył się wówczas o to, aby usunąć nadużycia i – poprzez postanowienia zwołanego już w 1568 roku diecezjalnego synodu – sam zaangażował się, aby przywrócić prawdziwie ewangelicznego ducha ówczesnemu duchowieństwu, ale – jak zauważa dalej Ksiądz Korytkowski – pragnąc wychować dla diecezji gorliwych pasterzy i dzielnych wiary świętej naprzeciw błędom obrońców, założył seminarium duchowne, uposażywszy je dobrami biskupimi Witowem i Zblągiem, dziesięcinami ze wsi Chełmce, Kicko i Sosnka i zobowiązawszy opatów do składania na nie co rok po 100 złt. a proboszczów kartuzkiego, strzelińskiego i żukowskiego do rocznej opłaty razem 100 złt. wynoszącej. A zatem czterysta pięćdziesiąt lat temu, dokładnie 16 sierpnia 1569 roku, dekretem biskupa Stanisława Karnkowskiego, powstało we Włocławku jedno z najstarszych w Polsce seminariów duchownych. I choć to prawda, że przez wieki losy tutejszego seminarium duchownego mocno splatały się z losami Ojczyzny i diecezji kujawskiej, dzieląc ich wzloty i upadki, przeżywając kilkakrotną reaktywację, to dziś, wy wszyscy, a więc współcześni spadkobiercy tych błogosławionych początków, dziękujecie wraz z nami, za ten fakt, którym także – powtórzę za Księdzem Korytkowskim – jak wcześniej samym wyborem waszego biskupa Stanisława Karnkowskiego kierowała przecież ręka Boskiej Opatrzności. I dlatego my wszyscy chcemy dziś, jak zachęcał nas przed chwilą psalm, wyśpiewać teraz Bogu pieśń pochwalną wszystkich Jego świętych, synów Izraela, ludu, który jest Mu tak bliski. Zebrani wokół Chrystusowego Ołtarza dziękujemy Bogu za wszystkich, którzy w ciągu wieków stanowili i dziś stanowią żywą wspólnotę seminarium duchownego we Włocławku.

Drodzy Siostry i Bracia!

Dzieje każdego seminarium duchownego to w swej najgłębszej istocie – jak uczy nas Kościół – kontynuacja pierwszej wspólnoty apostołów zgromadzonych wokół Chrystusa, słuchających Jego słów, przygotowujących się do przeżycia Paschy, oczekujących na dar Ducha świętego, by podjąć powierzoną sobie misję. Ci, którzy stają się członkami tej szczególnej wspólnoty w drodze, otwierają swe serca na głos Pana, który ich wzywa i przez swoją odpowiedź gotowi są – jak przypomniał nam wszystkim na spotkaniu z kapłanami i seminarzystami w Krakowie papież Franciszek – wyjść ze swego „ja”, aby stracić swoje życie dla Niego, idąc drogą daru z samego siebie. W ten sposób życie najbliższych uczniów Jezusa, do których grona jesteśmy powołani, składa się – jak wskazywał papież – z konkretnej miłości, czyli służby i dyspozycyjności. Taką konkretną miłość ukazali nam szczególni świadkowie wiary, jakimi byli profesorowie i alumni tego włocławskiego seminarium, aresztowani osiemdziesiąt lat temu, 7 października 1939 roku przez Niemców, i wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie większość z nich poniosła męczeńską śmierć. Oni wszyscy – mówiąc słowami papieża Franciszka z tegorocznego przesłania na przeżywany właśnie w tym czasie Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny – dali Chrystusowi świadectwo nie słowami, lecz życiem. Potwierdzili w ten sposób, iż wiedzą, że wiara nie jest propagandą ani prozelityzmem, ale jest to pełen szacunku dar życia. Pójście za Jezusem bowiem, bycie dla i ze względu na Niego, to upodobnienie całego swojego życia do Jezusa, to gotowość, by być jak On, do końca, aż po krzyż w tym, co należy do Jego Ojca, to wiara – jak mówił święty Jan Paweł II wynosząc do chwały ołtarzy w gronie 108 męczenników II wojny światowej rektora włocławskiego seminarium księdza Henryka Kaczorowskiego oraz dwóch jego alumnów Bronisława Kostkowskiego i Tadeusza Dulnego – że bez względu na okoliczności, we wszystkim możemy odnieść pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. Taką właśnie drogę zwycięstwa, zwycięstwa mocą Chrystusa, mocą Ewangelii, mocą Chrystusowego krzyża, ukazał nam także, bodajże najznamienitszy ze współczesnych wychowanków tutejszego seminarium, wkrótce już błogosławiony, Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński. Spotykając się kiedyś na Jasnej Górze z pielgrzymami diecezji włocławskiej mówił, że jest przecież kapłanem, który wyrósł pod skrzydłami świętej Matki-Kościoła włocławskiego, który swego ducha wypielęgnował w Katedrze Włocławskiej, który wziął wychowanie kapłańskie od doświadczonych profesorów i wychowawców tego sławetnego seminarium (…) W takiej bowiem chwili – wskazywał Prymas Tysiąclecia – człowiek ma przede wszystkim uczucie głębokiej wdzięczności wobec Boga, który go wyszukał, wziął, otoczył opieką, serce otworzył i posłał do Winnicy swojej. Niósł więc przez życie w swym kapłańskim sercu wdzięczność dla Boga, który go powołał i dla ludzi, których Bóg postawił na Jego drodze. Niósł miłość i właśnie miłości uczył wyświęcanych przez siebie kapłanów. Wielokrotnie przypominał im, że ludzie spragnieni są serca. Spragnieni są miłości. Spragnieni są pokory i pokornej służby (…) Wszystkich zdobędziecie dla Boga – mówił w czasie święceń kapłańskich – tylko przez to, kim On jest, a On jest Miłością. Przez miłość zdobędziecie ludzi dla Boga. Przez miłość zdobędziecie ich między sobą. Wkrótce błogosławiony wychowanek włocławskiego seminarium uczył swych kapłanów miłości, która nie wyklucza, nie marginalizuje, nie dzieli, ale jednoczy i naprawdę łączy. Przypominał, że przecież w swej kapłańskiej służbie jesteśmy dla wszystkich. Jesteście dla wszystkich – mówił Prymas – Dla przyjaciół i nieprzyjaciół Bożych. Wszystkim macie mówić, że ostatecznie miną wszelkie podziały, tak sztucznie na świecie tworzone, wszyscy staniemy w obliczu Boga, który okaże się dla nas wszystkich Ojcem.

Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie! Drodzy Alumni! Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Niewątpliwie czterysta pięćdziesiąt lat istnienia tutejszego seminarium duchownego zobowiązuje do wdzięczności. Zobowiązuje również, abyśmy wsparci przykładem przywołanych przed chwilą znamienitych profesorów i wychowanków waszego włocławskiego seminarium, potrafili podjąć z nową mocą i na nowy sposób to piękne duchowe dziedzictwo. Kościół nam przypomina, także w co dopiero, bo dosłownie przed kilkoma dniami zatwierdzonych przez księży biskupów nowych zasadach formacji kapłańskiej w Polsce, że bycie w takiej wspólnocie wymaga od powołanych poszukiwania Jezusa i podążania za Nim, a zarazem bycia z innymi uczniami. Ewangelia, której słuchaliśmy, ukazuje nam Maryję i Józefa, rodziców Jezusa, którzy – jak mówiła Jego Matka – prawdziwie z bólem serca Go szukali. Nieśli przecież w swym rodzicielskim sercu wielki lęk i niepokój. Nie zadowalali się wyjaśnieniami krewnych i znajomych. Szukali Jego śladów w drodze i w Świętym Mieście. Zdolni byli nawet zawrócić z drogi, aby Go znaleźć. Wiedzeni swą rodzicielską intuicją, ale nade wszystko głęboką wiarą, szli tam, gdzie być może spodziewali się Go spotkać. Tak – jak relacjonuje nam święty Łukasz – dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Bóg nie ukrywa się wobec tego, kto Go szuka. Wychodzi mu naprzeciw. Idzie na spotkanie. Jezus pozwala się znaleźć. Papież Franciszek w swoim słowie do kapłanów i seminarzystów w Krakowie, powołując się na przykład urodzonej na terenie włocławskiej diecezji siostry Faustyny i na Jej duchowe doświadczenie przypomniał nam, że Jezus cieszy się, gdy mówimy Mu o wszystkim, nie nuży się wydarzeniami naszego życia, które już zna, oczekuje, że będziemy się nimi dzielić, a nawet opowiadaniem o naszych dniach. W ten sposób – wyjaśniał papież – poszukuje się Boga w takiej modlitwie, która byłaby przejrzysta i nie zapominała o wyznaniu i zawierzeniu bied, trudów i przeciwieństw. Poszukuje się Jezusa i podąża za Nim przyjmując Jego sposób życia, Jego bycie w tym, co należy do Ojca, wchodząc jak On i z Nim w posłuszeństwo Ojcu do końca, i za Nim powtarzając: nie moja, ale Twoja wola, Boże, niech się spełnia. Ten bowiem, kto postanowił upodobnić całe swoje życie do Jezusa, nie wybiera już swoich własnych miejsc, ale idzie tam, gdzie został posłany; gotów odpowiedzieć Temu, Który go wzywa, nie wybiera już nawet czasu dla siebie. Jest całkowicie dla Boga i dla bliźnich. Jest całą duszą w kapłaństwie Chrystusa. I w ten sposób jest dopiero naprawdę i do końca z innymi. Jest jak ten, który służy. Oto kapłaństwo Chrystusowe – mówił do kapłanów Prymas Tysiąclecia – Chociaż wymaga posłuszeństwa, jest służbą, pokorną służbą człowiekowi. Jest pokorną służbą, aby człowiek pozwolił się zbawić, rozgrzeszyć, obmyć, nakarmić Chrystusowym Ciałem, pouczyć i prowadzić do Królestwa Niebieskiego. To jest służba. Tak, służba!

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Jesteśmy wdzięczni Bogu za włocławskie seminarium duchowne. Jesteśmy wdzięczni za jego bogate dzieje. Jesteśmy wdzięczni za świadków wiary, których te seminaryjne mury zrodziły, świętych i błogosławionych. Jesteśmy wdzięczni za wszystkich powołanych, którzy również dziś, zwłaszcza w tym jubileuszowym roku, otworzyli ufnie swe serca na głos Bożego wezwania. Pan nie może nie dotrzymać swojej obietnicy – pisał młodym w swej posynodalnej adhortacji papież Franciszek – nie może nie dotrzymać swojej obietnicy, że nie opuści Kościoła pozbawionego pasterzy, bez których nie mógłby żyć ani wypełniać swojej misji. A jeśli niektórzy księża nie dają dobrego świadectwa, to z tego powodu Pan nie przestanie powoływać. Wręcz przeciwnie, podwaja stawkę, ponieważ nie przestaje troszczyć się o swój umiłowany Kościół. Amen.     

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter