40. rocznica pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II – inauguracja 30.05.2019 Gniezno
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w katedrze gnieźnieńskiej z okazji inauguracji sympozjum naukowego „I pielgrzymka Jana Pawła II do Polski”, 30 maja 2019 katedra gnieźnieńska.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Zapowiadając w czasie Ostatniej Wieczerzy swoim uczniom to, co wydarzy się niebawem, sam Jezus, tym razem w dość obrazowy sposób, przypominał im, że Syn Człowieczy zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i opluty, ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. To kolejna już więc zapowiedź Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Zapowiedź ostatnia. Oni zaś, Jego uczniowie, w różny sposób będą świadkami tych wydarzeń. W Ogrójcu przeżyją wraz z Nim trwogę konania i zobaczą, że Go, jak zbójcę, pojmano. W drodze na Jego ukrzyżowanie, przerażeni i zalęknieni, opuszczą Go prawie wszyscy. Piotr wprost trzykroć się Go zaprze, a inni uciekną, by schować się przed grożącym im niebezpieczeństwem. Nawet jeszcze w sam wieczór zmartwychwstania – jak opowiada nam ten sam święty Jan – tam, gdzie przebywali, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. W ten sposób sprawdziła się dosłownie zapowiedź Jezusa – którą dziś w Ewangelii usłyszeliśmy – że oni, Jego uczniowie, będą płakać i zawodzić, będą się smucić. W obliczu tak tragicznych wydarzeń ich serca owładnął lęk i smutek. Wdarła się do nich nawet apatia i zgorzknienie. Być może więc nie tylko ci dwaj idący do Emaus, z rozczarowaniem powtarzali sobie: a myśmy się spodziewali. Jakby nadal nie rozumieli, co Jezus miał już wtedy na myśli, gdy w Wieczerniku, przed swoją męką i śmiercią, mówił im – jak słyszeliśmy – że przeżyją chwilę rozłąki, że nie będą Go widzieć, że będą płakać i smucić się, ale to wszystko niebawem zamieni się w radość, w prawdziwą eksplozję radości, w taką więc radość, która trwać będzie bez końca, bo On zmartwychwstał. Nie rozumieli, że i w tym wypadku smutek może przemienić się w radość. Nie sądzili – jak zapowiadał im przed swoją męką i śmiercią – że rozłąka, która ich czeka, będzie tak szybko miała swój kres, że naprawdę to tylko chwila, że umęczony i ukrzyżowany, trzeciego dnia zmartwychwstanie, a wtedy smutek wasz przemieni się w radość. Dopiero po zmartwychwstaniu zrozumieją – jak zauważył kiedyś papież Franciszek – że prawdziwa radość to radość w nadchodzącej nadziei. Jest to bowiem radość tych – jak wyjaśniał Ojciec Święty – którzy pozwalają, żeby ich zbawił, tych, którzy zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. Jest to radość, która z Jezusem Chrystusem zawsze rodzi się i odradza. Nasza radość spotkania ze Zmartwychwstałym Panem: On bowiem żyje i chce, abyś żył.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Czyż zatem niespodziewany wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w Rzymie i Jego pierwsza pielgrzymka do naszej Ojczyzny, którą w tych dniach będziemy wspominać, nie stały się również ową eksplozją radości, tej radości w nadchodzącej nadziei? Przypomnijmy sobie naszą reakcję. Czyż nie mieliśmy wówczas poczucia, że właśnie wtedy i nasz smutek tak dosłownie przemienił się w radość? W apatii i beznadziei tamtych lat, w szarości i smutku wszechpanującego komunizmu, w morzu powątpiewań, a może i nawet zwątpienia czy braku jakiegokolwiek oczekiwania na to, że i tu coś jeszcze zmienić się może, zarówno sam wybór papieża z dalekiego kraju, jak i Jego obecność pośród nas, stały się przecież źródłem prawdziwiej radości i nadziei dla nas wszystkich. A On sam, i to już wtedy, zaraz po wylądowaniu na płycie warszawskiego lotniska, słysząc Mazurka Dąbrowskiego, jasno nam powiedział, że jesteśmy tu razem, gdzie zawsze dochodziła i dochodzi do głosu niestrudzona wola życia narodu: póki my żyjemy. Dochodziła nadzieja nas wszystkich, że Jego obecność pośród nas, stanie się okazją, by ponad płacz i smutek, wznieść nasze serca i głowy, i przyjąć powiew Ducha, który zstąpi na nas i odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi! Dochodziła i dochodzi żywa świadomość tego wielkiego dziedzictwa, któremu na imię Polska, ziemia – jak mówił jeszcze Jan Paweł II na placu Zwycięstwa – szczególnie odpowiedzialnego świadectwa. Bo to właśnie stąd – z Warszawy, a także z Gniezna, z Jasnej Góry, z Krakowa, z całego tego historycznego szlaku, który tyle razy nawiedzałem w swoim życiu – zauważył wówczas Ojciec Święty – i który w tych dniach znów będę miał szczęście nawiedzić, że właśnie stąd ze szczególną pokorą, ale i ze szczególnym przekonaniem trzeba nam głosić Chrystusa. Dlatego to pierwsze papieskie pielgrzymowanie w naszej Ojczyźnie stało się najpierw swoistą okazją do przypomnienia nam wszystkim tego duchowego szlaku, który właśnie stąd z piastowskiego Gniezna, przez Jasną Górę zwycięstwa, wiedzie do Krakowa, od świętego Wojciecha do świętego Stanisława poprzez Bogarodzicę Dziewicę, Bogiem sławioną Maryję. Główny szlak naszych duchowych dziejów, na który wchodzą wszyscy Polacy. A na tym duchowym szlaku tu w Gnieźnie, u źródeł chrzcielnych Polski, przemawia do nas – jak mówił Jan Paweł II – z jednaką zawsze mocą tajemnicza data tego początku, od której liczymy historię Ojczyzny i Kościoła zarazem w dziejach Ojczyzny. Historię Polski zawsze wiernej. I przemawia stąd także, stąd, od grobu i relikwii świętego Wojciecha, niestrudzonego misjonarza owa duchowa jedność chrześcijańskiej Europy, na która składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu. Przemawia też – ten papież – świadek Chrystusa, miłośnik Jego Krzyża i Zmartwychwstania, który w swym pielgrzymowaniu po ojczystej ziemi, dał świadectwo Chrystusowi żyjącemu w duszy jego własnego narodu, i w duszach narodów, które kiedyś przyjęły Go jako Drogę, Prawdę i Życie. Taki był bowiem najgłębszy sens tego pierwszego papieskiego pielgrzymowania, aby nas wszystkich przygarnąć do serca Kościoła: do serca Matki Kościoła, której On, Pielgrzym – jak sam mówił – ufa bezgranicznie.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Eucharystią sprawowaną w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie, którą wówczas, czterdzieści lat temu, po raz pierwszy jako papież nawiedził święty Jan Paweł II, rozpoczynamy dni naszej refleksji, dni świadectwa i zmyślenia nad tym wszystkim, co w czasie swego pierwszego pielgrzymowania po Polsce pozostawił nam nasz Ojciec Święty. Cieszę się, że to właśnie Gniezno zostało przez was wybrane, aby jeszcze raz przypomnieć nam wszystkim to pierwsze w naszej Ojczyźnie papieskie przesłanie i jego skutki. Brzmią w nim niewątpliwie słowa nadziei i otuchy, ale też i przestrogi, by być wiernym Chrystusowi i nie zwątpić i nie znużyć się, i nie zniechęcić, i samemu nie podcinać tych korzeni, z których wyrastamy. Słowa proroctwa i świadectwa. Słowa, które – jak się przecież okazało – z właściwą sobie mocą Ducha, dały decydujący impuls do przełomowych przemian społecznych i politycznych w naszej Ojczyźnie. Słowa, które wyznaczyły kierunek, w którym poszliśmy. Miały one swoje osadzenie w całym bogactwie naszych dziejów, tak bardzo umiłowanym przez Jana Pawła II, i odsłanianym i odkrywanym nam w tych pamiętnych dniach z jakąś nową jednak mocą i siłą, z całym pięknem i bogactwem naszej przeszłości. Tu w Gnieźnie skierowanym również do młodych, abyśmy nie zapominali, że kultura polska stale płynie szeroki nurtem natchnień mających swe źródło w Ewangelii. I to przyczynia się zarazem – jak mówił nam wtedy na tym pamiętnym spotkaniu z młodymi z balkonu prymasowskiej rezydencji – do gruntownie humanistycznego charakteru tej kultury – to czyni ją tak głęboko, tak autentycznie ludzką. Prowadząc nas więc do źródeł, On sam wytyczał nam jednak już nowe drogi. To przecież tutaj, w Gnieźnie, na zakończenie swej homilii, odsłaniając jeszcze raz najgłębszy sens swego pielgrzymowania, powiedział: pójdziemy razem tą drogą naszych dziejów. Na Jasną Górę, w stronę Wawelu, w stronę świętego Stanisława. Pójdziemy ku przyszłości. Nie pójdziemy jednakże w przeszłość. Pójdziemy ku przyszłości. Weźmijcie Ducha Świętego. Życzę więc nam wszystkim, i przez wstawiennictwo świętego Wojciecha modlę się dziś z wami gorąco, aby nasz powrót do pierwszej papieskiej pielgrzymki w Polsce, pozwolił nam doświadczyć nadziei ku przyszłości. Niech i w nas, przez wstawiennictwo świętego Jana Pawła II, to, co napawa nas wciąż smutkiem, przemieni się w paschalną radość. Nie zapominajmy, jak mówił nam papież Franciszek, że chrześcijańska radość, to zawsze radość w nadchodzącej nadziei. Amen.