4. rocznica śmierci kard. Józefa Glempa, 22.01.2017 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w intencji kard. Józefa Glempa w 4. rocznicę jego śmierci, 22 stycznia 2017, kościół pw. Zwiastowania NMP, Inowrocław.
Umiłowani Siostry i Bracia,
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam początek publicznej działalności Jezusa. Widzimy, że Ten, którego kiedyś nad Jordanem Jan Chrzciciel wskazał jako Baranka Bożego, teraz rozpoczyna swoją misję. Począł więc Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Swoją mesjańską misję Jezus rozpoczyna w Galilei, w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu ziem Zabulona i Neftalego. I jak słyszymy w tej samej Mateuszowej Ewangelii, już w samym wyborze tego miejsca, odsłania się przed nami zasadnicze wskazanie. Misja Jezusa nie zaczyna się bowiem od Świętego Miasta Jeruzalem, od Jerozolimy. Nie wychodzi więc od jakiegoś religijnego, społecznego czy politycznego centrum i nie ogranicza się do niego. Nie ogarnia więc tylko tych, którzy z takich czy innych racji, w naturalny wręcz sposób, są blisko wszystkich wielkich wydarzeń. Nie zwraca się zatem jedynie do pobożnych Żydów. Nie ogranicza do Izraela. Jezus idzie ze swoją Ewangelią, z wezwaniem do nawrócenia i wiary, do otwarcia umysłów i serc na prawdę o królestwie niebieskim, dosłownie na krańce ówczesnego świata, na jego ówczesne peryferie. Idzie do wszystkich. Galilea staje się w ten sposób miejscem symbolicznym dla otwarcia Ewangelii na wszystkie narody. To właśnie Galilea była bowiem w czasach Jezusa prawdziwie ziemią graniczną, miejscem tranzytowym, swoistym skrzyżowaniem dróg, a więc również miejscem spotkania różnych ras, kultur czy religii. Żyli w niej naprawdę bardzo różni ludzie. Jakże podobna była więc do współczesnego świata, z jego różnorodnością, z tak licznymi spotkaniami, z tak wieloma ludzkimi wrażliwościami, z różnymi sposobami myślenia i życia. Przychodząc w to miejsce, a raczej – jak napisał wprost święty Mateusz – usuwając się do Galilei, Jezus pragnął i nam wskazać, że Dobra Nowina nie jest ograniczona do jakiejś jednej części rodzaju ludzkiego, ale jest skierowana do wszystkich, którzy na nią czekają, ale także i do tych, którzy być może niczego się już w życiu nie spodziewają i nie mają nawet już siły, by szukać i pytać. Odwołując się kiedyś do tego właśnie faktu, że Jezus rozpoczyna swoje nauczanie właśnie w Galilei, papież Franciszek zauważył, że w ten sposób On sam pragnie nas wszystkich nauczyć, zwłaszcza dziś nas, współczesnych swoich uczniów, że nikt nie jest wykluczony ze zbawienia Boga, a wręcz, że Bóg woli rozpocząć od peryferii, od ostatnich, aby dotrzeć do wszystkich. I On sam nas nieustannie wzywa – dopowie jeszcze papież Franciszek – byśmy szli za Nim, z Nim pracowali dla Królestwa Bożego, w Galileach naszych czasów. Czy potrafimy to dostrzec i zrozumieć? Czy potrafimy w naszym życiu odnaleźć właśnie takie miejsca i takie sytuacje, które tak często są naprawdę tak bardzo blisko nas, a są nam jednak na różne sposoby obce? Czy nie zamykamy się bowiem tylko w tym co dla nas samych już jest wypróbowane i wygodne? Czy zatem usiłujemy odczytać i zrozumieć wyzwania, przed którymi dziś prawdziwie stajemy? W jednym ze wskazań zawartych w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium papież Franciszek przypominał nam, że choć każdy chrześcijanin i każda wspólnota są wezwani, by rozeznawać, jaką drogą iść za Jezusem, to jednak wszyscy jesteśmy przynaglani, aby wyjść z własnej wygody i zdobyć się na odwagę, by dotrzeć na wszystkie peryferia potrzebujące światła Ewangelii. Trzeba iść do takiej czy innej Galilei! Trzeba nam iść do wszystkich! Trzeba porzucić to, co dobrze znane! Iść i głosić!
Umiłowani!
Świadomość, że trzeba nam głosić Jezusa i Jego Ewangelię wszędzie, a zwłaszcza w sytuacjach, w tych szczególnych miejscach – jak mówił papież – w Galileach naszych czasów – łączy się z przekonaniem o prawdziwie wyzwalającej mocy Chrystusowej Ewangelii. Rozpoczynając swoją publiczną działalność Jezus kieruje do ludzi wezwanie do nawrócenia i do wiary w Ewangelię. Swoim słowem, a bardziej jeszcze czynami i znakami, których dokonuje, pokazuje, że Boże zbawienie wyzwala człowieka z grzechu i śmierci. Dzisiejsza Ewangelia kończy się podsumowaniem, w którym – jak w reporterskiej notatce opisującej jakieś zdarzenie – jeszcze raz widzimy Jezusa, który obchodzi całą ówczesną Galileę, naucza w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Odpowiadając na Jezusowe działanie i wezwanie do nawrócenia, dokonuje się w człowieku, w każdym z nas, a przynajmniej powinna się dokonywać, ta szczególna przemiana mentalności, przemiana naszego myślenia, naszych sądów, naszych ocen, sposobu wartościowania i wyborów, a co za tym również idzie stylu postępowania i życia. Ktoś – myślę, że całkiem słusznie – powiedział kiedyś krótko, że nawrócić się to znaczy ochrzcić swoje myślenie, a więc dopuścić w swoim życiu do głosu punkt widzenia Boga na nasze sprawy, na nasze życie. Przyznajmy, że nie jest to ani łatwe, ani tak proste, o czym – jak słyszeliśmy – przekonywali się już pierwsi chrześcijanie, oto choćby ci w portowym Koryncie, o których opowiada nam dziś Apostoł Paweł w drugim czytaniu. We wspólnocie, w której wówczas – jak swoiste grzyby po deszczu – pojawiały się rywalizujące ze sobą frakcje i stronnictwa, trzeba było – słyszeliśmy – jasnego upomnienia: w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście żyli w zgodzie i by nie było wśród was rozłamów; abyście byli jednego ducha i jednej myśli. Otworzyć się na to wezwanie i przyjąć je może jednak tylko ten, kto najpierw w sobie samym odkryje konieczność nawrócenia, swoistego ochrzczenia swego pogańskiego myślenia do tej pory funkcjonującego w kategoriach rewanżyzmu, egoizmu, konkurencji czy odwetu. Kto uwierzy, że i tym razem, i w tym miejscu, i wobec tych konkretnych ludzi, trzeba dopuścić w swoim życiu do głosu punkt widzenia Boga, a nie jedynie własne zranienia czy własne widzi mi się. Owszem, taka postawa domaga się i będzie się domagać wysiłku, a niejednokrotnie zaparcia się siebie. Wobec Koryntian Apostoł Paweł odwoływał się więc jeszcze raz do siły Ewangelii, głoszonej nie w mądrości słowa, ale w mocy Chrystusowego krzyża. Nie same słowa bowiem przekonają. Może nas naprawdę przekonać tylko Ten, który oddając swoje życie za nas na krzyżu, wciąż ukazuje nam miłość potężniejszą niż grzech, niż śmierć, niż ludzkie racje i ludzki egoizm, miłość zdolną do rezygnacji i ofiary, do służby, do oddania tego, co swoje, swoich własnych racji, ambicji i przekonań, by zachować jedność myśli i ducha. Tylko taka miłość zwycięża! Tylko taka miłość może skruszyć serce! Tylko taka miłość może nas nawrócić!
Drodzy w Chrystusie Panu!
Początek publicznej działalności Jezusa wiąże się jeszcze – jak słyszymy w dzisiejszej Ewangelii – z wyborem tych, których sam Jezus pragnie uczynić rybakami ludzi. To oni teraz będą obchodzić współczesne Galilee, głosząc Ewangelię i nauczając o królestwie, i w Jego imię, i Jego mocą, będą dokonywać tych dzieł, które tak widoczne były w początkach głoszenie Ewangelii. Jezusowe spojrzenie pada więc na Szymona i Andrzeja, na Jakuba i Jana, a po nich, w ciągu wieków, na tylu mężczyzn i na tyle kobiet, którzy i które, wierne swojemu powołaniu, podejmowali i podejmowały, i wciąż jeszcze dzięki Bogu to czynią, Jezusowe wezwanie, idąc drogę swego powołania za Nim. Mają bowiem w swym sercu gotowość, by na słowa Jezusowego wezwania: pójdźcie za Mną, wszystko pozostawić i – jak ci w Ewangelii – natychmiast pójść za Nim. Są wśród nich znani i nieznani. Są świadkowie Chrystusa i Jego Ewangelii. Są ci, którzy i nam głosili wiarę. Jest pośród nich również ten, którego dziś, w tym właśnie miejscu, w kościele, w którym przez sakrament chrztu świętego został kiedyś włączony do wspólnoty Kościoła, w czwartą rocznicę jego śmierci wspominamy: kardynał Józef Glemp, arcybiskup metropolita gnieźnieński i warszawski, prymas Polski. Modlimy się dziś za niego, prosząc o wieczne zbawienie. Chcemy także przypatrzeć się jego powołaniu. W tym roku Kościół w Polsce obchodzić będzie 600-lecie prymasostwa. Może warto więc, aby dziś dostrzec, jak swą prymasowską posługę, rozumiał kardynał Józef Glemp. W swym liście pasterskim napisanym z okazji ingresu wspominał, że przychodzi do nas jako osiemdziesiąty arcybiskup metropolita gnieźnieński i jako pięćdziesiąty szósty Prymas Polski. Będąc przez wiele lat tak bliskim współpracownikiem kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, Prymas Glemp miał świadomość, że wchodzi – jak mówił – w to szczególne dziedzictwo ducha, które sobie wzajemnie przekazujemy we wspólnocie wiary. Wiedział, że Boża Opatrzność stawia na jego drodze wielkie wyzwania, a jednak jako człowiek skromny i prosty – jak poznaliśmy go i my wszyscy – mówił, że chciałby, aby jego prymasowskie posługiwanie dokonywało się w ciszy i pokoju, bym mógł spełniać służbę Kościołowi i Narodowi bez nadmiernej wrzawy. Pragnę kontynuować to, co zrobił wielki Prymas. Ja, mały prymas – mówił kard. Glemp – chciałbym pójść jego śladem, o ile można, w nowych warunkach. Wiedział, że czas, w którym został mianowany przez świętego Jana Pawła II, Prymasem Polski nie będzie łatwy. Mówił, że trzeba liczyć na pomoc innych, na szukanie współpracowników, na to, co w Kościele nazywamy kolegialnością. W swoim życiu i prymasowskim posługiwaniu okazał się tym, który potrafił jednoczyć. Dobrze wiedział – jak sam mówił – że serce Prymasa Polski musi być szeroko otwarte na wszystkich Polaków, i z tego serca i miłości do wszystkich Prymas będzie zdawał sprawę przed Bogiem i przed Polską. Modląc się więc dziś za niego w czwartą rocznicę śmierci i wspominając jego prymasowskie posługiwanie, dziękujemy Bogu za to serce szeroko otwarte na wszystkich, za Bożego ducha, który go przenikał, za nadzieję i tę pogodę ducha, którą miał w swym sercu. Sam mówił kiedyś, że zdaje sobie bardzo dobrze sprawę, że czasy są ogromnie trudne, i że on jest człowiekiem Kościoła: wierzę i wiem – dodawał Ksiądz Prymas Glemp – że dla Kościoła właściwie nie powinno być czasów ani trudnych, ani łatwych. Każde czasy są dobre do głoszenia tego, co mamy głosić. Niech więc i nam pomaga zrozumieć dziś tę właśnie zasadę. Niech uprasza u Boga siłę, abyśmy w Galileach naszych czasów potrafili głosić Chrystusa i Jego Ewangelię, z mocą i radością powtarzając: nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Amen.