335. rocznica Odsieczy Wiedeńskiej, 9.09.2018 Wiedeń

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 335. rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej i 35. rocznicy obecności w Wiedniu papieża Jana Pawła II,  9 września 2018, Polskie Sanktuarium Narodowe na Kahlenbergu w Wiedniu.

Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu

Wracającym z wygnania w Babilonie Żydom – jak usłyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu – towarzyszył szczególny entuzjazm. Po latach klęski i niewoli, po latach upokarzającego wygnania, po latach lęku i strachu, doświadczali – jak przypominał im prorok Izajasz – że Bóg naprawdę jest wciąż z nimi: Oto wasz Bóg! On sam przychodzi, by was zbawić. Obecność Boga dla wracających z babilońskiej niewoli była jednak nie tylko potwierdzeniem tego, co się wówczas stało, czego sami doświadczali i co przeżywali, ale i zapowiedzią – może jeszcze wtedy nieśmiałą i pełną obaw – szczęśliwej przyszłości. To prawda, że na powracających wędrowców czekał zrujnowany kraj, zniszczona najazdami obcych ich własna ojczyzna, spustoszona i spieczona palestyńska ziemia. A jednak towarzyszący im smak zwycięstwa, smak wyzwolenia po latach upokorzenia i niewoli, powiew kosztowanej na nowo wolności i związanej z nią nadziei, pozwalały im wszystkim wierzyć, że ziemia, do której powracają zaczynie się wraz z ich powrotem prawdziwie na nowo odradzać. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze, spragniony kraj w krynicę wód. Tak było – jak usłyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu – w czasach powrotu Izraelitów z babilońskiej niewoli, i tak też niejednokrotnie okazywało się później w dziejach chrześcijańskich ludów i narodów żyjących na tej ziemi, żyjących w Austrii i w Polsce, żyjących w Europie. Po latach klęsk i upokorzeń, po latach niewoli i zagrożenia, po latach lęku i strachu, po latach okrutnych wojen i najazdów, po latach nędzy, rozpaczy i cierpienia rodziła się nadzieja. To właśnie tutaj, w Wiedniu, trzydzieści pięć lat temu, przemawiając wówczas do Polaków zgromadzonych w centrum miasta na Karlsplatz, święty Jan Paweł II, w nawiązaniu do wspominanej także dziś przez nas Wiktorii Wiedeńskiej, mówił, że pragniemy wyrazić najgłębszą wdzięczność Wszechmogącemu Bogu za to, że jest Bogiem historii, ludzi i narodów; że wybrał je „na dziedzictwo dla siebie” i że tego dziedzictwa strzeże wśród śmiertelnych prób i doświadczeń. Pragniemy wyrazić najgłębszą wdzięczność Bogu za to ­– wskazywał dalej Święty Papież – że dał ojcom naszym męstwo i moc. Pragniemy – tu w Wiedniu – złożyć cześć pamięci króla Jana III Sobieskiego za to, że bronił zagrożonej wówczas Ojczyzny, za to, że gdy stanęła wobec śmiertelnego niebezpieczeństwa Europa, Kościół i chrześcijańska kultura, stanął do ich obrony. Pragniemy podziękować Boga za odniesione przed 300 laty zwycięstwo. I my także, po tych trzydziestu pięciu latach, jakie minęły już od tamtej pierwszej wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w samym Wiedniu i tutaj na Kahlenbergu, wspominając w 335. rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej, zwycięstwo wojsk sprzymierzonych pod naczelnym przywództwem króla Jana Sobieskiego, dziękujemy Bogu za Jego Opatrzność, za to, że jest naprawdę Bogiem historii, ludzi i narodów, ale i za to – jak mówił nam jeszcze właśnie tutaj na Kahlenbergu święty Jan Paweł II – za wielkie dzieła, jakich Bóg dokonuje w ludziach i poprzez ludzi. On bowiem nie tylko uczy nas męstwa wobec napotykanych zagrożeń, ale również daje nam nadzieję i konieczną odwagę do podejmowania codziennych wyzwań, przed którymi wszyscy przecież każdego dnia stajemy.

Drodzy w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia! P

Przybyliśmy dziś na Kahlenberg, aby Bogu dziękować. Przybyliśmy na Kahlenberg, aby pamiętać o ofierze i męstwie tych, w których i poprzez których sam Bóg – jak mówił król Jan III Sobieski – zwyciężał: Deus vicit! Przybyliśmy na Kahlenberg, aby wspominając pobyt tutaj świętego Jana Pawła II, za Nim jeszcze raz powtórzyć, że to zwycięstwo wojsk sprzymierzonych pod wodzą naszego króla Jana, nie może – jak mówił Jan Paweł II – pozostać jedynie wspomnieniem i zarazem winno być dalekie od tryumfalizmu. Nie powinniśmy widzieć w nim bowiem jedynie militarnego sukcesu, ale wciąż jakże ważne i aktualne napomnienie. Historia każe nam bowiem rozumieć – tłumaczył podczas Nieszporów Europejskich na Heldenplatz święty Jan Paweł II – ówczesne wydarzenia w duchu ówczesnych czasów, nie zaś mierzyć je miarami naszej epoki. Każe nam więc – wskazywał papież – wystrzegać się jednostronnego potępiania czy uwielbienia. Uczy patrzeć z całym realizmem na okrucieństwa każdej wojny. I ta przecież także oznaczała – jak jeszcze przypomniał nam Ojciec Święty – pożary, rzezie i deportacje, straszliwą nędzę, rozpacz i cierpienie. Oznaczała także podziwu godną wytrwałość i odwagę obrońców Wiednia. Oznaczała mobilizację chrześcijan wezwanych przez papieża Innocentego XI do obrony Europy i chrześcijaństwa. Niestety, jak z całym realizmem wskazywał też tutaj trzydzieści pięć lat temu Jan Paweł II, wojenne okrucieństwa popełniane były nie tylko przez hordy tureckie, ale też przez armię cesarską i jej sprzymierzeńców. Co więcej, nawet ówczesna solidarność chrześcijańska – jak zauważył – ani nie była zjawiskiem spontanicznym, ani nie ogarnęła całej Europy. Nie jesteśmy dziś tutaj jednak, aby oceniać i osądzać naszych przodków. Jesteśmy tutaj razem na modlitwie, abyśmy dziękując Bogu za ówczesne ocalenie Europy, za wysiłek króla Jana III Sobieskiego, ale także za lekcję pokory i przestrogi, uczyli się – jak wobec tych wydarzeń przed trzydziestu pięciu laty wzywał nas święty Jan Paweł II – byśmy wykorzystali dziś każdą szansę wzajemnego ludzkiego i duchowego zbliżenia i wspólnie stanęli przed Bogiem – a potem, wychodząc od Boga, służyli ludziom.

Drodzy w Chrystusie Panu!

Mówi się często, że historia jest nauczycielką życia. Przypomina się nam, że w życiu uczymy się i na zwycięstwach, i na popełnianych błędach. Ukazuje się, jak wiele dziś zależy nie tylko od dobrego poznania naszej przeszłości, odważnego zmierzenia się z nią i przyjęcia na siebie również tego, co w niej upokarza nas i zawstydza, ale i otwarcia oczu i serca na naszą teraźniejszość i przyszłość. Bóg sam dodaje nam odwagi do takiego działania. Ewangelia o uzdrowieniu głuchoniemego pokazuje nam bowiem – jak przypomniał kiedyś papież Franciszek – że Bóg nie jest zamknięty sam w sobie, ale się otwiera i komunikuje się z ludzkością. W Jezusie Chrystusie wychodzi do każdej i każdego z nas. Szuka nas i ogrania nas swoją miłością i miłosierdziem. W swoim niezmierzonym miłosierdziu przekracza przepaść nieskończonej różnicy między Nim a nami i wychodzi nam naprzeciw. On nie tylko – jak podkreśla papież Franciszek – czyni się obecnym w osobie swojego Syna, ale przez Niego działa, dosłownie – jak widzimy dziś w Ewangelii – dotyka człowieka i pragnie go otworzyć na swoje zbawcze Słowo i miłosierdzie. Ale ta Ewangelia – zauważa również papież Franciszek – mówi nam także o nas samych: często jesteśmy pozaginani i zamknięci w sobie samych, i tworzymy wiele niedostępnych i niegościnnych wysp. Przyczyną tego stanu rzeczy są niekiedy różne nasze negatywne doświadczenia, ale często już same uprzedzenia, także te narosłe w ciągu wieków i naszej burzliwej historii. Nosimy w sobie wówczas nieufność i podejrzliwość, które nie pozwalają na wzajemne otwarcie. Wznosimy – jak o tym proroczo mówił w Gnieźnie święty Jan Paweł II – mur, który przebiega dziś przez ludzkie serca, zbudowany z lęku i z agresji, z braku zrozumienia dla ludzi o innym pochodzeniu i innym kolorze skóry, mur zbudowany z egoizmu politycznego i gospodarczego oraz z osłabienia wrażliwości na wartość ludzkiego życia i godności każdego człowieka. Kiedy jednak stawia się mury, rosną dalsze podejrzenia i chęć wdarcia się, choćby siłą, do lepszego świata. Kiedy ludzie odgradzają się od siebie, tworzą enklawy, tworzą getta, w których tak często panuje przecież przemoc, zło i śmierć. Nawet najbardziej elementarne ludzkie relacje – zauważa jeszcze papież Franciszek – czasami tworzą rzeczywistości niezdolne do wzajemnego otwarcia się na siebie: zamknięta para, zamknięta rodzina, zamknięta parafia, zamknięta ojczyzna … To jednak nie pochodzi od Boga – dodaje – ale od nas, to jest nasz grzech.

Moi Drodzy!

Prorok Izajasz wołał do wracających z wygania Żydów: Odwagi! Nie bójcie się! Oto was z Bóg! On sam przychodzi, by was zbawić. Bóg pragnie was podnieść. Pragnie was prowadzić. Pragnie, abyśmy przejrzeli. Pragnie, abyśmy usłyszeli. Nasz Bóg, Bóg chrześcijan, Jezus Chrystus, staje dziś pośród nas. Obecny w swoim Słowie i w Eucharystii. Przypomina nam dziś, że już u początku bycia chrześcijaninem, że w chrzcie świętym, usłyszeliśmy i przyjęliśmy Jego słowo i na sobie samych zobaczyliśmy ten jezusowy gest: Effatha! Otwórz się! I stał się cud. Bóg wyprowadził nas z grzechu i śmierci, z naszego zamknięcia i egoizmu, i włączył w wielką rodzinę dzieci Bożych, w wielką rodzinę Kościoła. Możemy więc teraz słuchać Boga – powie nam papież Franciszek – który do nas mówi i komunikuje swoje słowo wszystkim, którzy go nigdy nie słyszeli, albo tym, którzy je zapomnieli i pogrzebali je pod gruzami zmartwień i oszustw tego świata. On pragnie nas tym słowem ożywić. Pragnie nas nim umocnić. Pragnie nas otworzyć na nadzieję nowego świata. Pragnie nas też nim wezwać, abyśmy świadomi naszych ludzkich słabości i ograniczeń, nigdy się nie zniechęcali w budowaniu lepszej, bardziej Bożej i ludzkie zarazem, przyszłości. Dziś w 335. rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej i w 35. rocznicę pobytu świętego Jana Pawła II na Kahlenbergu, w jubileuszowym roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, dziękując Boga za dar wolności i niepodległości, za nasze życie w wolności, prosimy, aby Bóg nam błogosławił. Także bowiem dziś duchowa walka o przeżycie w spokoju i wolności – przypominał tutaj trzydzieści pięć lat temu święty Jan Paweł II – wymaga tego samego zaangażowania i heroizmu, tej samej gotowości do ofiary i tej samej siły oporu jak te, dzięki którym nasi ojcowie ocalili Europę. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter