31. Światowy Dzień Chorego, 11.02.2023 Inowrocław
Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona w czasie Mszy św. sprawowanej we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, 31. Światowy Dzień Chorego (11 lutego 2023), w kaplicy szpitala wielospecjalistycznego w Inowrocławiu.
Siostry i Bracia w Chrystusie,
To już drugi raz, gdy w swej Ewangelii święty Marek, opowiada nam o nakarmieniu przez Jezusa tłumów ludzi chlebem. W przeciwieństwie jednak do takiego pierwszego wydarzenia, które miało miejsce w Galilei, tym razem Jezus i Jego uczniowie znajdują się w Dekapolu, czyli wśród ludów pogańskich. Za pierwszym razem to sami uczniowie zauważyli – jak zapisał wtedy święty Marek – że miejsce, w którym byli jest pustkowiem, a pora już późna. Oni więc prosili Jezusa, aby odprawił ludzi, aby mogli pójść i poszukać sobie coś do jedzenia. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia. Tym razem zaś to On sam – jak przed chwilą czytaliśmy – przywołuje uczniów do siebie, aby im powiedzieć, że ludzie, którzy Go słuchają są głodni i że jeśli ich puścić zgłodniałych do domu, z pewnością zasłabną w drodze. Słyszymy więc płynące z Jezusowego miłosierdzia słowa: żal mi tego tłumu. Żal mi tych ludzi. Żal mi ich. Wydaje się, że uczniowie są tym jakoś zaskoczeni. Wydaje się, że sytuacja, w której się znaleźli, naprawdę ich przerosła. Nie doradzają już Jezusowi jak wtedy, za pierwszym razem, aby tłum odprawił. Sami wydają się tylko bezradni. Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem? Problem wydaje się naprawdę po ludzku nie do rozwiązania. Takie sytuacje, jak wtedy tam, na galilejskich czy pogańskich pustkowiach, gdy zgłodniały tłum ludzi był z Jezusem, rodzą w jego uczniach lęk i strach. Budzą niepokój, że nic nie da się z tym problemem zrobić, że nie ma tu przecież jakiegoś łatwego rozwiązania.
Moi Kochani!
Słuchamy tej Markowej Ewangelii dziś, tutaj, w naszej inowrocławskiej szpitalnej kaplicy, w dniu, w którym szczególnie myślimy o chorych i cierpiących, w którym za nich, a także za wszystkich, którzy się nimi opiekują, razem się teraz modlimy. I być może teraz my, jak wtedy tam na pustkowiu uczniowie Jezusa, widząc wciąż ogrom cierpienia naszych sióstr i braci, w którym w taki czy inny sposób uczestniczymy, a także sami, zwłaszcza obecni dziś, tutaj w szpitalu, chorzy przeżywając trudne doświadczenie swojej choroby, stajemy z niepokojem i lękiem. Bo choć my wszyscy, zdrowi czy chorzy, dobrze wiemy – jak o tym przypomniał nam w tegorocznym orędziu na przeżywany dziś XXXI Światowy Dzień Chorego papież Franciszek – że przecież choroba jest częścią naszego ludzkiego doświadczenia, to jednak wiemy też, że gdy przychodzi, nie jest łatwo z nią się zmierzyć i nie jest łatwo towarzyszyć komuś, kto cierpi. Chciałoby się powiedzieć, że wydaje się nam, że i my jesteśmy w takich sytuacjach, jak wtedy uczniowie Jezusa, na jakimś takim pustkowiu, gdzie to, co się wydarza, co się dzieje, co przychodzi rzeczywiście nas przerasta. Ale pierwszą podpowiedź, jaką daje nam i ta dzisiejsza Ewangelia, której wysłuchaliśmy, i ten dzień, który co roku przeżywamy, jest wskazanie, że nie można w tych doświadczeniach zostać samemu, nie można ich przeżywać w izolacji i opuszczeniu. Jesteśmy razem i idziemy razem. Trzymamy się razem tak, jak wtedy byli razem Jego uczniowie. Gdy bowiem podążamy naprzód wspólnie – jak tłumaczy nam w swym tegorocznym orędziu papież Franciszek – czymś normalnym jest to, że ktoś może poczuć się źle, że będzie musiał się zatrzymać z powodu zmęczenia lub jakiegoś zdarzenia w drodze. Ale to właśnie wówczas, w tych chwilach, widać, jak idziemy: czy jest to rzeczywiście podążanie razem, czy też idziemy tą samą drogą, ale każdy na własną rękę, dbając o swoje interesy i pozwalając, aby inni „sami sobie dali radę”. Cierpienie i choroba domagają się troski i współczucia. Domagają się bliskości i czułości. Domagają się podążania razem. Aby jednak tak uczynić – tłumaczy nam papież Franciszek – musimy nauczyć się dostrzegać w bólu naszych sióstr i braci swoisty znak, który mówi nam, że ten chory i cierpiący człowiek ma pierwszeństwo, które mówi do głębi naszego serca i zmusza nas do zatrzymania się, nie pozwalając iść dalej. To wrażliwość, która wzrasta, im bardziej angażujemy się w spotkanie z osobami cierpiącymi, jesteśmy z nimi!
Drodzy Moi!
Zadziwiające, że właśnie takiej postawy uczy swych uczniów Jezus. W dzisiejszej Ewangelii On ich przecież nie wyręcza. Nie odsuwa ich na bok. Jest i działa wraz z nimi. To prawda, że w tej sytuacji, na pustkowiu, uczniowie nie mają wiele, by Go wspomóc. On jednak, dając im przykład, wskazuje drogę. Papież Franciszek zauważył kiedyś, że we wszystkich Ewangeliach w opisach o rozmnożeniu chlebów, nigdy nie pojawi się czasownik „rozmnażać”. Przeciwnie, użyte czasowniki są przeciwnego znaku: „łamać”, „dawać”, „rozdzielać”, ale nie używa się słowa „pomnażanie”. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. Prawdziwym cudem – jak zauważa papież Franciszek – nie jest bowiem rozmnażanie, ale dzielenie się, które powiększa miłość i pozwala Bogu dokonywać cudów. Do tego właśnie Jezus potrzebuje swoich uczniów. Potrzebuje ich, aby to, co wychodzi z Jego rąk, przekazywali siostrom i braciom. Papież powie, że nie jest to magia ani bałwochwalstwo, ale szkoła miłości, w której uczy nas, byśmy potrafili się zatrzymać, zbliżyć, pomóc i podnieść drugich, dzielić się tym, co od Niego mamy. Dlatego w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Chorego papież Franciszek wskazał nam, że ten dzień nie wzywa nas jedynie do modlitwy i bliskości z cierpiącymi; ma bowiem również na celu uwrażliwienie Ludu Bożego, instytucji służby zdrowia i społeczeństwa obywatelskiego na nowy sposób wspólnego podążanie naprzód. Wszyscy idziemy razem. Wszyscy jesteśmy w drodze. Wszyscy sobie nawzajem potrzebni. Wszyscy niezbędni. Sytuacja w jakiej znajdują się chorzy – czytamy w papieskim orędziu – jest więc apelem, który przerywa obojętność i spowalnia krok tych, którzy idą naprzód, jakby nie mieli sióstr i braci. Każe też dziś z wdzięcznością myśleć o posłudze kapłanów, pracy personelu służby zdrowia i opieki społecznej, zaangażowaniu członków rodzin i wolontariuszy, dzięki którym każdego dnia, w każdej części świata, dobro przeciwstawia się złu, a miłość i troska okazywane naszym chorym, siostrom i braciom, ukazują, że każdy i każda jest cenny i nikogo nie wolno nigdy odrzucać.
Umiłowani!
Wobec ogromu cierpienia, jakie niosą także choroby, często może się nam wydawać, że stajemy naprawdę bezradni. Skłonni jesteśmy, jak wtedy uczniowie Jezusa, mówić sobie, że mamy tylko siedem chlebów i kilka rybek, lecz cóż to jest dla tak wielu? Wiemy, że nie naprawimy wszystkich naszych bolączek i niedostatków. Wiemy, że nie wszystkim zdołamy pomóc. Wiemy, że nadal będą ludzie chorzy i cierpiący. Ewangelia nie ma magicznej siły. Nie jest magią. Jezus dziś mówi nam: odwagi! Daj to niewiele, co masz. Nie bój się, nic nie będzie stracone, bo jeśli się dzielisz, twoim czasem, uwagą, wysiłkiem, wiedzą, troską, cierpliwością, wrażliwością, miłością, Bóg to pomnaża. Oddaj to, co masz do dyspozycji Jezusa i cierpiących sióstr i braci, a zobaczysz, że jedli będą do syta, a pozostałych ułomków zbiorą więcej niż siedem koszów.