25-lecie parafii pw. Chrystusa Miłosiernego, 20.10.2018 Inowrocław

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji ćwierćwiecza erygowania parafii i 10. rocznicy poświęcenia kościoła pw. Chrystusa Miłosiernego, 20 października 2018, parafia pw. Chrystusa Miłosiernego w Inowrocławiu. 

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia,

Dwadzieścia pięć lat temu, 17 października 1993 roku, arcybiskup Henryk Józef Muszyński, metropolita gnieźnieński ustanowił tutejszą parafię pod wezwaniem Chrystusa Miłosiernego. Przejście Chrystusa to zawsze spotkanie z miłosierdziem – przypomniał nam w jednej ze swych katechez głoszonych w Roku Miłosierdzia papież Franciszek – Kiedy bowiem przechodzi Jezus – wyjaśniał dalej Ojciec Święty – zawsze mamy do czynienia z wyzwoleniem, zawsze mamy do czynienia ze zbawieniem, zawsze mamy do czynienia z miłosierdziem. W pewnym więc sensie już samo wezwanie nowo utworzonej parafii na inowrocławskim Rąbinie – parafia pod wezwaniem Chrystusa Miłosiernego – stało się dla wszystkich tutejszych mieszkańców okazją do spotkania z miłosierdziem, do doświadczania Miłosierdzia Bożego, do otwarcia na przyjęcie zbawienia. Każde spotkanie z Jezusem jest ostatecznie spotkaniem z miłosierdziem, albowiem – jak usłyszeliśmy przed chwilą na zakończenie dzisiejszej Ewangelii – Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło. On przyszedł, aby objawić nam miłosierdzie Boże, przyszedł, aby nas zbawić, przyszedł, aby nas, ludzi zagubionych przez grzech, na nowo odszukać. Tak miało to miejsce – jak opowiada nam dziś Ewangelia – w życiu człowieka, imieniem Zacheusz, i tak też ma miejsce w naszym życiu. Ma miejsce w życiu każdej i każdego z nas, o ile i my potrafimy dostrzec i rozpoznać, jak bardzo wciąż i my sami potrzebujemy Chrystusa Miłosiernego, jak bardzo potrzebujemy miłosierdzia, jak bardzo potrzebujemy zbawienia. Owszem, już w sakramencie chrztu świętego Bóg nas wybrał i obdarował swoją łaską i swoim miłosierdziem. Mocą Ducha Świętego zostaliśmy przecież uwolnieni z grzechu i śmierci, i w wodach chrztu świętego obmyci i odrodzeni na życie wieczne. Bóg bowiem zatapiając w źródle chrzcielnym starego człowieka – tłumaczył nam z kolei w swych katechezach o chrzcie świętym papież Franciszek – opanowanego przez grzech oddzielający nas od Niego, sprawił w nas zrodzenie nowego człowieka, stworzonego na nowo w Jezusie Chrystusie. Jesteśmy więc – mówiąc słowami zaczerpniętymi z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan – rzeczywiście święci i umiłowani. Jesteśmy uświęceni odradzającą nas wodą chrztu świętego i jednocześnie umiłowani, bo przybrani za dzieci Boże. Od chrztu świętego brzmi więc w nas ten ojcowski głos, niedostrzegalny dla ucha, ale dobrze słyszalny sercem ludzi wierzących (…) Ty jesteś mój syn umiłowany. Ty jesteś moją umiłowaną córką. Bóg nas bardzo kocha, bo jest Ojcem, i nie zostawia nas samymi. Dzieje się to od chwili chrztu świętego Odrodzeni jako dzieci Boże jesteśmy z Nim na zawsze. Ta świadomość pozwala nam żyć i postępować w wolności dzieci Bożych. Pozwala nam bez lęku otwierać się na Boga. Pozwala nam Go szukać. Pozwala – jak w życiu bohatera dzisiejszej Ewangelii, człowieka, imieniem Zacheusz – gdy i my zgrzeszymy i zbłądzimy, chcieć, jak on, koniecznie na nowo zobaczyć Jezusa. Jest bowiem w tym ludzkim pragnieniu jakaś niewypowiedziana tęsknota serca, jakaś nadzieja spotkania z Chrystusem Miłosiernym, jakieś wręcz oczekiwanie, że przejście Chrystusa to zawsze spotkanie z miłosierdziem, doświadczenie miłosierdzia.

Umiłowani Siostry i Bracia!

Świętując dziś razem srebrny jubileusz utworzenia waszej parafii oraz dziesięciolecie poświęcenia waszego parafialnego kościoła, dziękujemy Bogu nade wszystko za to, że i tutaj, na tym skrawku kujawskiej ziemi, pośród synów i córek tego ludu, przejście Jezusa stało się w ciągu tych minionych lat, naprawdę okazją do wyzwolenia, do zbawienia, do doświadczenia Bożej łaski i Bożego miłosierdzia. Usłyszane tutaj i przyjęte w wierze Słowo Boże stało się przecież dla każdej i każdego z was swoistą drogą miłosierdzia, na której sam Bóg pociesza nas i uzdrawia, a także przywraca nas i wzywa do odważnej, do wielkodusznej, do żywej relacji z samym sobą i ze swym ludem. W ten sposób – jak przypominał Kolosanom Apostoł Paweł – słowo Chrystusa ma naprawdę szansę zamieszkać z całym swym bogactwem w każdej i każdym z nas. Spotkanie z Jezusem w sakramentach świętych otwiera nas z kolei właśnie tutaj na obfite wylanie Bożej łaski i miłosierdzia, umacniając w nas życie Boże czy też przywracając nam je na nowo. Tutaj bowiem niejednokrotnie przecież sami doświadczaliśmy – jak próbował to plastycznie opisać w jeszcze jednej ze swych katechez o miłosierdziu papież Franciszek – że Boża miłość jest oceanem, w którym możemy zanurzyć się bez obawy, że zostaniemy pokonani: dla Boga bowiem przebaczenie oznacza obdarzenie nas pewnością, że On nas nigdy nie opuszcza i że Jego przebaczenie jest tym, czego potrzebujemy wszyscy i że to właśnie ono jest najwspanialszym znakiem Jego miłosierdzia. Ono jest darem, ale też i zadaniem. Przebaczenie  – jak uczy nas papież Franciszek – jest darem, jakim każdy grzesznik, któremu odpuszczono grzechy, ma dzielić się z każdym napotkanym bratem i siostrą. Wspólnota parafialna zaś jest tym szczególnym miejscem, w którym mamy do tego zadania dorastać: znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem – jak pisał święty Paweł – jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy. Ale parafia jest też miejscem, w którym, sami doświadczając Bożego miłosierdzia, mamy odpowiadać na nie konkretnym czynem, naszym zaangażowaniem, uczynkami miłosierdzia. To prawda, że samo przejście Jezusa jest spotkaniem z miłosierdziem. Ale i przejście chrześcijanina, każdej i każdego z nas, powinno być również dla innych spotkaniem z miłosierdziem. Mamy bowiem – jak przypominał nam wiele razy w ciągu Roku Miłosierdzia papież Franciszek – być znakiem i narzędziem miłosierdzia dla innych. Aby nas w tym ośmielić wskazywał, że wcale nie chodzi o dokonywanie jakichś wielkich wysiłków czy nadludzkich gestów. Nie, nie chodzi o nie. Pan ukazuje nam bowiem drogę znacznie prostszą, składającą się z małych gestów, które mają jednak w Jego oczach wielką wartość, do tego stopnia, że powiedział nam przecież, że to z nich będziemy sądzeni. Wspólnota parafialna nie może bowiem nigdy zatrzymać się tylko na samym kulcie i czci Chrystusa Miłosiernego. Jesteście przecież wezwani, aby poprzez konkretną odpowiedź miłości i miłosierdzia ukazywać Jego miłosierne oblicze innym. Przypomnijmy więc sobie, także w tym uroczystym dniu, jeszcze raz, że za każdym razem kiedy karmimy głodnych i poimy spragnionych, kiedy przyodziewamy osobę nagą i przyjmujemy obcego, kiedy odwiedzamy chorego albo więźnia, czynimy to przecież – jak sam mówił – właśnie Jemu: Chrystusowi Miłosiernemu!

Umiłowani Siostry i Bracia!

Kończąc Światowe Dni Młodzieży w Krakowie papież Franciszek podczas Mszy świętej posłania, rozważając wraz młodymi fragment Łukaszowej Ewangelii o Zacheuszu, który i my dziś słuchaliśmy, zauważył, że w swej drodze do Jezusa biblijny Zacheusz musiał zmierzyć się z pewnymi konkretnymi przeszkodami. Nie było to dla niego łatwe – zauważył wtedy Ojciec Święty – ale musiał je pokonać. Słuchając dziś opowieści Ewangelisty o spotkaniu Zacheusza z Jezusem i my wszyscy, wszyscy, ale nade wszystko drodzy srebrni jubilaci, możecie z pewnością po tych dwudziestu pięciu latach życia parafii Chrystusa Miłosiernego powiedzieć, że i wy przecież musieliście niejednokrotnie zmierzyć się z pewnymi trudnościami i przeszkodami. To prawda, że po piętnastu latach od jej powstania, mogliście cieszyć się poświęceniem tego kościoła, ale przecież dobrze poznaliście trud wznoszenia tej świątyni. Kosztowała ona wiele wysiłków i solidarnej pracy. Być może jednak poprzez to wspólne budowanie kościoła zdołaliście pokonać pierwszą, ze wskazanych w Ewangelii przeszkód. Mówi nam bowiem święty Łukasz, że Zacheusz nie mógł zobaczyć Jezusa, bo był niski. Papież Franciszek tłumaczył młodym, że być może i dziś wielu stoi z dala od Jezusa, bo wydaje się im, że nie dorastają. I w życiu parafialnej wspólnoty może wkraść się podobne myślenie. Mówimy wówczas sobie, że przecież niewiele od nas tak naprawdę zależy, że nie warto się zaangażować, bo co ja mogę dać innym. Ale dzisiejsza Ewangelia – powtórzę jeszcze raz za papieżem Franciszkiem – mówi, że nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni; ty jesteś ważny. Tutaj, w Twojej parafii, Siostro i Bracie, Bóg liczy na Ciebie z powodu tego, kim jesteś, a nie z powodu tego, co masz. Oprócz niskiego wzrostu Zacheusza paraliżował wstyd. Nie było mu z pewnością łatwo wspiąć się na wspomnianą przez świętego Łukasza sykomorę. Jeśli to jednak uczynił, jeśli się przełamał, jeśli zaryzykował i zaangażował się, doświadczył naprawdę radości spotkania z Jezusem. W parafii uważamy się w większości za ludzi odważnych. Trudno nam jednak podejmować konkretne wyzwania, trudno się zaangażować, bo i nas niekiedy paraliżuje właśnie wstyd. Młodym Franciszek powiedział, aby się nie bali mówić Bogu tak z całym entuzjazmem serca, z całą wielkodusznością, z całą odwagą, która wyraża nasze zaufanie Jezusowi. Potrzeba nam, Siostry i Bracia, również w naszych wspólnotach parafialnych entuzjazmu serca i odwagi. Potrzeba wielkoduszności, by nie zniechęcać siebie i innych narzekaniem, ale ożywić gotowością do podejmowania nowych wyzwań. I w tym przecież wyrażać się najpełniej będzie to, co tak łatwo niekiedy wypowiadamy: Jezu ufam Tobie. I pozostała nam jeszcze jedna przeszkoda, której wówczas Zacheusz, a dziś także w pewnym sensie i my wszyscy, musimy stawić czoła: szemrzący tłum. Trudne czasy i trudni ludzie. Coraz więcej obojętnych, coraz więcej oddalonych od Kościoła. Młodym w Krakowie papież Franciszek powiedział, że trzeba więc uśmiechem i otwartymi ramionami głosić nadzieję i być błogosławieństwem dla tego świata. I nam bowiem nie wolno zwątpić. Nie wolno nam popaść w przygnębienie czy rozpacz. Nie wolno zamknąć się w sobie. We wspomnianym Roku Miłosierdzia papież Franciszek przekonywał nas, że Boże miłosierdzie zawsze działa, aby zbawić i wskazywał, że również my, możemy podjąć się tego dzieła, by być pośrednikami miłosierdzia, by być blisko, by dać ulgę, by tworzyć jedność – można dokonać naprawdę tak wiele dobrych rzeczy – mówił. Z pewnością dwudziestopięciolecie istnienia waszej parafii mówi nam dziś, że tak właśnie jest. Dokonało się w tym czasie, tutaj, pośród was tak wiele dobrych rzeczy. Niech Chrystus Miłosierny, daje więc nadal doświadczać Wam wszystkim obfitości swego miłosierdzia i szczodrze błogosławi dalszej wspólnej drodze. Amen  

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter